„Żołnierz zawodowy jest wart tyle ile 10 poborowych, a je tylko jeden obiad” – zauważył 200 lat temu Napoleon. W armii zawodowej kolejne wyszkolone roczniki nie odchodzą do cywila i nie trzeba wciąż szkolić od podstaw rekrutów. Armia zawodowa ma w Polsce powstać do końca 2010 r. i będzie liczyć 120 tys. żołnierzy (w tym 30 tys. rezerwistów). Czy będzie lepsza od tej z poboru?
Wprowadzenie powszechnego poboru do wojska wynikało ze zmiany sposobu prowadzenia wojen, która na skutek postępu technicznego dokonała się w XIX wieku. Można było szybko tworzyć wojsko uzbrojone w seryjnie produkowaną broń, a jej wykorzystywanie nie wymagało długiego szkolenia. Pierwszym krajem, w którym zarządzono powszechny pobór wojskowy, była w 1798 r. rewolucyjna Francja (tzw. prawo Jourdana – od nazwiska twórcy Jeana-Baptiste'a Jourdana). To wtedy stworzono armię, która obroniła republikę przed tzw. drugą koalicją antyfrancuską. Skuteczność tamtej armii z poboru spowodowała, że przez niemal 200 lat ten model obowiązywał powszechnie.
Więcej możesz przeczytać w 1/2/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.