Suknia Diora kupiona w Paryżu to nie to samo, co suknia Diora kupiona w Warszawie Poddaj się zakupowej terapii w światowych stolicach handlu - zostań nowoczesnym podróżnikiem! - tak reklamuje się brytyjskie biuro podróży A2B Travel. Spędź z nami tydzień w sklepach Kopenhagi! - zachęca duński Pegasus, dołączając atrakcyjny program wizyt w domach towarowych miasta, aktualny przelicznik kursu duńskiej korony i tabele z porównaniem cen. Jak obliczył Switch/Maestro, wydawca kart płatniczych, w tym roku po prezenty wyjedzie za granicę co piąty Anglik i co szósty Holender. Szaleństwo przedświątecznej turystyki zakupowej zaczyna ogarniać Europę.
Polski Berlin
Zakupową stolicą dla wielu Polaków jest Berlin. Stolica Niemiec jest wśród polskich klientów na tyle popularna, że w Kaufhofie, olbrzymim domu towarowym w centrum miasta, niektóre sprzedawczynie mówią po polsku. Zdaniem Josefa Voelkego, dyrektora domu towarowego Departmentstore 206, Polacy wydają więcej na luksusowe towary niż Niemcy.
Według tegorocznych badań SMG/KRC, zakupy są podstawowym celem dla 18 proc. podróżujących Polaków. Oprócz Berlina oraz miast Czech i Słowacji powodzeniem cieszy się Londyn. Tam właśnie po zakupy jeżdżą m.in. Edyta Górniak, Justyna Steczowska czy Muniek Staszczyk, lider zespołu T.Love.
Butik Londyn
Dla współczesnych konsumentów kula ziemska stała się jednym wielkim domem towarowym, a jej metropolie - swego rodzaju stoiskami. Antwerpia jest działem z biżuterią, Paryż - salonem urody, a Londyn - butikiem i stoiskiem z płytami. Mnogość połączeń lotniczych i przystępne ceny biletów u tanich przewoźników sprawiły, że jednodniowy wypad do Paryża czy Wiednia po torebkę bądź czekoladki przestał być postrzegany jako kaprys zamożnych ekscentryków.
Dzięki Internetowi zakupowi podróżnicy dobrze wiedzą, gdzie najlepiej nabyć poszczególne towary. I tak we flamandzkiej Antwerpii, oprócz wizyty w salonach jubilerskich i szlifierniach diamentów, warto odwiedzić butiki modnych projektantów, na przykład Driesa Van Notena czy Ann Demeulemeester. Mediolan jest królestwem flagowych megastorów wielkich projektantów - jak Dolce & Gabbana czy Prada. Do Paryża warto wpaść po bieliznę i kosmetyki, do Madrytu - po sylwestrowe kreacje, a do Pragi - po rzemiosło artystyczne. Wiadomo też, że nigdzie nie kupuje się antyków i staroci tak dobrze jak na pchlich targach w Brukseli. Oczywiste jest też, że zegarki należy nabywać w Zurychu, a cyfrowe kamery i mocne trunki w Gibraltarze.
Dla tych, którzy mają więcej czasu i pieniędzy, idealnym miejscem zakupów jest Nowy Jork. Jak wynika z wyliczeń wydawcy kart American Express, to miasto jest najpopularniejszym celem zakupowych podróży na świecie. Zakupowiczów przyciąga tu nie tylko największa w świecie oferta, ale i osnuty mgiełką ekskluzywności Manhattan - budzący nieco snobistyczne skojarzenia z broadwayowskimi ikonami popkultury. Moda na Nowy Jork jest niezmienna od lat. A to ona w dużej mierze wyznacza kierunki zakupowych wojaży. O skali zjawiska świadczy choćby to, że listy modnych miast handlowych sezonu publikują już nie tylko magazyny kobiece i lifestylowe, ale i poważne dzienniki. Londyński "The Guardian" stawia tej zimy na włoskie Sorrento (idealne do kupna galanterii skórzanej), francuskie Moirans (drewniane zabawki) i Kolonię (świąteczne ozdoby). W Dubaju (7. miejsce na liście najczęściej odwiedzanych handlowych metropolii) co roku odbywa się trwający dwa miesiące Dubajski Festiwal Zakupów. Impreza miała w założeniu przywrócić Dubajowi popularność ośrodka handlowego. Festiwal jednak szybko przeobraził się w produkt turystyczny, a organizatorzy reklamują go jako "symbol uniwersalnego braterstwa, szczęścia, zabawy i przygody".
Nowy Jork pożądania
Zakupowi podróżnicy często twierdzą, że kierują się przede wszystkim cenami, ale dla większości z nich są one tylko wymówką. Oczywiście ceny są ważne, bo na przykład w Nowym Jorku klasyczne dżinsy Levisa kosztują 25 dolarów (w Londynie około 55 dolarów), a najmodniejszy gadżet sezonu - iPod - na Piątej Alei można nabyć za mniej więcej 190 dolarów, czyli o 100 dolarów taniej niż w Paryżu. Ci, którzy chcą kupię taniej niż u siebie, zaopatrują się głównie na przygranicznych terenach u sąsiadów. Londyńczycy przeprawiają się eurotunelem na zakupy do miast północnej Francji (robi tak przed świętami 61 proc. zakupowych turystów), mieszkańcy szwedzkiego Malmoe zaopatrują się na peryferiach duńskiej Kopenhagi, Duńczycy jeżdżą z kolei do Niemiec, a Niemcy do Polski, Czech i Słowacji.
Dyskretny urok zagranicznych zakupów
Jak zauważył w "Kulturze i konsumpcji" amerykański socjolog Grant McCracken, bez dóbr konsumpcyjnych nowoczesne, rozwinięte społeczeństwo utraciłoby kluczowe narzędzie do reprodukowania swej kultury i manipulowania nią. Tak było od zawsze, ale wraz z pojawieniem się burżuazji, a później klasy średniej na konsumpcję markowych produktów może sobie pozwolić duża część społeczeństwa. Wcześniej tego typu zakupy mogła robić jedynie arystokracja, w tym także polska. Telimena z "Pana Tadeusza" jeździła do "Peterburka" na zakupy, a hulaka Zygmunt Korczyński, jeden z bohaterów "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej, przywoził z Francji fulary i szale.
O magii rzeczy z zagranicy pisał niemiecki socjolog Georg Simmel w wydanej w 1905 r. "Filozofii mody": "Cokolwiek, co jest wyjątkowe i nabyte zostało za granicą, ma nieodparty urok w oczach człowieka pełnego ogłady, całkowicie niezależnie od materialnych uzasadnień".
Dziś, kiedy te same dobra przemysłowe są dostępne na całym świecie, wyróżnić się można niuansami. Do takich należy miejsce zakupów. Suknia Diora kupiona w Paryżu to nie to samo, co suknia Diora kupiona w Warszawie. Miejsce pochodzenia nobilituje. Dlatego nawet światowe celebrieties podróżują do macierzystych metropolii dóbr luksusowych. Madonna często odwiedza w Kolonii firmowy salon producenta ekologicznych kosmetyków Dr. Hauschka, mimo że niemal identyczny znajdzie pod swoim londyńskim domem. Mieszkający w Szwajcarii Phil Collins po garnitur Armaniego nie wybiera się do Genewy, lecz do Mediolanu.
Modna prababka
Wielu amatorów zakupowych wojaży podróżuje z tęsknoty za dawnymi, stylowymi czasami, gdy burżuazja jeździła za granicę po stroje czy wyposażenie domów. Świetnie portretuje to w uhonorowanej nagrodą Nike książce "W ogrodzie pamięci" Joanna Olczak-Ronikier. Pod koniec XIX wieku jej prababka Janina Horowitz regularnie wybierała się po stroje i dodatki do Brukseli i Paryża, czym robiła furorę na warszawskich salonach. Kupowano odpowiednie stroje dla panny - kostium z białej piki i niebieskiego płótna, słomkowe kapelusze czy kostiumy kąpielowe z granatowej grubej wełny. Amerykańską arystokrację, płynącą okrętem do Paryża wyłącznie po ubrania, biżuterię i piękne przedmioty, opisywał w "Placu Waszyngtona" i "Portrecie damy" Henry James.
Japończycy w Harrodsie
Obecnie wielkie domy towarowe są nastawione przede wszystkim na zakupowego turystę. Jak obliczyli szefowie londyńskiego Harrodsa, trzy czwarte jego klientów to cudzoziemcy, a połowa z nich w okresie przedświątecznym przyjeżdża specjalnie do tego słynnego domu towarowego. Na potrzeby turystów nastawiły się też wielkie domy mody. W paryskich salonach Yves`a Saint Laurenta czy Louisa Vuittona oraz w mediolańskich twierdzach Prady bądź Versace do turystów dostosowano nawet wystawy, prezentując na nich kolekcje, które w mniemaniu menedżerów zagranicznym turystom przypadną najbardziej do gustu. Szczególnie dba się o przybyszów z Japonii, którzy są w stanie wynieść z domu Versace dosłownie wszystko. Pionierem był tu Aldo Gucci, który w 1974 r. powiedział w "The New York Times", że turyści, a głównie Japończycy, to arystokracja wśród klientów. Stało się tak po tym, jak w jego florenckim sklepie klient z Jokohamy kupił jednorazowo 60 toreb ze strusiej skóry.
Zagraniczne wypady na zakupy od dawna niewiele różnią się od wakacyjnych wypraw. Kupujemy w Paryżu kapelusze, tak jak kupujemy widoki greckich wysp. Dzisiejszy Fileas Fogg z powieści Juliusza Verne`a "W 80 dni dookoła świata" głównie buszowałby po domach towarowych, a tylko przy okazji pił z tubylcami herbatę.
Zakupową stolicą dla wielu Polaków jest Berlin. Stolica Niemiec jest wśród polskich klientów na tyle popularna, że w Kaufhofie, olbrzymim domu towarowym w centrum miasta, niektóre sprzedawczynie mówią po polsku. Zdaniem Josefa Voelkego, dyrektora domu towarowego Departmentstore 206, Polacy wydają więcej na luksusowe towary niż Niemcy.
Według tegorocznych badań SMG/KRC, zakupy są podstawowym celem dla 18 proc. podróżujących Polaków. Oprócz Berlina oraz miast Czech i Słowacji powodzeniem cieszy się Londyn. Tam właśnie po zakupy jeżdżą m.in. Edyta Górniak, Justyna Steczowska czy Muniek Staszczyk, lider zespołu T.Love.
Butik Londyn
Dla współczesnych konsumentów kula ziemska stała się jednym wielkim domem towarowym, a jej metropolie - swego rodzaju stoiskami. Antwerpia jest działem z biżuterią, Paryż - salonem urody, a Londyn - butikiem i stoiskiem z płytami. Mnogość połączeń lotniczych i przystępne ceny biletów u tanich przewoźników sprawiły, że jednodniowy wypad do Paryża czy Wiednia po torebkę bądź czekoladki przestał być postrzegany jako kaprys zamożnych ekscentryków.
Dzięki Internetowi zakupowi podróżnicy dobrze wiedzą, gdzie najlepiej nabyć poszczególne towary. I tak we flamandzkiej Antwerpii, oprócz wizyty w salonach jubilerskich i szlifierniach diamentów, warto odwiedzić butiki modnych projektantów, na przykład Driesa Van Notena czy Ann Demeulemeester. Mediolan jest królestwem flagowych megastorów wielkich projektantów - jak Dolce & Gabbana czy Prada. Do Paryża warto wpaść po bieliznę i kosmetyki, do Madrytu - po sylwestrowe kreacje, a do Pragi - po rzemiosło artystyczne. Wiadomo też, że nigdzie nie kupuje się antyków i staroci tak dobrze jak na pchlich targach w Brukseli. Oczywiste jest też, że zegarki należy nabywać w Zurychu, a cyfrowe kamery i mocne trunki w Gibraltarze.
Dla tych, którzy mają więcej czasu i pieniędzy, idealnym miejscem zakupów jest Nowy Jork. Jak wynika z wyliczeń wydawcy kart American Express, to miasto jest najpopularniejszym celem zakupowych podróży na świecie. Zakupowiczów przyciąga tu nie tylko największa w świecie oferta, ale i osnuty mgiełką ekskluzywności Manhattan - budzący nieco snobistyczne skojarzenia z broadwayowskimi ikonami popkultury. Moda na Nowy Jork jest niezmienna od lat. A to ona w dużej mierze wyznacza kierunki zakupowych wojaży. O skali zjawiska świadczy choćby to, że listy modnych miast handlowych sezonu publikują już nie tylko magazyny kobiece i lifestylowe, ale i poważne dzienniki. Londyński "The Guardian" stawia tej zimy na włoskie Sorrento (idealne do kupna galanterii skórzanej), francuskie Moirans (drewniane zabawki) i Kolonię (świąteczne ozdoby). W Dubaju (7. miejsce na liście najczęściej odwiedzanych handlowych metropolii) co roku odbywa się trwający dwa miesiące Dubajski Festiwal Zakupów. Impreza miała w założeniu przywrócić Dubajowi popularność ośrodka handlowego. Festiwal jednak szybko przeobraził się w produkt turystyczny, a organizatorzy reklamują go jako "symbol uniwersalnego braterstwa, szczęścia, zabawy i przygody".
Nowy Jork pożądania
Zakupowi podróżnicy często twierdzą, że kierują się przede wszystkim cenami, ale dla większości z nich są one tylko wymówką. Oczywiście ceny są ważne, bo na przykład w Nowym Jorku klasyczne dżinsy Levisa kosztują 25 dolarów (w Londynie około 55 dolarów), a najmodniejszy gadżet sezonu - iPod - na Piątej Alei można nabyć za mniej więcej 190 dolarów, czyli o 100 dolarów taniej niż w Paryżu. Ci, którzy chcą kupię taniej niż u siebie, zaopatrują się głównie na przygranicznych terenach u sąsiadów. Londyńczycy przeprawiają się eurotunelem na zakupy do miast północnej Francji (robi tak przed świętami 61 proc. zakupowych turystów), mieszkańcy szwedzkiego Malmoe zaopatrują się na peryferiach duńskiej Kopenhagi, Duńczycy jeżdżą z kolei do Niemiec, a Niemcy do Polski, Czech i Słowacji.
Dyskretny urok zagranicznych zakupów
Jak zauważył w "Kulturze i konsumpcji" amerykański socjolog Grant McCracken, bez dóbr konsumpcyjnych nowoczesne, rozwinięte społeczeństwo utraciłoby kluczowe narzędzie do reprodukowania swej kultury i manipulowania nią. Tak było od zawsze, ale wraz z pojawieniem się burżuazji, a później klasy średniej na konsumpcję markowych produktów może sobie pozwolić duża część społeczeństwa. Wcześniej tego typu zakupy mogła robić jedynie arystokracja, w tym także polska. Telimena z "Pana Tadeusza" jeździła do "Peterburka" na zakupy, a hulaka Zygmunt Korczyński, jeden z bohaterów "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej, przywoził z Francji fulary i szale.
O magii rzeczy z zagranicy pisał niemiecki socjolog Georg Simmel w wydanej w 1905 r. "Filozofii mody": "Cokolwiek, co jest wyjątkowe i nabyte zostało za granicą, ma nieodparty urok w oczach człowieka pełnego ogłady, całkowicie niezależnie od materialnych uzasadnień".
Dziś, kiedy te same dobra przemysłowe są dostępne na całym świecie, wyróżnić się można niuansami. Do takich należy miejsce zakupów. Suknia Diora kupiona w Paryżu to nie to samo, co suknia Diora kupiona w Warszawie. Miejsce pochodzenia nobilituje. Dlatego nawet światowe celebrieties podróżują do macierzystych metropolii dóbr luksusowych. Madonna często odwiedza w Kolonii firmowy salon producenta ekologicznych kosmetyków Dr. Hauschka, mimo że niemal identyczny znajdzie pod swoim londyńskim domem. Mieszkający w Szwajcarii Phil Collins po garnitur Armaniego nie wybiera się do Genewy, lecz do Mediolanu.
Modna prababka
Wielu amatorów zakupowych wojaży podróżuje z tęsknoty za dawnymi, stylowymi czasami, gdy burżuazja jeździła za granicę po stroje czy wyposażenie domów. Świetnie portretuje to w uhonorowanej nagrodą Nike książce "W ogrodzie pamięci" Joanna Olczak-Ronikier. Pod koniec XIX wieku jej prababka Janina Horowitz regularnie wybierała się po stroje i dodatki do Brukseli i Paryża, czym robiła furorę na warszawskich salonach. Kupowano odpowiednie stroje dla panny - kostium z białej piki i niebieskiego płótna, słomkowe kapelusze czy kostiumy kąpielowe z granatowej grubej wełny. Amerykańską arystokrację, płynącą okrętem do Paryża wyłącznie po ubrania, biżuterię i piękne przedmioty, opisywał w "Placu Waszyngtona" i "Portrecie damy" Henry James.
Japończycy w Harrodsie
Obecnie wielkie domy towarowe są nastawione przede wszystkim na zakupowego turystę. Jak obliczyli szefowie londyńskiego Harrodsa, trzy czwarte jego klientów to cudzoziemcy, a połowa z nich w okresie przedświątecznym przyjeżdża specjalnie do tego słynnego domu towarowego. Na potrzeby turystów nastawiły się też wielkie domy mody. W paryskich salonach Yves`a Saint Laurenta czy Louisa Vuittona oraz w mediolańskich twierdzach Prady bądź Versace do turystów dostosowano nawet wystawy, prezentując na nich kolekcje, które w mniemaniu menedżerów zagranicznym turystom przypadną najbardziej do gustu. Szczególnie dba się o przybyszów z Japonii, którzy są w stanie wynieść z domu Versace dosłownie wszystko. Pionierem był tu Aldo Gucci, który w 1974 r. powiedział w "The New York Times", że turyści, a głównie Japończycy, to arystokracja wśród klientów. Stało się tak po tym, jak w jego florenckim sklepie klient z Jokohamy kupił jednorazowo 60 toreb ze strusiej skóry.
Zagraniczne wypady na zakupy od dawna niewiele różnią się od wakacyjnych wypraw. Kupujemy w Paryżu kapelusze, tak jak kupujemy widoki greckich wysp. Dzisiejszy Fileas Fogg z powieści Juliusza Verne`a "W 80 dni dookoła świata" głównie buszowałby po domach towarowych, a tylko przy okazji pił z tubylcami herbatę.
Najpopularniejsze domy towarowe świata |
---|
Nowy Jork Saks Fith Avenue Macy`s Marcus Neiman Century21 Londyn Harrods Selfridges House of Fraser Paryż Samaritaine Galeries Lafayette |
Stolice handlu Dziesięć najczęściej odwiedzanych miast przez turystów zakupowych (wg American Express i Visa) |
---|
1. Nowy Jork 2. Boston 3. Monachium 4. Paryż 5. Praga 6. Londyn 7. Dubaj 8. Wiedeń 9. Barcelona 10. Toronto |
Więcej możesz przeczytać w 49/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.