Ojciec Konrad Hejmo ma pełną kontrolę nad domem polskiego pielgrzyma w Rzymie Ojciec Konrad Hejmo nie jest już opiekunem polskich pielgrzymów. Nadal pozostaje jednak dyrektorem domu polskiego pielgrzyma przy Via Monti 1 w Rzymie. Z funkcji opiekuna odwołał go przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik. Z funkcji dyrektora nie może go odwołać nikt. Dom pielgrzyma jest w wyłącznej gestii ojca Hejmy i grupy sióstr antoninek.
Ojciec specjalnego zaufania
Dominikanin Hejmo początkowo kierował domem pielgrzyma polskiego, zwanym Ośrodkiem Corda Cordi, przy Via Pfeiffer (tuż przy Watykanie). Jak twierdzi w swoim memorandum obronnym, "na wyraźne polecenie Arcybiskupa i Ojca Świętego". Standard obiektu był niewysoki, ceny przystępne, a personel zakonny nieuprzejmy dla gości. Opowieści, jakoby w latach 80. ośrodek ten służył pomocą polskim emigrantom, są wyłącznie legendami. O tym, kogo w ośrodku zakwaterować, decydowały nie tylko względy finansowe, ale także "rekomendacje" Polaków z Watykanu.
Hejmo wykorzystywał ośrodek również do działalności pozastatutowej. Kiedy został rzymskim korespondentem Radia Maryja, zainstalował na dachu domu pielgrzyma silną antenę retransmitującą programy rozgłośni, by mogli jej słuchać również polscy księża pracujący w Rzymie. Antena została zainstalowana bez zezwoleń i zakłócała transmisję koncesjonowanych rozgłośni i prywatnych telewizji w Rzymie. Gdy władze odkryły przyczynę tych zakłóceń, wybuchła afera, którą - jak wieść niesie - zdołała zażegnać dopiero interwencja abp. Stanisława Dziwisza. On też podobno zdobył pieniądze na zapłacenie wysokiej grzywny.
Rzymska Polonia była przekonana, że Hejmo cieszy się wyjątkową przychylnością papieskiego sekretarza, gdyż ten wielokrotnie ratował go z różnych opresji (na przykład związanej z małym fiatem przekazanym niegdyś przez FSO papieżowi, a używanym przez Hejmę). To od abp. Dziwisza dominikanin otrzymywał poufne wieści, które potem przekazywał na zewnątrz osobom uważanym za godne zaufania. Tak było też w ostatnich tygodniach życia Jana Pawła II: Hejmo był praktycznie jedynym źródłem informacji z dziesiątego piętra polikliniki Gemellego (gdzie wchodził niemal codziennie), a potem z papieskich apartamentów.
Ojciec plenipotent
Status własnościowy kamienicy przy Via Pfeiffer jest skomplikowany: mówiło się, że dom należy do jakiegoś zakonu. Podobno pretensje do jego własności wnosili Niemcy i Holendrzy. Pod wpływem ich nacisków Hejmo i reszta personelu w 2001 r. musieli opuścić tę placówkę i przenieść się do dzielnicy Monteverde. Obecnie dom pielgrzyma mieści się w ogromnej kamienicy otoczonej wysokim murem. Standard pensjonatu jest wyższy niż przy Via Pfeiffer - odpowiada trzygwiazdkowemu hotelowi. Cena jest jak na rzymskie warunki nadal przystępna: średnio 85 euro za dwuosobowy pokój.
Jak wynika z ksiąg wieczystych, kamienica należy do bogatego mieszkańca Bolonii, a jest wynajmowana przez prywatną spółkę powołaną do życia przez Hejmę i siostry, które stanowią hotelowy personel. Spółka jest w pełni niezależna od Watykanu i polskich władz kościelnych. Gdyby nawet chciały one przejąć kontrolę nad domem polskiego pielgrzyma, nie byłyby w stanie tego zrobić. Wyłącznie osoby oddelegowane przez zarząd spółki mają prawo występować wobec właściciela budynku, władz miejskich i państwowych, w tym wobec włoskiego fiskusa.
Aby zapewnić ciągłość obsługi pielgrzymów, Kościół polski, chcąc nie chcąc, będzie musiał pertraktować ze spółką Hejmo SA, która w pełni kontroluje jeden z dwóch wielkich pensjonatów dla polskich pielgrzymów w Rzymie. Wszystko w rękach ojca Hejmy, ponieważ pracujące dlań zakonnice są bezwzględnie lojalne.
Dominikanin Hejmo początkowo kierował domem pielgrzyma polskiego, zwanym Ośrodkiem Corda Cordi, przy Via Pfeiffer (tuż przy Watykanie). Jak twierdzi w swoim memorandum obronnym, "na wyraźne polecenie Arcybiskupa i Ojca Świętego". Standard obiektu był niewysoki, ceny przystępne, a personel zakonny nieuprzejmy dla gości. Opowieści, jakoby w latach 80. ośrodek ten służył pomocą polskim emigrantom, są wyłącznie legendami. O tym, kogo w ośrodku zakwaterować, decydowały nie tylko względy finansowe, ale także "rekomendacje" Polaków z Watykanu.
Hejmo wykorzystywał ośrodek również do działalności pozastatutowej. Kiedy został rzymskim korespondentem Radia Maryja, zainstalował na dachu domu pielgrzyma silną antenę retransmitującą programy rozgłośni, by mogli jej słuchać również polscy księża pracujący w Rzymie. Antena została zainstalowana bez zezwoleń i zakłócała transmisję koncesjonowanych rozgłośni i prywatnych telewizji w Rzymie. Gdy władze odkryły przyczynę tych zakłóceń, wybuchła afera, którą - jak wieść niesie - zdołała zażegnać dopiero interwencja abp. Stanisława Dziwisza. On też podobno zdobył pieniądze na zapłacenie wysokiej grzywny.
Rzymska Polonia była przekonana, że Hejmo cieszy się wyjątkową przychylnością papieskiego sekretarza, gdyż ten wielokrotnie ratował go z różnych opresji (na przykład związanej z małym fiatem przekazanym niegdyś przez FSO papieżowi, a używanym przez Hejmę). To od abp. Dziwisza dominikanin otrzymywał poufne wieści, które potem przekazywał na zewnątrz osobom uważanym za godne zaufania. Tak było też w ostatnich tygodniach życia Jana Pawła II: Hejmo był praktycznie jedynym źródłem informacji z dziesiątego piętra polikliniki Gemellego (gdzie wchodził niemal codziennie), a potem z papieskich apartamentów.
Ojciec plenipotent
Status własnościowy kamienicy przy Via Pfeiffer jest skomplikowany: mówiło się, że dom należy do jakiegoś zakonu. Podobno pretensje do jego własności wnosili Niemcy i Holendrzy. Pod wpływem ich nacisków Hejmo i reszta personelu w 2001 r. musieli opuścić tę placówkę i przenieść się do dzielnicy Monteverde. Obecnie dom pielgrzyma mieści się w ogromnej kamienicy otoczonej wysokim murem. Standard pensjonatu jest wyższy niż przy Via Pfeiffer - odpowiada trzygwiazdkowemu hotelowi. Cena jest jak na rzymskie warunki nadal przystępna: średnio 85 euro za dwuosobowy pokój.
Jak wynika z ksiąg wieczystych, kamienica należy do bogatego mieszkańca Bolonii, a jest wynajmowana przez prywatną spółkę powołaną do życia przez Hejmę i siostry, które stanowią hotelowy personel. Spółka jest w pełni niezależna od Watykanu i polskich władz kościelnych. Gdyby nawet chciały one przejąć kontrolę nad domem polskiego pielgrzyma, nie byłyby w stanie tego zrobić. Wyłącznie osoby oddelegowane przez zarząd spółki mają prawo występować wobec właściciela budynku, władz miejskich i państwowych, w tym wobec włoskiego fiskusa.
Aby zapewnić ciągłość obsługi pielgrzymów, Kościół polski, chcąc nie chcąc, będzie musiał pertraktować ze spółką Hejmo SA, która w pełni kontroluje jeden z dwóch wielkich pensjonatów dla polskich pielgrzymów w Rzymie. Wszystko w rękach ojca Hejmy, ponieważ pracujące dlań zakonnice są bezwzględnie lojalne.
Więcej możesz przeczytać w 24/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.