Prapolacy, czyli prawdziwi Polacy, żywiący się głównie narodowymi klęskami i osobistymi porażkami, minionego roku po prostu nie powinni byli przeżyć.
Spadające na nich niemal co miesiąc - jak gromy z jasnego nieba - dobre i bardzo dobre wiadomości powinny ich były wybić co do jednego, a przynajmniej wbić w fatalny nastrój.
Przez pierwszy kwartał Prapolaków bombardował dobrymi wiadomościami zachowujący się całkiem nie po polsku, bo ciągle trenujący i zwyciężający Adam Małysz. Potem waliły w Prapolaków - z regularnością pocisków wystrzeliwanych z karabinu maszynowego - informacje o ustawicznie spadającej inflacji: 3,5 proc., 3,3 proc., 1,9 proc., 1,1 proc., 0,9 proc. Złoty przez okrągły rok dobijał Prapolaków swą niezmożoną siłą, by w ostatnich dniach grudnia zejść poniżej magicznej granicy 3,90 zł za dolara. Dużym sukcesem skończyła się też złożona w połowie roku w USA wizyta prezydenta Kwaśniewskiego, uznawanego od pewnego czasu coraz powszechniej za politycznego lidera naszego regionu Europy. Wreszcie, jakby tego było mało, pod koniec roku pojawiły się dobre informacje o polskim wzroście gospodarczym, który w czwartym kwartale zbliżył się do półtora procent, co by oznaczało powrót polskiej gospodarki na ścieżkę wzrostu. No i na sam koniec - 13 grudnia 2002 r. - prawdziwa katastrofa, czyli znakomita wiadomość z Kopenhagi o zamknięciu negocjacji akcesyjnych Warszawy z Brukselą, a więc otwarciu dla Polski drogi do Unii Europejskiej.
Każdy z tych sukcesów - na czele z kopenhaskim - ma oczywiście swego sprawcę lub sprawców, którym Prapolacy pewnie nigdy nie wybaczą zafundowanego im pasma upokorzeń. Winnymi większości z nich są oczywiście premier RP Leszek Miller i komisarz Komisji Europejskiej ds. rozszerzenia Günter Verheugen, czyli dwóch w jednym - Ludzie Człowieka Roku 2002 tygodnika "Wprost". Miller i Verheugen, prowadząc unijne negocjacje z właściwą sobie konsekwencją i nieustępliwością, przez cały rok podtrzymywali zaufanie do polskiej gospodarki i dziurawego budżetu RP, by na koniec, 13 grudnia 2002 r., kopenhaskim finałem jeszcze to zaufanie wzmocnić!
Ale proszę się nie martwić - jeszcze nie wszystko stracone! Wystarczy, żeby referendum ratyfikacyjne zakończyło się korzystnym dla przeciwników przystąpienia Polski do Unii Europejskiej wynikiem (i nie udało się doprowadzić do poprawienia ewentualnego negatywnego wyniku referendum przez Zgromadzenie Narodowe), a wszystko wreszcie wróci do polskiej normy: inwestycje zagraniczne przestaną napływać do Polski szerokim strumieniem, dolar będzie kosztował 5,50 zł, a jak się mocno postaramy, to może nawet ponad 6 zł, litr benzyny będzie po 4,90 zł, inflacja wróci do ulubionego przez Prapolaków poziomu 8-10 proc., wskaźnik bezrobocia poszybuje do 30 proc., a może nawet Małysz się zlituje i przestanie trenować i wygrywać. I wreszcie wszyscy Prapolacy znów będą nieszczęśliwi, czyli szczęśliwi. Nic bowiem tak dobrze nie wpływa na samopoczucie prawdziwego Polaka jak nieszczęście innego Polaka, czyli także własne.
A wtedy na Ludzi Roku pozostanie nam pewnie wybrać Romana Giertycha i Andrzeja Leppera. Tyle że tego wyboru będziemy już chyba musieli dokonać pod nieobecność w kraju wielu wiele wartych Polaków, którzy zapewne wybiorą wolność od tego prapolskiego raju - i to wolność im dalej, tym lepiej.
Przez pierwszy kwartał Prapolaków bombardował dobrymi wiadomościami zachowujący się całkiem nie po polsku, bo ciągle trenujący i zwyciężający Adam Małysz. Potem waliły w Prapolaków - z regularnością pocisków wystrzeliwanych z karabinu maszynowego - informacje o ustawicznie spadającej inflacji: 3,5 proc., 3,3 proc., 1,9 proc., 1,1 proc., 0,9 proc. Złoty przez okrągły rok dobijał Prapolaków swą niezmożoną siłą, by w ostatnich dniach grudnia zejść poniżej magicznej granicy 3,90 zł za dolara. Dużym sukcesem skończyła się też złożona w połowie roku w USA wizyta prezydenta Kwaśniewskiego, uznawanego od pewnego czasu coraz powszechniej za politycznego lidera naszego regionu Europy. Wreszcie, jakby tego było mało, pod koniec roku pojawiły się dobre informacje o polskim wzroście gospodarczym, który w czwartym kwartale zbliżył się do półtora procent, co by oznaczało powrót polskiej gospodarki na ścieżkę wzrostu. No i na sam koniec - 13 grudnia 2002 r. - prawdziwa katastrofa, czyli znakomita wiadomość z Kopenhagi o zamknięciu negocjacji akcesyjnych Warszawy z Brukselą, a więc otwarciu dla Polski drogi do Unii Europejskiej.
Każdy z tych sukcesów - na czele z kopenhaskim - ma oczywiście swego sprawcę lub sprawców, którym Prapolacy pewnie nigdy nie wybaczą zafundowanego im pasma upokorzeń. Winnymi większości z nich są oczywiście premier RP Leszek Miller i komisarz Komisji Europejskiej ds. rozszerzenia Günter Verheugen, czyli dwóch w jednym - Ludzie Człowieka Roku 2002 tygodnika "Wprost". Miller i Verheugen, prowadząc unijne negocjacje z właściwą sobie konsekwencją i nieustępliwością, przez cały rok podtrzymywali zaufanie do polskiej gospodarki i dziurawego budżetu RP, by na koniec, 13 grudnia 2002 r., kopenhaskim finałem jeszcze to zaufanie wzmocnić!
Ale proszę się nie martwić - jeszcze nie wszystko stracone! Wystarczy, żeby referendum ratyfikacyjne zakończyło się korzystnym dla przeciwników przystąpienia Polski do Unii Europejskiej wynikiem (i nie udało się doprowadzić do poprawienia ewentualnego negatywnego wyniku referendum przez Zgromadzenie Narodowe), a wszystko wreszcie wróci do polskiej normy: inwestycje zagraniczne przestaną napływać do Polski szerokim strumieniem, dolar będzie kosztował 5,50 zł, a jak się mocno postaramy, to może nawet ponad 6 zł, litr benzyny będzie po 4,90 zł, inflacja wróci do ulubionego przez Prapolaków poziomu 8-10 proc., wskaźnik bezrobocia poszybuje do 30 proc., a może nawet Małysz się zlituje i przestanie trenować i wygrywać. I wreszcie wszyscy Prapolacy znów będą nieszczęśliwi, czyli szczęśliwi. Nic bowiem tak dobrze nie wpływa na samopoczucie prawdziwego Polaka jak nieszczęście innego Polaka, czyli także własne.
A wtedy na Ludzi Roku pozostanie nam pewnie wybrać Romana Giertycha i Andrzeja Leppera. Tyle że tego wyboru będziemy już chyba musieli dokonać pod nieobecność w kraju wielu wiele wartych Polaków, którzy zapewne wybiorą wolność od tego prapolskiego raju - i to wolność im dalej, tym lepiej.
Więcej możesz przeczytać w 2/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.