Ile jest warta jednocentówka
Lynn Wagner z miejscowości Mifflin County w stanie Pensylwania w wieku 13 lat postanowił oszczędzać, a że nie bardzo miał z czego, wymyślił, że będzie zbierać monety jednocentowe. W sierpniu tego roku 53-letni dziś Amerykanin miał już milion jednocentówek. Dla pewności dozbierał jeszcze kilka tysięcy. Bankowcom zajęło kilka tygodni odebranie 37 wiader z oszczędnościami Wagnera. Wyliczyli, że mężczyzna zaoszczędził 10 060 dolarów. "Wielu ludzi uważa, że jednocentówki są nic nie warte. Oto dowód, że nie mają racji" - mówi Wagner.
(WAK)
Francja pod wodą
Uciekając przed powodzią, widzieliśmy, jak dwumetrowa fala zmywa nasz dom - opowiada Michelle Marsh mieszkająca w pobliżu Marsylii. Powódź w południowo-wschodniej Francji spowodowała śmierć pięciu osób, kilkadziesiąt tysięcy ludzi ewakuowano. W rejonie Nimes 250 tys. osób zostało odciętych od zaopatrzenia w wodę. Wyłączono część elektrowni atomowych. Prezydent Jacques Chirac obiecał poszkodowanym pomoc w wysokości 12 mln euro. Na wieść o wielkiej fali we Francji w całej Europie podniosły się głosy, że przyczyną powodzi jest globalne ocieplenie. - Ta powódź to efekt potężnych upałów, jakie nawiedziły latem południe kontynentu. Rozgrzane ziemia i Morze Śródziemne dziś oddają ciepło, które wywołuje ulewne deszcze - mówi "Wprost" prof. Halina Lorenc, szef Zakładu Klimatologii Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. - Nasz klimat cały czas się ociepla i do takich sytuacji będzie dochodziło coraz częściej. O globalne ocieplenie nie można jednak oskarżać wielkiego przemysłu. To naturalny proces przyrodniczy, którego mechanizmów do końca jeszcze nie rozumiemy - tłumaczy prof. Zygmunt Kolenda z Akademii Górniczo-Hutniczej.
(GREG)
Wojna gwiazd
Amerykańscy turyści przestali przyjeżdżać do Europy. Najpierw wojna z terroryzmem, a potem transatlantycki spór o interwencję w Iraku sprawiły, że na nasz kontynent przyjeżdża o 80 proc. mniej Amerykanów niż przed 11 września 2001 r. Spadek liczby turystów zza Atlantyku spowodował liczone w miliardach dolarów straty, więc kraje europejskie chwytają się wszelkich możliwych sposobów odbudowania zaufania jankesów. Niemcy namówiły własne gwiazdy: Claudię Schiffer, Borisa Beckera i Hugo Bossa, do promowania ich kraju za granicą. Francja z kolei uznała, że najlepszą metodą będzie wynajęcie gwiazd z USA. Woody Allen, Robert De Niro i Wynton Marsalis zachęcali do spędzenia urlopu nad Sekwaną pod hasłem: "Zakochajmy się jeszcze raz". Do wyścigu o amerykańskich turystów włączyła się Hiszpania. Władze Majorki za 5 mln euro przekonały Michaela Douglasa, aby zachwalał zalety ich wyspy.
(WAK)
Znak czasu
Gdy Yoshio Mayumi przybył w XIX wieku do Teksasu, na pewno nie podejrzewał, że wspomnienie o nim do dziś będzie budzić emocje. Stan z południa USA wiele mu zawdzięcza - to właśnie on przywiózł do Ameryki pierwsze sadzonki ryżu. Na pamiątkę tego wydarzenia pięciokilometrową drogę w Fannett w pobliżu Beaumont nazwano Jap Road. Kłopot polega na tym, że niewinny dawniej skrót "Jap" nabrał pejoratywnego znaczenia, dziś znaczy "żółtek". "Dalsze używanie nazwy sprawi, że cały region będzie postrzegany jako dyskryminujący obywateli Japonii" - twierdzi Liga przeciw Zniesławieniom (ADL). ADL proponuje nazwać drogę imieniem Mayumiego. Pomysł nie podoba się jednak wielu mieszkańcom Fannett, którzy przyzwyczaili się do starej nazwy.
(WAK)
Lynn Wagner z miejscowości Mifflin County w stanie Pensylwania w wieku 13 lat postanowił oszczędzać, a że nie bardzo miał z czego, wymyślił, że będzie zbierać monety jednocentowe. W sierpniu tego roku 53-letni dziś Amerykanin miał już milion jednocentówek. Dla pewności dozbierał jeszcze kilka tysięcy. Bankowcom zajęło kilka tygodni odebranie 37 wiader z oszczędnościami Wagnera. Wyliczyli, że mężczyzna zaoszczędził 10 060 dolarów. "Wielu ludzi uważa, że jednocentówki są nic nie warte. Oto dowód, że nie mają racji" - mówi Wagner.
(WAK)
Francja pod wodą
Uciekając przed powodzią, widzieliśmy, jak dwumetrowa fala zmywa nasz dom - opowiada Michelle Marsh mieszkająca w pobliżu Marsylii. Powódź w południowo-wschodniej Francji spowodowała śmierć pięciu osób, kilkadziesiąt tysięcy ludzi ewakuowano. W rejonie Nimes 250 tys. osób zostało odciętych od zaopatrzenia w wodę. Wyłączono część elektrowni atomowych. Prezydent Jacques Chirac obiecał poszkodowanym pomoc w wysokości 12 mln euro. Na wieść o wielkiej fali we Francji w całej Europie podniosły się głosy, że przyczyną powodzi jest globalne ocieplenie. - Ta powódź to efekt potężnych upałów, jakie nawiedziły latem południe kontynentu. Rozgrzane ziemia i Morze Śródziemne dziś oddają ciepło, które wywołuje ulewne deszcze - mówi "Wprost" prof. Halina Lorenc, szef Zakładu Klimatologii Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. - Nasz klimat cały czas się ociepla i do takich sytuacji będzie dochodziło coraz częściej. O globalne ocieplenie nie można jednak oskarżać wielkiego przemysłu. To naturalny proces przyrodniczy, którego mechanizmów do końca jeszcze nie rozumiemy - tłumaczy prof. Zygmunt Kolenda z Akademii Górniczo-Hutniczej.
(GREG)
Wojna gwiazd
Amerykańscy turyści przestali przyjeżdżać do Europy. Najpierw wojna z terroryzmem, a potem transatlantycki spór o interwencję w Iraku sprawiły, że na nasz kontynent przyjeżdża o 80 proc. mniej Amerykanów niż przed 11 września 2001 r. Spadek liczby turystów zza Atlantyku spowodował liczone w miliardach dolarów straty, więc kraje europejskie chwytają się wszelkich możliwych sposobów odbudowania zaufania jankesów. Niemcy namówiły własne gwiazdy: Claudię Schiffer, Borisa Beckera i Hugo Bossa, do promowania ich kraju za granicą. Francja z kolei uznała, że najlepszą metodą będzie wynajęcie gwiazd z USA. Woody Allen, Robert De Niro i Wynton Marsalis zachęcali do spędzenia urlopu nad Sekwaną pod hasłem: "Zakochajmy się jeszcze raz". Do wyścigu o amerykańskich turystów włączyła się Hiszpania. Władze Majorki za 5 mln euro przekonały Michaela Douglasa, aby zachwalał zalety ich wyspy.
(WAK)
Znak czasu
Gdy Yoshio Mayumi przybył w XIX wieku do Teksasu, na pewno nie podejrzewał, że wspomnienie o nim do dziś będzie budzić emocje. Stan z południa USA wiele mu zawdzięcza - to właśnie on przywiózł do Ameryki pierwsze sadzonki ryżu. Na pamiątkę tego wydarzenia pięciokilometrową drogę w Fannett w pobliżu Beaumont nazwano Jap Road. Kłopot polega na tym, że niewinny dawniej skrót "Jap" nabrał pejoratywnego znaczenia, dziś znaczy "żółtek". "Dalsze używanie nazwy sprawi, że cały region będzie postrzegany jako dyskryminujący obywateli Japonii" - twierdzi Liga przeciw Zniesławieniom (ADL). ADL proponuje nazwać drogę imieniem Mayumiego. Pomysł nie podoba się jednak wielu mieszkańcom Fannett, którzy przyzwyczaili się do starej nazwy.
(WAK)
Więcej możesz przeczytać w 50/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.