David Cameron Jest najmłodszym od ponad stu lat brytyjskim premierem, jest też pierwszym od ponad trzydziestu lat szefem rządu koalicyjnego. Gdyby to był amerykański sen, David Cameron pochodziłby znikąd, czyli ze slumsów, z rodziny ubogich imigrantów i czerpałby wolę walki z traumatycznego dzieciństwa. Ale to jest bajka brytyjska.
Cameron wywodzi się więc z zamożnej angielskiej klasy średniej o arystokratycznych koligacjach (ojciec – makler, matka – córka barona). Ukończył snobistyczny Eton College, a potem Oksford. Mając 35 lat, po raz pierwszy został deputowanym Partii Konserwatywnej w Izbie Gmin. Pięć lat temu zagrał o wszystko – wystartował w wyborach na szefa partii i ku zaskoczeniu obserwatorów pokonał doświadczonego torysowskiego polityka Davida Davisa. Gdyby tylko o zmianę szefa partii chodziło, byłaby to zmiana czysto formalna. Cameron jednak postanowił odmienić całkowicie wizerunek konserwatystów. I, zdaniem niektórych analityków, był to ostatni moment na zmiany – torysi od ośmiu lat w opozycji z zazdrością patrzyli na rządy laburzystów, którym nawet błędy i skandale nie wyrządzały wielkich szkód. Choć było to już po wojnie w Iraku, która nadszarpnęła wizerunek i popularność Tony’ego Blaira, premier nadal był lubiany. Co tu ukrywać, konserwatyści przechodzili do politycznego lamusa. Cameron podjął się totalnego liftingu partii. Nowi torysi sięgnęli po hasła dotychczas kojarzone z lewicą – globalnej solidarności, ekologii, otwarcia naemigrantów, walki z nierównością społeczną i większego finansowania przez państwo służby zdrowia (a przecież latami byli zwolennikami radykalnych cięć). Aby słowo przekuć w czyn, Cameron w ramach eksperymentu spędził dwa dni u muzułmańskiej rodziny z Birmingham, a spostrzeżenia opisał następnie w gazecie „Observer". Skonstatował wówczas, że jeżeli chodzi o niektóre wartości, Europejczycy mogliby się uczyć od muzułmanów – chodziło mu przede wszystkim o silne więzi rodzinne i wierność tradycyjnym zasadom. Tradycjonalistów to śmiertelnie oburzyło. Cameron konsekwentnie postawił na elektorat imigrancki, biorąc udział w wielu spotkaniach z mniejszościami. Nie ugiął się przed protestami konserwatystów starej daty, którzy krytykowali tę politykę zmian. – Cameron postanowił całkowicie odmienić oblicze swojej partii i sam stał się najbardziej rozpoznawalnym symbolem tej zmiany – uważa Peter Ludlow z Center for European Policy Studies w Brukseli. Zmiany, która sprawiła, że po raz pierwszy od bardzo dawna zaczęło się mówić o szansach konserwatystów na powrót do władzy.
Więcej możesz przeczytać w 22/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.