Listy od czytelników
Menu mózgu
W artykule "Menu mózgu" (nr 8) Jan Stradowski pisze o "epidemii" otyłości. Autor dopatruje się przyczyny tego zjawiska w nadmiarze pożywienia i dużym apetycie grubasów. Dodałbym do tego jeszcze jedną przyczynę otyłości - toksyczną żywność. W procesie intensywnego tuczu bydła, trzody chlewnej i drobiu stosuje się ogromne ilości antybiotyków, hormonów i wszelkiego rodzaju "polepszaczy". W efekcie tego sześciotygodniowy kurczak brojler osiąga wagę dwóch dorosłych kur i trafia do rzeźni. Zjadając jego mięso, dzieci otrzymują potężne dawki szkodliwych substancji. Karmiąc dzieci jak brojlery, uzyskujemy identyczne rezultaty.
KRZYSZTOF BORKOWSKI
lekarz internista
Identyfikacja à la Kafka
Jestem urzędniczką w niewielkim urzędzie gminy. Wśród licznych kiepskich rozwiązań prawnych i administracyjnych największą zgrozę wywołują te wymyślane przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Prawdziwym horrorem był sposób, w jaki wprowadzono system identyfikacji i rejestracji zwierząt gospodarskich. Dokonywano masowej akcji kolczykowania bydła, nie wydając jednocześnie tzw. paszportów dla zakolczykowanych zwierząt, a formularze wypełniane przez osoby dokonujące kolczykowania i wszelkie dane zgłaszane przez rolników były po prostu składane "na kupkę". Urzędy gmin, wystawiające uprzednio tzw. świadectwa pochodzenia zwierząt, zostały zobligowane do zaprzestania wystawiania tych dokumentów. Ponieważ ARiMR, jak napisałam, przez wiele miesięcy nie wystawiała wymaganych paszportów, zgodnie z prawem na obszarze całego kraju nie powinien był się odbywać jakikolwiek obrót bydłem. Nie można było jednak zamknąć wszystkich zakładów mięsnych. Tak więc - niezgodnie z prawem - sprzedawano, kupowano, ubijano w rzeźniach.
Od początku 2003 r. ARiMR rozpoczęła wprowadzanie nowych zasad znakowania trzody chlewnej. Rolnicy mieli tatuować poszczególne sztuki numerami nadawanymi przez ARiMR. Tylko że w całym województwie naliczyliśmy ledwie cztery tatuownice na setki tysięcy sztuk trzody. Z równym powodzeniem można było zarządzić, by świnie polskie miały na każdym uchu flagę unii, godło kraju i znak NATO. Rolnicy musieli jeździć do powiatowych placówek ARiMR po numerki, które dostawali na papierze, i którymi nie byli w stanie oznakować zwierząt. Urzędnicy ARiMR na wszelkie pytania odpowiadali, że oni są od numerków i papierków, reszta to problem rolnika.
Setki urzędników agencji wydają numery, druki itp., wszyscy ponosiliśmy przez rok koszty wynagrodzeń, zakupu sprzętu komputerowego, utrzymania lokali i łączy internetowych, super-zabezpieczeń, a cały system zupełnie rozmijał się z rzeczywistością. Myślę, że w tym kontekście "Proces" Kafki można uznać za powieść realistyczną.
NAZWISKO ZNANE REDAKCJI
Nabijani w probiotyki?
W artykule "Nabijani w probiotyki?" (nr 8) znalazło się niezgodne z prawdą stwierdzenie, że "żaden z reklamowanych korzystnych dla zdrowia efektów spożywania probiotycznego nabiału nie został potwierdzony badaniami klinicznymi". Korzystne dla zdrowia efekty spożywania produktów firmy Danone: ACTIMEL™ i ACTIVIA™ zostały dowiedzione badaniami klinicznymi. Dokumentują one korzystny wpływ bakterii Lactocillus casei DN-114 001 (Defensis™) m.in. na naturalne mechanizmy obronne organizmu, biegunki u dzieci i infekcje zimowe (żołądkowo-jelitowe i układu oddechowego) oraz Bifidobacterium DN-173 010 (Essensis™) na czas pasażu okrężniczego u kobiet i osób starszych.
Ramin Khabirpour
dyrektor generalny
Danone sp. z o. o.
Odpowiedź redaktora Jana Stradowskiego, autora artykułu "Nabijani w probiotyki?" - zgodnie z prawem prasowym - zostanie opublikowana w następnym numerze.
W artykule "Menu mózgu" (nr 8) Jan Stradowski pisze o "epidemii" otyłości. Autor dopatruje się przyczyny tego zjawiska w nadmiarze pożywienia i dużym apetycie grubasów. Dodałbym do tego jeszcze jedną przyczynę otyłości - toksyczną żywność. W procesie intensywnego tuczu bydła, trzody chlewnej i drobiu stosuje się ogromne ilości antybiotyków, hormonów i wszelkiego rodzaju "polepszaczy". W efekcie tego sześciotygodniowy kurczak brojler osiąga wagę dwóch dorosłych kur i trafia do rzeźni. Zjadając jego mięso, dzieci otrzymują potężne dawki szkodliwych substancji. Karmiąc dzieci jak brojlery, uzyskujemy identyczne rezultaty.
KRZYSZTOF BORKOWSKI
lekarz internista
Identyfikacja à la Kafka
Jestem urzędniczką w niewielkim urzędzie gminy. Wśród licznych kiepskich rozwiązań prawnych i administracyjnych największą zgrozę wywołują te wymyślane przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Prawdziwym horrorem był sposób, w jaki wprowadzono system identyfikacji i rejestracji zwierząt gospodarskich. Dokonywano masowej akcji kolczykowania bydła, nie wydając jednocześnie tzw. paszportów dla zakolczykowanych zwierząt, a formularze wypełniane przez osoby dokonujące kolczykowania i wszelkie dane zgłaszane przez rolników były po prostu składane "na kupkę". Urzędy gmin, wystawiające uprzednio tzw. świadectwa pochodzenia zwierząt, zostały zobligowane do zaprzestania wystawiania tych dokumentów. Ponieważ ARiMR, jak napisałam, przez wiele miesięcy nie wystawiała wymaganych paszportów, zgodnie z prawem na obszarze całego kraju nie powinien był się odbywać jakikolwiek obrót bydłem. Nie można było jednak zamknąć wszystkich zakładów mięsnych. Tak więc - niezgodnie z prawem - sprzedawano, kupowano, ubijano w rzeźniach.
Od początku 2003 r. ARiMR rozpoczęła wprowadzanie nowych zasad znakowania trzody chlewnej. Rolnicy mieli tatuować poszczególne sztuki numerami nadawanymi przez ARiMR. Tylko że w całym województwie naliczyliśmy ledwie cztery tatuownice na setki tysięcy sztuk trzody. Z równym powodzeniem można było zarządzić, by świnie polskie miały na każdym uchu flagę unii, godło kraju i znak NATO. Rolnicy musieli jeździć do powiatowych placówek ARiMR po numerki, które dostawali na papierze, i którymi nie byli w stanie oznakować zwierząt. Urzędnicy ARiMR na wszelkie pytania odpowiadali, że oni są od numerków i papierków, reszta to problem rolnika.
Setki urzędników agencji wydają numery, druki itp., wszyscy ponosiliśmy przez rok koszty wynagrodzeń, zakupu sprzętu komputerowego, utrzymania lokali i łączy internetowych, super-zabezpieczeń, a cały system zupełnie rozmijał się z rzeczywistością. Myślę, że w tym kontekście "Proces" Kafki można uznać za powieść realistyczną.
NAZWISKO ZNANE REDAKCJI
Nabijani w probiotyki?
W artykule "Nabijani w probiotyki?" (nr 8) znalazło się niezgodne z prawdą stwierdzenie, że "żaden z reklamowanych korzystnych dla zdrowia efektów spożywania probiotycznego nabiału nie został potwierdzony badaniami klinicznymi". Korzystne dla zdrowia efekty spożywania produktów firmy Danone: ACTIMEL™ i ACTIVIA™ zostały dowiedzione badaniami klinicznymi. Dokumentują one korzystny wpływ bakterii Lactocillus casei DN-114 001 (Defensis™) m.in. na naturalne mechanizmy obronne organizmu, biegunki u dzieci i infekcje zimowe (żołądkowo-jelitowe i układu oddechowego) oraz Bifidobacterium DN-173 010 (Essensis™) na czas pasażu okrężniczego u kobiet i osób starszych.
Ramin Khabirpour
dyrektor generalny
Danone sp. z o. o.
Odpowiedź redaktora Jana Stradowskiego, autora artykułu "Nabijani w probiotyki?" - zgodnie z prawem prasowym - zostanie opublikowana w następnym numerze.
Więcej możesz przeczytać w 12/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.