Kosmiczny "szach-mat" Putina. Pentagon zagrożony?

Kosmiczny "szach-mat" Putina. Pentagon zagrożony?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zagrożenie misji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wartej 100 mld dolarów jest raczej fikcją, ale w teorii - istnieje (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Z powodu napięć związanych z Ukrainą na linii USA-Rosja, Pentagon jest zaniepokojony przyszłością swoich misji kosmicznych, gdyż to właśnie Moskwa dostarcza silniki do amerykańskich rakiet Atlas V, a także wozi kosmonautów NASA na orbitę okołoziemską.
Według komentatorów, Barack Obama przoduje w krytyce postępowania Władimira Putina. Mimo, iż naturalnym wydaje się, że na groźby Białego Domu Rosja odpowiada tym samym, Moskwa ma pewne atuty, które może wykorzystać przeciwko Amerykanom - może na przykład doprowadzić do "kosmicznego paraliżu".

Pierwszym poważnym atutem Rosjan są silniki rakietowe RD-180. Silniki pochodzą jeszcze z czasów ZSRR, jednak były na tyle udaną konstrukcją, że zainteresowały Amerykanów.

RD-180 są produkowane w Rosji przez firmę NPO Energomash zgodnie z amerykańskimi wymogami, po czym już w USA są montowane na rakiecie. Atlas V od pierwszego lotu w 2002 roku tylko raz częściowo zawiódł. Poza tym, we wszystkich, już 43, startach RD-180 były bezawaryjne. 

- Współpraca z Rosjanami jest bardzo ważna. Jednak zawsze mamy istotne obawy, kiedy musimy nabywać tak ważne elementy u dostawców zagranicznych. Mamy dość silników, aby wykonywać starty aż do 2016 roku. jednak bardzo uważnie przyglądamy się relacjom z Rosją, które mogą zaszkodzić dostawom - powiedział we wtorek podsekretarz obrony ds. lotnictwa Eric Fanning.

Póki co, Rosjanie nie zapowiadają żadnych konkretnych działań w tej sprawie. Z obaw Pentagonu korzysta natomiast właściciel firmy SpaceX, Elon Musk, który chce zainteresować wojsko rakietami swojej produkcji - Falconami. - Rakiety Atlas V nie są w stanie zapewnić nam dostępu do orbity, ponieważ polegają na pozwoleniu Putina, aby móc latać - stwierdził podczas przesłuchania w komisji Senatu.

Bez rosyjskich rakiet Sojuz nikt nie dotrze na Międzynarodową Stację Kosmiczną - po wycofaniu amerykańskich wahadłowców w zasadzie to jedyny sposób, żeby się tam dostać. Jednocześnie, szanse, że przed końcem 2020 r. pojawią się jakieś stricte amerykańskie produkcje rakietowe, są bliskie zeru.

Ewentualne zerwanie współpracy wydaje się nieprawdopodobne, bowiem zrujnowałoby zaplanowany na wiele lat schemat wykorzystywania ISS, na którą łącznie wydano, bagatela, 100 miliardów dolarów. Nikt raczej nie dopuści do tego, aby konflikt dotyczący Ukrainy miał zrujnować tak gigantyczny projekt badawczy. Chyba, że chodzi o odcięcie Amerykanów od RD-180, które wykorzystuje się w wojsku czy szpiegostwie.

Pozostaje jednak pamiętać, że gaz to nie jedyna "broń" Putina.

DK, Defense Tech