Jak Gowin z Tuskiem walczył, a Tusk z Gowinem

Jak Gowin z Tuskiem walczył, a Tusk z Gowinem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk i Jarosław Gowin (fot. FOCUS58 / Newspix.pl ) Źródło:Newspix.pl
List premiera napisany do członków Platformy rozgrzał w piątek media. Donald Tusk po raz pierwszy tak mocno zaatakował Jarosława Gowina, który nie pozostał mu dłużny. Gra komputerowa "Przywróć pamięć Tuskowi” wywołała ostre komentarze.
Kto więc ma rację – reformator Jarosław Gowin czy "ciepła woda w kranie” Donald Tusk? Trzeba przypomnieć, że rzadko kiedy ekipa rządząca spełnia swoje obietnice wyborcze. W 2011 roku, już po wyborach, premier zapowiedział wydłużenie wieku emerytalnego, likwidację Funduszu Kościelnego czy podniesienie składki rentowej. Z punktu widzenia finansów państwa być może było to niezbędne, ale jednak w kampanii wyborczej nie mówiono, że wiek emerytalny zostanie podniesiony – w przypadku kobiet docelowo aż o 7 lat.

Jarosław Gowin punktuje premiera za m.in. odejście od ideałów założycielskich PO. Tusk zwiększa deficyt, a powinno się ciąć wydatki. Otwartym pozostaje pytanie, co zrobiłby Gowin na miejscu szefa rządu? Najpewniej to samo co Tusk. Nie da się ot tak znaleźć 24 mld złotych oszczędności. Konieczna byłaby podwyżka podatków, na co Platforma przy obecnych sondażach nie może sobie pozwolić.

Opinia, że rząd niczego nie zreformował, nie jest do końca prawdziwa. Ale Tusk nie jest Balcerowiczem. Z pewnością myśli o trzeciej kadencji, dzięki czemu mógłby rządzić nawet 12 lat. Nie sposób zakładać, że po to zmienił statut, wprowadzając bezpośrednie wybory na przewodniczącego partii, by za 2 lata przegrać wybory parlamentarne.

Tezy Gowina o konieczności reform nie są nieuzasadnione. Problem narastającego długu i progów ostrożnościowych wróci za jakiś czas – w ustawie o finansach publicznych jest przecież jeszcze II próg, o konstytucji nie wspominając. Tylko, że łatwiej mówić, a zdecydowanie trudniej zrobić. W najbliższych latach raczej nie ma co liczyć na bolesne reformy. Wyjdzie więc na Tuska.