Nie tylko te, ale i kolejne święta spędzimy w Trzeciej, a nie w Czwartej Rzeczypospolitej Według niedawnych, przedwyborczych zapowiedzi PiS i PO, Boże Narodzenie mieliśmy już świętować w IV Rzeczypospolitej. Tymczasem ciągle trwa III RP i niewiele wskazuje na to, aby miało się to zmienić. Nowy ład wymaga przecież zmiany konstytucji, a ta perspektywa oddala się coraz bardziej.
Co ciekawe, nie jest to efekt słabości głównego orędownika IV RP, czyli PiS. Ma się on nadzwyczaj dobrze. Najpierw wygrał wybory parlamentarne i prezydenckie. Potem udał się mu impas, którym oskrzydlił PO i wyeliminował z koalicji rządowej. Następnie bez większych kłopotów uzyskał poparcie mniejszych ugrupowań sejmowych i samodzielnie utworzył rząd, zdobywając niemalże pełnię władzy. Na dodatek, jak zaświadczają sondaże, pokochali go wyborcy tych ugrupowań, co jeszcze bardziej uzależniło je od PiS-owskiego seniora.
Ale właśnie w tym paśmie sukcesów tkwi przyczyna konstytucyjnej impotencji PiS. Dzięki poparciu wyborców i umiejętnej grze politycznej wyrosło ono na zbyt wielką potęgę, by jego otwarci wrogowie i przymusowi sprzymierzeńcy dopuścili do usankcjonowania tej pozycji przez zmianę konstytucji. Jest żelazną regułą systemu parlamentarnego, że jeśli jeden z partnerów zbyt urośnie w siłę, pozostali zwracają się przeciwko niemu, obawiając się wyeliminowania ze sceny politycznej.
Dobrze to ilustrują dzieje Narodowej Demokracji, będącej najpotężniejszą partią II RP. Zdecydowanie wygrała ona wybory w roku 1919 i 1922, ale nie na tyle wysoko, aby samodzielnie wyłonić rząd. Nie wydawało się to wielką przeszkodą, bo w centrum parlamentu funkcjonowały ugrupowania stosunkowo bliskie jej programowo, z którymi śmiało mogła sięgnąć po władzę. Negocjacje szły jednak jak po grudzie. Obawa partnerów przed zdominowaniem była tak wielka, że przez całą pierwszą kadencję (1919-1922) endecja nie posmakowała władzy. Po 1922 r. miała więcej szczęścia i dwukrotnie zmontowała koalicje rządowe. W obydwu wypadkach okazały się jednak efemerydami i nie pozwoliły ukształtować Polski pod endeckie dyktando.
Zważywszy na tamte doświadczenia, PiS i tak zdołało odnieść sukces, bo skutecznie sięgnęło po władzę. Co więcej, jak pokazują sondaże, wykorzystuje ją do umocnienia swej pozycji politycznej, przejmując klientelę pomniejszych partnerów. Ale im więcej będzie chciało przełknąć, tym łatwiej może się narazić na zadławienie. Z każdym kęsem będzie rosła determinacja pozostałych partii, aby skutecznie podstawić mu nogę.
Rubieżą, której konkurenci nie pozwolą nacierającemu PiS sforsować, będzie właśnie zmiana konstytucji. Gdyby się na nią zgodzili, byliby już tylko kolejnymi daniami na PiS-owskim stole. A ponieważ o samobójstwie nie marzą, nie tylko te, ale i kolejne święta spędzimy w Trzeciej, a nie w Czwartej Rzeczypospolitej. Wesołych świąt!
Ale właśnie w tym paśmie sukcesów tkwi przyczyna konstytucyjnej impotencji PiS. Dzięki poparciu wyborców i umiejętnej grze politycznej wyrosło ono na zbyt wielką potęgę, by jego otwarci wrogowie i przymusowi sprzymierzeńcy dopuścili do usankcjonowania tej pozycji przez zmianę konstytucji. Jest żelazną regułą systemu parlamentarnego, że jeśli jeden z partnerów zbyt urośnie w siłę, pozostali zwracają się przeciwko niemu, obawiając się wyeliminowania ze sceny politycznej.
Dobrze to ilustrują dzieje Narodowej Demokracji, będącej najpotężniejszą partią II RP. Zdecydowanie wygrała ona wybory w roku 1919 i 1922, ale nie na tyle wysoko, aby samodzielnie wyłonić rząd. Nie wydawało się to wielką przeszkodą, bo w centrum parlamentu funkcjonowały ugrupowania stosunkowo bliskie jej programowo, z którymi śmiało mogła sięgnąć po władzę. Negocjacje szły jednak jak po grudzie. Obawa partnerów przed zdominowaniem była tak wielka, że przez całą pierwszą kadencję (1919-1922) endecja nie posmakowała władzy. Po 1922 r. miała więcej szczęścia i dwukrotnie zmontowała koalicje rządowe. W obydwu wypadkach okazały się jednak efemerydami i nie pozwoliły ukształtować Polski pod endeckie dyktando.
Zważywszy na tamte doświadczenia, PiS i tak zdołało odnieść sukces, bo skutecznie sięgnęło po władzę. Co więcej, jak pokazują sondaże, wykorzystuje ją do umocnienia swej pozycji politycznej, przejmując klientelę pomniejszych partnerów. Ale im więcej będzie chciało przełknąć, tym łatwiej może się narazić na zadławienie. Z każdym kęsem będzie rosła determinacja pozostałych partii, aby skutecznie podstawić mu nogę.
Rubieżą, której konkurenci nie pozwolą nacierającemu PiS sforsować, będzie właśnie zmiana konstytucji. Gdyby się na nią zgodzili, byliby już tylko kolejnymi daniami na PiS-owskim stole. A ponieważ o samobójstwie nie marzą, nie tylko te, ale i kolejne święta spędzimy w Trzeciej, a nie w Czwartej Rzeczypospolitej. Wesołych świąt!
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.