Jacques Verges leczy świat z choroby demokracji
W 1948 r. w paryskim Stowarzyszeniu Studentów Kolonialnych spotkało się dwóch skośnookich chłopców. Jeden był Khmerem z Kambodży, drugi - syn Francuza i Wietnamki - urodził się w Tajlandii, ale przyjechał do Europy Zachodniej z francuskiej wyspy Réunion na Oceanie Indyjskim. Nazywał się Jacques Verges. Pierwszy młodzieniec szybko zdobył światową sławę. Nazywał się Pol Pot. Zawiązana wtedy przyjaźń przetrwała wszelkie próby, włącznie z eksterminacją setek tysięcy ludzi, jakiej dokonał przywódca Czerwonych Khmerów. Verges, który podjął się obrony Saddama Husajna, zasłynął jako adwokat katów. Bronił neonazistów, terrorystów algierskich i palestyńskich. Jego najsłynniejsi klienci to Ilich Ramirez Sanchez, znany jako Szakal lub Carlos, oraz Klaus Barbie, szef liońskiego gestapo.
Verges został komunistą jeszcze przed przyjazdem do Francji. Powodowała nim, jak sam twierdzi, "nienawiść do kolonializmu i bunt przeciw rasistowskiemu imperium". Podczas II wojny światowej młodziutki Verges przedostał się ze swej dalekiej wyspy do Liverpoolu i walczył w szeregach Wolnych Francuzów generała Charlesa de Gaulle'a. W niepodległej Francji postanowił studiować prawo. Jako student został oddelegowany przez partię komunistyczną do pracy związkowej. Najpierw był prezesem wspomnianego Stowarzyszenia Studentów Kolonialnych, a w 1950 r. na cztery lata wyjechał do Pragi, by przewodniczyć dyrygowanemu przez Kreml Międzynarodowemu Związkowi Studentów. Twierdzi, że podczas podróży do Moskwy spotkał Stalina. Uważa to za "niezapomniane przeżycie".
W Paryżu Verges zrobił aplikację adwokacką. Wtedy w Algierii rozpoczęła się wojna przeciw francuskiemu panowaniu. Młody mecenas natychmiast zaczął bronić algierskich terrorystów, którzy podkładali bomby w miejscach uczęszczanych przez Europejczyków. Jedną z terrorystek była Djamila Bouhired. W tej sprawie Verges pierwszy raz zastosował swą sławną metodę obrończą - nie bawił się w prawne zawiłości, nie starał się zbijać dowodów. Podważał prawomocność oskarżenia, a przede wszystkim prawo sądu do orzekania w tej sprawie. Wynikiem strategii było skazanie oskarżonej na śmierć. Pod wpływem kampanii, w której uczestniczyła cała śmietanka intelektualna Paryża, z Jeanem Paulem Sartre'em i Simone de Beauvoir, prezydent republiki ułaskawił jednak Algierkę, a mecenas Verges oskarżoną... poślubił.
Za współpracę z siecią pomocy dla algierskiej rebelii Verges został skazany na dwa miesiące więzienia. Szybko odzyskał togę. Już wtedy okazało się, że nie dba o "doraźne", czyli sądowe interesy swych klientów, lecz zależy mu na rozgłosie.
Pod koniec lat 50. Verges wystąpił z partii komunistycznej i zajął się walką z syjonizmem. Zaprzyjaźnił się z Franois Genoudem, szwajcarskim bankierem, kiedyś przywódcą partii nazistowskiej. Genoud po wojnie pomagał niemieckim zbrodniarzom, potem - uznając, że sztandar antysemityzmu przejęli Arabowie - finansował islamskie ruchy wyzwoleńcze.
"Broni ekstremistów z lewa i prawa" - pisuje się o Vergesie we francuskiej prasie. On sam powiedział w jednym z wywiadów: "Lekarz może leczyć kogoś chorego na raka prostaty, kobietę w ciąży i dziecko chore na grypę. Nawet jeżeli lekarz jest ten sam, nie ma żadnej zależności między tymi trzema przypadkami". Zależności może nie ma. Jest jednak generalna zasada - Verges zawsze leczy świat z choroby demokracji.
W 1970 r. w Kambodży, rządzonej przez starego kumpla Pol Pota, adwokat postanowił się podjąć radykalnej autoterapii. Wielu badaczy jego życia jest przekonanych, że gdy zniknął na osiem lat z Paryża, dołączył do Czerwonych Khmerów.
Zainteresowanie mediów Verges wykorzystuje znakomicie - opluwa USA i demokracje zachodnie, oskarżając je o ludobójstwo. Po ogłoszeniu się adwokatem Husajna powtórzył to samo. Stwierdził m.in., że najwięcej ofiar w Iraku spowodował Zachód - rozpoczynając dwie wojny i wprowadzając embargo, które zabiło jakoby pół miliona dzieci.
Verges napisał wiele książek, dzięki którym zarobił sporo pieniędzy. W jednej z nich oświadcza: "W walce między psami a wilkiem zawsze będę po stronie wilka, szczególnie jeśli wilk jest zraniony". Należałoby dodać - pod warunkiem że to wilk brunatny albo czerwony.
Verges został komunistą jeszcze przed przyjazdem do Francji. Powodowała nim, jak sam twierdzi, "nienawiść do kolonializmu i bunt przeciw rasistowskiemu imperium". Podczas II wojny światowej młodziutki Verges przedostał się ze swej dalekiej wyspy do Liverpoolu i walczył w szeregach Wolnych Francuzów generała Charlesa de Gaulle'a. W niepodległej Francji postanowił studiować prawo. Jako student został oddelegowany przez partię komunistyczną do pracy związkowej. Najpierw był prezesem wspomnianego Stowarzyszenia Studentów Kolonialnych, a w 1950 r. na cztery lata wyjechał do Pragi, by przewodniczyć dyrygowanemu przez Kreml Międzynarodowemu Związkowi Studentów. Twierdzi, że podczas podróży do Moskwy spotkał Stalina. Uważa to za "niezapomniane przeżycie".
W Paryżu Verges zrobił aplikację adwokacką. Wtedy w Algierii rozpoczęła się wojna przeciw francuskiemu panowaniu. Młody mecenas natychmiast zaczął bronić algierskich terrorystów, którzy podkładali bomby w miejscach uczęszczanych przez Europejczyków. Jedną z terrorystek była Djamila Bouhired. W tej sprawie Verges pierwszy raz zastosował swą sławną metodę obrończą - nie bawił się w prawne zawiłości, nie starał się zbijać dowodów. Podważał prawomocność oskarżenia, a przede wszystkim prawo sądu do orzekania w tej sprawie. Wynikiem strategii było skazanie oskarżonej na śmierć. Pod wpływem kampanii, w której uczestniczyła cała śmietanka intelektualna Paryża, z Jeanem Paulem Sartre'em i Simone de Beauvoir, prezydent republiki ułaskawił jednak Algierkę, a mecenas Verges oskarżoną... poślubił.
Za współpracę z siecią pomocy dla algierskiej rebelii Verges został skazany na dwa miesiące więzienia. Szybko odzyskał togę. Już wtedy okazało się, że nie dba o "doraźne", czyli sądowe interesy swych klientów, lecz zależy mu na rozgłosie.
Pod koniec lat 50. Verges wystąpił z partii komunistycznej i zajął się walką z syjonizmem. Zaprzyjaźnił się z Franois Genoudem, szwajcarskim bankierem, kiedyś przywódcą partii nazistowskiej. Genoud po wojnie pomagał niemieckim zbrodniarzom, potem - uznając, że sztandar antysemityzmu przejęli Arabowie - finansował islamskie ruchy wyzwoleńcze.
"Broni ekstremistów z lewa i prawa" - pisuje się o Vergesie we francuskiej prasie. On sam powiedział w jednym z wywiadów: "Lekarz może leczyć kogoś chorego na raka prostaty, kobietę w ciąży i dziecko chore na grypę. Nawet jeżeli lekarz jest ten sam, nie ma żadnej zależności między tymi trzema przypadkami". Zależności może nie ma. Jest jednak generalna zasada - Verges zawsze leczy świat z choroby demokracji.
W 1970 r. w Kambodży, rządzonej przez starego kumpla Pol Pota, adwokat postanowił się podjąć radykalnej autoterapii. Wielu badaczy jego życia jest przekonanych, że gdy zniknął na osiem lat z Paryża, dołączył do Czerwonych Khmerów.
Zainteresowanie mediów Verges wykorzystuje znakomicie - opluwa USA i demokracje zachodnie, oskarżając je o ludobójstwo. Po ogłoszeniu się adwokatem Husajna powtórzył to samo. Stwierdził m.in., że najwięcej ofiar w Iraku spowodował Zachód - rozpoczynając dwie wojny i wprowadzając embargo, które zabiło jakoby pół miliona dzieci.
Verges napisał wiele książek, dzięki którym zarobił sporo pieniędzy. W jednej z nich oświadcza: "W walce między psami a wilkiem zawsze będę po stronie wilka, szczególnie jeśli wilk jest zraniony". Należałoby dodać - pod warunkiem że to wilk brunatny albo czerwony.
Więcej możesz przeczytać w 15/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.