Bez zmierzenia się z przeszłością trudniej mierzyć się z przyszłością
Świat jest piłką futbolową, świat się podbija głową, głową, głową..." - powinien brzmieć aforyzm Antoniego Słonimskiego po uwspółcześniającej go trawestacji. Oczywiście, głową trenera polskiej reprezentacji futbolowej Pawła Janasa - w wyścigu o mistrzostwo świata w piłce nożnej, i głową głowy naszego państwa Lecha Kaczyńskiego - w wyścigu o mistrzostwo świata wszech dyscyplin.
Na razie głowa nas zawodzi, więc w wyścigach wypadamy blado, ale głowa do góry! - w końcu od czego mamy głowy nie od parady. Jeśli Paweł Janas nie straci głowy i odszuka w sobie drugiego Kazimierza Górskiego, możemy w finałach mundialu zawędrować równie wysoko (vide: "Janas - drugi Górski"). Jeśli liberalna Zyta Gilowska ruszy wreszcie głową i wygra z dobierającą się jej do skóry (a nam do pieniędzy) solidarną siostrą bliźniaczką i zacznie obniżać podatki, prognoza wzrostu PKB w następnym roku może się okazać korzystniejsza dla Polski (4,5 proc.) niż dla Czech (5 proc.), Litwy (5,3 proc.), Słowacji (6,5 proc.), a nawet Łotwy i Estonii (po 7 proc.) (vide: "Bliźniaczka Gilowskiej"). Jeśli minister bez głowy Zbigniew Religa pójdzie wreszcie po rozum do głowy, niewykluczone, że uda się nam przeżyć śmierć państwowej służby zdrowia i wydostać z tej kliniki patologii głową do przodu. Jeśli z kolei premier Kazimierz Marcinkiewicz będzie miał głowę na karku i uniemożliwi przerzucanie ponad Polską gazociągów, ropociągów i mostów handlowych, a wewnątrz Polski utrudni przerzucanie mostów z kieszeni podatkodawców ponad ich głowami wprost do kieszeni podatkobiorców, może unikniemy poważnego bólu głowy (vide: "2 x 2 = 4" i "Pomost do bankructwa"). A jeśli także prezydent Lech Kaczyński stanie na głowie, to jednogłowy orzeł polski bez mrugnięcia okiem poradzi sobie z dwugłowym orłem rosyjskim, obalając błędną hipotezę, że co dwie głowy, to nie jedna (vide: "Dobrze, ale z zacięciami").
Trudno jednak iść naprzód z głową odwróconą do tyłu lub schowaną w piasek. Tymczasem mierzenie się z przeszłością zdaje się trudniejsze niż mierzenie się z przyszłością, na którą mamy pewien wpływ, ale bez zmierzenia się z przeszłością trudniej mierzyć się z przyszłością. Mam nadzieję, że podzielą ten pogląd również ci, którzy wciąż obawiają się większej jawności w życiu publicznym, a zatem na przykład ujawnienia zawartości archiwów bezpieki PRL, za czym opowiadają się między innymi dziennikarze "Wprost" (vide: "Ryba po polsku", "Kapłani zniewolenia" i "Barbarzyńcy w archiwum"). Mam też nadzieję, że naszemu redakcyjnemu koledze Waldemarowi Kedajowi, którego nazwisko znalazło się na opublikowanej niedawno w prasie liście dziennikarzy mogących mieć związki ze służbami specjalnymi PRL i który złożył w związku z tym w Instytucie Pamięci Narodowej zapytanie o ustalenie swojego statusu, uda się rozwiać związane z tym wątpliwości na swoją korzyść (vide: "Oświadczenie" Waldemara Kedaja, s. 14).
"Świat się podbija głową, głową, głową...". Podbicie głową świata przeszłości co prawda nie gwarantuje podbicia głową świata przyszłości, ale wydaje się koniecznym tego warunkiem, nie tylko dlatego, że co z głowy, to z myśli i można nie zawracać sobie więcej głowy przeszłością, lecz skoncentrować się na przyszłości. Ale już podbicie głową świata przyszłości z całą pewnością jest warunkiem zachowania głowy na swoim miejscu. Jeśli więc w przyszłości chcemy mieć spokojną głowę i nie płacić głową za brak głowy do przeszłości i przyszłości, musimy ostro walczyć głową. I to z głową.
Fot. T. Strzyżewski
Na razie głowa nas zawodzi, więc w wyścigach wypadamy blado, ale głowa do góry! - w końcu od czego mamy głowy nie od parady. Jeśli Paweł Janas nie straci głowy i odszuka w sobie drugiego Kazimierza Górskiego, możemy w finałach mundialu zawędrować równie wysoko (vide: "Janas - drugi Górski"). Jeśli liberalna Zyta Gilowska ruszy wreszcie głową i wygra z dobierającą się jej do skóry (a nam do pieniędzy) solidarną siostrą bliźniaczką i zacznie obniżać podatki, prognoza wzrostu PKB w następnym roku może się okazać korzystniejsza dla Polski (4,5 proc.) niż dla Czech (5 proc.), Litwy (5,3 proc.), Słowacji (6,5 proc.), a nawet Łotwy i Estonii (po 7 proc.) (vide: "Bliźniaczka Gilowskiej"). Jeśli minister bez głowy Zbigniew Religa pójdzie wreszcie po rozum do głowy, niewykluczone, że uda się nam przeżyć śmierć państwowej służby zdrowia i wydostać z tej kliniki patologii głową do przodu. Jeśli z kolei premier Kazimierz Marcinkiewicz będzie miał głowę na karku i uniemożliwi przerzucanie ponad Polską gazociągów, ropociągów i mostów handlowych, a wewnątrz Polski utrudni przerzucanie mostów z kieszeni podatkodawców ponad ich głowami wprost do kieszeni podatkobiorców, może unikniemy poważnego bólu głowy (vide: "2 x 2 = 4" i "Pomost do bankructwa"). A jeśli także prezydent Lech Kaczyński stanie na głowie, to jednogłowy orzeł polski bez mrugnięcia okiem poradzi sobie z dwugłowym orłem rosyjskim, obalając błędną hipotezę, że co dwie głowy, to nie jedna (vide: "Dobrze, ale z zacięciami").
Trudno jednak iść naprzód z głową odwróconą do tyłu lub schowaną w piasek. Tymczasem mierzenie się z przeszłością zdaje się trudniejsze niż mierzenie się z przyszłością, na którą mamy pewien wpływ, ale bez zmierzenia się z przeszłością trudniej mierzyć się z przyszłością. Mam nadzieję, że podzielą ten pogląd również ci, którzy wciąż obawiają się większej jawności w życiu publicznym, a zatem na przykład ujawnienia zawartości archiwów bezpieki PRL, za czym opowiadają się między innymi dziennikarze "Wprost" (vide: "Ryba po polsku", "Kapłani zniewolenia" i "Barbarzyńcy w archiwum"). Mam też nadzieję, że naszemu redakcyjnemu koledze Waldemarowi Kedajowi, którego nazwisko znalazło się na opublikowanej niedawno w prasie liście dziennikarzy mogących mieć związki ze służbami specjalnymi PRL i który złożył w związku z tym w Instytucie Pamięci Narodowej zapytanie o ustalenie swojego statusu, uda się rozwiać związane z tym wątpliwości na swoją korzyść (vide: "Oświadczenie" Waldemara Kedaja, s. 14).
"Świat się podbija głową, głową, głową...". Podbicie głową świata przeszłości co prawda nie gwarantuje podbicia głową świata przyszłości, ale wydaje się koniecznym tego warunkiem, nie tylko dlatego, że co z głowy, to z myśli i można nie zawracać sobie więcej głowy przeszłością, lecz skoncentrować się na przyszłości. Ale już podbicie głową świata przyszłości z całą pewnością jest warunkiem zachowania głowy na swoim miejscu. Jeśli więc w przyszłości chcemy mieć spokojną głowę i nie płacić głową za brak głowy do przeszłości i przyszłości, musimy ostro walczyć głową. I to z głową.
Fot. T. Strzyżewski
Więcej możesz przeczytać w 23/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.