11 czerwca na sali plenarnej izby niższej premier podsumował dotychczasową pracę Rady Ministrów. Przemówienie Donalda Tuska miało związek ze złożonym przez niego wnioskiem o wotum zaufania po przegranych przez Koalicję Obywatelską wyborach prezydenckich 2025. To kandydat Prawa i Sprawiedliwości będzie kontynuował misję głowy państwa po Andrzeju Dudzie, co może utrudnić realizację obiecanych przez koalicję postulatów – szczególnie światopoglądowych.
W trakcie exposé i później, gdy odpowiadał na pytania, Tusk zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie wydatki na obronność wzrosły o 67 procent – w porównaniu do sytuacji za czasów Zjednoczonej Prawicy. Jednym z elementów, które zapewniają bezpieczeństwo Polsce, jest program Tarcza Wschód. – Wiecie jak wyglądała zapora na granicy, a jak wygląda dziś – skwitował. Mówił też o Przesmyku Suwalskim, który jest „łakomym kąskiem” dla Rosjan czy Białorusinów i w razie ewentualnego konfliktu zbrojnego obszar ten mógłby być jednym z pierwszych celów wroga. – Myśmy zainwestowali bardzo duże pieniądze, i – z czego szczególnie się cieszę – mamy także możliwość zainwestowania pieniędzy nie tylko polskich, ale także europejskich w ochronę między innymi tego fragmentu naszej granicy – zapowiedział.
Polska podpisała też z Francją traktat o wzmocnieniu współpracy. – Mamy po raz pierwszy zobowiązanie dużego państwa, mocarstwa atomowego, do pełnej wzajemnej obrony w wypadku ataku – wskazał. W przyszłości podobny dokument podpisany zostanie także z Wielką Brytanią.
Nie tylko granica wschodnia, ale także zachodnia będzie bardziej monitorowana przez władze?
Jeśli chodzi o migrację, Tusk powiedział, że w 2025 roku wydanych zostanie o 50 procent mniej wiz dla migrantów z krajów Afryki czy Azji. – Nie dam się nigdy namówić na ksenofobiczną, rasistowską narrację, ale dobrze wiemy, że lęki społeczne z różnych powodów dotyczą tych właśnie migrantów – wskazał.
Pojawiła się też kwestia zachodniej części Polski. – Bardzo prawdopodobne, że jeszcze tego lata wprowadzimy częściowe kontrole na granicy z Niemcami – wskazał. Przyznał, że jest to obecnie analizowane z rządem. – Dobrze wiecie, co to znaczy dla Polek, Polaków mieszkających w strefie nadgranicznej, jak wiele Polek i Polaków mieszka w Polsce, pracuje w Niemczech lub odwrotnie. Chcemy uniknąć perturbacji i kłopotów dla setek tysięcy ludzi od Dolnego Śląska po Zachodnie Pomorze [m.in. Szczecin] – zaznaczył.
Czytaj też:
Wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska. Posłowie zdecydowaliCzytaj też:
Na sejmowych korytarzach zawrzało. „To jest kompromitujące. Rząd nie ma planu”