Aleksandra Kwaśniewskiego przepis na błoto

Aleksandra Kwaśniewskiego przepis na błoto

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeszcze kilka lat temu Aleksander Kwaśniewski był tak mocny, że gdyby wszedł do szpitala z chęcią przeprowadzenia na wybranym chorym zabiegu żaden chirurg nie śmiałby mu odmówić stołu operacyjnego, pacjenta i skalpela. I chociaż były prezydent wycofał się z czynnej polityki, nie udało mu się zasiąść w fotelu sekretarza generalnego ONZ, a światła salonowych jupiterów przeniosły swój blask na jego odnoszącą sukces za sukcesem żonę, to wszyscy dobrze wiedzieli, że jest tylko jeden Jan Chrzciciel polskiej lewicy. Wiedzieli do czasu, gdy lewicę nawiedził jej mesjasz.
Janusz Palikot. To on rozdaje dziś karty na lewym skrzydle Sejmu. To on posługuje się językiem nowoczesnej lewicy, którego chętnie słucha rozczarowana Sojuszem młodzież, a którego nieznajomością wykazała się w ostatnich latach zbierająca grzyby i rozdająca jabłka drużyna Grzegorza Napieralskiego. Choć jednak świeży i śmiały "mesjasz lewicy" jest dziś niekwestionowanym królem po swojej stronie politycznej szachownicy, to również stary wyga Leszek Miller - dramatycznie starający się reanimować rozkładający się SLD - pozostaje hetmanem z królewskimi aspiracjami. No i jest jeszcze Aleksander Kwaśniewski, który musi jednak na nowo określić swoją pozycję w ciasnym szeregu lewicowych figur. A zaczyna marnie - z pozycji skoczka.

Choć daleko mi do poglądów lewicowych, przez lata czułem do byłego prezydenta niemałą sympatię. Dlatego właśnie z bólem serca patrzę dziś jak zdetronizowany król skacze po przedpolach politycznej szachownicy, posyłając nieśmiałe uśmiechy w stronę obecnego władyki. I - powiedzmy sobie szczerze - na szalonym koniu jakim jest zamysł mariażu SLD i Ruchu Palikota ciężko będzie do królewskiego zamku dojechać. Kwaśniewski próbuje dziś skleić w całość dwa kawałki drewna nie widząc, że jeden z nich jest spróchniałą deską lipową, a drugi przypominającą tylko drewno płytą pilśniową. Ten romantyczny, bo skazany na porażkę, herkulesowy wysiłek starego wieszcza lewicy chwycił mnie za serce, wycisnął z oka łzę i natchnął poetycko moją wyobraźnię. I oto zainspirowany czynami Kwaśniewskiego podpowiadam mu kolejne ruchy.

Połączenie Ruchu Palikota z Sojuszem Lewicy Demokratycznej to tylko pierwszy krok dla rozmiłowanych w pokoju, zgodzie i jednomyślności Polaków. Nasz naród - nieakceptujący podziałów i nieznający poglądowych swar i niesnasek - czeka z utęsknieniem na kolejne pojednania. Po zjednoczeniu partii Millera i Palikota proponuję byłemu prezydentowi iść za ciosem i połączyć Legię Warszawa ze stołeczną Polonią. Potem należy w jedną całość złączyć Polski Związek Piłki Nożnej z Polskim Związkiem Pływackim (oczywiście z zachowaniem uposażenia wedle stawek obowiązujących w PZPN - pływacy na pewno się ucieszą). A dalej to już z górki. Łączymy Gorzów Wlkp. z Zieloną Górą, Gdynię z Gdańskiem, Radom z Kielcami i Kalisz z Ostrowem. Radio Maryja i TVN24 również powinny stworzyć razem doskonałą całość. Marzy mi się również połączenie socjologii i europeistyki. Absolwent tak spektakularnego kierunku będzie miał olbrzymią szansę podbić nasz rynek pracy.

A kiedy już zeswatamy Joannę Senyszyn ze Stefanem Niesiołowskim będziemy o krok od połączenia prawicy z lewicą. Kiedy zaś i to się stanie Aleksander Kwaśniewski będzie już tak nadludzko silny, że na widok jego kostura i muskanej wiatrem długiej siwej brody łączyć się będą nie tyle morza, ile od razu kontynenty, a planety co noc układać się będą na nieboskłonie w zachwycająco piękne koniunkcje. Dzień złączy się z nocą, światłość z ciemnością, dobro stopi się ze złem, stęchłe ze świeżym, nowe ze starym i ciekawe z nieciekawym.

A gdy już oceany zaleją lądy i wszyscy utopimy się w powstałym w ten sposób błocie, to obudzimy się ze snu, który śnimy z Aleksandrem Kwaśniewski i zaprotestujemy przeciwko wspólnemu pierwszomajowemu pochodowi zwolenników Ruchu i Sojuszu. Zaprotestujemy przeciwko ubieraniu czystego i świeżego Ruchu Palikota w śmierdzące i znoszone ciuchy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Bo jeśli nie zaprotestujemy, jeśli nie zrozumiemy, że minus jeden i plus jeden dają razem zero, to za kilka lat będziemy patrzeć jak Aleksander Kwaśniewski po raz kolejny wycofuje się z polityki po powołaniu piątej czy szóstej komisji ds. afer niknącego w sondażach Ruchu Poparcia Lewicy Demokratycznej.