Nie wolno, ale można - mawiał Szwejk. W naszym kraju pokutuje wiara w magiczną moc prawa. Paragrafy mają odmieniać postępowanie ludzi, a nakazy i zakazy - zmienić rzeczywistość. Egzekwowanie już istniejącego prawa mało kogo obchodzi. Jeśli nie będzie się egzekwować prawa, to nie ma sensu ustanawiania jakichkolwiek norm. Na mocy ministerialnego rozporządzenia rottweilery zostały uznane za szczególnie niebezpieczne. Żeby je hodować, należy uzyskać zgodę właściwego organu gminy. Hodowanie ich bez zgody jest karane aresztem lub grzywną. Tylko teoretycznie. Wystarczy, że pies nie ma rodowodu lub jest mieszańcem, i już nie musi być zarejestrowany.
Prawa blankietowe
"Nie może być praworządnym kraj, w którym na każdym kroku omija się konstytucję" - stwierdził mediolański sędzia Antonio Di Pietro, inicjator akcji "Czyste ręce". To samo można powiedzieć o Polsce: codziennie i przy powszechnej wiedzy o tym zjawisku nie przestrzega się prawa, w tym ustawy zasadniczej. Niejaki Józef Gawęda z Kęt, domorosły prawnik i legislator, napisał nową konstytucję dla Polski. Jeden z jej przepisów zniósł na obszarze Polski bezrobocie. Obowiązująca w Polsce konstytucja nie odbiega zasadniczo od tej autorstwa Gawędy. Nawet poza jego granicami. Zgodnie z konstytucją udział wicepremiera Grzegorza Kołodki w nowojorskim maratonie nie był kaprysem. Kołodko postępował zgodnie z artykułem 68 Konstytucji RP: "Władze publiczne popierają rozwój kultury fizycznej". Mamy ustawowe prawo do godziwego wynagrodzenia za pracę oraz wypoczynku. Pracodawca jest obowiązany zapewnić nam bezpieczne i higieniczne warunki pracy oraz zaspokoić nasze potrzeby bytowe, socjalne i kulturalne. Wszystkie te zapisy to fikcja prawna. Wiele przyjmowanych w Polsce ustaw to tzw. prawa blankietowe. Istnieją one na papierze, lecz nie da się ich zrealizować.
Stan gotowości do użycia
Zbiorem wielu martwych zapisów jest prawo o ruchu drogowym. Wśród licznych nie przestrzeganych przepisów są między innymi zakazy dotyczące zatrzymywania zwierząt na jezdni czy korzystania podczas jazdy z telefonu komórkowego. Majstersztykiem regulacji, których wręcz nie da się przestrzegać, jest artykuł 4 kodeksu drogowego. "Uczestnik ruchu drogowego ma prawo liczyć, że inni uczestnicy ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego zachowania", czyli na to, że przestrzegają, albo nie. Kierowca nie może korzystać z antyradaru i przewozić go w "stanie gotowości do użycia", ma jednak prawo do jego posiadania, nawet w pojeździe. Kodeks zabrania otwierania drzwi samochodu bez wcześniejszego sprawdzenia, czy nie powodujemy tym zagrożenia. Podczas cofania powinniśmy się upewnić, czy za pojazdem nie ma człowieka ani żadnej innej przeszkody. Kodeks każe nam uwzględnić, czy nie spowodujemy zagrożenia i nie utrudnimy poruszania się innym użytkownikom drogi. Równie dobrze można by nakazać sprawdzanie, czy samochód ma koła. Mało realistyczne wydaje się wprowadzenie "ograniczeń związanych z występowaniem wysokiej temperatury powodującej uplastycznienie drogowych nawierzchni bitumicznych". W ten sposób zapobiega się powstawaniu nowych kolein, ale tam, gdzie już są, stawiane są po prostu znaki "uwaga koleiny!".
Prawo do picia i palenia
Polskie prawo zakazuje picia alkoholu na ulicach, placach i w parkach. Policjanci nie ścigają obywateli pijących w publicznych miejscach. Nie aresztują też osób palących tytoń "w miejscach do tego nie przeznaczonych". Prawo zakazuje również picia alkoholu w pracy. A co zrobić, gdy pracujemy w zachodniej firmie? Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi stanowi: "minister właściwy do spraw zagranicznych określi wypadki i okoliczności, w których uwzględniając zwyczaje międzynarodowe, dopuszczalne jest podawanie i spożywanie nieznacznej ilości napojów alkoholowych". Prawie cała ustawa o przeciwdziałaniu alkoholizmowi jest fikcją. Regularnie omijane są przepisy prawa handlowego mówiące o odpowiedzialności właścicieli spółek za działanie na ich niekorzyść czy zbyt późne ogłaszanie upadłości. Innym nagminnie omijanym przepisem jest niedopełnienie obowiązku składania co roku w sądzie rejestrowym skróconych bilansów spółek. Zaniechanie tego obowiązku tylko teoretycznie zagrożone jest karą. Spółki nagminnie nie podnoszą też przez lata kapitału założycielskiego, od wysokości którego zależą potem roszczenia w razie upadłości. Teoretycznie członek zarządu spółki prawa handlowego, który nie składa sądowi rejestrowemu dokumentów związanych z funkcjonowaniem jego firmy, podlega karze grzywny do 20 tys. zł. Dotychczas nikt w Polsce nie został jednak za takie postępowanie ukarany.
Legalne stręczycielstwo
Kodeks karny przewiduje surową sankcję za gwałt. Najwięcej tego rodzaju przestępstw popełnianych jest w małżeństwach, ale tylko nieliczne trafiają na wokandę sądu. Podobnie jest z maltretowaniem i seksualnym molestowaniem dzieci przez rodziców oraz znęcaniem się nad osobami w podeszłym wieku. Ponieważ trudno jest wiele z tych przestępstw udowodnić, sprawcy czują się bezkarni, co prowadzi do częstego powtarzania tych samych czynów karalnych. Od lat martwe są przepisy kodeksu karnego dotyczące stręczycielstwa. W każdym większym polskim mieście działa kilkaset agencji towarzyskich, salonów masażu, studiów ćwiczeń cielesnych itp. W myśl przepisów kodeksu karnego wszystkie one zajmują się stręczycielstwem, czyli czynami niezgodnymi z prawem i ściganymi z urzędu. Tymczasem dotychczas oskarżenie z tego tytułu wniesiono zaledwie przeciwko pięciu agencjom. W każdym z dużych miast są miejsca, gdzie można spotkać tabuny prostytutek z krajów byłego ZSRR, pracujących dla klasycznych naganiaczy i stręczycieli, ale nikt nie słyszał o postawieniu kogokolwiek z nich przed sądem. Z punktu widzenia prawa ewidentnym stręczycielstwem są też prasowe ogłoszenia erotyczne. Kodeks karny przewiduje sankcje za publiczne prezentowanie pornografii, a w Polsce nie ma chyba ani jednej wypożyczalni kaset wideo, w której nie znajdowałby się bogaty wybór filmów porno pośród bajek.
Przepisy są po to, aby je łamać
Wiara w magiczną moc prawa prowadzi do nieustannych zmian ustaw i rozporządzeń. Gdy tylko pojawi się jakiś problem, rozwiązuje się go za pomocą nowego paragrafu. Zanim jeszcze weszła w życie ustawa o kredycie konsumenckim (sierpień 2002 r.), już przygotowano kilka projektów jej nowelizacji. Po wejściu ustawy w życie okazało się, że nowe prawo kompletnie nie przystaje do realiów. Dotyczy to choćby nakazu, aby banki w swoich materiałach promocyjnych podawały wszystkie warunki, na których udzielane są kredyty konsumpcyjne (zajmuje to kilku stron tekstu). Tylko w 2000 r. kodeks postępowania cywilnego zmieniono aż trzynaście razy, a ustawa o policji - od momentu jej uchwalenia w 1990 r. - była nowelizowana 26 razy. Znowelizowane ustawy są tak samo nieskuteczne jak stare. Przepisy są po to, aby je łamać - uważa wielu Polaków, łącznie z posłami i pracownikami wymiaru sprawiedliwości. Nie dziwi więc, że aż dwie trzecie obywateli naszego kraju hołduje zasadzie relatywizmu prawnego - zgodnie z nią przestrzegamy tych przepisów, których musimy przestrzegać, oraz tych, które są dla nas wygodne.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.