Po wieczorze wyborczym i wynikach exit poll emocje wciąż nie opadły. Maurycy Seweryn, trener wystąpień publicznych i ekspert od mowy ciała, ocenił dla redakcji „Wprost” kluczowe gesty, ton głosu, mikroekspresje kandydatów w ich przemówieniach tuż po publikacji sondażu.
Rafał Trzaskowski. „Trzeba go spuścić ze smyczy”
– Wystąpienie Trzaskowskiego było dwuczęściowe. Pierwsza część to klasyczne podziękowania, niemal lustrzane wobec tych z 2020 roku – zauważył Seweryn. – Motywowanie, pocieszanie, gratulacje, ale bez większej siły przekazu.
Przełom nastąpił dopiero po siódmej minucie.
– Wtedy pojawił się prawdziwy człowiek z szansą na wygraną w 2025 roku. Wreszcie przemówił polityk, który nie przymila się, tylko wie, jak działać i ma wyrazisty program. Trzeba go spuścić ze smyczy i pokazywać właśnie w takiej wersji.
Ekspert zwrócił uwagę na wyraźną zmianę w gestykulacji i tonie głosu. – Rozstawione nogi, mocna postawa, wysokopoziomowa gestykulacja – typowo konferencyjna. Był tam gest zwycięstwa, podkreślanie słów jak u Trumpa, rytmizowanie wypowiedzi. W głosie pojawiła się siła i pewność, która nie znosi sprzeciwu.
Karol Nawrocki. „Ilustracja zwycięstwa”
– Cztery rzeczy rzucały się w oczy: zadowoleni ludzie, pewność wygranej, obecność rodziny i barwy narodowe – wyliczył Seweryn. – Nawrocki chciał połączyć styl dyrektorski z akademickim. Operował głosem z siłą i pewnością, jego naturalna chrypa dodatkowo wzmacniała przekaz. W naszej kulturze to sygnał dominacji.
Zachowanie ciała i kontakt z publicznością również wypadły pozytywnie. – Trzymał świetny kontakt wzrokowy, miał dobrą gestykulację – znacznie lepszą niż wcześniej. Widać, że ćwiczył, że miał wsparcie trenerów. Postęp w mowie ciała to jakieś 100 procent!
Jak podsumował, „to była demonstracja siły, powagi, waleczności”. – Wystąpienie idealne na wieczór zwycięzcy.
Sławomir Mentzen. „Jego ciało mówiło: A nie mówiłem”
– On ukrywa emocje, to widać od dawna. Ale tym razem mikrogesty zdradzały zadowolenie. Choć zachowywał kamienną twarz, jego ciało mówiło: „A nie mówiłem”. I, co ciekawe, po raz pierwszy widziałem u niego tak swobodną, otwartą gestykulację.
Ekspert przypomniał, że dotąd gestykulacja Mentzena była „pajęcza” – napięta, jakby sklejona ze stresu.
– Tym razem było naturalnie. Był w swoim środowisku, czuł się komfortowo, trzymał kontakt wzrokowy. Ale... źle ustawiony mikrofon zasłaniał usta. To obniża zrozumienie przekazu aż o 13 procent.
Grzegorz Braun. „Nie najlepsze, ale skuteczne”
– Jego wystąpienie było dopasowane do konkretnego wyborcy – mówił Seweryn. – Nie było efektowne, nie zainteresuje przeciętnego Kowalskiego. Ale było idealnie zaprojektowane pod starszego odbiorcę.
Seweryn pochwalił tempo – około 90 słów na minutę – oraz spokojny tembr i oszczędną gestykulację.
– Starsi odbiorcy nie widzą już tak dobrze szybkich gestów. Dlatego emocje w głosie, spokojna intonacja – to wszystko zadziałało. To nie było wybitne przemówienie, ale było dokładnie tym, czego potrzebowała jego grupa docelowa.
Adrian Zandberg. „Drwal z autorytetem”
– On wygląda jak nordycki bóg albo drwal – i to działa – mówił z uśmiechem ekspert. – Mimo braku dużych umiejętności w mowie ciała, jego głos i aparycja budują naturalny autorytet.
Gestykulację Zandberga określił jako „chaotyczną, nieporadną, naturszczykowską”. Ale to wcale nie wada.
– Ludzie widzą w nim społecznika, nie politycznego gracza. To jest jego atut. Choć doradziłbym popracować nad techniką – bo w końcu może się to przydać.
Problemem było też złe ustawienie mikrofonu. – Przez to musiał pochylać głowę i patrzeć spode łba. To naprawdę źle wpływa na odbiór.
Szymon Hołownia. „Mówca klasy premium”
– Hołownia to mówca klasy premium. Jego wystąpienie miało trzy fazy: żart maskujący smutek, ostrzeżenie dla Trzeciej Drogi i motywację – wyliczył Seweryn.
– W pierwszej części był spokojny, gestykulacja dopasowana, nie kołysał się – jako jedyny. W drugiej był już poważniejszy, ton głosu matowy, tempo wolniejsze. W trzeciej przyszedł czas na wiecowy styl, z mocną gestykulacją i podniesionym głosem.
Ekspert nie krył uznania. – To był wysoki poziom. Hołownia operuje całym ciałem, nie tylko rękami – nawet biodra angażuje do pracy z publicznością.
Magdalena Biejat. „Zielona stypa”
Najbardziej przygnębiające wystąpienie wieczoru – tak ocenił je Seweryn.
– To było spotkanie przegranej. Publiczność nie ukrywała rozczarowania. Pani Biejat miała świadomość porażki, a jej głos – drżący, nieopanowany – tylko to potęgował.
Ekspert zwraca uwagę na fatalne decyzje doradców. – Bukiet kwiatów ograniczał swobodę ruchu i oddychanie. Mikrofon zasłaniał usta, co utrudniało odbiór przekazu. Pani Biejat próbowała to nadrobić ruchami głowy, ale to tylko pogorszyło sprawę.
– Zielona stypa. Tak można podsumować ten wieczór – skwitował Seweryn.
Czytaj też:
Fala komentarzy w sieci po wyborach. „Druga tura na dziś 50/50”Czytaj też:
Nawrocki kandydatem seniorów, Trzaskowski kobiet. Tak głosowali Polacy