Kirgiska opozycja: prezydent musi odejść

Kirgiska opozycja: prezydent musi odejść

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kirgiska opozycja protestuje w Biszkeku, domagając się ustąpienia prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. Zapowiedziała też bojkot poniedziałkowych obrad parlamentu, na których szef państwa ma przedstawić projekt zmian w konstytucji.
Demonstranci okupują od czwartku plac Ala-Too w centrum miasta, w pobliżu siedziby prezydenta i parlamentu. 600 osób spędziło ostatnie dwie noce w namiotach. Zamierzają pozostać na placu aż do spełnienia ich głównego żądania - odejścia prezydenta.

Atakowany za złamanie obietnic przedwyborczych prezydent Bakijew odmawia ustąpienia. Zapowiedział jednak, że w najbliższy poniedziałek przekaże projekt zmiany konstytucji i zainicjuje przeprowadzenie referendum konstytucyjnego, jeśli deputowani nie zatwierdzą tego projektu w ciągu 10 dni. Nowa konstytucja ogranicza znacznie władzę prezydenta.

Prezydent Bakijew próbuje też zdyskredytować opozycję. W piątek w parlamencie powiedział, że istnieją dowody na to, że organizatorzy protestów podejmują próby dokonania zamachu stanu. W parlamencie zaprezentowano nagranie, które miałoby świadczyć o planowanych przez opozycję aktach przemocy. W Kirgistanie "nie ma siły, która mogłaby przeprowadzić zamach stanu, lecz istnieją próby określonych sił" - oświadczył. Jego zdaniem wykryte nagranie świadczy o tym, że organizatorzy protestu w Biszkeku i kilka organizacji pozarządowych omawiali przejęcie gmachu telewizji państwowej i innych siedzib instytucji państwowych.

Przywódcy kirgiskiej opozycji uznali, że oświadczenia władz o próbach przeprowadzenia zamachu stanu to "kolejna prowokacja rządzących".

pap, em