Ten samochód jest jeżdżącym dowodem na to, że ogień z wodą da się połączyć. Jednego dnia w spokoju i komforcie dojedziesz nim na urlop w Hiszpanii, a następnego na torze wyścigowym odrzesz z godności i chwały jakieś porsche.
Niemieckie podrasowane limuzyny, Mercedes C63 AMG czy BMW M3 są mocne i bardzo szybkie, ale także narwane i nieobliczalne. Jazda nimi na co dzień bywa męcząca – dłuższa podróż po polskich drogach może przyprawić o mdłości. Tymczasem japońska superlimuzyna na początku wręcz rozczarowuje. Bo choć agresywnym wyglądem budzi respekt, to po uruchomieniu silnika nic specjalnego się nie dzieje. Aż 423 koni mechanicznych upakowanych w ośmiu cylindrach zupełnie nie słychać, zawieszenie zaskakuje miękkością, a wnętrze emanuje typową dla marki elegancją. Przednie fotele, sportowo wyprofilowane, zapewniają większy komfort niż wersalka, ale już na tylnej kanapie wygodnie będzie jedynie dzieciom. Słowem, wszystko wygląda niemal identycznie jak w najtańszym, wartym niespełna 115 tys. zł modelu IS 220d.
Za co więc do wersji IS F trzeba dopłacić 156 tys. zł? Większa część tej sumy została prawdopodobnie przeznaczona na zaprojektowanie przycisku „sport". Po jego wciśnięciu lexus zrzuca skórę grzecznej limuzyny i staje się nieposkromionym demonem. Teraz każde muśnięcie pedału gazu gwarantuje doznania zdecydowanie większe niż skok na bungee. Ośmiobiegowa automatyczna skrzynia zmienia biegi szybciej (0,1 s), niż ktokolwiek zdąży w ogóle o tym pomyśleć. Potrafi także hamować silnikiem, dostosowuje się do charakteru jazdy, a dodatkowo można ją obsługiwać łopatkami umieszczonymi przy kierownicy. Gdy wskazówka obrotomierza zbliża się do cyfry 4, silnik zaczyna zasysać powietrze przed drugi, większy wlot, a układ wydechowy wydobywa wtedy z siebie niesamowite dźwięki ścinające krew w żyłach.
Nad tym zupełnie niejapońskim temperamentem czuwa specjalny system VDIM, koordynujący działanie hamulców, kontroli trakcji, zawieszenia itp. Dzięki niemu, nawet gdy jest mokro i ślisko, samochód pozostaje stabilny i łatwy do opanowania. Te kajdany bezpieczeństwa można w każdej chwili zrzucić, lecz ten, kto zamierza to zrobić, powinien najpierw odrobić kilka lekcji z fizyki, a potem poćwiczyć tzw. drifting w czymś tańszym. Kiedy już to zrobi, może być pewien, że IS F będzie „produkować" adrenalinę w jego organizmie w tempie szybszym niż to, w jakim zużywa paliwo
(na torze nawet 25-30 l).
Uniwersalność IS F jest powalająca. Tak naprawdę za 271 tys. zł dostajemy dwa samochody. Pierwszym można przejechać za jednym zamachem 1000 km i wysiąść wypoczętym jak po kilkugodzinnym relaksującym pobycie
w spa. Drugiemu wystarczy poświęcić zaledwie pół godziny na torze, by po jeździe dostarczającej niezwykłych wrażeń być oblanym potem. Nie ma drugiego samochodu tak perfekcyjnie łączącego przyjemne z pożytecznym. I choć ma wady (np. dość klaustrofobiczne na tle konkurentów wnętrze), to z czystym sumieniem umieszczam go na subiektywnej liście dziesięciu najlepszych aut świata.
Za co więc do wersji IS F trzeba dopłacić 156 tys. zł? Większa część tej sumy została prawdopodobnie przeznaczona na zaprojektowanie przycisku „sport". Po jego wciśnięciu lexus zrzuca skórę grzecznej limuzyny i staje się nieposkromionym demonem. Teraz każde muśnięcie pedału gazu gwarantuje doznania zdecydowanie większe niż skok na bungee. Ośmiobiegowa automatyczna skrzynia zmienia biegi szybciej (0,1 s), niż ktokolwiek zdąży w ogóle o tym pomyśleć. Potrafi także hamować silnikiem, dostosowuje się do charakteru jazdy, a dodatkowo można ją obsługiwać łopatkami umieszczonymi przy kierownicy. Gdy wskazówka obrotomierza zbliża się do cyfry 4, silnik zaczyna zasysać powietrze przed drugi, większy wlot, a układ wydechowy wydobywa wtedy z siebie niesamowite dźwięki ścinające krew w żyłach.
Nad tym zupełnie niejapońskim temperamentem czuwa specjalny system VDIM, koordynujący działanie hamulców, kontroli trakcji, zawieszenia itp. Dzięki niemu, nawet gdy jest mokro i ślisko, samochód pozostaje stabilny i łatwy do opanowania. Te kajdany bezpieczeństwa można w każdej chwili zrzucić, lecz ten, kto zamierza to zrobić, powinien najpierw odrobić kilka lekcji z fizyki, a potem poćwiczyć tzw. drifting w czymś tańszym. Kiedy już to zrobi, może być pewien, że IS F będzie „produkować" adrenalinę w jego organizmie w tempie szybszym niż to, w jakim zużywa paliwo
(na torze nawet 25-30 l).
Uniwersalność IS F jest powalająca. Tak naprawdę za 271 tys. zł dostajemy dwa samochody. Pierwszym można przejechać za jednym zamachem 1000 km i wysiąść wypoczętym jak po kilkugodzinnym relaksującym pobycie
w spa. Drugiemu wystarczy poświęcić zaledwie pół godziny na torze, by po jeździe dostarczającej niezwykłych wrażeń być oblanym potem. Nie ma drugiego samochodu tak perfekcyjnie łączącego przyjemne z pożytecznym. I choć ma wady (np. dość klaustrofobiczne na tle konkurentów wnętrze), to z czystym sumieniem umieszczam go na subiektywnej liście dziesięciu najlepszych aut świata.
Japoński sprinter W niespełna 20 lat Lexus przejechał drogę, na której pokonanie konkurenci potrzebowali nawet 100 lat. Utworzona dopiero w 1989 r. marka od lat jest liderem klasy premium w USA. W Europie sprzedaje się trochę gorzej, przede wszystkim z powodu ograniczonej oferty silnikowej, w której przeważają mocne, a co za tym idzie, łase na paliwo jednostki benzynowe. Niewątpliwie jednak pod względem luksusu, jakości wykonania i komfortu Lexus ma niewielu konkurentów. Nawet kilkunastoletnie używane egzemplarze robią wrażenie. IS 200/300 Poprzednia generacja modelu IS, produkowana w latach 1998-2004, miała być uderzeniem w BMW serii 3. Napęd na tylne koła i benzynowe silniki gwarantowały przyjemne wrażenia z jazdy. Auto doczekało się także praktycznej wersji kombi. Było to pierwsze i jednocześnie ostatnie kombi w historii Lexusa. Ceny używanych | 28 000 – 70 000 zł SC 400 Ten produkowany od 1991 r. model znacznie lepiej wyglądał, niż jeździł. Mimo długiego, dwudrzwiowegonadwozia coupe i mocnego silnika (250-290 KM) nadawał się raczej do spacerowych wyjazdów za miasto, bo na ostrzejszym zakręcie samochód bujał się jak kuter rybacki podczas sztormu. Ceny używanych | 18 000 – 50 000 zł SC 430 Następca SC 400 zyskał metalowy składany dach, dzięki czemu w ciągu kilkunastu sekund można było go zamienić w luksusowy kabriolet. Na początku fani marki byli zażenowani pokracznym wyglądem auta, ale docenili jego osiągi (288 KM), zaawansowaną technologię i niebywały komfort. Ceny używanych | 60 000 – 180 000 zł | |
Lexus IS F Sport Silnik: benzynowy, 8-cylindrowy Pojemność: 4968 cm3 Moc: 423 KM Moment obrotowy: 505 Nm Prędkość maksymalna (ograniczona elektroniczne): 270 km/h Przyspieszenie 0-100 km/h: 4,8 sekund Średnie zużycie paliwa: 11,4 litrów Cena: 271 100 zł | |

Więcej możesz przeczytać w 50/2008 wydaniu tygodnika „Wprost”
Zamów w prenumeracie
lub w wersji elektronicznej:
Komentarze