5 lat, 3 miesięcy i 25 dni potrzebowałby widz na obejrzenie 1800 spektakli pokazywanych w stolicy Szkocji Trudno uwierzyć, że w sierpniu w Edynburgu może się toczyć normalne życie. Bo jak normalnie żyć, kiedy odbywa się tam nie tylko teatralny Międzynarodowy Festiwal Edynburski, ale też Fringe, czyli występy artystów, którzy opłacili swój pobyt. A obok tego - Międzynarodowy Festiwal Filmowy, Międzynarodowe Targi Książki czy Festiwal Telewizyjny.
Populacja Edynburga (pół miliona) wzrasta trzykrotnie, a samo miasto zamienia się w szkołę przetrwania: dla uczestników, widzów i mieszkańców.
W tym roku w oficjalnym nurcie Edynburga obok oper, baletów i koncertów można będzie zobaczyć m.in. światową prapremierę najnowszej sztuki Davida Harrowera "Blackbird" w reżyserii Petera Steina. Będzie też pokazane dzieło szkockiego dramaturga Shana Khan "Prayer Room" - komentujące koegzystencję chrześcijan, muzułmanów i żydów.
Śladami Jasia Fasoli
W sierpniu Edynburg staje się jednym wielkim teatrem. Aktorzy, klauni, muzycy, połykacze ognia i noży, szczudlarze, mimowie i żonglerzy anektują ulice, skwery, szkoły, kościoły i autobusy. Występujący muszą się zarejestrować (300 funtów), znaleźć sobie miejsce do grania i za jego użytkowanie wyłożyć średnio 100 funtów dziennie. Przed laty tak właśnie robili m.in. Rowan Atkinson, Emma Thompson czy Fiona Shaw.
Festiwal od 1946 r. odbywa się w Edynburgu, bo miasto nie ucierpiało podczas II wojny światowej. Jego inicjatorem był Austriak Rudolf Bing. W czasach zimnej wojny chciał on pokazywać to, co działo się w teatrze za żelazną kurtyną. W 1947 r. obok oficjalnego festiwalu zaczął działać alternatywny - Fringe (co znaczy "obrzeże"), który wkrótce przerósł oficjalny.
Polski Edynburg
Polacy są w Edynburgu obecni i cenieni. Na Fringe Jerzy Grotowski pokazywał "Apocalypsis cum figuris" (1968), Tadeusz Kantor "Kurkę wodną" Witkacego (1972), a Józef Szajna "Replikę". Krakowski Stary Teatr prezentował "Nastasję Filipownę" (1983), "Zbrodnię i karę" (1986) i "Dybuka" (1989) w reżyserii Andrzeja Wajdy, "Życie jest snem" Jerzego Jarockiego (1989), a w 1999 r. "Lunatyków" Krystiana Lupy. Polskie zespoły wiele razy otrzymywały Fringe First, czyli najważniejszą nagrodę festiwalu, przyznawaną każdego piątku przez dziennik "The Scotsman". W 1985 r. Teatr Ósmego Dnia wyróżniono za przedstawienie "Auto da f�", trzykrotnie laureatem był teatr Wierszalin z Białegostoku - za spektakle "Tulajgroszek" (1993), "Merlin" (1994) i "Medyk" (1997). Tą samą nagrodą uhonorowano również przedstawienie "Carmen Funebre" poznańskiego teatru Biuro Podróży oraz "Ferdydurke" lubelskiego teatru Provisorium.
Udział we Fringe się opłaca, o czym przekonał się wrocławski teatr Pieśń Kozła. W 2004 roku roku pokazał on "Kroniki - obyczaj lamentacyjny", a w maju tego roku wystąpił w prestiżowym londyńskim Barbican Theatre.
Wschodnia egzotyka
W tym roku w Edynburgu będzie pokazane tylko jedno polskie przedstawienie (w wykonaniu teatru repertuarowego: "Faust" Goethego w wykonaniu poznańskiego Teatru Nowego. Inscenizator tego spektaklu Janusz Wiśniewski dwukrotnie zdobył Fringe First - za "Koniec Europy" (1985) oraz "Olśnienie" (1990).
W ostatnich latach można odnieść wrażenie, że polski teatr jest bardziej ceniony w Edynburgu niż w kraju. Ale trzeba zachować miarę tych sukcesów. W Edynburgu wciąż funkcjonujemy tak, jakby jeszcze istniała żelazna kurtyna, więc nagradza się nas za wschodnią egzotykę.
W tym roku w oficjalnym nurcie Edynburga obok oper, baletów i koncertów można będzie zobaczyć m.in. światową prapremierę najnowszej sztuki Davida Harrowera "Blackbird" w reżyserii Petera Steina. Będzie też pokazane dzieło szkockiego dramaturga Shana Khan "Prayer Room" - komentujące koegzystencję chrześcijan, muzułmanów i żydów.
Śladami Jasia Fasoli
W sierpniu Edynburg staje się jednym wielkim teatrem. Aktorzy, klauni, muzycy, połykacze ognia i noży, szczudlarze, mimowie i żonglerzy anektują ulice, skwery, szkoły, kościoły i autobusy. Występujący muszą się zarejestrować (300 funtów), znaleźć sobie miejsce do grania i za jego użytkowanie wyłożyć średnio 100 funtów dziennie. Przed laty tak właśnie robili m.in. Rowan Atkinson, Emma Thompson czy Fiona Shaw.
Festiwal od 1946 r. odbywa się w Edynburgu, bo miasto nie ucierpiało podczas II wojny światowej. Jego inicjatorem był Austriak Rudolf Bing. W czasach zimnej wojny chciał on pokazywać to, co działo się w teatrze za żelazną kurtyną. W 1947 r. obok oficjalnego festiwalu zaczął działać alternatywny - Fringe (co znaczy "obrzeże"), który wkrótce przerósł oficjalny.
Polski Edynburg
Polacy są w Edynburgu obecni i cenieni. Na Fringe Jerzy Grotowski pokazywał "Apocalypsis cum figuris" (1968), Tadeusz Kantor "Kurkę wodną" Witkacego (1972), a Józef Szajna "Replikę". Krakowski Stary Teatr prezentował "Nastasję Filipownę" (1983), "Zbrodnię i karę" (1986) i "Dybuka" (1989) w reżyserii Andrzeja Wajdy, "Życie jest snem" Jerzego Jarockiego (1989), a w 1999 r. "Lunatyków" Krystiana Lupy. Polskie zespoły wiele razy otrzymywały Fringe First, czyli najważniejszą nagrodę festiwalu, przyznawaną każdego piątku przez dziennik "The Scotsman". W 1985 r. Teatr Ósmego Dnia wyróżniono za przedstawienie "Auto da f�", trzykrotnie laureatem był teatr Wierszalin z Białegostoku - za spektakle "Tulajgroszek" (1993), "Merlin" (1994) i "Medyk" (1997). Tą samą nagrodą uhonorowano również przedstawienie "Carmen Funebre" poznańskiego teatru Biuro Podróży oraz "Ferdydurke" lubelskiego teatru Provisorium.
Udział we Fringe się opłaca, o czym przekonał się wrocławski teatr Pieśń Kozła. W 2004 roku roku pokazał on "Kroniki - obyczaj lamentacyjny", a w maju tego roku wystąpił w prestiżowym londyńskim Barbican Theatre.
Wschodnia egzotyka
W tym roku w Edynburgu będzie pokazane tylko jedno polskie przedstawienie (w wykonaniu teatru repertuarowego: "Faust" Goethego w wykonaniu poznańskiego Teatru Nowego. Inscenizator tego spektaklu Janusz Wiśniewski dwukrotnie zdobył Fringe First - za "Koniec Europy" (1985) oraz "Olśnienie" (1990).
W ostatnich latach można odnieść wrażenie, że polski teatr jest bardziej ceniony w Edynburgu niż w kraju. Ale trzeba zachować miarę tych sukcesów. W Edynburgu wciąż funkcjonujemy tak, jakby jeszcze istniała żelazna kurtyna, więc nagradza się nas za wschodnią egzotykę.
Więcej możesz przeczytać w 31/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.