Szympansy przed posiłkiem życzą sobie nawzajem "smacznego" Zwierzęta nie czekają na wigilijną noc, by wymienić ważne informacje. Porozumiewają się za pomocą języka ciała, kolorów, kształtów i zapachów, ale także w sposób - wydawałoby się - zarezerwowany wyłącznie dla ludzi: używając głosu! Komunikowanie się zwierząt nie jest jedynie odruchem, objawem stanu fizjologicznego przebiegającego poza świadomą kontrolą, jak do niedawna sądzono. Wiele zwierząt żyjących w grupie "odzywa się" tylko wtedy, gdy w okolicy znajdują się współbracia. A wydawane przez nie dźwięki są często zmieniane odpowiednio do uzyskanej odpowiedzi!
Młode rezusy w sytuacjach konfliktowych krzyczą na pięć różnych sposobów. Na wołanie najczęściej przybiega matka. Okrzyki malucha zawierają kompletny opis sytuacji: kim jest napastnik, jak wysoko stoi w hierarchii rodzinnej grupy i jak bardzo jest groźny. Jeśli atakujący zajmuje wysoką pozycję w stadzie, samica stara się raczej odwrócić jego uwagę niż siłą perswadować mu zmianę zachowania. Takich skrupułów nie ma wobec osobnika ze społecznych dołów, a gdy konflikt okazuje się tylko sprzeczką z członkami najbliższej rodziny, matka zwykle ignoruje krzyki malca.
Dialog małpy
Badacze koczkodanów zielonych nie mają wątpliwości, że te zwierzęta świadomie się porozumiewają. Te małpy wielkości małego psa żyją w lasach i na otwartych przestrzeniach Afryki. Na widok wroga - lamparta, orła czy pytona - wydają różne okrzyki. Gromadka koczkodanów reaguje odpowiednio do ostrzeżenia. Jeśli zagraża im lampart, błyskawicznie wspinają się na drzewo, a ponieważ wróg także sprawnie porusza się w konarach drzew, uciekają na najcieńsze gałęzie, które nie mogą utrzymać ciężaru wielkiego kota. Na alarm "orzeł" kryją się pod osłoną gęstych liści lub zeskakują na ziemię. Na ostrzeżenie o wężu zaś po prostu stają na dwóch tylnych nogach i uważnie się rozglądają.
Kłopot polega na tym, że koczkodany, uciekając przed jednym wrogiem, narażają się na atak innego. Precyzja informacji ma tu zatem kluczowe znaczenie. Badacze nagrywali różne zawołania, a potem odtwarzali je, gdy małpa, której okrzyk wcześniej nagrali, była niewidoczna. Reakcja stada była zawsze taka sama jak na oryginalny alarm i najwyraźniej nie odnosiła się do realnego zagrożenia. Czy jednak dźwięki wydawane przez koczkodany rzeczywiście oznaczają trzech różnych napastników? Równie dobrze mogą zawierać instrukcję, jak się zachować: wskakuj na drzewo, wyprostuj się i rozejrzyj dookoła. Ale nawet jeśli tak rozumieją je małpy, nie zmienia to tego, że konkretne wiadomości przekazują sobie głosem. Dźwiękami o podobnie zróżnicowanym znaczeniu ostrzegają się lemury, małpy sajmiri i makaki, naziemne gryzonie: susły, bobaki, pręgowce amerykańskie, a także ptaki.
Rozmowy koguta
Często to, co mówimy, zależy od tego, kto nas słucha. Zasada ta bliska jest nawet kurom, które - jak wiele innych gatunków - alarmują otoczenie odpowiednio do zagrożenia. Inaczej gdaczą, gdy zagraża im coś z powietrza, na przykład sokół, zupełnie inaczej, gdy dostrzegą lisa lub psa. Różnice w reakcjach są szczególnie wyraźne u kogutów rasy sebright przypominającej dziki azjatycki gatunek, od którego pochodzi domowy drób. Samce przetrzymywane w klatkach ze swoimi samicami i pisklętami były czujne i gdakały ostrzegawczo o wiele częściej niż koguty bez pary. Tematem kurzych rozmów bywa także jedzenie. Gdakanie koguta, który odkrywa na podwórku apetyczną dżdżownicę lub ziarna słodkiego grochu, brzmi inaczej niż wtedy, gdy trafia on na orzechy ziemne lub ich niejadalne skorupki. Kury szybko znajdą się w pobliżu samca ogłaszającego interesujące znalezisko. Natomiast na widok innego samca kogut zmienia się w milczka i cichcem zjada przysmaki.
Świergot oszustwa
Skoro ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem zawsze powoduje ucieczkę, można to wykorzystać, by się pozbyć niechcianego towarzystwa. To oczywiste dla sikory bogatki - specjalistki od fałszywych alarmów. Gdy tłum wróbli obstąpi wysypany pokarm, na który ona ma ochotę, bez skrupułów je oszukuje. Zasady fair play nie są też mocną stroną ptasich mieszkańców tropikalnych lasów. W dorzeczu Amazonki, w Peru, można spotkać wielogatunkowe stada niewielkich owadożernych ptaszków. Osobniki z gatunku Thamnomanes schistogynus, które pełnią funkcję strażników, siedzą na wyeksponowanych miejscach i wypatrują drapieżników. Nic się przed nim nie ukryje, szczególnie wyjątkowo tłusta mucha, za którą goni inny członek stada. Thamnomanes ogłasza wtedy fałszywy alarm i gdy konkurent razem z resztą ptasiej gromady daje nura w leśną gęstwinę, sam łapie muchę. Nie brakuje mu też refleksu, by zatuszować własne oszustwo. Gdy Thamnomanes zorientuje się, że mimo podstępu nie on pierwszy dopadnie zdobycz, w jednej chwili zmienia alarm w niewinny świergot.
Dialekt szympansów
Człekokształtne, które pod względem psychiki są bliższe ludziom niż małpom, mają najbogatszy repertuar dźwięków. Orangutany piszczą, szczekają, wrzeszczą, pohukują. Żyją jednak tak wysoko w koronach drzew, że ich obserwowanie jest bardzo trudne. Niewiele rozumiemy też z szympansich pohukiwań, które mają tyle subtelnych tonów, że zapewne zawierają różnorodne treści. Niestety, tę stronę życia szympansów zepchnęły w cień wieloletnie próby nauczenia ich ludzkiego języka. Najlepsze efekty osiągano, wpajając małpom zasady języka migowego, a później porozumiewania się za pomocą przycisków na elektronicznej konsoli. Szympansy i goryle właściwie nazywały obiekty, odpowiednio określały ich kolor i kształt, budowały dwu- i trzywyrazowe zdania. Tworzyły nawet własne określenia przedmiotów, które widziały po raz pierwszy. Amerykanka Sue Savage-Rumbaugh, która od 25 lat pracuje z szympansami, jest przekonana, że byłyby one prawdziwie mówiącymi zwierzętami, gdyby tylko wyposażyć je w ludzki aparat mowy. Zainteresowanie "dzikim" językiem powróciło, gdy okazało się, że szympansy uczą się od siebie i przekazują z pokolenia na pokolenie lokalne zwyczaje, także brzmienie pohukiwań. Różnice w dźwiękach wydawanych przez zwierzęta zamieszkujące odległe rejony były tak duże, że przypisano szympansom tworzenie różnych dialektów (w dialektach porozumiewają się też delfiny i orki).
Pomruki kultury
Naukowcy zaobserwowali, że szympansy z zoo w Edynburgu obdarowane przysmakiem, za jaki uważają chleb, pomrukiwały inaczej niż wtedy, gdy w misce znajdowały nie budzące ich zachwytu jabłka. Pokarmy podawane były zawsze w oddalonych od siebie pojemnikach. Szympansy, którym odtwarzano nagrane wcześniej dźwięki, słysząc chrząknięcia towarzyszące jedzeniu chleba, szukały jedzenia tam, gdzie zwykle znajdowały pieczywo. Szły natomiast do pojemnika z owocami, gdy odtwarzano pomruki szympansa nad jabłkami.
Naukowcy chcą ustalić, czy zwierzęta mówią ogólnie o dobrym i kiepskim jedzeniu, czy precyzyjnie o chlebie i jabłkach. Samotne szympansy nie wydają dźwięków podczas jedzenia. Dr Klaus Zuberbehler kierujący tymi badaniami podejrzewa, że pomruki mogą być nie tylko komentarzem do jakości pokarmu, ale także zachętą do wspólnego posiłku. Dopatruje się tu podobieństwa do ludzi. Obecny w wielu kulturach zwyczaj mówienia "smacznego" jest - według niego - odpowiednikiem szympansich chrząknięć. Okazuje się, że nawet ta zdawkowa - wydawałoby się - uprzejmość ma głębokie korzenie biologiczne.
Dialog małpy
Badacze koczkodanów zielonych nie mają wątpliwości, że te zwierzęta świadomie się porozumiewają. Te małpy wielkości małego psa żyją w lasach i na otwartych przestrzeniach Afryki. Na widok wroga - lamparta, orła czy pytona - wydają różne okrzyki. Gromadka koczkodanów reaguje odpowiednio do ostrzeżenia. Jeśli zagraża im lampart, błyskawicznie wspinają się na drzewo, a ponieważ wróg także sprawnie porusza się w konarach drzew, uciekają na najcieńsze gałęzie, które nie mogą utrzymać ciężaru wielkiego kota. Na alarm "orzeł" kryją się pod osłoną gęstych liści lub zeskakują na ziemię. Na ostrzeżenie o wężu zaś po prostu stają na dwóch tylnych nogach i uważnie się rozglądają.
Kłopot polega na tym, że koczkodany, uciekając przed jednym wrogiem, narażają się na atak innego. Precyzja informacji ma tu zatem kluczowe znaczenie. Badacze nagrywali różne zawołania, a potem odtwarzali je, gdy małpa, której okrzyk wcześniej nagrali, była niewidoczna. Reakcja stada była zawsze taka sama jak na oryginalny alarm i najwyraźniej nie odnosiła się do realnego zagrożenia. Czy jednak dźwięki wydawane przez koczkodany rzeczywiście oznaczają trzech różnych napastników? Równie dobrze mogą zawierać instrukcję, jak się zachować: wskakuj na drzewo, wyprostuj się i rozejrzyj dookoła. Ale nawet jeśli tak rozumieją je małpy, nie zmienia to tego, że konkretne wiadomości przekazują sobie głosem. Dźwiękami o podobnie zróżnicowanym znaczeniu ostrzegają się lemury, małpy sajmiri i makaki, naziemne gryzonie: susły, bobaki, pręgowce amerykańskie, a także ptaki.
Rozmowy koguta
Często to, co mówimy, zależy od tego, kto nas słucha. Zasada ta bliska jest nawet kurom, które - jak wiele innych gatunków - alarmują otoczenie odpowiednio do zagrożenia. Inaczej gdaczą, gdy zagraża im coś z powietrza, na przykład sokół, zupełnie inaczej, gdy dostrzegą lisa lub psa. Różnice w reakcjach są szczególnie wyraźne u kogutów rasy sebright przypominającej dziki azjatycki gatunek, od którego pochodzi domowy drób. Samce przetrzymywane w klatkach ze swoimi samicami i pisklętami były czujne i gdakały ostrzegawczo o wiele częściej niż koguty bez pary. Tematem kurzych rozmów bywa także jedzenie. Gdakanie koguta, który odkrywa na podwórku apetyczną dżdżownicę lub ziarna słodkiego grochu, brzmi inaczej niż wtedy, gdy trafia on na orzechy ziemne lub ich niejadalne skorupki. Kury szybko znajdą się w pobliżu samca ogłaszającego interesujące znalezisko. Natomiast na widok innego samca kogut zmienia się w milczka i cichcem zjada przysmaki.
Świergot oszustwa
Skoro ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem zawsze powoduje ucieczkę, można to wykorzystać, by się pozbyć niechcianego towarzystwa. To oczywiste dla sikory bogatki - specjalistki od fałszywych alarmów. Gdy tłum wróbli obstąpi wysypany pokarm, na który ona ma ochotę, bez skrupułów je oszukuje. Zasady fair play nie są też mocną stroną ptasich mieszkańców tropikalnych lasów. W dorzeczu Amazonki, w Peru, można spotkać wielogatunkowe stada niewielkich owadożernych ptaszków. Osobniki z gatunku Thamnomanes schistogynus, które pełnią funkcję strażników, siedzą na wyeksponowanych miejscach i wypatrują drapieżników. Nic się przed nim nie ukryje, szczególnie wyjątkowo tłusta mucha, za którą goni inny członek stada. Thamnomanes ogłasza wtedy fałszywy alarm i gdy konkurent razem z resztą ptasiej gromady daje nura w leśną gęstwinę, sam łapie muchę. Nie brakuje mu też refleksu, by zatuszować własne oszustwo. Gdy Thamnomanes zorientuje się, że mimo podstępu nie on pierwszy dopadnie zdobycz, w jednej chwili zmienia alarm w niewinny świergot.
Dialekt szympansów
Człekokształtne, które pod względem psychiki są bliższe ludziom niż małpom, mają najbogatszy repertuar dźwięków. Orangutany piszczą, szczekają, wrzeszczą, pohukują. Żyją jednak tak wysoko w koronach drzew, że ich obserwowanie jest bardzo trudne. Niewiele rozumiemy też z szympansich pohukiwań, które mają tyle subtelnych tonów, że zapewne zawierają różnorodne treści. Niestety, tę stronę życia szympansów zepchnęły w cień wieloletnie próby nauczenia ich ludzkiego języka. Najlepsze efekty osiągano, wpajając małpom zasady języka migowego, a później porozumiewania się za pomocą przycisków na elektronicznej konsoli. Szympansy i goryle właściwie nazywały obiekty, odpowiednio określały ich kolor i kształt, budowały dwu- i trzywyrazowe zdania. Tworzyły nawet własne określenia przedmiotów, które widziały po raz pierwszy. Amerykanka Sue Savage-Rumbaugh, która od 25 lat pracuje z szympansami, jest przekonana, że byłyby one prawdziwie mówiącymi zwierzętami, gdyby tylko wyposażyć je w ludzki aparat mowy. Zainteresowanie "dzikim" językiem powróciło, gdy okazało się, że szympansy uczą się od siebie i przekazują z pokolenia na pokolenie lokalne zwyczaje, także brzmienie pohukiwań. Różnice w dźwiękach wydawanych przez zwierzęta zamieszkujące odległe rejony były tak duże, że przypisano szympansom tworzenie różnych dialektów (w dialektach porozumiewają się też delfiny i orki).
Pomruki kultury
Naukowcy zaobserwowali, że szympansy z zoo w Edynburgu obdarowane przysmakiem, za jaki uważają chleb, pomrukiwały inaczej niż wtedy, gdy w misce znajdowały nie budzące ich zachwytu jabłka. Pokarmy podawane były zawsze w oddalonych od siebie pojemnikach. Szympansy, którym odtwarzano nagrane wcześniej dźwięki, słysząc chrząknięcia towarzyszące jedzeniu chleba, szukały jedzenia tam, gdzie zwykle znajdowały pieczywo. Szły natomiast do pojemnika z owocami, gdy odtwarzano pomruki szympansa nad jabłkami.
Naukowcy chcą ustalić, czy zwierzęta mówią ogólnie o dobrym i kiepskim jedzeniu, czy precyzyjnie o chlebie i jabłkach. Samotne szympansy nie wydają dźwięków podczas jedzenia. Dr Klaus Zuberbehler kierujący tymi badaniami podejrzewa, że pomruki mogą być nie tylko komentarzem do jakości pokarmu, ale także zachętą do wspólnego posiłku. Dopatruje się tu podobieństwa do ludzi. Obecny w wielu kulturach zwyczaj mówienia "smacznego" jest - według niego - odpowiednikiem szympansich chrząknięć. Okazuje się, że nawet ta zdawkowa - wydawałoby się - uprzejmość ma głębokie korzenie biologiczne.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.