W kontynuacji "Misia" nie będzie żadnych aluzji do bliźniaków
Gdy w ostatniej scenie komedii Stanisława Barei upadał wielki słomiany miś, miało to zapowiadać koniec PRL. Jednak świat przedstawiony w filmach Barei wcale się nie skończył. Okazało się, że absurd i głupota są wpisane w logikę każdego systemu, nawet IV Rzeczypospolitej.
Nic więc dziwnego, że Bareja i jego filmy zdają się nieśmiertelne. A sam reżyser staje się patronem nowych ulic, zaś jego ciągle oglądane komedie wciąż lepiej opisują polską rzeczywistość niż współczesne produkcje filmowe. Dlatego powstanie "Miś 2". Z mitem Barei, kultowym "Misiem" oraz pełną absurdu rzeczywistością przełomu III i IV RP mierzy się Stanisław Tym. Właśnie na planie komedii "Ryś" (czyli "Miś 2") padł pierwszy klaps. Zdjęcia, kręcone w Warszawie i na Suwalszczyźnie, potrwają tylko 33 dni. Premiera jest planowana już na luty 2007 r.
Bareizmy współczesne
Krakowskie rondo Barei - po trzecim remoncie i przebudowie sygnalizacji świetlnej - jest już tylko zwykłym skrzyżowaniem. Jednak nadal pozostaje rondem Barei. "Inwestycja została oddana do użytku na dwa dni przed upływem terminu przewidzianego w umowie" (?) - głosił oficjalny komunikat. Teraz, na poprawionym łuku drogi, mieści się autobus linii 608, który wcześniej miał problemy z pokonaniem zakrętów. Jednak nadal w rozkładzie jazdy - jak informuje tabliczka na przystanku - pozostał napis: "Zakłócenia w ruchu powodują zmiany czasu odjazdów". Nic dziwnego, przecież MPK nadal realizuje znane z "Misia" hasło: "Ludziom dobrej roboty - rozrywka i humor!".
Dwa lata temu "Życie Warszawy" zorganizowało akcję nadania jednej z warszawskich ulic imienia Stanisława Barei. Podchwycili ją urzędnicy z rady dzielnicy Białołęka, proponując "dla znanego reżysera" fragment nowej ulicy "od Odkrytej, do Światowida". - Czy ona nie jest, aby za mała dla Barei - grymasili warszawiacy, którzy projekt poparli entuzjastycznie. Podczas debaty pojawił się pomysł, by utworzyć całe Barejowe osiedle, z dwoma głównymi ulicami: Misia i Zmienników. Tyle że tak naprawdę od dawna mieszkamy już na takim osiedlu. Setki warszawiaków - to nie żart ani metafora - może wpisać sobie do urzędowego formularza adres: Alternatywy 4. Przy ulicy Alternatywy, właśnie pod czwórką, stoi blok, gdzie powinna się toczyć akcja nowego serialu komediowego "Dylematu 5", który ma nawiązywać do serialu Barei o gospodarzu domu Stanisławie Aniele i mieszkańcach bloku przy Alternatywy 4.
Nowa świecka tradycja doprowadziła do tego, że niedawno w Toruniu przy Bulwarze Filadelfijskim odsłonięto pomnik łabędzia, który "wyszedł obronną płetwą" z epidemii ptasiej grypy. Słomiany monument nawiązuje do kukły misia, a metalowa tabliczka informuje turystów, iż jest to "Łabędź - na miarę naszych możliwości. Pamięci Stanisława Barei". Także nowy film Tyma będzie hołdem złożonym najlepszemu polskiemu reżyserowi komediowemu. W kinach zostanie zaprezentowany pod tytułem "Ryś". Tu czytelnikowi należy się wyjaśnienie. Postać porucznika MO Lecha Rysia pojawia się w "Misiu" (kwestia Stanisława Mikulskiego, który opowiada: "Porucznik MO Lech Ryś sprawuje społecznie dyskretną opiekę nad gromadką urwisów, sprowadzając ich na dobrą drogę"). Nie o tego Rysia jednak chodzi, lecz o głównego bohatera komedii "Miś", czyli o Ryszarda Ochódzkiego. Pytany o imię przez byłego ministra, Ochódzki odpowiada: "Rysio, yyy, Ryszard". Chwilę później pada kultowa kwestia: "Wszystkie Ryśki to porządne chłopy!".
Trzy razy Ochódzki
Skojarzenie filmu Tyma z "Misiem" to świetny chwyt marketingowy. Komedia Sylwestra Chęcińskiego "Rozmowy kontrolowane", choć też była kontynuacją "Misia" (opowiadała o losach prezesa klubu Tęcza Ryszarda Ochódzkiego w czasach stanu wojennego), nie była tak silnie kojarzona z filmem Barei. W głównej roli wystąpił oczywiście Tym. W pamięci widzów najbardziej utkwiła rozmowa generała SB (Marian Opania) z pułkownikiem Molibdenem (Krzysztof Kowalewski) - Lubię was. Powinniśmy się częściej spotykać! Zaprosilibyście mnie kiedyś do siebie Đ mówił generał. - Gdyby towarzysz generał dał się zaprosić na wigilię - odparł Molibden. - A kiedy urządzacie? - 24 grudnia. - Aha, czyli przed świętami, może i słusznie.
W "Rysiu" zobaczymy znowu Krzysztofa Kowalewskiego w roli pułkownika Molibdena. Ale głównym bohaterem będzie oczywiście Ryszard Ochódzki.
"Miś", "Rozmowy kontrolowane" i "Ryś" to filmowa trylogia poświęcona Ryszardowi Ochódzkiemu. Jego postać - niczym Jan Piszczyk, bohater "Zezowatego szczęścia" Andrzeja Munka i "Obywatela Piszczyka" - kontynuacji w reżyserii Andrzeja Kotkowskiego, stanie się symbolem polskiego karierowicza, który odnajduje się w każdej rzeczywistości.
Tęcza na miarę
Film Tyma opowie o tym, co się dziś dzieje z Ryszardem Ochódzkim. Jak sobie radzi w nowej rzeczywistości. W "Misiu" otrzymaliśmy lekcję socjalistycznej ekonomii (Ochódzki mówił: "Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich słomianych inwestycjach!"). Z "Rysia" dowiemy się, jak można "wyciągnąć kasę z Brukseli". Oto bowiem Ochódzki, wciąż prezes klubu sportowego Tęcza, załatwia europejskie dotacje dla sekcji kolarskiej, chociaż takiej sekcji w klubie nie ma. Musi więc szybko ją założyć. Jako pierwszego zawodnika pozyskuje malca jeżdżącego na rowerku. Matka dziecka godzi się na to bez wahania, gdy prezes Ochódzki chwali się, że wspaniała wielobarwna tęcza górująca nad miastem to reklama jego klubu, kosztująca 10 mln euro!
Nic o bliźniakach
Film Tyma ma być typową komedią satyryczną z wątkiem sensacyjnym. Nie będzie w nim polityki i aluzji personalnych. Satyra ma chłostać całą klasę polityczną, a nie konkretne osoby - to założenie twórców "Rysia". Nie będzie zatem na pewno kontynuowany wątek fikcyjnego brata bliźniaka prezesa Ochódzkiego, służącego jedynie do wyłudzana pieniędzy od bogatej ciotki z Londynu.
"Ryś" będzie debiutem reżyserskim Tyma, który dotychczas był tylko drugim reżyserem przy kilku produkcjach, m.in. komedii "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?". Twórcy "Rysia" liczą na powtórzenie co najmniej sukcesu "Kilera" Juliusza Machulskiego (ponad 2 mln widzów w kinie, z czego 1,6 mln podczas pierwszych 12 tygodni projekcji). Większą publiczność po 1989 r. zgromadziły wyłącznie ekranizacje szkolnych lektur.
Myśląc o "Misiu 2", łatwiej wychwycimy absurdalne zdania, atakujące nas także obecnie. Jak to z "Misia": "Z twarzy podobny jest zupełnie do nikogo!". Niedawno w radiu mogliśmy usłyszeć taką pochwałę młodego pianisty: "Wyssał talent z mlekiem rodziców". W policyjnym protokóle można natomiast przeczytać na przykład: "Z rozpytania sąsiadów wynika, że podejrzany zakopał poszlakę w ogródku". W opisie szkody firmy ubezpieczeniowej znalazło się takie stwierdzenie: "Wracając do domu, pojechałem do złego domu i zderzyłem się z drzewem, którego nie mam". Z kolei w komentarzu sportowego sprawozdawcy Dariusza Szpakowskiego pojawił się uroczy zwrot: "Do końca spotkania piętnaście minut. Teraz już dokładnie szesnaście". Do czasu premiery "Rysia" zostało pięć miesięcy. Dokładnie sześć.
Nic więc dziwnego, że Bareja i jego filmy zdają się nieśmiertelne. A sam reżyser staje się patronem nowych ulic, zaś jego ciągle oglądane komedie wciąż lepiej opisują polską rzeczywistość niż współczesne produkcje filmowe. Dlatego powstanie "Miś 2". Z mitem Barei, kultowym "Misiem" oraz pełną absurdu rzeczywistością przełomu III i IV RP mierzy się Stanisław Tym. Właśnie na planie komedii "Ryś" (czyli "Miś 2") padł pierwszy klaps. Zdjęcia, kręcone w Warszawie i na Suwalszczyźnie, potrwają tylko 33 dni. Premiera jest planowana już na luty 2007 r.
Bareizmy współczesne
Krakowskie rondo Barei - po trzecim remoncie i przebudowie sygnalizacji świetlnej - jest już tylko zwykłym skrzyżowaniem. Jednak nadal pozostaje rondem Barei. "Inwestycja została oddana do użytku na dwa dni przed upływem terminu przewidzianego w umowie" (?) - głosił oficjalny komunikat. Teraz, na poprawionym łuku drogi, mieści się autobus linii 608, który wcześniej miał problemy z pokonaniem zakrętów. Jednak nadal w rozkładzie jazdy - jak informuje tabliczka na przystanku - pozostał napis: "Zakłócenia w ruchu powodują zmiany czasu odjazdów". Nic dziwnego, przecież MPK nadal realizuje znane z "Misia" hasło: "Ludziom dobrej roboty - rozrywka i humor!".
Dwa lata temu "Życie Warszawy" zorganizowało akcję nadania jednej z warszawskich ulic imienia Stanisława Barei. Podchwycili ją urzędnicy z rady dzielnicy Białołęka, proponując "dla znanego reżysera" fragment nowej ulicy "od Odkrytej, do Światowida". - Czy ona nie jest, aby za mała dla Barei - grymasili warszawiacy, którzy projekt poparli entuzjastycznie. Podczas debaty pojawił się pomysł, by utworzyć całe Barejowe osiedle, z dwoma głównymi ulicami: Misia i Zmienników. Tyle że tak naprawdę od dawna mieszkamy już na takim osiedlu. Setki warszawiaków - to nie żart ani metafora - może wpisać sobie do urzędowego formularza adres: Alternatywy 4. Przy ulicy Alternatywy, właśnie pod czwórką, stoi blok, gdzie powinna się toczyć akcja nowego serialu komediowego "Dylematu 5", który ma nawiązywać do serialu Barei o gospodarzu domu Stanisławie Aniele i mieszkańcach bloku przy Alternatywy 4.
Nowa świecka tradycja doprowadziła do tego, że niedawno w Toruniu przy Bulwarze Filadelfijskim odsłonięto pomnik łabędzia, który "wyszedł obronną płetwą" z epidemii ptasiej grypy. Słomiany monument nawiązuje do kukły misia, a metalowa tabliczka informuje turystów, iż jest to "Łabędź - na miarę naszych możliwości. Pamięci Stanisława Barei". Także nowy film Tyma będzie hołdem złożonym najlepszemu polskiemu reżyserowi komediowemu. W kinach zostanie zaprezentowany pod tytułem "Ryś". Tu czytelnikowi należy się wyjaśnienie. Postać porucznika MO Lecha Rysia pojawia się w "Misiu" (kwestia Stanisława Mikulskiego, który opowiada: "Porucznik MO Lech Ryś sprawuje społecznie dyskretną opiekę nad gromadką urwisów, sprowadzając ich na dobrą drogę"). Nie o tego Rysia jednak chodzi, lecz o głównego bohatera komedii "Miś", czyli o Ryszarda Ochódzkiego. Pytany o imię przez byłego ministra, Ochódzki odpowiada: "Rysio, yyy, Ryszard". Chwilę później pada kultowa kwestia: "Wszystkie Ryśki to porządne chłopy!".
Trzy razy Ochódzki
Skojarzenie filmu Tyma z "Misiem" to świetny chwyt marketingowy. Komedia Sylwestra Chęcińskiego "Rozmowy kontrolowane", choć też była kontynuacją "Misia" (opowiadała o losach prezesa klubu Tęcza Ryszarda Ochódzkiego w czasach stanu wojennego), nie była tak silnie kojarzona z filmem Barei. W głównej roli wystąpił oczywiście Tym. W pamięci widzów najbardziej utkwiła rozmowa generała SB (Marian Opania) z pułkownikiem Molibdenem (Krzysztof Kowalewski) - Lubię was. Powinniśmy się częściej spotykać! Zaprosilibyście mnie kiedyś do siebie Đ mówił generał. - Gdyby towarzysz generał dał się zaprosić na wigilię - odparł Molibden. - A kiedy urządzacie? - 24 grudnia. - Aha, czyli przed świętami, może i słusznie.
W "Rysiu" zobaczymy znowu Krzysztofa Kowalewskiego w roli pułkownika Molibdena. Ale głównym bohaterem będzie oczywiście Ryszard Ochódzki.
"Miś", "Rozmowy kontrolowane" i "Ryś" to filmowa trylogia poświęcona Ryszardowi Ochódzkiemu. Jego postać - niczym Jan Piszczyk, bohater "Zezowatego szczęścia" Andrzeja Munka i "Obywatela Piszczyka" - kontynuacji w reżyserii Andrzeja Kotkowskiego, stanie się symbolem polskiego karierowicza, który odnajduje się w każdej rzeczywistości.
Tęcza na miarę
Film Tyma opowie o tym, co się dziś dzieje z Ryszardem Ochódzkim. Jak sobie radzi w nowej rzeczywistości. W "Misiu" otrzymaliśmy lekcję socjalistycznej ekonomii (Ochódzki mówił: "Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich słomianych inwestycjach!"). Z "Rysia" dowiemy się, jak można "wyciągnąć kasę z Brukseli". Oto bowiem Ochódzki, wciąż prezes klubu sportowego Tęcza, załatwia europejskie dotacje dla sekcji kolarskiej, chociaż takiej sekcji w klubie nie ma. Musi więc szybko ją założyć. Jako pierwszego zawodnika pozyskuje malca jeżdżącego na rowerku. Matka dziecka godzi się na to bez wahania, gdy prezes Ochódzki chwali się, że wspaniała wielobarwna tęcza górująca nad miastem to reklama jego klubu, kosztująca 10 mln euro!
Nic o bliźniakach
Film Tyma ma być typową komedią satyryczną z wątkiem sensacyjnym. Nie będzie w nim polityki i aluzji personalnych. Satyra ma chłostać całą klasę polityczną, a nie konkretne osoby - to założenie twórców "Rysia". Nie będzie zatem na pewno kontynuowany wątek fikcyjnego brata bliźniaka prezesa Ochódzkiego, służącego jedynie do wyłudzana pieniędzy od bogatej ciotki z Londynu.
"Ryś" będzie debiutem reżyserskim Tyma, który dotychczas był tylko drugim reżyserem przy kilku produkcjach, m.in. komedii "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?". Twórcy "Rysia" liczą na powtórzenie co najmniej sukcesu "Kilera" Juliusza Machulskiego (ponad 2 mln widzów w kinie, z czego 1,6 mln podczas pierwszych 12 tygodni projekcji). Większą publiczność po 1989 r. zgromadziły wyłącznie ekranizacje szkolnych lektur.
Myśląc o "Misiu 2", łatwiej wychwycimy absurdalne zdania, atakujące nas także obecnie. Jak to z "Misia": "Z twarzy podobny jest zupełnie do nikogo!". Niedawno w radiu mogliśmy usłyszeć taką pochwałę młodego pianisty: "Wyssał talent z mlekiem rodziców". W policyjnym protokóle można natomiast przeczytać na przykład: "Z rozpytania sąsiadów wynika, że podejrzany zakopał poszlakę w ogródku". W opisie szkody firmy ubezpieczeniowej znalazło się takie stwierdzenie: "Wracając do domu, pojechałem do złego domu i zderzyłem się z drzewem, którego nie mam". Z kolei w komentarzu sportowego sprawozdawcy Dariusza Szpakowskiego pojawił się uroczy zwrot: "Do końca spotkania piętnaście minut. Teraz już dokładnie szesnaście". Do czasu premiery "Rysia" zostało pięć miesięcy. Dokładnie sześć.
Więcej możesz przeczytać w 35/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.