- Walendziak odchodzi z polityki
Nie zgadzał się ze strategią Kaczyńskich polegającą na konfrontacji z Platformą Obywatelską, więc podejrzewano, że może przejść do partii Tuska i Rokity. Ale nic nie wskazywało na to, że Wiesław Walendziak w ogóle weźmie rozbrat z polityką.
Powodem takiej decyzji są sprawy osobiste.
- Bardzo poważnie zastanawiam się nad odejściem z polityki, choć nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji - asekuruje się Walendziak.
Jeśli odejdzie, zamierza się zająć biznesem lub wrócić do mediów. Wiadomo, że liczy na wysokie (menedżerskie, nie dziennikarskie) stanowisko w Polsacie. W stacji Zygmunta Solorza pracował już, zanim w 1994 r. został prezesem telewizji publicznej.
42-letni dziś Walendziak w latach 90. był liderem środowiska pampersów - młodych, konserwatywnych dziennikarzy i intelektualistów, którzy skupili się w kierowanej przez niego TVP. Po odejściu z Woronicza Walendziak zajął się polityką. Był jedną z najbardziej wpływowych osób w Akcji Wyborczej Solidarność. Kierował kancelarią premiera Jerzego Buzka, a potem prezydencką kampanią Mariana Krzaklewskiego.
Po rozpadzie AWS Walendziak trafił do Prawa i Sprawiedliwości. Kreowano go na lidera liberalnego skrzydła tej partii. Były prezes TVP nie spełnił pokładanych w nim nadziei: politykę uprawiał z coraz mniejszą werwą i zacięciem.
(IGO) - Trzy Szybkie
Nie jestem dzwońcem
Rozmowa z ALEKSANDRĄ JAKUBOWSKĄ, szefową gabinetu politycznego premiera
- Jak się czuje najbardziej atakowana osoba w Polsce?
- Jakoś sobie radzę, nie czytam gazet, nie oglądam telewizji. Co prawda, czasem życzliwi donoszą, co się o mnie mówi, ale jestem odporna na stresy.
- Właśnie, jak pani to robi?
- Na pewno nie zwalczam stresu alkoholem ani jakimiś proszkami. Mam dom w lesie, psa, kominek. Siadam sobie w kuchni, patrzę na karmnik: przylatują sikorki, czasem jakiś krogulec próbuje dopaść dzwońca...
- Oglądając takie sceny łowieckie, musi się pani stresować!
- Ależ skąd, najwyżej się cieszę, że nie jestem dzwońcem.
Rozmawiał Robert Mazurek - Triumf Wróbla
Koniec polowania na Zbigniewa Wróbla, szefa PKN Orlen. Upadł wniosek o odwołanie go, a stanowisko stracił jego główny przeciwnik - Maciej Gierej. Z funkcji prezesa Nafty Polskiej (państwowego udziałowca PKN Orlen) odwołała go rada nadzorcza wymieniona w ekspresowym tempie przez ministra skarbu Zbigniewa Kaniewskiego. 8 kwietnia Gierej zostanie także odwołany z funkcji przewodniczącego rady nadzorczej Orlenu. Gierej uchodzi za człowieka byłego ministra skarbu Wiesława Kaczmarka (SLD). Odejście Giereja, który sprzeciwiał się fuzji PKN Orlen z Grupą Lotos (Rafinerią Gdańską), sprawi, że połączenie dwóch największych polskich koncernów naftowych będzie znowu możliwe. Wróblowi zarzucano, że manipulował kursami akcji, wprowadzał w błąd inwestorów, do modernizacji stacji benzynowych wybrał najdroższą firmę, bo jej prezesem był jego przyjaciel, a za pieniądze Orlenu wynajął specjalistów, którzy dbali o jego wizerunek.
(JP) - Kukliński na Powązkach
Płk Ryszard Kukliński zostanie pochowany w Alei Zasłużonych na stołecznym Cmentarzu Wojskowym na Powązkach - zdecydował prezydent Warszawy Lech Kaczyński. Szczątki pułkownika spoczną nieopodal kwater żołnierzy legionów marszałka Piłsudskiego i obrońców Warszawy poległych latem 1920 r. Prochy płk. Kuklińskiego chciały także przyjąć władze miast, które nadały mu honorowe obywatelstwo. Radni Krakowa zaproponowali rodzinie zmarłego kwaterę w Alei Zasłużonych Cmentarza Rakowickiego. Z kolei prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zasugerował umieszczenie grobu Ryszarda Kuklińskiego przed bramą dawnej Stoczni im. Lenina, obok pomnika Ofiar Grudnia.
Nagrobek pułkownika zostanie wykuty z tatrzańskiego granitu, a przywiozą go do Warszawy górale - zapewnił Piotr Bąk, burmistrz Zakopanego, które również wyróżniło pułkownika honorowym obywatelstwem.
Pogrzeb prawdopodobnie odbędzie się w pierwszej dekadzie kwietnia.
31 marca w Silver Springs odprawiona zostanie msza w intencji Ryszarda Kuklińskiego. W ceremonii w ambasadzie Polski w Waszyngtonie będzie uczestniczył m.in. prof. Zbigniew Brzeziński, który jako szef Narodowej Rady Bezpieczeństwa USA otrzymywał raporty CIA z informacjami od Kuklińskiego.
(JJ) - Kardynał Franz König (1905-2004)
Bez tego austriackiego kardynała nie byłoby papieża Polaka. Franz König był pierwszym hierarchą tej rangi z Zachodu, który przyjeżdżał do krajów bloku wschodniego po II wojnie światowej. Podczas jednej z podróży poznał Karola Wojtyłę. Zrobił on na nim na tyle wielkie wrażenie, że König doprowadził do tego, że metropolita krakowski głosił rekolekcje dla papieża Pawła VI i zaczął się cieszyć świetną reputacją w Watykanie. Choć szczegóły konklawe objęte są tajemnicą, to wiadomo, że to właśnie König doprowadził w 1978 roku do przełamania impasu przy wyborze biskupa Rzymu. Kiedy dwaj najsilniejsi kandydaci - kardynałowie Siri i Benelli - nie uzyskali wystarczającej liczby głosów, König zaproponował kandydaturę Wojtyły i stworzył koalicję, która przeforsowała jego wybór na papieża. Ten wybitny filozof i teolog cieszył się ogromnym autorytetem w Europie. Pamiętano jego zaangażowanie w dialog ekumeniczny i talenty dyplomatyczne, które ujawnił jako współtwórca watykańskiej polityki wschodniej. - Manewry warszawskie
Nie jesteśmy przygotowani na atak terrorystyczny, a półtora miesiąca przed warszawskim szczytem europejskich prezydentów, premierów i biznesmenów Pałac Kultury i Nauki nie jest należycie chroniony. Dowiodły tego ćwiczenia przeprowadzone w dniu zamachu w Madrycie. Zawiodła współpraca antyterrorystów, policji, straży pożarnej i pogotowia. - Gdy na miejsce przyjechali strażacy, natychmiast rzucili się do wejścia. Gdyby atak był prawdziwy, terroryści położyliby ich trupem na schodach. Strażaków zatrzymali policjanci, tłumacząc, że to tylko ćwiczenia. Dopiero po dwóch godzinach ewakuowano dyskotekę i kino - denerwuje się płk Roman Polko, były dowódca Gromu, a obecnie doradca władz Warszawy ds. bezpieczeństwa. Fiasko ćwiczeń dało kolejny argument władzom stolicy, które nie chcą organizować Europejskiego Forum Gospodarczego w centrum Warszawy. Boją się paraliżu miasta: na trzy dni trzeba by zamknąć Dworzec Centralny, nie mogłyby również kursować autobusy, metro i tramwaje, a Śródmieście zostałoby zamknięte dla pieszych.
(BL) - Zjazd rezerwowych
Spotkaniem "chrześcijańskich sił szybkiego rea-gowania" nazwał biskup Piotr Libera, sekretarz Episkopatu Polski, V Zjazd Gnieźnieński. Na spotkanie odbywające się pod hasłem "Europa Ducha - chrześcijanie w procesie integracji europejskiej" przybyło ponad 600 świeckich i duchownych ze stu ruchów i stowarzyszeń chrześcijańskich Europy. Nie zabrakło również przedstawicieli świata polityki, tyle że była to reprezentacja "byłych". W Gnieźnie gościli ekspremierzy Polski Jerzy Buzek i Tadeusz Mazowiecki oraz Węgier Victor Orban, były prezydent Rumunii Emil Constantinescu, a także była szefowa NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz i eksszef Międzynarodowego Funduszu Walutowego Michel Camdessus. Obecni na zjeździe prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz nominowana na polskiego komisarza UE Danuta Hübner uczestniczyli wprawdzie w dyskusji o roli religii w integracji europejskiej, ale nie wzięli udziału w ekumenicznej drodze krzyżowej. Koncelebrowali ją przedstawiciele siedmiu kościołów chrześcijańskich.
(PR) - Komórka z playbackiem
Dzwoni komórka i nie chcesz rozmawiać? Już nie musisz udawać, że wyczerpała się bateria. Wystarczy niewielki program wgrany do telefonu komórkowego, aby nasz rozmówca był przekonany, że znajdujemy się na ruchliwej ulicy, na fotelu dentystycznym albo w cyrku. SounderCover firmy Simeda automatycznie włącza playback w czasie rozmowy telefonicznej z osobami, które chcemy wprowadzić w błąd (wybieramy je wcześniej z książki telefonicznej aparatu).
(JAS) - Premierzy na katordze
Bycie premierem to piekło" - twierdzi zgodnie siedmiu byłych premierów Francji. Prawicowcy Pierre Messmer, Raymond Barre i Édouard Balladur oraz socjaliści Pierre Mauroy, Laurent Fabius, Edith Cresson i Michel Rocard udzielili wywiadów dziennikowi "Le Monde". Podzielili się z gazetą wrażeniami z czasów kierowania francuskim rządem. "Bycie premierem przyspieszyło rozpad mego małżeństwa" - żali się Rocard. "Żałuję, że podjęłam się pełnienia tej funkcji. Nie była tego warta" - dodaje Cresson. Wszystkich ekspremierów najbardziej męczyło ciągłe znajdowanie się w oku cyklonu. "Bycie szefem rządu to nieustanna katorga, kocioł przez 365 dni w roku" - uważa Barre. "Uwielbiałem spać. Tylko wtedy mogłem zapomnieć o wszystkim" - wspomina Mauroy. Cała siódemka zgodnie twierdzi, że już nigdy nie zgodziliby się objąć stanowiska szefa rządu. Kto powiedział, że władza uzależnia?
(WAK) - Sznycel z esesmanem
Jego barwnego życia starczyłoby na kilka książek, w dodatku autobiografia Gene'a Gutowskiego "Od Holocaustu do Hollywood" jest dużo ciekawsza niż niejedna fikcja. Autor, bliski przyjaciel Romana Polańskiego i niepoprawny kobieciarz, na spotkaniu w kawiarni Nowy Świat w ubiegły czwartek czarował gości równie dowcipnymi, co pikantnymi anegdotami. Rozmowę prowadziła szefowa telewizyjnej Dwójki Nina Terentiew, a często obsceniczne fragmenty książki czytał Daniel Olbrychski. Gutowski opowiadał, jak w okupowanym Lwowie cała jego rodzina musiała chodzić z opaskami z gwiazdą Dawida na ramieniu, a on gwiazdy nie nosił, salutował "Heil Hitler" niemieckim oficerom i chodził z nimi na sznycle. - Tupet zawsze ratował mi życie - mówił Gutowski.
(MS) - Frycki i orlątka
Im bardziej podupada nasza kinematografia, tym donoś-niej brzmią triumfalne fanfary liderów branży filmowej i zaprzyjaźnionych z nimi żurnalistów. Rozdanie Orłów - pomyślanych jako polska odpowiedź na Oscara - stało się kolejną okazją do prężenia muskułów i pohukiwań na państwowego mecenasa, który bezczelnie skąpi pieniędzy na nowe produkcje. Tymczasem "Zmruż oczy" i "Pornografia", tytuły najhojniej nagrodzone przez Polską Akademię Filmową, obejrzał w kinie mniej więcej co dwusetny rodak. Więcej pokory wykazuje sektor fonograficzny. Wiedząc dobrze, że jest fatalnie, rozdał Fryderyki we własnym, kameralnym gronie, nie zawracając głowy telewidzom. I tu triumfowała nisza w postaci śpiewającego poetyckie piosenki zespołu Raz Dwa Trzy.
(WBR) - Barbie u krawców
Christian Lacroix, Sonia Rykiel, Paco Rabanne i Prada zaprojektowali stroje dla lalki Barbie z okazji jej 45. urodzin. Pieniądze uzyskane ze sprzedaży jubileuszowych egzemplarzy lalki zasilą międzynarodowy program "Drzwi nadziei", którego celem jest pomoc afrykańskim dzieciom chorym na AIDS. Lalkę Barbie zaprojektowali Amerykanie Ruth i Eliott Handlerowie. Najpierw była szykowną Włoszką, ale z czasem paszportów jej przybywało. Dziś ma ich aż 45. W ubiegłym roku obroty firmy Mattel ze sprzedaży lalki wyniosły 3,6 mld dolarów. Barbie w sklepach całego świata sprzedawana jest co 10 sekund.
(PK) - Tłuściochy bez polisy
W Ameryce nie można już zarobić na własnym obżarstwie. Co sprytniejsze tłuścioszki oskarżały sieci fast foodów o przyczynienie się do ich otyłości i domagały się gigantycznych odszkodowań. Teraz Izba Reprezentantów ustanowiła zakaz wnoszenia takich pozwów do sądu. Legalnie działające firmy nie mogą ponosić odpowiedzialności za wybory żywieniowe Amerykanów - przekonują autorzy projektu ustawy. Jednocześnie firma McDonald's - najczęściej wymieniana w kontekście amerykańskiej otyłości - postanowiła pierwszy raz od trzydziestu lat zmniejszyć porcje serwowane w swoich restauracjach, rezygnując z zestawów XL i XXL. Powiększone zestawy mają zniknąć z ponad 13 tys. amerykańskich lokali do końca roku.
(PG) - Bohater tygodnia Alex Fergusson
Manchester United to najbogatszy klub piłkarski świata - jego giełdowa wartość wynosi miliard euro, a roczny przychód - 251 mln euro. Nad ekipą z Old Trafford i jej menedżerem - sir Alexem Fergusonem - zbierają się jednak czarne chmury. Gol strzelony w 90. minucie przez FC Porto wyrzucił MU z Ligi Mistrzów. "Czerwone diabły" nie mają też większych szans na mistrzostwo Anglii. Sir Alex Ferguson, który zdobył osiem tytułów mistrza Anglii, a pięć lat temu Puchar Europy i szlachecki tytuł, popada więc w niełaskę. Zamiast czteroletniego kontraktu na 40 mln funtów dostał kontrakt roczny, a klub szuka nowego menedżera. Bolesne porażki nie są jedynym tego powodem.
Sir Alex zadarł z Johnem Magnierem, właścicielem 25 proc. akcji MU. Pokłócili się o... wartego 100 mln funtów ogiera Rock of Gibraltar. Magnier zaoferował kiedyś Fergusonowi 50 proc. z nagród, które zdobędzie koń, a ten wybiegał aż 1,1 mln funtów. Tego było jednak Szkotowi za mało - zażądał 50 proc. zysków z... reprodukcji, czyli wpływów za pokrywanie klaczy. Magnier ustąpił, będzie płacił Fergusonowi 80 tys. funtów rocznie za prokreacyjne wyczyny ogiera, do swego menedżera stracił jednak sentyment.
Szkockie skąpstwo stało się przyczyną kolejnej afery - Jason, syn Fergusona, uczestniczył jako agent w transferach piłkarzy do MU. Za pomoc w załatwianiu pozwolenia na pracę dla amerykańskiego bramkarza Tima Howarda miał dostać aż 139 tys. funtów. Obu Fergusonom prasa zarzuca, że interesuje ich wyłącznie forsa. I chyba to tylko tłumaczy, dlaczego niedawno na konferencji prasowej przed meczem Ligi Mistrzów sir Alex, zwany Suszarką, nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, z kim gra Manchester United. Już wkrótce nie będzie się musiał przejmować takimi drobiazgami.
(PZ)
Więcej możesz przeczytać w 12/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.