Załatwione odmownie - Co w prawie piszczy

Załatwione odmownie - Co w prawie piszczy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nadmiar opiekuńczości i polityczna poprawność wywołują biegunkę prawną nie spotykanych w historii rozmiarów
Kiedy w Stanach Zjednoczonych władze federalne przenosiły się w początkach XIX w. z Filadelfii do nowej stolicy - Waszyngtonu, wszystkie dokumenty tych instytucji od początku istnienia państwa (przypominam - od 1776 r.) zostały załadowane na jeden wóz zaprzężony w dwa konie. Efekty ponad trzydziestu lat pracy ustawodawczej parlamentu, decyzji politycznych kolejnych prezydentów i ich gabinetów - wszystko to ważyło łącznie około 150 kg. Dzisiaj roczna produkcja naszego parlamentu (przy niewyobrażalnie wręcz niższej jakości ustawodawstwa, o czym niżej) ważyłaby zapewne mniej. Ale z aktami wykonawczymi (włącznie z "prawem powielaczowym", tworzonym prawem kaduka przez biurokrację) na pewno dużo więcej.

Od czterech wolności do 1500 dyrektyw
Polska - przy wszystkich swoich niezbornościach - nie jest, niestety, wyjątkiem w tej inflacji prawa (którego bynajmniej nie należy mylić ze sprawiedliwością ani tym bardziej ze sprawnością!). Piszę "niestety", ponieważ gdybyśmy byli takim wyjątkiem, to wejście do Unii Europejskiej pomogłoby nam powstrzymać tę prawną biegunkę. Unia Europejska jest bowiem przypadkiem klinicznym prawnego zidiocenia ogarniającego współczesny świat zachodni. Pod tym względem sytuacja radykalnie się pogorszyła za życia jednego pokolenia. W traktacie tworzącym podstawy europejskiej integracji mówiono o czterech wolnościach: swobodzie przepływu towarów, usług, kapitału i ludzi. Ale te wolności, wedle unijnego myślenia, wymagają ponad półtora tysiąca dyrektyw. Większość tych dyrektyw jest w ogóle niepotrzebna. Inne potwierdzają tylko owe wolności w ich rozmaitych przejawach lub zastępują obywateli w myśleniu. Przykładem może tu być zobowiązanie producentów samochodów do dostarczania informacji o zużyciu paliwa przez poszczególne marki i modele. Temu, kogo stać na to, by wybrać model bez oglądania się na ekonomię zużycia, ta informacja jest obojętna. Temu, komu nie jest obojętna, dyrektywa też jest niepotrzebna, bo niewątpliwie o normy zużycia zapyta sprzedającego.
U źródeł tego problemu - obok znanych zjawisk biurokratycznej wygody czy otwarcia drzwi dla korupcji - tkwią także inne, znacznie mniej rozpoznane sprawy. Na przykład negatywny wpływ politycznie poprawnego zidiocenia nie tylko na ilość, ale i na jakość prawa. Albo jeszcze mniej zauważalny problem bezkarności w tworzeniu prawa. W polskim systemie wystarczy piętnastu parlamentarzystów, żeby upichcić jakiś - najczęściej szkodliwy, ograniczający wolności obywateli - prawny gniot, który potem żyje własnym życiem, obrastając w kolejne bzdury (często sprzeczne z sobą nawzajem). I nikt później nie odpowiada za skutki wywoływane w życiu publicznym czy prywatnym obywateli przez złe czy zbędne ustawy. Jeśli zaś poszkodowanemu obywatelowi uda się po długim i uciążliwym procesie wygrać sprawę i sąd zasądzi odszkodowanie, to i tak rachunek zapłacą podatnicy. Z tym problemem znacznie lepiej radzili sobie starożytni.
W demokracji ateńskiej istniała procedura zabezpieczająca przed nadmierną skłonnością do regulowania spraw obywateli. Tam każdy obywatel, a nie jak u nas 15 posłów, mógł zaproponować nową regulację, która z kolei była badana przez specjalne zgromadzenie. Tyle że nawet po przyjęciu nowego prawa inicjator był odpowiedzialny za jego skutki. I jeśli uznano, że miało ono nieusuwalne wady lub pozostawało w sprzeczności ze starymi prawami, autor owej regulacji był stawiany przed sądem i karany. Najczęściej była to kara grzywny, ale bywało i gorzej - dla amatora "majsterkowania" przy prawie; dla obywateli było znacznie lepiej.

Prawo sprymitywizowane
Możemy sobie, niestety, tylko pomarzyć o takich formach ograniczania biegunki prawnej, jakimi dysponowali dwa i pół tysiąca lat temu Ateńczycy. Już nie mówię o karze śmierci, biorąc pod uwagę szczególną obsesję Europejczyków w tej sprawie, ale choćby o karach grzywny za produkowanie gniotów, regulacji zbędnych czy wręcz ograniczających prawa obywateli. Zauważmy przy tym, że starożytni Grecy kar nakładanych za szkodliwe "majsterkowanie" prawne bynajmniej nie uważali za sprzeczne z demokracją. W ich rozumieniu obywatele byli suwerenami, co oznaczało nie tylko prawo do pewnych czynności, ale także odpowiedzialność za nie.
U nas wydaje się to zupełnie nie do pomyślenia, co wskazuje, jak dalece w tyle jesteśmy za światem starożytnym, a dokładniej za najstarszymi fundamentami zachodniej cywilizacji. Dzisiejszy nadmiar opiekuńczości i polityczna poprawność wywołują biegunkę prawną nie spotykanych w historii rozmiarów, lawinę praw pisanych w duchu prymitywnego pozytywizmu (czy może pozytywistycznego prymitywizmu). I to eksponujących zwykle jedną stronę obywatelskiego równania, to znaczy prawa poszczególnych grup i grupek obywateli. Prymitywnego, bo zakładającego, że każda taka grupa wymaga odrębnych regulacji, i to regulacji w duchu prawa pisanego w stylu sprzed 2,5 tys. lat, sprzed czasów starożytnej Grecji i Rzymu. Weźmy za przykład niedawne orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości zabraniającego dyskryminowania osób, które zmieniły płeć. Jest to jedno z tych całkowicie zbędnych (by nie rzec - bzdurnych) orzeczeń, bo niby dlaczego zabrania dyskryminacji tylko - według politycznie poprawnej nowomowy - "osób transseksualnych"? A osoby, które zmieniły kolor włosów albo - co zapewne dla nich mniej przyjemne - wyłysiały, mogą być dyskryminowane? Jest przecież wiele grup obywateli nie mających szczególnych orzeczeń i regulacji. Łysi, grubi, chudzi, kulawi... No bo w warunkach postępowego, politycznie poprawnego zidiocenia najwyraźniej powinni mieć. Jeden z takich mrożkowskich "postępowców", prof. Marian Filar, stwierdza w wypowiedzi dla "Rzeczpospolitej", że w Polsce sprawy wyglądają lepiej niż gdzie indziej, bo osoby zmieniające płeć mogą to zgłosić przed sądem cywilnym w postępowaniu rutynowym. Niepokoi go jednak co innego. Otóż, według zacnego "postępowca", "problemem jest fakt, że (...) ani jeden (...) przepis prawa nie odnosi się do osób transseksualnych" (dosłownie!). I dalej - "kwestia transseksualizmu wymaga uregulowania przepisami, tak jak na przykład w Niemczech".

Uregulować "mniejszości kulinarne"!
Być może łysi mogą jeszcze poczekać, ale kto wie, czy nie trzeba się zająć kulawymi. Ćwierć wieku temu Maciej Zembaty, parodiując parlament PRL, śpiewał piosenkę "Sejm kalek". Występował w niej m.in. delegat kulawych z interpelacją, by co druga płyta w trotuarach i chodnikach była wyższa. Wizje czarnego kabaretu PRL na naszych oczach stają się rzeczywistością. Czy to w ekonomii, czy w prawie doskonałością była oszczędność teorii, definicji, reguł. Im mniejszego zasobu słów było trzeba, by wyjaśnić czy objąć definicją jakieś kategorie zdarzeń, tendencji itd., tym była lepsza - wedle profesjonalnej opinii - dana norma. Te czasy wydają się - przynajmniej w prawie - odchodzić w przeszłość. Dlatego projekt konstytucji europejskiej jest kilkanaście razy dłuższy od liberalnej konstytucji Stanów Zjednoczonych.
Im bardziej prymitywna profesjonalnie (to znaczy szczegółowa) jest dziś norma, tym bardziej poprawnie postępowa. Wracamy do czasów sprzed cywilizacji zachodniej, do norm w stylu "jeżeli zawalił się budowany przez murarza dom, to należy...". Innymi słowy, norm w formie prawnej reprezentowanej przez znaną regułę "oko za oko", której treść nie budziła wątpliwości, ale forma prosiła się o wyższy szczebel ogólności.
Teraz odwrotnie. Może nie łysi i nawet nie kulawi, wedle makabreski Zębatego, ale kanibale wymagają pilnie europejskiej regulacji. Skoro jakiś niemiecki sędzia "postępowiec" stwierdził, że (za "Gazetą Wyborczą") "znajdujemy się w niejasnym, granicznym obszarze prawa", i nie skazał mordercy kanibala za akt kanibalizmu, najwyraźniej potrzebna jest - jak w wypadku zmiany płci - specjalna norma prawa. Oczywiście, zgodnie z polityczną poprawnością nie można nazwać kanibala kanibalem. Otrzymamy więc wkrótce normę kodeksową regulującą szczególne problemy, powiedzmy, "mniejszości kulinarnych".
Więcej możesz przeczytać w 10/2004 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Spis treści tygodnika Wprost nr 10/2004 (1110)

  • Do zobaczenia na emigracji?7 mar 2004Wyższy indeks emigracyjny (IE), to niższa wartość kraju na globalnej giełdzie państw3
  • Wprost od czytelników7 mar 2004Listy od czytelników3
  • Skaner7 mar 2004Cela dla dziennikarzy Mimo zapewnień Ministerstwa Sprawiedliwości i deklaracji szefa resortu Grzegorza Kurczuka dziennikarze znaleźli się na celowniku prokuratury. Skala nagonki na tę grupę zawodową jeszcze nigdy nie była tak wielka - ocenia...6
  • Dossier7 mar 2004JOLANTA BANACH posłanka SLD, kandydatka na przewodniczącą SLD Gdyby był scenariusz sojuszu SLD z kosmitami, to pewnie najbardziej by mi się podobał Program III Polskiego Radia KRZYSZTOF JANIK przewodniczący Klubu Parlamentarnego SLD W moim fotelu...7
  • Sawka7 mar 20047
  • Kadry7 mar 20048
  • Licznik7 mar 20047,2 mln - Polaków korzysta z Internetu 4 mln - mężczyzn korzysta z sieci (przeciętnie przez 4 godziny i 21 minut miesięcznie) 3,2 mln - kobiet korzysta z sieci (przeciętnie przez 3 godziny i 6 minut miesięcznie) 3,4 mln - osób...8
  • Nałęcz - Ludzie honoru7 mar 2004Im więcej niepopularnych spraw załatwi lewica, tym łatwiejsze będzie życie jej sukcesorów10
  • Playback7 mar 200411
  • PRZECIW KONCENTRACJI W MEDIACH7 mar 2004Marek Majewski - felieton11
  • Poczta7 mar 2004Listy od czytelników11
  • Z życia koalicji7 mar 2004Boski Tadeo Iwiński zostaje w kraju. Doradca premiera ogłosił, że nie będzie kandydował do europarlamentu, bo bardziej przyda się swej partii w kraju. Wszak nadchodzące wybory do Sejmu będą dla SLD piekielnie trudne. O, boski Tadeo! W imieniu...12
  • Z życia opozycji7 mar 2004Przewidująca i zapobiegliwa Unia Wolności już teraz chciała rozmawiać o programie przyszłego rządu koalicyjnego. Do rozmów zaprosiła PiS i Platformę Obywatelską. Obie partie olały jednak unię jako ugrupowanie pozaparlamentarne. To chamy...13
  • Fotoplastykon7 mar 2004Henryk Sawka www.przyssawka.pl14
  • Spadamy z Polski!7 mar 2004Antoni Norbert Patek, twórca najbardziej renomowanych zegarków na świecie, musiał emigrować z Polski, bo za udział w powstaniu listopadowym groziło mu zesłanie na Sybir lub więzienie. Zaczynał, mając za kapitał stopień podporucznika i krzyż...16
  • Rokitoleksy7 mar 2004Głowę z platformy i lewicowy tułów powinien mieć następca Millera na stanowisku premiera22
  • Glemp po Glempie7 mar 2004Polski Kościół przestraszył się zmian, które jeszcze pół roku temu chciał przeprowadzić26
  • Łapówkoland7 mar 2004Pięć miliardów dolarów jest wart polski detaliczny rynek łapówkowy.30
  • VATum separatum7 mar 2004Ameryka nie wprowadziła VAT, bo to podatek z gruntu zły i antyrozwojowy32
  • Giełda i wektory7 mar 2004HossaŚwiat Festiwal próżności Już zostały sprzedane wszystkie bilety na Targi dla Milionerów, które mają się odbyć w grudniu w Amsterdamie. Zeszłoroczna impreza przyniosła 250 mln euro zysku. Największym zainteresowaniem...36
  • Plan Millera7 mar 2004Czym jest dziś plan Hausnera?42
  • Bushujący w biznesie7 mar 2004Ożywiających glob stref wolnego handlu jest już więcej niż państw44
  • Transatlantyk Polska7 mar 2004Rozmowa z Jackiem Rostowskim, ekspertem w dziedzinie ekonomii i stosunków międzynarodowych48
  • Koń japoński7 mar 2004Uczeń Toyota przerósł trzech wielkich nauczycieli z Detroit50
  • Załatwione odmownie - Co w prawie piszczy7 mar 2004Nadmiar opiekuńczości i polityczna poprawność wywołują biegunkę prawną nie spotykanych w historii rozmiarów54
  • Supersam7 mar 2004Teraz cyfrówka Nie będziemy już sprzedawać tradycyjnych aparatów fotograficznych - ogłosił Kodak w USA i Europie Zachodniej. W 2004 r. po raz pierwszy klienci na całym świecie kupią więcej cyfrowych aparatów niż tradycyjnych....56
  • Wódka restituta7 mar 2004Lubelskiej pigwówce zawdzięcza dobrą kondycję głosu Krzysztof Cugowski z Budki Suflera58
  • Seksualna eskorta7 mar 2004Siedem tysięcy złotych za noc bierze ekskluzywna prostytutka62
  • Liga mistrzów i frajerów7 mar 2004Sportowy apartheid stosuje Europejska Unia Piłkarska64
  • Makłowicz do Bikonta, Bikont do Makłowicza - Byle do wiosny7 mar 2004Dolar spada, lecz zielony trzyma się mocno. Zwróciłem na to uwagę w okolicach Salzburga, bowiem oddalenie od domu sprzyja sensownym konstatacjom.68
  • Leonarda7 mar 2004"Fragmenty z życia lustra" Joanny Szczepkowskiej to opowiadania napisane z literacką werwą godną wnuczki Jana Parandowskiego!70
  • Kompas dla kontynentu7 mar 2004Powstaniec listopadowy Wojciech Jastrzębowski zaproponował pierwszą konstytucję zjednoczonej Europy72
  • Know-how7 mar 2004Maskotka wilka Wszystkie rasy psów pochodzą od zwierząt z dziesięciu linii hodowlanych - ustalili uczeni z Fred Hutchinson Cancer Re-search Center w USA. Badacze uważają, że 15 tys. lat temu ludzie udomowili wilki, które...75
  • Pożeracze bakterii7 mar 2004Wirusy skuteczniejsze od antybiotyków!76
  • Zabójca we krwi7 mar 2004Kichnięcie jeszcze nikogo nie zaraziło sepsą79
  • Pożegnanie z igłą7 mar 2004Szczepionka na grypę w sprayu, guma do żucia z viagrą!80
  • Bez granic7 mar 2004Amazonka show Trwający trzy dni finał największego show na świecie zakończył się - jak na Brazylię - dramatycznie, bo w strugach ulewnego deszczu. Wyłoniono jednak zwycięzcę. Zanim to nastąpiło, karnawał - jak co roku zresztą - zebrał wszystkie...82
  • Sądny dzień demokratów7 mar 2004Bush kontra Kerry?84
  • Euro-Ameryka7 mar 2004Ameryka, aby stawić czoło politycznym wyzwaniom i zagrożeniom XXI wieku, powinna odbudować swoje sojusze polityczne. Wobec zagrożenia rozprzestrzenianiem się broni masowego rażenia, terroryzmem czy choćby niestabilnością polityczną pewnych...86
  • Kwadratura półksiężyca7 mar 2004Turcja na obłudnym europejskim kazaniu Aleksander Wielki przeciął węzeł gordyjski na terenie dzisiejszej Turcji. Zbliżające się rozszerzenie Unii Europejskiej stawia na ostrzu noża nie mniej zawiłą kwestię związaną z tym krajem niż ta, z którą...88
  • Muzyka żebraków7 mar 2004Co spowodowało wojnę między Romami a Słowakami?90
  • Tarcza demokracji7 mar 2004Silne wpływy armii w Izraelu są przeciwieństwem działań i celów junty wojskowej92
  • Tron Rosji7 mar 2004Dymisja rządu Kasjanowa oznacza jedynie pytanie o to, kogo Putin chce teraz do siebie przybliżyć94
  • Menu7 mar 2004Świat Dymy nad Hollywood "Mój ojciec palił marlboro i umarł na raka, moja matka paliła marlboro i umarła na raka, teraz ja palę marlboro" - taki monolog wygłasza Nicolas Cage w "Dzikości serca". A potem ostentacyjnie...96
  • Teatr na aukcji7 mar 2004Fotografię Witkacego za rekordową sumę 135 tys. zł kupiła matka właścicielki domu aukcyjnego, który ją wystawiał98
  • Jezus horror7 mar 2004Masakrą piłą łańcuchową z udziałem Jezusa nazwali "Pasję" Gibsona najbardziej cięci nowojorscy recenzenci102
  • Nowy naćpany świat7 mar 2004LSD otworzył bramy muzycznego raju, który dla wielu okazał się piekłem104
  • Płyty Kuby Wojewódzkiego7 mar 2004Recenzje płyt105
  • Plucie wstydem7 mar 2004Akcjoniści w salonach sztuki oddawali mocz i wypijali go, mazali się krwią, okaleczali swe genitalia106
  • Sława i chała7 mar 2004Teatr, komiks, książka, dvd108
  • Poziom niezadowolenia7 mar 2004Coraz częściej oglądamy wyniki badań opinii publicznej, rankingi partii i polityków.112
  • Zagrożenie lawinowe7 mar 2004Informacje polityczne przypominają dziś komunikaty z wyższych partii (gór). Lawinowemu rozpadowi jednych formacji towarzyszy efekt rosnącej kuli śnieżnej u innych.112
  • Organ Ludu7 mar 2004TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI Nr 10 (75) Rok wyd. 3 WARSZAWA, poniedziałek 1 marca 2004 r. Cena + VAT + ZUS + akcyza O słonych paluszkach i wodzie - narada w duchu refleksji W ostatnią środę (popielcową) przedstawiciele Partii...113
  • Drogie tanie chwyty7 mar 2004Żeby zwrócić na siebie uwagę, nie wystarczy już zgubić chusteczkę. Trzeba pokazać gołego cyca, i to z wiatraczkiem w sutku114