"Jestem przekonany, że w Polsce przedmiotem otwartej dyskusji, takiej jaka na przykład toczy się w stosunku do Sądu Najwyższego w Stanach Zjednoczonych, powinna być także sprawa Trybunału Konstytucyjnego, jego składu, związków politycznych jego poszczególnych sędziów" - powiedział Kaczyński.
Zaznaczył, że w TK są zarówno osoby mające związki z prawą stroną sceny politycznej, jak i osoby mający związki z lewą stroną sceny politycznej. "Traktowanie go jako zespołu mędrców, którzy nie podlegają żadnej krytyce i z całą pewnością w każdej sprawie decydują zgodnie z prawem, traktowanym jako zespół norm poddawanych interpretacji przy pomocy jakiś powszechnie przyjętych reguł jest nieporozumieniem. I to bardziej nieporozumieniem podstawowym, które odnosi się do samej istoty prawa" - przekonywał szef PiS.
"To nie jest tak, żeby istniały całkowicie niepodważalne reguły wykładni prawa. Po drugie - nie jest też tak, żeby to byli ludzie całkowicie neutralni, jeśli chodzi o ich decyzje i stanowiska zajmowane także indywidualnie podczas tzw. votum separatum (zdanie odrębne)" - dodał J.Kaczyński
pap, ab