Kto wrobił Pęczaka?
Andrzej Pęczak, były poseł SLD, przez lata protegowany Leszka Millera, trafił do aresztu za sprawą... bliskiego współpracownika swojego protektora. Było tak: w czerwcu 2004 r. Pęczak spotkał się z gen. Pawłem Pruszyńskim, uważanym za najbardziej zaufanego człowieka Leszka Millera w służbach specjalnych. Do lipca 2004 r. Pruszyński był wiceszefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wcześniej oficerem SB. To on doradził Pęczakowi, by wpisał do rejestru korzyści mercedesa otrzymanego od lobbysty Marka Dochnala. Pęczak sam zwrócił się do Pruszyńskiego z prośbą o radę, gdy się zorientował, że popełnił przestępstwo, przyjmując limuzynę. Spytaliśmy szefa ABW, czy Pruszyński spotkał się z Pęczakiem w uzgodnieniu z nim. "Pan gen. Paweł Pruszyński nie informował szefa ABW o opisywanym (...) spotkaniu" - odpisał "Wprost" Robert Szczepkowski z biura prasowego ABW. Rzecznik agencji podkreślił, że gen. Pruszyński, "nadzorując pracę operacyjną pionów realizujących sprawę Andrzeja P. i Marka D., bezpośrednio przyczynił się do jej skutecznego finału w postaci zebrania materiałów dowodowych, umożliwiających prokuraturze postawienie zarzutów". Po spotkaniu Pęczak wpisał do rejestru korzyści: "użyczenie przez firmę Larchmond Capital na kilka dni samochodu Mercedes w celu obsłużenia uroczystości weselnej córki". Wpis brzmi całkiem niewinnie.
Gen. Paweł Pruszyński sporządził jednak notatkę z rozmowy z Pęczakiem, informując ABW, że łódzki poseł dał się skorumpować lobbyście. Informacja Pruszyńskiego była dodatkowym materiałem dowodowym przeciwko Pęczakowi. Pruszyński upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu: zachował się zgodnie z prawem, zawiadamiając o przestępstwie, a jednocześnie wyeliminował ze swego środowiska (generał był przez kilka lat delegatem SLD na łódzki sejmik wojewódzki) polityka, który stał się zagrożeniem dla całej partii i jej liderów. Pruszyński użył fortelu, doradzając Pęczakowi ujawnienie przyjęcia samochodu.
Jarosław Jakimczyk
Polowanie na Alfę
Były minister zdrowia prof. Mariusz Łapiński napisał książkę (tytuł jeszcze nie został ustalony) o kulisach polskiej polityki i swojej walce z firmami farmaceutycznymi. Ma się ukazać w marcu. - To książka o sitwie, która rządzi Polską. Jest tam zarówno o Preziu, jak i o Księżniczce - mówi "Wprost" Mariusz Łapiński. Zapowiada także, że pracuje już nad kontynuacją, której roboczy tytuł brzmi "Polowanie na Alfę". Pytany o to, kim jest tytułowy bohater, Łapiński wymownie się uśmiecha. (JP)
Królewska trumna dla kuriera
To było przeznaczenie - tak komentuje się losy trumny, w której pochowano Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Trumna została wykonana w 1990 r. i była przeznaczona dla ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Nie został on jednak w niej pochowany - trumna była gotowa, zanim zdecydowano, że prochy króla trafią do krypty w warszawskiej katedrze, a wtedy okazało się, że krypta jest za mała. Prymas Józef Glemp próbował ratować sytuację i zgodził się kryptę powiększyć. Do tego jednak nie doszło, bo przebudowa mogła uszkodzić mury świątyni. Poza tym szczątków było tak mało, że wielka trumna nie była potrzebna. Prochy króla złożono więc w mosiężnej urnie.
Później były propozycje, aby wykorzystać trumnę do ponownych pochówków byłego premiera i znanego pianisty Ignacego Paderewskiego, byłego premiera i naczelnego wodza Władysława Sikorskiego albo prezydenta II RP Ignacego Mościckiego, ale sprowadzanych z zagranicy trumien z prochami tych polityków nie można było ponownie otwierać. Przez piętnaście lat trumna stała w Zamku Królewskim i czekała na Polaka godnego takiego wyróżnienia. - Przekazując trumnę, wyraziliśmy hołd i podziękę dla kuriera z Warszawy za wieloletnie zasługi dla Polski i Zamku Królewskiego - mówi prof. Andrzej Rottermund, dyrektor Zamku Królewskiego. (AB, TK)
"Wprost" do TVP
Co prawda Mazurek i Zalewski zbyt fotogeniczni nie są, ale będzie można ich oglądać. W najbliższą niedzielę startuje ich telewizyjny show, w którym będą maglować polityków w charakterystyczny dla siebie, nie do końca poważny sposób. Program duetu publicystów i kpiarzy "Wprost" nazywa się "Lekka jazda Mazurka i Zalewskiego", a szarże będą się odbywać w każdą niedzielę o 21.50 w pierwszym programie telewizji publicznej.
Kluby prywatnej lustracji
Opublikujmy zawartość teczek SB, bo tylko w ten sposób unikniemy dzikiej lustracji i manipulowania listami agentów - postulowaliśmy kilka tygodni temu. Mieliśmy rację: oddolna lustracja trwa w najlepsze. Ktoś skopiował w archiwum IPN listę 240 tys. nazwisk funkcjonariuszy bezpieki, agentów, kandydatów na agentów i innych osób, którymi interesowały się tajne służby PRL.
Lament nad tym, że skopiowano listę, podniosła "Gazeta Wyborcza". A przecież puszczenie tej listy w obieg to m.in. skutek antylustracyjnej kampanii "Gazety".
Opublikowanie zawartości teczek wydaje się nieuniknione, tym bardziej że informacje o konfidentach mają pokrzywdzeni (w rozumieniu IPN, czyli obiekty prześladowań ze strony bezpieki) i mają prawo podania ich do publicznej wiadomości. I część z nich to robi. Na przykład Stanisław Śmigiel, jeden z liderów podziemnej "Solidarności" w Toruniu, dowiedział się ze swoich teczek, że donosiło na niego 17 kapusiów. - Pięciu z nich już rozpoznałem. Dwa nazwiska mnie zaskoczyły. Wtyką okazał się znany działacz Niezależnego Zrzeszenia Studentów - mówi Śmigiel. Informacje o tajnych współpracownikach SB Śmigiel przekazał kolegom, rozsyłał je również pocztą elektroniczną. - Wkrótce nazwiska konfidentów, które udało nam się ustalić, podamy do wiadomości na stronie internetowej toruńskiej opozycji - deklaruje Śmigiel.
Andrzej Czuma, który w latach 60. działał w organizacji Ruch, na swojej stronie internetowej zamieścił już nazwiska czwórki donosicieli (do dwóch nazwisk dołączył nawet fotografie): radnego z Prawa i Sprawiedliwości, biznesmena z Trójmiasta, warszawskiego dziennikarza oraz polonijnego przedsiębiorcy. Z kolei Tadeusz Wołyniec, działacz podziemnej "Solidarności" z Koszalina, oraz Edward Mueller ze Słupska ujawnili w Internecie nazwiska i stopnie oficerów SB, którzy ich prześladowali, a także personalia donosicieli. Zapowiadają publikację kolejnych dokumentów. O tajnych współpracownikach SB mówili publicznie także inni znani działacze z Wybrzeża, m.in. Krzysztof Wyszkowski z Gdańska, który ujawnił fakt współpracy z SB Małgorzaty Niezabitowskiej.
Tomasz Butkiewicz
Dziennikarze za ujawnieniem teczek Pod apelem "Wprost" o opublikowanie w Internecie zawartości archiwów tajnych służb PRL dotyczących dziennikarzy podpisało się już ponad 200 osób. Podajemy nazwiska kolejnych dziennikarzy, którzy poparli naszą akcję.
Jacek B. Bińkowski (portalfirm.pl), Małgorzata Bocheńska (Salon 101), Krzysztof Budka (Życie), Adam Chmielecki (Portal Prawica), Stefan Damrot (Eurogate), Adam Dawidziuk (legia.net), Artur Dziambor (e-Gdynia), Marcin Gabrek (Radio Leliwa), Klaudiusz Głombik (Radio Piekary), Waldemar Gruna (Region), Jan Halberda (Zeszyty Prawnicze TBSP UJ), Jacek Jakubiak (KAI), Piotr Jankowski (Życie Warszawy), Andrzej Jarota, Jerzy Jaśkowski (Forum Ekologiczne), Waldemar Kawalko, Dariusz Kos (Najwyższy Czas!), Artur Kośmider (Prawy.pl), Leszek Kraskowski (Super Express), Łukasz Kuligowski (Życie), Ewa Lipińska, Marek Łapiński (Nowa Gazeta Trzebnicka), Cezary Łazarewicz (Przekrój), Bogdan Łoszewski, Agnieszka Maliszewska, Arkadiusz Michlewicz (Życie), Maryna Miklaszewska, Przemysław Miller (Przyroda Polska), Anika Ochotnicka (super-nowa.pl), Marek Pękala (Nowiny), Anna Teresa Pietraszek (TVP), Przemysław Pietrzkiewicz (Tawerna RPG), Konrad Rajca (Stosunki Międzynarodowe), Dariusz Rostkowski (Fakt), Kamil Sakałus (Gazeta Pomorska), Janusz Sanocki (Nowiny Nyskie), Leszek Sarnowski (TVP Olsztyn), Dariusz Śleszyński, Ewa Elżbieta Sochacka (TVP), Agnieszka Sopińska (Radio Zet), Jarosław Supłacz (Poland Securities), Piotr Śmigielski, Jan Adam Tomaszkiewicz (Akant), Szczepan Twardoch, Michał Tyrpa (super-nowa.pl), Mateusz Wagemann (Prawa Strona), Łukasz Warzecha (Fakt), Marek Wasiluk (Słowo Podlasia), Bogdan Wasztyl (Dziennik Polski), Mariusz Wegrzyn, Andrzej Wilowski, Michał Wiśniewski (Radio Elka), Janusz Witowicz (Nowiny), Krzysztof Wroński (Nie), Łukasz Zalewski (Życie), Paweł Zapała (Życie Warszawy)
Dyplomy "Wprost" dla najlepszych szpitali
To jedyny ranking pokazujący, gdzie są najlepiej wykonywane najczęstsze zabiegi planowe (na które czekają chorzy nie wymagający natychmiastowej pomocy) w zakresie ginekologii, otolaryngologii i neurochirurgii, chirurgii wysokospecjalistycznej, psychiatrii i okulistyki. Ponad 43 proc. lecznic, czyli prawie dwa razy więcej niż przed rokiem, wzięło udział w trzeciej edycji rankingu placówek medycznych "Wprost", przygotowanego wspólnie z wydawnictwem Termedia. - To najlepiej świadczy o tym, jak dużym prestiżem w służbie zdrowia cieszy się nasz ranking - skomentował wyniki Marek Król, redaktor naczelny "Wprost". W ubiegłym tygodniu szefowie najlepszych ośrodków medycznych w Polsce odebrali dyplomy uznania. W uroczystości wzięli udział m.in. prof. Ariadna Gierek-Łapińska (dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 5 w Katowicach), prof. Andrzej Górecki (szef Kliniki Ortopedii Szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie), prof. Jan Kulig (kierownik I Katedry Chirurgii Ogólnej i Kliniki Chirurgii Gastroenterologicznej CM Uniwersytetu Jagiellońskiego), prof. Piotr Kuna (dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznnego nr 1 im. Norberta Barlickiego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi), prof. Stanisław Pużyński z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, prof. Witold Rużyłło (wiceszef Instytutu Kardiologii w Warszawie) i prof. Stanisław Woś (kierownik II Kliniki Kardiochirurgii Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach). (ZW)
50 procent głupoty
Były wicepremier i minister infrastruktury Marek Pol ma złote ręce do antygospodarskiej roboty. W 2004 r. najbardziej z polityków zasłużył się w realizacji pomysłu wprowadzenia 50-procentowej stawki PIT dla najbogatszych i trzeci raz z rzędu został laureatem Nagrody Złamanego Grosza. W czołówce konkursu znaleźli się również Krzysztof Pater (za propozycję obniżenia dochodów przedstawicieli small businessu o jedną trzecią) i Krzysztof Opawski (za kontynuację planu budowy najdroższych i najkrótszych autostrad świata). Listę czytelników, którzy otrzymali nagrody za najbardziej trafne nominacje, publikujemy na stronach internetowych "Wprost".
Andrzej Pęczak, były poseł SLD, przez lata protegowany Leszka Millera, trafił do aresztu za sprawą... bliskiego współpracownika swojego protektora. Było tak: w czerwcu 2004 r. Pęczak spotkał się z gen. Pawłem Pruszyńskim, uważanym za najbardziej zaufanego człowieka Leszka Millera w służbach specjalnych. Do lipca 2004 r. Pruszyński był wiceszefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wcześniej oficerem SB. To on doradził Pęczakowi, by wpisał do rejestru korzyści mercedesa otrzymanego od lobbysty Marka Dochnala. Pęczak sam zwrócił się do Pruszyńskiego z prośbą o radę, gdy się zorientował, że popełnił przestępstwo, przyjmując limuzynę. Spytaliśmy szefa ABW, czy Pruszyński spotkał się z Pęczakiem w uzgodnieniu z nim. "Pan gen. Paweł Pruszyński nie informował szefa ABW o opisywanym (...) spotkaniu" - odpisał "Wprost" Robert Szczepkowski z biura prasowego ABW. Rzecznik agencji podkreślił, że gen. Pruszyński, "nadzorując pracę operacyjną pionów realizujących sprawę Andrzeja P. i Marka D., bezpośrednio przyczynił się do jej skutecznego finału w postaci zebrania materiałów dowodowych, umożliwiających prokuraturze postawienie zarzutów". Po spotkaniu Pęczak wpisał do rejestru korzyści: "użyczenie przez firmę Larchmond Capital na kilka dni samochodu Mercedes w celu obsłużenia uroczystości weselnej córki". Wpis brzmi całkiem niewinnie.
Gen. Paweł Pruszyński sporządził jednak notatkę z rozmowy z Pęczakiem, informując ABW, że łódzki poseł dał się skorumpować lobbyście. Informacja Pruszyńskiego była dodatkowym materiałem dowodowym przeciwko Pęczakowi. Pruszyński upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu: zachował się zgodnie z prawem, zawiadamiając o przestępstwie, a jednocześnie wyeliminował ze swego środowiska (generał był przez kilka lat delegatem SLD na łódzki sejmik wojewódzki) polityka, który stał się zagrożeniem dla całej partii i jej liderów. Pruszyński użył fortelu, doradzając Pęczakowi ujawnienie przyjęcia samochodu.
Jarosław Jakimczyk
TRZY SZYBKIE Rzucają mi się na szyję Rozmowa z RENATĄ BEGER, posłanką Samoobrony |
---|
- Andrzej Lepper lubi kobiety? - Pan przewodniczący może liczyć na kobiety, nigdy się na nich nie zawiódł. Często mówi o ich roli. Bo panie nie tylko dbają o ognisko domowe, ale i o ognisko partyjne. - Mają też swoje potrzeby seksualne, o czym pani często wspominała. - Ktoś wreszcie przerwał tabu, opowiedział o potrzebach kobiet. Panie w terenie rzucały mi się na szyję, dziękowały, bo poczuły się dowartościowane. - Mężczyźni też się na panią rzucają? - Nie, ale patrzą na mnie z zaciekawieniem. No, mają taki zaciekawiony wzrok. Dostaję też listy, nie matrymonialne, ale odnoszące się do mojej kobiecości. Rozmawiał Robert Mazurek |
Polowanie na Alfę
Były minister zdrowia prof. Mariusz Łapiński napisał książkę (tytuł jeszcze nie został ustalony) o kulisach polskiej polityki i swojej walce z firmami farmaceutycznymi. Ma się ukazać w marcu. - To książka o sitwie, która rządzi Polską. Jest tam zarówno o Preziu, jak i o Księżniczce - mówi "Wprost" Mariusz Łapiński. Zapowiada także, że pracuje już nad kontynuacją, której roboczy tytuł brzmi "Polowanie na Alfę". Pytany o to, kim jest tytułowy bohater, Łapiński wymownie się uśmiecha. (JP)
Królewska trumna dla kuriera
To było przeznaczenie - tak komentuje się losy trumny, w której pochowano Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Trumna została wykonana w 1990 r. i była przeznaczona dla ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Nie został on jednak w niej pochowany - trumna była gotowa, zanim zdecydowano, że prochy króla trafią do krypty w warszawskiej katedrze, a wtedy okazało się, że krypta jest za mała. Prymas Józef Glemp próbował ratować sytuację i zgodził się kryptę powiększyć. Do tego jednak nie doszło, bo przebudowa mogła uszkodzić mury świątyni. Poza tym szczątków było tak mało, że wielka trumna nie była potrzebna. Prochy króla złożono więc w mosiężnej urnie.
Później były propozycje, aby wykorzystać trumnę do ponownych pochówków byłego premiera i znanego pianisty Ignacego Paderewskiego, byłego premiera i naczelnego wodza Władysława Sikorskiego albo prezydenta II RP Ignacego Mościckiego, ale sprowadzanych z zagranicy trumien z prochami tych polityków nie można było ponownie otwierać. Przez piętnaście lat trumna stała w Zamku Królewskim i czekała na Polaka godnego takiego wyróżnienia. - Przekazując trumnę, wyraziliśmy hołd i podziękę dla kuriera z Warszawy za wieloletnie zasługi dla Polski i Zamku Królewskiego - mówi prof. Andrzej Rottermund, dyrektor Zamku Królewskiego. (AB, TK)
"Wprost" do TVP
Co prawda Mazurek i Zalewski zbyt fotogeniczni nie są, ale będzie można ich oglądać. W najbliższą niedzielę startuje ich telewizyjny show, w którym będą maglować polityków w charakterystyczny dla siebie, nie do końca poważny sposób. Program duetu publicystów i kpiarzy "Wprost" nazywa się "Lekka jazda Mazurka i Zalewskiego", a szarże będą się odbywać w każdą niedzielę o 21.50 w pierwszym programie telewizji publicznej.
Kluby prywatnej lustracji
Opublikujmy zawartość teczek SB, bo tylko w ten sposób unikniemy dzikiej lustracji i manipulowania listami agentów - postulowaliśmy kilka tygodni temu. Mieliśmy rację: oddolna lustracja trwa w najlepsze. Ktoś skopiował w archiwum IPN listę 240 tys. nazwisk funkcjonariuszy bezpieki, agentów, kandydatów na agentów i innych osób, którymi interesowały się tajne służby PRL.
Lament nad tym, że skopiowano listę, podniosła "Gazeta Wyborcza". A przecież puszczenie tej listy w obieg to m.in. skutek antylustracyjnej kampanii "Gazety".
Opublikowanie zawartości teczek wydaje się nieuniknione, tym bardziej że informacje o konfidentach mają pokrzywdzeni (w rozumieniu IPN, czyli obiekty prześladowań ze strony bezpieki) i mają prawo podania ich do publicznej wiadomości. I część z nich to robi. Na przykład Stanisław Śmigiel, jeden z liderów podziemnej "Solidarności" w Toruniu, dowiedział się ze swoich teczek, że donosiło na niego 17 kapusiów. - Pięciu z nich już rozpoznałem. Dwa nazwiska mnie zaskoczyły. Wtyką okazał się znany działacz Niezależnego Zrzeszenia Studentów - mówi Śmigiel. Informacje o tajnych współpracownikach SB Śmigiel przekazał kolegom, rozsyłał je również pocztą elektroniczną. - Wkrótce nazwiska konfidentów, które udało nam się ustalić, podamy do wiadomości na stronie internetowej toruńskiej opozycji - deklaruje Śmigiel.
Andrzej Czuma, który w latach 60. działał w organizacji Ruch, na swojej stronie internetowej zamieścił już nazwiska czwórki donosicieli (do dwóch nazwisk dołączył nawet fotografie): radnego z Prawa i Sprawiedliwości, biznesmena z Trójmiasta, warszawskiego dziennikarza oraz polonijnego przedsiębiorcy. Z kolei Tadeusz Wołyniec, działacz podziemnej "Solidarności" z Koszalina, oraz Edward Mueller ze Słupska ujawnili w Internecie nazwiska i stopnie oficerów SB, którzy ich prześladowali, a także personalia donosicieli. Zapowiadają publikację kolejnych dokumentów. O tajnych współpracownikach SB mówili publicznie także inni znani działacze z Wybrzeża, m.in. Krzysztof Wyszkowski z Gdańska, który ujawnił fakt współpracy z SB Małgorzaty Niezabitowskiej.
Tomasz Butkiewicz
Dziennikarze za ujawnieniem teczek Pod apelem "Wprost" o opublikowanie w Internecie zawartości archiwów tajnych służb PRL dotyczących dziennikarzy podpisało się już ponad 200 osób. Podajemy nazwiska kolejnych dziennikarzy, którzy poparli naszą akcję.
Jacek B. Bińkowski (portalfirm.pl), Małgorzata Bocheńska (Salon 101), Krzysztof Budka (Życie), Adam Chmielecki (Portal Prawica), Stefan Damrot (Eurogate), Adam Dawidziuk (legia.net), Artur Dziambor (e-Gdynia), Marcin Gabrek (Radio Leliwa), Klaudiusz Głombik (Radio Piekary), Waldemar Gruna (Region), Jan Halberda (Zeszyty Prawnicze TBSP UJ), Jacek Jakubiak (KAI), Piotr Jankowski (Życie Warszawy), Andrzej Jarota, Jerzy Jaśkowski (Forum Ekologiczne), Waldemar Kawalko, Dariusz Kos (Najwyższy Czas!), Artur Kośmider (Prawy.pl), Leszek Kraskowski (Super Express), Łukasz Kuligowski (Życie), Ewa Lipińska, Marek Łapiński (Nowa Gazeta Trzebnicka), Cezary Łazarewicz (Przekrój), Bogdan Łoszewski, Agnieszka Maliszewska, Arkadiusz Michlewicz (Życie), Maryna Miklaszewska, Przemysław Miller (Przyroda Polska), Anika Ochotnicka (super-nowa.pl), Marek Pękala (Nowiny), Anna Teresa Pietraszek (TVP), Przemysław Pietrzkiewicz (Tawerna RPG), Konrad Rajca (Stosunki Międzynarodowe), Dariusz Rostkowski (Fakt), Kamil Sakałus (Gazeta Pomorska), Janusz Sanocki (Nowiny Nyskie), Leszek Sarnowski (TVP Olsztyn), Dariusz Śleszyński, Ewa Elżbieta Sochacka (TVP), Agnieszka Sopińska (Radio Zet), Jarosław Supłacz (Poland Securities), Piotr Śmigielski, Jan Adam Tomaszkiewicz (Akant), Szczepan Twardoch, Michał Tyrpa (super-nowa.pl), Mateusz Wagemann (Prawa Strona), Łukasz Warzecha (Fakt), Marek Wasiluk (Słowo Podlasia), Bogdan Wasztyl (Dziennik Polski), Mariusz Wegrzyn, Andrzej Wilowski, Michał Wiśniewski (Radio Elka), Janusz Witowicz (Nowiny), Krzysztof Wroński (Nie), Łukasz Zalewski (Życie), Paweł Zapała (Życie Warszawy)
Dyplomy "Wprost" dla najlepszych szpitali
To jedyny ranking pokazujący, gdzie są najlepiej wykonywane najczęstsze zabiegi planowe (na które czekają chorzy nie wymagający natychmiastowej pomocy) w zakresie ginekologii, otolaryngologii i neurochirurgii, chirurgii wysokospecjalistycznej, psychiatrii i okulistyki. Ponad 43 proc. lecznic, czyli prawie dwa razy więcej niż przed rokiem, wzięło udział w trzeciej edycji rankingu placówek medycznych "Wprost", przygotowanego wspólnie z wydawnictwem Termedia. - To najlepiej świadczy o tym, jak dużym prestiżem w służbie zdrowia cieszy się nasz ranking - skomentował wyniki Marek Król, redaktor naczelny "Wprost". W ubiegłym tygodniu szefowie najlepszych ośrodków medycznych w Polsce odebrali dyplomy uznania. W uroczystości wzięli udział m.in. prof. Ariadna Gierek-Łapińska (dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 5 w Katowicach), prof. Andrzej Górecki (szef Kliniki Ortopedii Szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie), prof. Jan Kulig (kierownik I Katedry Chirurgii Ogólnej i Kliniki Chirurgii Gastroenterologicznej CM Uniwersytetu Jagiellońskiego), prof. Piotr Kuna (dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznnego nr 1 im. Norberta Barlickiego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi), prof. Stanisław Pużyński z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, prof. Witold Rużyłło (wiceszef Instytutu Kardiologii w Warszawie) i prof. Stanisław Woś (kierownik II Kliniki Kardiochirurgii Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach). (ZW)
50 procent głupoty
Były wicepremier i minister infrastruktury Marek Pol ma złote ręce do antygospodarskiej roboty. W 2004 r. najbardziej z polityków zasłużył się w realizacji pomysłu wprowadzenia 50-procentowej stawki PIT dla najbogatszych i trzeci raz z rzędu został laureatem Nagrody Złamanego Grosza. W czołówce konkursu znaleźli się również Krzysztof Pater (za propozycję obniżenia dochodów przedstawicieli small businessu o jedną trzecią) i Krzysztof Opawski (za kontynuację planu budowy najdroższych i najkrótszych autostrad świata). Listę czytelników, którzy otrzymali nagrody za najbardziej trafne nominacje, publikujemy na stronach internetowych "Wprost".
Więcej możesz przeczytać w 5/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.