Rozpoczął się wyścig o energetyczne skarby Arktyki
Stephen Harper, nowy premier Kanady, trzy dni po zaprzysiężeniu zwrócił się do Davida Wilkinsa, ambasadora USA w Ottawie: "Kanada tak samo jak Stany Zjednoczone ma prawo bronić swojego terytorium. Nasz mandat pochodzi od Kanadyjczyków, nie od pana. Proszę się nie wtrącać". Takiego tonu w stosunkach Kanada - USA od dawna nie używano.
Już w dniu zaprzysiężenia Harper ogłosił, że jego rząd wyda ponad 5 mld USD na budowę satelitarnej sieci nasłuchowej, portu i trzech lodołamaczy, które będą pracowały wzdłuż arktycznego wybrzeża Kanady. Komentując te plany, ambasador Wilkins stwierdził, że "raczej nie może się na to zgodzić". To rozwścieczyło Harpera. "Rozpoczyna się arktyczna wielka gra" - mówi Christopher Walken, specjalista energetyczny z rosyjskiego Alfa-Banku, nawiązując do rozgrywki, którą w XIX wieku toczyły mocarstwa w Azji Środkowej. Kanadyjsko-amerykańska słowna potyczka jest wstępem do niej. O arktyczne źródła ropy i gazu oraz o panowanie nad tworzącymi się właśnie szlakami transportu walczą Norwegia, Rosja, Kanada, USA i Dania. W kolejce po udziały w energetycznym torcie stoją też Finlandia, Szwecja i Islandia. Wyścigowi sprzyja globalne ocieplenie klimatu powodujące, że eksploracja arktycznych złóż tanieje. "Rzeczywiście jest tu coraz tłoczniej" - mówi Peter Croker, przewodniczący Komisji ds. Ograniczeń Szelfu Kontynentalnego ONZ, powołanej do wyznaczenia granic na dnie morskim. Na razie z powodu luk prawnych panuje zasada "kto pierwszy, ten lepszy". Dlatego wyścig o skarby Północy staje się coraz bardziej agresywny.
Elektron elektryzuje Arktykę
Pod koniec października ubiegłego roku norweska straż przybrzeżna zatrzymała rosyjski kuter "Elektron", nielegalnie poławiający w okolicach Spitsbergenu. Norwegowie sądzili, że złapany na gorącym uczynku kapitan kutra popłynie pod eskortą do najbliższego norweskiego portu i tam zapłaci grzywnę. Po kilku godzinach kuter zaczął jednak uciekać w stronę rosyjskich wód terytorialnych. Kapitan norweskiego okrętu pościgowego "Tromsoe" zagroził, że ostrzela uciekiniera. Incydent szybko przerodził się w międzynarodowy kryzys. "Norwegowie nie mają prawa być policjantem Arktyki" - przestrzegał Siergiej Ławrow, szef rosyjskiej dyplomacji. Do Murmańska "Elektron" został odprowadzony przez rosyjską fregatę "Admirał Lewczenko".
Od kilku miesięcy Norwegowie i Rosjanie spierają się o granicę stref ekonomicznych na Morzu Barentsa. Aby pokazać swoją determinację, Rosjanie powrócili także do dawnego sporu o strefę ekonomiczną wokół Spitsbergenu. Norwegowie twierdzą, że mogą poławiać w strefie 200 mil od brzegu wysp. Rosjanie uważają, że zgodnie z traktatem z 1920 r. norweska strefa sięga jedynie 4 mil morskich. Tak naprawdę nie chodzi jednak o połowy. Okolice archipelagu Svalbard kryją duże złoża ropy oraz gazu i są przyczółkiem dla wypływających na wody północne. Według danych firm wydobywczych, Arktyka może skrywać czwarte zasoby gazu na świecie i około 375 mld baryłek ropy. Takie złoża pokryłyby 12-letnie światowe zapotrzebowanie na energię. Te przewidywania są dosyć ostrożne - ilość odkrywanej ropy i gazu stale rośnie, a Arktyka cały czas jest terenem dziewiczym.
Sprawa Arktyki stała się jednym z tematów Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Do jej eksploracji zachęcali nawet przedstawiciele mało elastycznej w kwestiach energetycznych Unii Europejskiej. Im szybciej, tym lepiej. Na północy do tej pory nie wyznaczono granic. Artykuł 76 prawa morskiego (konwencja jamajska) mówi, że państwa, które udowodnią, że dane tereny podmorskie są przedłużeniem ich naturalnego szelfu kontynentalnego, mają prawo do większej niż 200-milowa wyłącznej strefy ekonomicznej. Kraje, które ratyfikowały traktat przed 13 maja 1999 r., mogą składać wnioski o poszerzenie strefy do 13 maja 2009 r. Pozostałe będą miały na to dziesięć lat od ratyfikacji. Wszystkie kraje arktyczne wysłały już ekspedycje badające morskie dno. W 2001 r. Rosja dysponująca kilkunastoma lodołamaczami atomowymi złożyła wniosek, w którym domaga się prawie połowy Oceanu Arktycznego. Spory graniczne toczą Dania z Kanadą oraz USA z Rosją.
Azja północy
Rosja najlepiej zdaje sobie sprawę z potencjału Arktyki i najstaranniej dba o swoje interesy na tym terenie. Kreml stosuje podobną taktykę jak w XIX wieku w stosunku do Azji Środkowej: zagarniając kolejne tereny, przygotowuje sobie pole do negocjacji, a w przyszłości będzie się mógł zgodzić na drobne ustępstwa, żądając za każde słonej zapłaty. W Rosji nie ma też lobby ekologicznego, które blokowałoby poczynania rządu. To przez naciski ekologów USA tak ostrożnie podchodzą do sprawy odwiertów w Arktyce. Amerykanie pamiętają katastrofę tankowca "Exxon Valdez", który w 1989 r. rozbił się u wybrzeży Alaski i spowodował jedną z największych katastrof ekologicznych w historii. W Rosji do środowiska naturalnego podchodzi się po macoszemu, ma ono po prostu "wspierać państwo i mu służyć".
Arktyka pozostałaby terenem dziewiczym, gdyby nie globalne ocieplenie. Zmiana klimatu powoduje, że otwierają się niedostępne do tej pory tereny. Czapa lodowa ciągle się kurczy. Według naukowców z NASA, średnia temperatura w tym rejonie wzrasta o 1,2ŃC na dekadę. Za pięć lat arktyczna pokrywa lodowa zmniejszy się na tyle, że statki handlowe będą mogły bezpiecznie (choć tylko sezonowo) przepływać przez morza na północ od Syberii i Kanady, które dziś są skute lodem. Za 50 lat pokrywy lodowej w ogóle nie będzie! To kolejny argument przemawiający za przejęciem kontroli nad Arktyką. Przez nią będzie przebiegać skrócona trasa z Europy do Azji Wschodniej. Rząd nadzorujący tę trasę będzie miał wpływ na wymianę handlową między krajami dwóch kontynentów.
Arktyczna gorączka
Arktyczna gorączka może wywołać nieprzewidywalne objawy. Może skłócić państwa demokratyczne i stabilne, które do tej pory wyrzekały się przemocy. Tak było kilka miesięcy temu, kiedy z powodu skalistej wysepki Hans w pobliżu Grenlandii pokłóciły się Dania i Kanada. Padły ostre słowa, a ministrowie obu krajów prześcigali się w najazdach na wyspę i wywieszaniu tam flag narodowych. Wysepka leży w samym środku Cieśniny Smitha. Oddanie prawa do kontroli wyspy obcemu rządowi oznacza oddanie kontroli nad całą cieśniną i biegnącym tamtędy szlakiem morskim.
USA nie ratyfikowały do tej pory konwencji jamajskiej blokowanej przez grupę senatorów obawiających się, że traktat narusza amerykańską suwerenność. Podobnie jest z projektem wydobycia ropy na Alasce, który został zablokowany w Kongresie. "Musimy jak najszybciej wejść do gry. Od tego będą zależały nasze połowy, surowce mineralne i swoboda nawigacji" - mówi admirał James Watkins, szef amerykańskiej Komisji Polityki Oceanicznej. Zwolennicy ratyfikowania prawa morskiego argumentują, że w przyszłości pomoże to w walce z terroryzmem, gdyż północna droga pozwoli na szybsze dotarcie do punktów zapalnych globu.
Polityka Waszyngtonu sprowadza się na razie do powstrzymywania zapędów innych państw. Stąd sprzeciw wobec planów Kanady. Dotychczas spory mają głównie charakter dyplomatyczny. W przyszłości tak nie będzie. Im bardziej będą topniały lody Północy, tym bardziej będzie się zwiększać wachlarz środków stosowanych do powiększenia swoich wpływów. W czasie poprzedniej wojny o terytoria, czyli wielkiej gry, w środkowej Azji skuteczniejsza okazała się polityka Rosji. Niewykluczone, że i teraz tak będzie.
Już w dniu zaprzysiężenia Harper ogłosił, że jego rząd wyda ponad 5 mld USD na budowę satelitarnej sieci nasłuchowej, portu i trzech lodołamaczy, które będą pracowały wzdłuż arktycznego wybrzeża Kanady. Komentując te plany, ambasador Wilkins stwierdził, że "raczej nie może się na to zgodzić". To rozwścieczyło Harpera. "Rozpoczyna się arktyczna wielka gra" - mówi Christopher Walken, specjalista energetyczny z rosyjskiego Alfa-Banku, nawiązując do rozgrywki, którą w XIX wieku toczyły mocarstwa w Azji Środkowej. Kanadyjsko-amerykańska słowna potyczka jest wstępem do niej. O arktyczne źródła ropy i gazu oraz o panowanie nad tworzącymi się właśnie szlakami transportu walczą Norwegia, Rosja, Kanada, USA i Dania. W kolejce po udziały w energetycznym torcie stoją też Finlandia, Szwecja i Islandia. Wyścigowi sprzyja globalne ocieplenie klimatu powodujące, że eksploracja arktycznych złóż tanieje. "Rzeczywiście jest tu coraz tłoczniej" - mówi Peter Croker, przewodniczący Komisji ds. Ograniczeń Szelfu Kontynentalnego ONZ, powołanej do wyznaczenia granic na dnie morskim. Na razie z powodu luk prawnych panuje zasada "kto pierwszy, ten lepszy". Dlatego wyścig o skarby Północy staje się coraz bardziej agresywny.
Elektron elektryzuje Arktykę
Pod koniec października ubiegłego roku norweska straż przybrzeżna zatrzymała rosyjski kuter "Elektron", nielegalnie poławiający w okolicach Spitsbergenu. Norwegowie sądzili, że złapany na gorącym uczynku kapitan kutra popłynie pod eskortą do najbliższego norweskiego portu i tam zapłaci grzywnę. Po kilku godzinach kuter zaczął jednak uciekać w stronę rosyjskich wód terytorialnych. Kapitan norweskiego okrętu pościgowego "Tromsoe" zagroził, że ostrzela uciekiniera. Incydent szybko przerodził się w międzynarodowy kryzys. "Norwegowie nie mają prawa być policjantem Arktyki" - przestrzegał Siergiej Ławrow, szef rosyjskiej dyplomacji. Do Murmańska "Elektron" został odprowadzony przez rosyjską fregatę "Admirał Lewczenko".
Od kilku miesięcy Norwegowie i Rosjanie spierają się o granicę stref ekonomicznych na Morzu Barentsa. Aby pokazać swoją determinację, Rosjanie powrócili także do dawnego sporu o strefę ekonomiczną wokół Spitsbergenu. Norwegowie twierdzą, że mogą poławiać w strefie 200 mil od brzegu wysp. Rosjanie uważają, że zgodnie z traktatem z 1920 r. norweska strefa sięga jedynie 4 mil morskich. Tak naprawdę nie chodzi jednak o połowy. Okolice archipelagu Svalbard kryją duże złoża ropy oraz gazu i są przyczółkiem dla wypływających na wody północne. Według danych firm wydobywczych, Arktyka może skrywać czwarte zasoby gazu na świecie i około 375 mld baryłek ropy. Takie złoża pokryłyby 12-letnie światowe zapotrzebowanie na energię. Te przewidywania są dosyć ostrożne - ilość odkrywanej ropy i gazu stale rośnie, a Arktyka cały czas jest terenem dziewiczym.
Sprawa Arktyki stała się jednym z tematów Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Do jej eksploracji zachęcali nawet przedstawiciele mało elastycznej w kwestiach energetycznych Unii Europejskiej. Im szybciej, tym lepiej. Na północy do tej pory nie wyznaczono granic. Artykuł 76 prawa morskiego (konwencja jamajska) mówi, że państwa, które udowodnią, że dane tereny podmorskie są przedłużeniem ich naturalnego szelfu kontynentalnego, mają prawo do większej niż 200-milowa wyłącznej strefy ekonomicznej. Kraje, które ratyfikowały traktat przed 13 maja 1999 r., mogą składać wnioski o poszerzenie strefy do 13 maja 2009 r. Pozostałe będą miały na to dziesięć lat od ratyfikacji. Wszystkie kraje arktyczne wysłały już ekspedycje badające morskie dno. W 2001 r. Rosja dysponująca kilkunastoma lodołamaczami atomowymi złożyła wniosek, w którym domaga się prawie połowy Oceanu Arktycznego. Spory graniczne toczą Dania z Kanadą oraz USA z Rosją.
Azja północy
Rosja najlepiej zdaje sobie sprawę z potencjału Arktyki i najstaranniej dba o swoje interesy na tym terenie. Kreml stosuje podobną taktykę jak w XIX wieku w stosunku do Azji Środkowej: zagarniając kolejne tereny, przygotowuje sobie pole do negocjacji, a w przyszłości będzie się mógł zgodzić na drobne ustępstwa, żądając za każde słonej zapłaty. W Rosji nie ma też lobby ekologicznego, które blokowałoby poczynania rządu. To przez naciski ekologów USA tak ostrożnie podchodzą do sprawy odwiertów w Arktyce. Amerykanie pamiętają katastrofę tankowca "Exxon Valdez", który w 1989 r. rozbił się u wybrzeży Alaski i spowodował jedną z największych katastrof ekologicznych w historii. W Rosji do środowiska naturalnego podchodzi się po macoszemu, ma ono po prostu "wspierać państwo i mu służyć".
Arktyka pozostałaby terenem dziewiczym, gdyby nie globalne ocieplenie. Zmiana klimatu powoduje, że otwierają się niedostępne do tej pory tereny. Czapa lodowa ciągle się kurczy. Według naukowców z NASA, średnia temperatura w tym rejonie wzrasta o 1,2ŃC na dekadę. Za pięć lat arktyczna pokrywa lodowa zmniejszy się na tyle, że statki handlowe będą mogły bezpiecznie (choć tylko sezonowo) przepływać przez morza na północ od Syberii i Kanady, które dziś są skute lodem. Za 50 lat pokrywy lodowej w ogóle nie będzie! To kolejny argument przemawiający za przejęciem kontroli nad Arktyką. Przez nią będzie przebiegać skrócona trasa z Europy do Azji Wschodniej. Rząd nadzorujący tę trasę będzie miał wpływ na wymianę handlową między krajami dwóch kontynentów.
Arktyczna gorączka
Arktyczna gorączka może wywołać nieprzewidywalne objawy. Może skłócić państwa demokratyczne i stabilne, które do tej pory wyrzekały się przemocy. Tak było kilka miesięcy temu, kiedy z powodu skalistej wysepki Hans w pobliżu Grenlandii pokłóciły się Dania i Kanada. Padły ostre słowa, a ministrowie obu krajów prześcigali się w najazdach na wyspę i wywieszaniu tam flag narodowych. Wysepka leży w samym środku Cieśniny Smitha. Oddanie prawa do kontroli wyspy obcemu rządowi oznacza oddanie kontroli nad całą cieśniną i biegnącym tamtędy szlakiem morskim.
USA nie ratyfikowały do tej pory konwencji jamajskiej blokowanej przez grupę senatorów obawiających się, że traktat narusza amerykańską suwerenność. Podobnie jest z projektem wydobycia ropy na Alasce, który został zablokowany w Kongresie. "Musimy jak najszybciej wejść do gry. Od tego będą zależały nasze połowy, surowce mineralne i swoboda nawigacji" - mówi admirał James Watkins, szef amerykańskiej Komisji Polityki Oceanicznej. Zwolennicy ratyfikowania prawa morskiego argumentują, że w przyszłości pomoże to w walce z terroryzmem, gdyż północna droga pozwoli na szybsze dotarcie do punktów zapalnych globu.
Polityka Waszyngtonu sprowadza się na razie do powstrzymywania zapędów innych państw. Stąd sprzeciw wobec planów Kanady. Dotychczas spory mają głównie charakter dyplomatyczny. W przyszłości tak nie będzie. Im bardziej będą topniały lody Północy, tym bardziej będzie się zwiększać wachlarz środków stosowanych do powiększenia swoich wpływów. W czasie poprzedniej wojny o terytoria, czyli wielkiej gry, w środkowej Azji skuteczniejsza okazała się polityka Rosji. Niewykluczone, że i teraz tak będzie.
Więcej możesz przeczytać w 7/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.