Parę miesięcy temu niektórzy polscy policjanci wzięli udział w oddolnej akcji Wielki Protest Mundurowych. W ramach protestu cześć z nich była na zwolnieniach lekarskich czy urlopach na żądanie. Jak informuje RMF FM, funkcjonariusze, którzy w trakcie protestu byli na zwolnieniach, obawiają się, że zostaną pominięci przy podziale wysokich nagród rocznych.
Policjanci szykują skargi do NIK
Jednak protestujący funkcjonariusze nie zamierzają zostawić tej sprawy bez odpowiedzi. Jak ustaliło RMF FM, policjanci chcą skierować skargi do NIK z wnioskami o wszczęcie doraźnej kontroli, która miałaby wyjaśnić, czy sposób podziału środków na nagrody roczne był zgodny z przepisami.
Funkcjonariusze w rozmowach z RMF FM zwracają uwagę, że policyjne przepisy wyłączają z nagród tylko tych, którzy w roku byli na zwolnieniach dłużej niż trzy miesiące, wiec jeśli potwierdzą się ich informacje o pominięciu przy nagrodach osób, które były na zwolnieniu lekarskim bądź urlopach, to będzie ich zdaniem świadczyło o wielkiej niesprawiedliwości i sprawiało wrażenie odwetu.
Już wcześniej policjanci zwracali uwagę, że ze względu na brak możliwości weryfikacji zwolnień lekarskich, pominięci w nagrodach mają być wszyscy, którzy poszli na L4 w czasie trwania jesiennego protest, czy brali udział w jesiennej akcji, czy też nie.
Policjanci chcą pisać do NIK, bo nie obejmuje ich prawo pracy, więc nie mogą odwoływać się do Państwowej Inspekcji Pracy. Oprócz skarg do NIK nie są wykluczone kolejne protesty.
Czytaj też:
Marian Banaś rozdał w NIK wysokie nagrody. Po 12 tys. zł dla zastępców