Prokuratura
Warszawska prokuratura rozpoczęła przesłuchania działaczy Platformy Obywatelskiej w sprawie kampanii prezydenckiej Donalda Tuska – dowiedział się „Wprost". Śledczy wytypowali tak wielu świadków, że w przesłuchaniach muszą im pomagać policjanci.
Chodzi o sprawę byłych pracowników biura Klubu Parlamentarnego PO – Marcina Rosoła i Piotra Wawrzynowicza. Prokuratura bada, czy prawdziwe są informacje o wyprowadzaniu przez nich partyjnych pieniędzy podczas kampanii prezydenckiej. Doniesienie w tej sprawie złożył jeden ze współpracowników skłóconego z Tuskiem Pawła Piskorskiego. Mimo że doniesienie złożono w październiku 2006 r., to prawdziwa fala przesłuchań ruszyła dopiero kilka tygodni temu. Tempo narzucone przez śledczych jest tak zawrotne, że policjanci wzywają świadków telefonicznie. – Do mnie zadzwonili o szóstej rano i poprosili o stawienie się na komendzie – mówi „Wprost" jeden z działaczy młodzieżówki PO. Do przesłuchania doszło następnego dnia rano. – Wyglądało to dość zabawnie. Policjant, zamiast ze mną rozmawiać, po prostu wręczył mi kartkę z pytaniami, na które musiałem odpowiedzieć – relacjonuje. Według innego członka platformy, który pracował w sztabie wyborczym Donalda Tuska, podobne wezwania na przesłuchanie w ciągu ostatniego miesiąca otrzymało kilkudziesięciu działaczy młodzieżówki PO. – Wygląda to tak, jakby prokurator nagle przypomniał sobie o doniesieniu sprzed roku, poprosił Państwową Komisję Wyborczą o sprawozdanie finansowe z kampanii Tuska i zaczął wzywać wszystkie osoby, które się tam pojawiają – mówi.
Skąd tak nagły zwrot w postępowaniu prokuratorów? – Kierownictwo resortu poleciło zintensyfikować wszystkie śledztwa dotyczące polityków. Zarówno tych z PO, jak i z PiS. W identyczny sposób przyspieszono tempo śledztwa w sprawie doniesienia detektywa Krzysztofa Rutkowskiego na Adama Bielana i Michała Kamińskiego – twierdzi wysoki urzędnik Ministerstwa Sprawiedliwości (Rutkowski zarzucał europosłom PiS wyłudzanie pieniędzy z Parlamentu Europejskiego). Takie tłumaczenie nie uspokaja polityków platformy. – Wydzwanianie do świadków o szóstej rano budzi jak najgorsze skojarzenia. Dla mnie wygląda to jak próba zastraszenia – mówi „Wprost" skarbnik PO Mirosław Drzewiecki.
Chodzi o sprawę byłych pracowników biura Klubu Parlamentarnego PO – Marcina Rosoła i Piotra Wawrzynowicza. Prokuratura bada, czy prawdziwe są informacje o wyprowadzaniu przez nich partyjnych pieniędzy podczas kampanii prezydenckiej. Doniesienie w tej sprawie złożył jeden ze współpracowników skłóconego z Tuskiem Pawła Piskorskiego. Mimo że doniesienie złożono w październiku 2006 r., to prawdziwa fala przesłuchań ruszyła dopiero kilka tygodni temu. Tempo narzucone przez śledczych jest tak zawrotne, że policjanci wzywają świadków telefonicznie. – Do mnie zadzwonili o szóstej rano i poprosili o stawienie się na komendzie – mówi „Wprost" jeden z działaczy młodzieżówki PO. Do przesłuchania doszło następnego dnia rano. – Wyglądało to dość zabawnie. Policjant, zamiast ze mną rozmawiać, po prostu wręczył mi kartkę z pytaniami, na które musiałem odpowiedzieć – relacjonuje. Według innego członka platformy, który pracował w sztabie wyborczym Donalda Tuska, podobne wezwania na przesłuchanie w ciągu ostatniego miesiąca otrzymało kilkudziesięciu działaczy młodzieżówki PO. – Wygląda to tak, jakby prokurator nagle przypomniał sobie o doniesieniu sprzed roku, poprosił Państwową Komisję Wyborczą o sprawozdanie finansowe z kampanii Tuska i zaczął wzywać wszystkie osoby, które się tam pojawiają – mówi.
Skąd tak nagły zwrot w postępowaniu prokuratorów? – Kierownictwo resortu poleciło zintensyfikować wszystkie śledztwa dotyczące polityków. Zarówno tych z PO, jak i z PiS. W identyczny sposób przyspieszono tempo śledztwa w sprawie doniesienia detektywa Krzysztofa Rutkowskiego na Adama Bielana i Michała Kamińskiego – twierdzi wysoki urzędnik Ministerstwa Sprawiedliwości (Rutkowski zarzucał europosłom PiS wyłudzanie pieniędzy z Parlamentu Europejskiego). Takie tłumaczenie nie uspokaja polityków platformy. – Wydzwanianie do świadków o szóstej rano budzi jak najgorsze skojarzenia. Dla mnie wygląda to jak próba zastraszenia – mówi „Wprost" skarbnik PO Mirosław Drzewiecki.
Więcej możesz przeczytać w 36/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.