Kaczyński: Tuska nie dałoby się "sprzedać" w nastroju patriotycznym

Kaczyński: Tuska nie dałoby się "sprzedać" w nastroju patriotycznym

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Miałem koncepcję, wynikającą nie z żadnych konkretnych obaw, a tylko z pewnego ogólnego niepokoju, żeby Leszek nie leciał do Smoleńska, ale jechał tam pociągiem z rodzinami katyńskimi - mówi w wywiadzie z dwumiesięcznikiem "Arcana" prezes PiS Jarosław Kaczyński. Prezes PiS dodaje, że od dziś sobie wyrzuca i "zawsze będzie sobie wyrzucał", że nie zrobił Lechowi Kaczyńskiemu awantury i nie wymusił na nim podróży pociągiem do Smoleńska.
- Mój ówczesny niepokój nie był jakiś silny, oparty był na dwóch prostych przesłankach: złe lotnisko w Smoleńsku i zły samolot - tłumaczy prezes PiS. Dodaje, że gdy 10 kwietnia zadzwonił do niego Radosław Sikorski, który przekazał prezesowi PiS informację o katastrofie "zareagował niemal odruchowo: że to wynik ich zbrodniczej polityki, która powstrzymała ich od zakupu porządnego samolotu". - To pierwsze, co mi do głowy przyszło. Po piętnastu minutach Sikorski zadzwonił ponownie, żeby powiedzieć, że to była wina pilotów. Skąd mógł o tym wiedzieć tak szybko? Jak byłem wieczorem w Smoleńsku, już krążyła wiadomość o czterokrotnym podchodzeniu do lądowaniu i inne tego rodzaju bzdury. Cała ta „opowieść" o polskiej winie, czy wręcz o winie prezydenta, była już z góry przygotowana… - przekonuje prezes PiS.

Jarosław Kaczyński przekonuje też, że nie jest prawdą iż Lech Kaczyński nie miał szans na sukces w wyborach prezydenckich. - Ostatnie badania, których wyniki poznałem 9 kwietnia wieczorem pokazały, że różnica między Komorowskim a moim bratem zdecydowanie się zmniejsza. Pamiętaliśmy też, jak pięć lat wcześniej sondaże nie dawały mojemu bratu żadnych szans w starciu z Donaldem Tuskiem, nawet kilka tygodni przed wyborami - podkreśla prezes PiS. - Przeciwnik (Bronisław Komorowski - przyp. red.) nie wydawał się jakoś nadmiernie trudny. Uważaliśmy jednak, że być może jego desygnowanie przez PO było związane z przekonaniem, że Tusk zdecydowanie nie nadaje się do tego nastroju patriotycznego, jaki w czasie kampanii mógł zostać rozbudzony. Że nie da się go „sprzedać" w takim nastroju, a Komorowskiego, z powodów całkowicie pozamerytorycznych, jednak się da. Traktowaliśmy szanse na zwycięstwo w tej konfrontacji jako nie mniejsze, a w każdym razie niewiele mniejsze niż w roku 2005 - wspomina Kaczyński.

"Arcana", arb