„Urwij się światu!", „Przeżyj przygodę" – zachęcają tytuły kolorowych periodyków niemieckiego stowarzyszenia naturystów. W praktyce filozofia członków FKK miała się sprowadzać do ucieczki od brudu cywilizowanego świata, ale rzekomi naturyści nie stronią dziś także od asfaltowych ulic i miejskich skwerów. Dla nich paradowanie nago to frajda, dla oponentów – plaga ekshibicjonizmu. Podczas gdy w starych landach nudyści korzystają z wydzielonych terenów i obiektów, w byłej NRD zapanował terror golasów. Odmienność w traktowaniu naturyzmu przez Wessis i Ossis polega na tym, że na zachodzie wyrósł on na gruncie przesytu betonowo-szklaną i hałaśliwą codziennością, a w państwie Ericha Honeckera stanowił tolerowany przez komunistów erzac wolności.
W największym więzieniu współczesnej Europy zakazane było prawie wszystko prócz nagiego plażowania. Choć mur berliński zniknął prawie dwie dekady temu, naturyzm wśród Ossis prosperuje jak za najlepszych czasów NRD. Przy słonecznej pogodzie na plażach i w lasach wokół Berlina łatwiej natknąć się na golasów niż na tekstylnych.
Nudyści próbowali nawet opanować trawniki Tiergarten między Bramą Brandenburską, Bundestagiem, urzędem kanclerskim i siedzibą prezydenta RFN – Zamkiem Bellevue. Tego jednak było już za wiele. Stołeczne władze
zabroniły rozbierania się w miejscach publicznych pod groźbą wysokiej grzywny. Zgodnie z oficjalną statystyką obnaża się aż 8 mln Niemców. W periodykach FKK prócz zdjęć missek i misterów nagości, wynurzeń o doznaniach dzięki „odkrywaniu się", porad, co, gdzie, kiedy i jak smarować, pojawiły się nawet apele do „wypędzonych", niezrzeszonych w FKK, o korzystanie z ośrodków tego stowarzyszenia. Naturyści koczują nad jeziorami, nad morzem, urządzają obozy wędrowne czy wycieczki rowerowe, również poza granicami RFN.
Jak pisał Leszek Kołakowski w traktacie „O posiadaniu samego siebie": „To, jak człowiek wygląda, jest jego sprawą, ale jak pokazuje się innym – już nie". Niemieccy naturyści uważają, że mają pełne prawo do obnoszenia się z nagością, odcinają się natomiast od „gołych prowokatorów”, których coraz więcej na ulicach niemieckich miast. W Lipsku przechodzień sfotografował niedawno (i przekazał zdjęcia lokalnej prasie) dwie nagie dziewczyny spacerujące po śródmieściu. W Dinstlaken na przechadzkę po deptaku wyszła ruda nastolatka, w Linfort długowłosa brunetka, w Berlinie młoda czarnowłosa kobieta wystawiła swe wdzięki na publiczny widok na balkonie. Brukowy „Bild" utworzył nawet internetową galerię zdjęć „nagich spontanicznych”. Golasy paradujące po ulicach zainteresowały także naukowców, którzy określili to nowe zjawisko mianem „nude in public”.
Naturyści często organizują też naked bike rides – grupowe wycieczki rowerowe bez ubrań. Są one popularne zwłaszcza w RFN, Austrii i Szwajcarii oraz w mniejszym stopniu we Francji i Hiszpanii. Jak zachęcają przewodniki FKK, „taka forma turystyki generalnie nie jest zabroniona", choć „mogą się znaleźć złośliwcy” w mundurach, którzy zastosują par. 118 niemieckiego kodeksu karnego i nałożą na gołych rowerzystów karę za obrazę moralności – od 50 do 150 euro. Niedawno nadzy cykliści przejechali też głównymi ulicami Londynu, protestując w ten sposób przeciwko „kulturze samochodów”.
Za czarną dziurę wśród naturystów uchodzi przede wszystkim najbardziej katolicki land RFN – Bawaria, gdzie wydano ustawę zakazującą zarówno jeżdżenia nago na rowerach, jak i „nagich kąpieli na wolnym powietrzu". Najwięcej mandatów z tego powodu wystawiają właśnie policjanci Freistaat Bayern (Wolnego Kraju Bawarii).
Równie rygorystyczne jak w Bawarii są służby porządkowe nadreńskiej Bazylei, położonej na granicy Szwajcarii z Niemcami i Francją. Niedawno funkcjonariusze szwajcarskiej policji zgarnęli z ulicy nagiego spacerowicza, a jego zdjęcie obiegło wszystkie lokalne dzienniki. Władze kantonu Appenzell Innerrhoden po licznych skargach mieszkańców na „gorszących dzieci, nieapetycznych golasów z Niemiec" przeprowadziły w kwietniu specjalne referendum i z upoważnienia społeczeństwa ustaliły mandaty w wysokości 200 franków dla spacerujących po okolicznych górach i lasach tylko w butach.
Co dla jednych jest zgorszeniem, dla innych stało się sposobem na zdobycie rozgłosu i napełnienie kasy. Szwajcarskie kolejki linowe Toggenburger Bergbahn reklamują swe usługi w Chäserrugg „niezapomnianymi widokami nienaruszonej natury", do której zaliczają „kozice, orły i gołych wędrowców”. W Danii w niespełna 50-tysięcznym mieście Roskilde na wyspie Zelandia, znanym z festiwali rockowych, odbywa się cykliczny Naked Race – Bieg Nagusów. Nagrodą dla najszybszych są bilety wstępu na wszystkie koncerty organizowane w następnym roku. W sąsiedniej Szwecji organizacja o nazwie Nagi Biust wywalczyła niedawno dla kobiet prawo do kąpieli bez staników na miejskich pływalniach. Władze Malmö, a za nimi gmin Eskilstuna i Vingaker, ustąpiły przed argumentacją działaczek Nagiego Biustu domagających się równouprawnienia: „Albo panie będą się mogły pokazywać w samych
majtkach, albo mężczyźni na kąpieliskach powinni zakładać staniki".
Wojnę z golasami przegrali także świnoujscy purytanie. Spór „arcykonserwatywnych katolików z Polski" z niemieckimi wyznawcami religii FKK skończył się ustawieniem dwujęzycznych tablic z ostrzeżeniami dla tekstylnych. Na przygranicznych plażach można się dziś gołym okiem przekonać o postępie polsko-niemieckiej integracji, a radnemu Zającowi należą się słowa uznania za niezamierzoną, ale jednak skuteczną reklamę Świnoujścia.
Piotr Cywiński

Komentarze