"Trybuna" wie, dlaczego Miller źle skończył: bo nie słuchał mądrych rad Leppera
Nic tak nie zdradza prawdziwych sympatii gazety, jak jej świąteczne wydanie. Na tę wyjątkową okazję, kiedy czytelnik ma więcej czasu na lekturę i refleksję, każda redakcja stara się podać - jak dobra gospodyni - swoje największe przysmaki. Prawdziwym rarytasem wielkanocnego wydania "Trybuny" okazał się Andrzej Lepper. Zazwyczaj tę rolę odgrywał jeden z liderów lewicy, ale w tym roku gazeta postawiła na wodza Samoobrony. Wywiad z nim zajął całą rozkładówkę i jeszcze solidny kawał następnej strony. Rozmówcę zaprezentowano jako nadzieję polskiej polityki, jako jej "nowy silnik turbodiesel" - jak głosił wielki podpis pod jednym ze zdjęć (dopiero po chwili czytelnik kojarzył, że nie chodzi o Leppera, lecz o zamieszczoną na tej samej stronie reklamę nissana almery).
Pomysł na wywiad zapożyczony został z Plutarcha i polegał na równoległym zaprezentowaniu żywotów dwóch sławnych mężów: Andrzeja Leppera i Leszka Millera. Dziennikarz wypytywał rozmówcę o zamiary i zestawiał odpowiedzi z dokonaniami odchodzącego szefa rządu. Z tej próby Lepper zawsze wychodził zwycięsko, dokładnie wiedząc, co czynić, by nie pójść śladami przegranego Millera. Jak dobra bajka, wywiad został spuentowany sceną rozmowy obu bohaterów. "Kilka godzin spędziliśmy na rozmowach - zwierza się szef Samoobrony. - Raz, drugi, trzeci. Tłumaczyłem. Przytakiwał: 'Racja, trzeba to zrobić'. Pytałem: 'Na co czekacie, róbcie to, zmieniajcie konstytucję, jest nas dosyć, którzy pójdą w tym kierunku, by zlikwidować Radę Polityki Pieniężnej, by NBP odpowiadał za gospodarkę'. Potakiwał i robił swoje. I skończył, jak skończył".
No i proszę! Wystarczyło wydać dwa i pół złotego na wielkanocne wydanie "Trybuny", by się dowiedzieć, dlaczego Miller źle skończył. Przegrał, bo nie słuchał mądrych rad Leppera. Przy okazji czytelnicy poznali jeszcze jedną tajemnicę. Dowiedzieli się, że wszystkie ataki Leppera na SLD i Millera były tylko zasłoną dymną, bo w rzeczywistości przewodniczący Samoobrony doradzał szefowi SLD, jak ten ma zamienić swoje rządy w pasmo sukcesów. Niepoprawny Miller nie chciał jednak słuchać. Ale nie wszystko stracone! Czytelnicy mogli się pocieszać, że ciągle "jest nas dosyć, którzy pójdą w tym kierunku", tyle że teraz pod kierownictwem Leppera.
Wiele wskazuje na to, że cytowana publikacja nie jest działaniem odosobnionym, lecz fragmentem szerszego scenariusza mającego pozyskać dla Samoobrony rozczarowanych zwolenników lewicy. Mnożą się sygnały, iż w otoczeniu nowego wodza gromadzi się coraz więcej dawnych aktywistów SLD, włącznie z tymi o długim stażu w siłowych strukturach PRL. Są cenieni za znajomość tajników państwa, choć jest to wiedza z minionej epoki. To Lepperowi nie przeszkadza, bo rządzoną przez siebie Polskę widzi na obraz i podobieństwo PRL, a nie współczesnych demokracji Zachodu. Warto, by pamiętał, że ci specjaliści już raz doprowadzili państwo na skraj przepaści, a on - dzięki ich radom - może wykonać wielki krok naprzód.
Więcej możesz przeczytać w 17/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.