Rozmowa z Rodrigiem Rato, wicepremierem i ministrem ekonomii Królestwa Hiszpanii
Jacek Pałasiński: Jest pan uważany za sprawcę hiszpańskiego cudu gospodarczego. Jak dokonuje się cudów?
Rodrigo Rato: Sprawcami tego cudu jesteśmy wszyscy, całe społeczeństwo hiszpańskie, które wspólnym wysiłkiem zmieniło model ekonomiczny kraju. Te zmiany zaproponowała ekipa premiera José Maríi Aznara. Rządy Partii Ludowej radykalnie przekształciły dotychczasową politykę ekonomiczną. Zasadniczą rolę w nowej strategii odegrała kwestia odzyska-nia równowagi budżetowej, a zwłaszcza uzdrowienia finansów administracji publicznej. Kolejnym ważnym punktem naszej polityki gospodarczej była prywatyzacja. Daliśmy prywatnym przedsiębiorcom pole do działania takie jak w rozwiniętych gospodarkach wolnorynkowych. Równie ważna była prywatyzacja sieci telekomunikacyjnych, energetycznych i transportowych. Poprawiła się konkurencyjność i zyskali klienci, gdyż zostały obniżone taryfy. Staraliśmy się też wyeliminować ograniczenia biurokratyczne.
Ważnym elementem tak zwanego hiszpańskiego cudu gospodarczego była reforma podatków płaconych przez małe i średnie przedsiębiorstwa. Dzięki temu mogły one rozkwitnąć i dzisiaj tworzą kręgosłup naszej gospodarki. Co również jest szczególnie istotne, od początku transformacji mogliśmy liczyć na współpracę związków zawodowych i organizacji pracodawców. Udało się nam znaleźć płaszczyzny porozumienia i uelastycznić nasze prawo pracy.
- Jak najkrócej oceniłby pan bilans siedmiu lat rządów Partii Ludowej premiera Aznara?
- W latach 1997-2000 wzrost gospodarczy Hiszpanii wynosił ponad 4 proc. rocznie, a więc tyle, ile w Stanach Zjednoczonych i dwa razy więcej niż w Unii Europejskiej. Dlatego nie potwierdzam, ale też i nie zaprzeczam, jeśli Hiszpanię nazywa się małą Ameryką Europy. Co jest jeszcze godne podkreślenia? Otóż przed objęciem rządów przez José Maríę Aznara bez pracy pozostawało 22 proc. Hiszpanów. Dziś, po siedmiu latach, stworzyliśmy 3,6 mln nowych miejsc pracy, co - mimo gwałtownego wzrostu liczby osób czynnych zawodowo - pozwoliło zmniejszyć o połowę bezrobocie, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Teraz staramy się ułatwić znalezienie zatrudnienia kobietom - 1,3 mln kobiet już znalazło w tym okresie pracę.
- Czy będzie się pan starał zmniejszyć wskaźnik inflacji, który w Hiszpanii wynosi ponad 3 proc.?
- Moja ojczyzna rozwijała się znacznie szybciej niż pozostałe kraje Unii Europejskiej i oczywiste jest, że w tych warunkach inflacja w Hiszpanii była wyższa o punkt procentowy niż w pozostałych państwach piętnastki. Równocześ-nie jednak w ubiegłym roku ceny zaczęły rosnąć, co było wynikiem oddziaływania takich czynników, jak wzrost cen energii i wprowadzenie euro. W pierwszych miesiącach 2003 r. inflacja jednak wyraźnie się obniża.
- Czy Unia Europejska pomogła w przeprowadzaniu pańskiej reformy gospodarczej, czy raczej jej zaszkodziła?
- Unia Europejska daje państwom członkowskim olbrzymią szansę wzrostu i stabilności. W naszym wypadku, od wejścia do wspólnoty w 1986 r., unia była stymulatorem rozwoju ekonomicznego i społecznego. Oczywiście, niektóre sektory hiszpańskiej gospodarki miały trudności z dostosowaniem się do tzw. polityk wspólnotowych, ale to można było przewidzieć. Tak jest zawsze w okresie przejściowym. Okres ten jednak się już skończył i dzisiaj możemy się cieszyć z wielkich korzyści, które z uczestnictwa w unii czerpie każdy obywatel Hiszpanii. Wielkie korzyści przyniosło nam wprowadzenie euro.
- W 2000 r. rząd hiszpański uznał Polskę za jeden z czterech krajów priorytetowych dla hiszpańskiej ekspansji ekonomicznej. Co może to dla nas oznaczać?
- Polska jest pierwszym partnerem gospodarczym Hiszpanii wśród krajów wstępujących do unii. Nasza wymiana handlowa wynosi 2,115 mld euro, czyli jest znacznie większa niż obroty z wieloma tradycyjnymi partnerami handlowymi Hiszpanii. Imponuje zwłaszcza tempo wzrostu eksportu hiszpańskiego - w latach 2000-2002 zwiększył się on o 12,9 proc., a import z Polski wzrósł o 23,2 proc. W okresie ogólnego kryzysu gospodarczego i handlowego to wartości, które muszą robić wrażenie.
Bezpośrednie inwestycje hiszpańskie, choć jeszcze skromne, mają już dość duże znaczenie dla niektórych sektorów waszej gospodarki, zwłaszcza budownictwa, przemysłu spożywczego i produkcji sprzętu AGD. Ten imponujący wzrost zawdzięczamy m.in. działalności promocyjnej. Przedsiębiorstwa hiszpańskie mogą sobie na nią pozwolić dzięki pomocy ze środków publicznych.
Rozmawiał Jacek Pałasiński
Madryt
Więcej możesz przeczytać w 23/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.