Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych w rozmowie z Wirtualną Polską tłumaczył już, że umieszczenie Donalda Tuska w osobnym wagonie podczas podróży europejskich liderów do Kijowa było decyzją strony ukraińskiej. Zaznaczał, że to ona odpowiadała za organizację transportu w tym wypadku.
Tusk w osobnym wagonie. Ukraińcy wyjaśniają
„Rzeczpospolita” postanowiła dopytać o to swoich źródeł w Ukrainie. Informator z Kijowa miał wyjaśniać, iż przywódcy wsiedli do pociągu w Polsce, a nie Ukrainie. – Nie możemy komuś wskazywać miejsca czy numeru wagonu. Zajmuje się tym protokół dyplomatyczny i odpowiednie służby bezpieczeństwa. Nie możemy komentować tego typu spraw – zaznaczał.
Inne źródło dziennika wyjaśniało, że miejsce Tuska w pociągu było uzależnione od kwestii bezpieczeństwa. – Trwa wojna i chodzi wyłącznie o to, by europejscy przywódcy bezpiecznie dotarli do Kijowa. Warto podziękować tym służbom, które organizują wizyty w takich warunkach, w jakich istniejemy. I lepiej na ten temat nie spekulować – mówił rozmówca gazety.
Rozmówca z Warszawy miał dodać do tego obrazu jeszcze jedną kwestię. Zdradził nieoficjalnie, że początkowo do Kijowa mieli jechać jedynie przywódcy Francji i Wielkiej Brytanii. Później dopiero dołączył kanclerz Niemiec, a na samym końcu premier Donald Tusk.
Ta sama osoba dodawała, że 9 maja we Lwowie odbywało się nieformalne spotkanie ministrów spraw zagranicznych UE, a liczba specjalnych wagonów kolejowych w posiadaniu Ukrainy była ograniczona. Miejsce Tuska w pociągu wyjaśniano więc względami logistycznymi.
Ambasador Ukrainy wdzięczny za wizytę polskiego premiera
Ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Bodnar podkreślał z kolei, że jest wdzięczny za wizytę Tuska w Ukrainie. Mówił, iż Polska jest jednym z liderów kształtowania przyszłego pokoju w Ukrainie.
– Polski głos jest jednym z decydujących głosów w Europie i jesteśmy bardzo wdzięczni za solidarność – podkreślał w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. Dodawał, że wizyta została odpowiednio zabezpieczona i zorganizowana.
Czytaj też:
„Repolonizacja ruszyła na serio". Premier wskazał przykładCzytaj też:
Tusk i Merz odgrywają polityczny spektakl? Ostra krytyka niemieckiej gazety