Kiedy i dlaczego stajemy się kimś zupełnie innym?
33-letnią Marnie leczono z powodu głębokiej depresji w Massachusetts General Hospital w Bostonie. Psychiatrze Donowi Condiemu nawet przez myśl nie przeszło, że spotyka tylko jedną z osób zamieszkujących ciało Marnie. Gdy po śmierci matki Marnie trafiła na dłużej do szpitala, dr Condie przeżył wstrząs. Zamiast przygnębionej kobiety zobaczył optymistycznie nastawioną osobę, która przedstawiła się mu: "Jestem Millie". Widząc jego zaskoczenie, wyjaśniła, że Marnie nie wie o jej istnieniu. Jest jej alter ego - odmienną osobowością.
Liczbę osób dotkniętych takim zaburzeniem jedynie w USA ocenia się co najmniej na 250 tys. Do niedawna psychiatrzy i neurobiolodzy nie mieli odpowiednich narzędzi, by stwierdzić, co się naprawdę dzieje w mózgach takich ludzi.
Zatrzasnąć za sobą pamięć
Jednym z pierwszych, którzy z powodu syndromu osobowości mnogiej (lub wielorakiej) trafili do literatury naukowej, był kaznodzieja Anselm Bourne. W 1887 r. wszedł do banku w Providence, podjął z konta 551 USD, zapłacił kilka rachunków, wsiadł do dyliżansu i ślad po nim zaginął. Nieco później w Norriston w Pensylwanii pojawił się A. Brown. Założył sklep z owocami. Po kilku miesiącach obudził się w środku nocy, zwołał sąsiadów i oświadczył, że jest Anselmem Bourne'em, kaznodzieją, i nie wie, co robi w tym obcym mieście i nie znanym łóżku.
Osobowość mnoga jest zaburzeniem psychicznym. Cierpiący na nie człowiek ma dwie lub więcej tożsamości kontrolujących zachowanie. "Inny" czy "inni" ujawniają się spontanicznie i funkcjonują niezależnie od pozostałych wcieleń. Pamięć jest przy tym podzielona na części, z których każda dostępna jest tylko jednej z takich współistniejących osób. Przyczyną pojawienia się osobowości mnogiej jest zwykle traumatyczne przeżycie, od którego można się uwolnić tylko przez ucieczkę w odmienną tożsamość. Dlatego amnezja, czyli odcięcie się od wywołanych urazem wspomnień, jest głównym elementem w tworzeniu alter ego.
- Pracowałem w Wojskowej Akademii Medycznej, gdy przeczytałem, że w Lesie Łagiewnickim pod Łodzią znaleziono chłopca z misiem i zawieziono go do szpitala. Pojechałem tam. Chłopiec okazał się 19-letnim mężczyzną, który nie wiedział, kim jest ani jak trafił do szpitala - opowiada prof. Aleksander Araszkiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii AM w Bydgoszczy. - W jego karcie szpitalnej wpisano początkowo NN, czyli pacjent o nieznanym nazwisku. Okazało się jednak, że ma na sobie bieliznę wojskową z numerem jednostki. Poszukiwała go żandarmeria, bo po urlopie, który otrzymał na własny ślub, nie wrócił do bazy wojskowej. Nie poznał żony ani matki. Dopiero gdy wprowadziłem go w stan tak zwanej psychonarkoanalizy - pośredni między snem a jawą, gdy przestają działać niektóre blokady psychiczne - powiedział, że wracając pociągiem do jednostki, odkrył, że nie ma pasa wojskowego. Wysiadł z zamiarem odebrania go od kolegi, u którego zostawił mundur. Prawdopodobnie brał udział w libacji, nafaszerowano go narkotykami i wykorzystano seksualnie. Z tych zdarzeń nic jednak nie mógł sobie przypomnieć, choć jego pamięć nie została uszkodzona. Można powiedzieć, że zatrzasnął tak jak walizkę wejście do tej części wspomnień i odciął się od nich, przechodząc do innej osobowości.
Alter ego na ratunek
Większość ze wspomnianych zaburzeń jest następstwem brutalnego traktowania w dzieciństwie, gdy mózg nie jest w pełni ukształtowany. - Niektóre dzieci przebywają w tak przerażających warunkach, że bardziej dziwne jest, że udało się im przeżyć, niż to, że wytworzyły w umyśle granicę odcinające ich cierpienie jako uczucia innej osoby - uważa prof. Daniel Dennett, amerykański filozof i psycholog zajmujący się badaniami świadomości. Po jakimś czasie wspomnienia przeżytego koszmaru przestają być dostępne osobowości dominującej. W ten sposób odcięła się od traumatycznych przeżyć pacjentka prof. Araszkiewicza. - Bita i dręczona psychicznie przez męża, straciła mowę i pamięć wszystkiego, co się z nim wiązało. Orientowała się natomiast w wielu innych sprawach, miała rozległą wiedzę geograficzną i gdy wróciła jej mowa, używała pięknej polszczyzny. Ona także, jak wiele pacjentek z tego rodzaju zaburzeniem osobowości, była molestowana seksualnie w dzieciństwie. Uciekła z rodzinnego domu i trafiła w następny koszmar - opowiada leczący ją psychiatra.
Millie opowiadała lekarzowi o przerażającej przeszłości swojego "drugiego ja", czyli Marnie, która była bita, dręczona i molestowana seksualnie przez wpadającą w szał matkę alkoholiczkę. Millie wyjaśniała, że jej zadaniem było radzenie sobie z problemami zbyt bolesnymi dla Marnie.
Wyspy świadomości
Badania psychiatry Dona Condiego i neurobiologa Guochuana Tsaia pokazały na przykładzie Marnie (alias Millie), że w porównaniu z innymi osobami ma ona dwukrotnie mniejszy hipokamp (część mózgu odpowiedzialną za gromadzenie i wywoływanie wspomnień). Tak dramatyczne zmiany w mózgu występują u ludzi narażonych na silny i długotrwały stres. Naukowcy z Yale University w USA wykazali, że żołnierze biorący udział w wyjątkowo niebezpiecznych akcjach wojennych, leczeni z powodu zaburzeń wynikających z tak zwanego stresu pourazowego, mają wyraźnie skurczony hipokamp.
Condie i Tsai monitorowali aktywność mózgu Marnie przez 90 minut. W tym czasie przechodziła w inną, trzecią osobowość Gauardiany, a następnie wracała do dominującego wcielenia. Proces zmiany tożsamości trwał nie dłużej niż 30 sekund. Jak opisuje neurolog Rita Carter w tygodniku "New Scientist", największe wahania aktywności podczas przenoszenia się z jednego do drugiego "ja" zachodziły właśnie w hipokampie. Gdy dominującą osobowość Marnie zastępowała Guardiana, aktywność hipokampu prawie zamierała. Rozbudzała się ponownie, gdy wracała Marnie. Zmiany w hipokampie sugerują, że słabsza tożsamość ma dostęp do mniejszego magazynu pamięci niż silniejsza. Widać też, że jedno z tych wcieleń nie może przywoływać wspomnień drugiego.
Spójny strumień świadomości jest późnym wynalazkiem ewolucji - twierdzą niektórzy neurolodzy. W dramatycznych sytuacjach mózg wraca do archaicznych zachowań, tworząc oddzielone wyspy świadomości. Jak w wierszu Szymborskiej o strzykwie, która "w niebezpieczeństwie dzieli się na dwoje, jedną sobą zostaje, a drugą ucieka".
Liczbę osób dotkniętych takim zaburzeniem jedynie w USA ocenia się co najmniej na 250 tys. Do niedawna psychiatrzy i neurobiolodzy nie mieli odpowiednich narzędzi, by stwierdzić, co się naprawdę dzieje w mózgach takich ludzi.
Zatrzasnąć za sobą pamięć
Jednym z pierwszych, którzy z powodu syndromu osobowości mnogiej (lub wielorakiej) trafili do literatury naukowej, był kaznodzieja Anselm Bourne. W 1887 r. wszedł do banku w Providence, podjął z konta 551 USD, zapłacił kilka rachunków, wsiadł do dyliżansu i ślad po nim zaginął. Nieco później w Norriston w Pensylwanii pojawił się A. Brown. Założył sklep z owocami. Po kilku miesiącach obudził się w środku nocy, zwołał sąsiadów i oświadczył, że jest Anselmem Bourne'em, kaznodzieją, i nie wie, co robi w tym obcym mieście i nie znanym łóżku.
Osobowość mnoga jest zaburzeniem psychicznym. Cierpiący na nie człowiek ma dwie lub więcej tożsamości kontrolujących zachowanie. "Inny" czy "inni" ujawniają się spontanicznie i funkcjonują niezależnie od pozostałych wcieleń. Pamięć jest przy tym podzielona na części, z których każda dostępna jest tylko jednej z takich współistniejących osób. Przyczyną pojawienia się osobowości mnogiej jest zwykle traumatyczne przeżycie, od którego można się uwolnić tylko przez ucieczkę w odmienną tożsamość. Dlatego amnezja, czyli odcięcie się od wywołanych urazem wspomnień, jest głównym elementem w tworzeniu alter ego.
- Pracowałem w Wojskowej Akademii Medycznej, gdy przeczytałem, że w Lesie Łagiewnickim pod Łodzią znaleziono chłopca z misiem i zawieziono go do szpitala. Pojechałem tam. Chłopiec okazał się 19-letnim mężczyzną, który nie wiedział, kim jest ani jak trafił do szpitala - opowiada prof. Aleksander Araszkiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii AM w Bydgoszczy. - W jego karcie szpitalnej wpisano początkowo NN, czyli pacjent o nieznanym nazwisku. Okazało się jednak, że ma na sobie bieliznę wojskową z numerem jednostki. Poszukiwała go żandarmeria, bo po urlopie, który otrzymał na własny ślub, nie wrócił do bazy wojskowej. Nie poznał żony ani matki. Dopiero gdy wprowadziłem go w stan tak zwanej psychonarkoanalizy - pośredni między snem a jawą, gdy przestają działać niektóre blokady psychiczne - powiedział, że wracając pociągiem do jednostki, odkrył, że nie ma pasa wojskowego. Wysiadł z zamiarem odebrania go od kolegi, u którego zostawił mundur. Prawdopodobnie brał udział w libacji, nafaszerowano go narkotykami i wykorzystano seksualnie. Z tych zdarzeń nic jednak nie mógł sobie przypomnieć, choć jego pamięć nie została uszkodzona. Można powiedzieć, że zatrzasnął tak jak walizkę wejście do tej części wspomnień i odciął się od nich, przechodząc do innej osobowości.
Alter ego na ratunek
Większość ze wspomnianych zaburzeń jest następstwem brutalnego traktowania w dzieciństwie, gdy mózg nie jest w pełni ukształtowany. - Niektóre dzieci przebywają w tak przerażających warunkach, że bardziej dziwne jest, że udało się im przeżyć, niż to, że wytworzyły w umyśle granicę odcinające ich cierpienie jako uczucia innej osoby - uważa prof. Daniel Dennett, amerykański filozof i psycholog zajmujący się badaniami świadomości. Po jakimś czasie wspomnienia przeżytego koszmaru przestają być dostępne osobowości dominującej. W ten sposób odcięła się od traumatycznych przeżyć pacjentka prof. Araszkiewicza. - Bita i dręczona psychicznie przez męża, straciła mowę i pamięć wszystkiego, co się z nim wiązało. Orientowała się natomiast w wielu innych sprawach, miała rozległą wiedzę geograficzną i gdy wróciła jej mowa, używała pięknej polszczyzny. Ona także, jak wiele pacjentek z tego rodzaju zaburzeniem osobowości, była molestowana seksualnie w dzieciństwie. Uciekła z rodzinnego domu i trafiła w następny koszmar - opowiada leczący ją psychiatra.
Millie opowiadała lekarzowi o przerażającej przeszłości swojego "drugiego ja", czyli Marnie, która była bita, dręczona i molestowana seksualnie przez wpadającą w szał matkę alkoholiczkę. Millie wyjaśniała, że jej zadaniem było radzenie sobie z problemami zbyt bolesnymi dla Marnie.
Wyspy świadomości
Badania psychiatry Dona Condiego i neurobiologa Guochuana Tsaia pokazały na przykładzie Marnie (alias Millie), że w porównaniu z innymi osobami ma ona dwukrotnie mniejszy hipokamp (część mózgu odpowiedzialną za gromadzenie i wywoływanie wspomnień). Tak dramatyczne zmiany w mózgu występują u ludzi narażonych na silny i długotrwały stres. Naukowcy z Yale University w USA wykazali, że żołnierze biorący udział w wyjątkowo niebezpiecznych akcjach wojennych, leczeni z powodu zaburzeń wynikających z tak zwanego stresu pourazowego, mają wyraźnie skurczony hipokamp.
Condie i Tsai monitorowali aktywność mózgu Marnie przez 90 minut. W tym czasie przechodziła w inną, trzecią osobowość Gauardiany, a następnie wracała do dominującego wcielenia. Proces zmiany tożsamości trwał nie dłużej niż 30 sekund. Jak opisuje neurolog Rita Carter w tygodniku "New Scientist", największe wahania aktywności podczas przenoszenia się z jednego do drugiego "ja" zachodziły właśnie w hipokampie. Gdy dominującą osobowość Marnie zastępowała Guardiana, aktywność hipokampu prawie zamierała. Rozbudzała się ponownie, gdy wracała Marnie. Zmiany w hipokampie sugerują, że słabsza tożsamość ma dostęp do mniejszego magazynu pamięci niż silniejsza. Widać też, że jedno z tych wcieleń nie może przywoływać wspomnień drugiego.
Spójny strumień świadomości jest późnym wynalazkiem ewolucji - twierdzą niektórzy neurolodzy. W dramatycznych sytuacjach mózg wraca do archaicznych zachowań, tworząc oddzielone wyspy świadomości. Jak w wierszu Szymborskiej o strzykwie, która "w niebezpieczeństwie dzieli się na dwoje, jedną sobą zostaje, a drugą ucieka".
"The Three Faces of Eve" Film Nunnally'ego Johnsona "Trzy twarze Ewy" z 1957 r. był pierwszym, który zwrócił uwagę na fenomen tzw. osobowości mnogiej lub rozszczepionej. Eve White była cichą, usuwającą się w cień, bezpretensjonalną żoną cierpiącą czasami na bóle głowy. Psychiatra odkrył dwa inne jej wcielenia: Eve Black - nieposkromioną, dziką, kochającą zabawę, i trzecią - silną, zrównoważoną Jane. Miały do dyspozycji tylko jedno ciało. |
Więcej możesz przeczytać w 40/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.