LECH WAŁĘSA
były prezydent RP, Człowiek Roku 1995
Wiktor Juszczenko zasługuje na tytuł Człowiek Roku "Wprost", bo ożywił ukraińskie społeczeństwo i doprowadził do tego, że zaprotestowało ono przeciwko łamaniu demokratycznych standardów. Pytanie tylko, czy ożywił Ukraińców na trwałe, czy też był to jednorazowy zryw, który rozmieni się na drobne w bieżącej polityce. Idee i wzniosłe wartości są ważne, lecz jeszcze ważniejsze są programy i struktury. I tego życzę Juszczence - stworzenia trwałych, strukturalnych podstaw demokracji i wolnego rynku.
JERZY BUZEK
były premier, Człowiek Roku 1998
Wspólnie z Wiktorem Juszczenką przełamywaliśmy polsko-ukraińskie bariery. Jako prezes Narodowego Banku Ukrainy Juszczenko ustabilizował hrywnę i stworzył podstawy rozwoju ukraińskiej gospodarki. Jako premier porządkował wewnętrzne sprawy Ukrainy, budował jej międzynarodową pozycję. Jako przywódca ukraińskiej opozycji walczył natomiast o suwerenność swojego kraju, o prawdziwą demokrację i zwykłą uczciwość w polityce. Dlatego w pełni zasługuje na tytuł Człowiek Roku tygodnika "Wprost".
LESZEK MILLER
były premier, Człowiek Roku 2001 i 2002
Juszczenkę trzeba podziwiać za determinację i hart ducha w dążeniu do celu. I to wystarczy, żeby uznać go za godnego tytułu Człowiek Roku tygodnika "Wprost". Wszystko jednak jeszcze przed Juszczenką. Podczas kampanii wyborczej złożone zostały obietnice stworzenia 5 mln miejsc pracy i dziesięciokrotnego wzrostu inwestycji. To ambitne, ale trudne do zrealizowania zadania i ewentualne niepowodzenie może przynieść znane efekty. Należy życzyć Juszczence, aby mu się udało. Mnie interesuje to w dwójnasób, bo mam ukraińską rodzinę, która będzie recenzować poczynania nowych władz. Juszczenko odniósł wielki triumf i przyniósł swoim rodakom nadzieję, ale prawdziwy egzamin będzie zdawał dopiero jako prezydent.
HANNA SUCHOCKA
była premier, ambasador RP w Watykanie, Człowiek Roku 1992
Wiktor Juszczenko zasłużył na wielkie pochwały i tytuł Człowiek Roku "Wprost" za wytrwałość. Za to, że udało mu się przekonać dużą część społeczeństwa do podjęcia walki o swoją przyszłość. Dzięki temu wyszło na jaw, że wybory zostały sfałszowane, a po powtórzonym głosowaniu jest szansa, że Ukraina obierze drogę ku demokracji. Życzę Juszczence, żeby nie zabrakło mu determinacji i nie dopuścił do tego, by rozsypało się to, co z takim mozołem budował. Czeka go trudne zadanie zjednoczenia narodu i przekonania go, że warto utrzymać się na demokratycznej drodze.
ZBIGNIEW BRZEZIŃSKI
były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA
Zwycięstwo Wiktora Juszczenki to historyczny triumf, którego skutki będą dobre nie tylko dla Ukrainy, ale dla całej Europy, a zwłaszcza dla Polski. Na dłuższą metę także dla Rosji. To zwycięstwo wyraźnie pokazuje, że kultura polityczna na Ukrainie znajduje się na wyższym poziomie niż w Rosji. Miałem okazję dobrze poznać Juszczenkę - pod koniec lat 90. gościł u mnie w domu w USA, a w maju 2003 r. zjedliśmy wspólnie obiad pod Kijowem. Prywatnie jest taki sam jak publicznie: bezpośredni, żywiołowy, emanujący siłą naturalnego przywódcy. Jako człowieka ukształtowały go trzy sytuacje. Pierwsza to zamordowanie w 1998 r. Wadima Hetmana, ówczesnego szefa banku centralnego Ukrainy, przeciwnika Leonida Kuczmy. Hetman był mentorem Juszczenki, więc ta śmierć mocno nim wstrząsnęła. Druga to małżeństwo z Ukrainką wychowaną w USA - to ona zaszczepiła w obecnym prezydencie bakcyla wolności i demokracji. Trzecia to niedawna próba otrucia: po niej Juszczenko zrozumiał, że nadrzędny cel życia jest najważniejszy, ważniejszy nawet od samego życia. Takiemu celowi należy podporządkować wszystko. To dlatego Juszczenko był tak zdeterminowany i tak konsekwentnie walczył z próbami fałszerstw wyborczych.
DONALD TUSK
przewodniczący Platformy Obywatelskiej, wicemarszałek Sejmu
Mam potrójną satysfakcję z wyboru Juszczenki na prezydenta Ukrainy i Człowieka Roku tygodnika "Wprost". Po pierwsze, kilka lat temu Juszczenko był gościem Platformy Obywatelskiej i już wówczas był zdeterminowany, by pokonać układ prezydenta Kuczmy. Jednocześnie przewidywał, że będzie mu bardzo trudno tego dokonać. Po drugie, Juszczenko udowodnił, że nawet najmniej realne marzenia mogą się spełnić. Przeżywaliśmy jego walkę, trzymaliśmy kciuki, ale chyba mało kto wierzył, że uda się pokonać arogancję władzy, która dysponowała przecież realną siłą. Przypominało to wszystko polski Sierpień. Okazuje się, że ludzie pozornie bezsilni, mający za sobą tylko poczucie racji mogą wygrywać. I trzecia rzecz, dowodząca trafności wyboru "Wprost": dzięki Juszczence i kilkunastu dniom "pomarańczowej rewolucji" nastąpił przełom w polsko-ukraińskich relacjach. Dotychczas mieliśmy same problemy: a to z cmentarzem we Lwowie, a to z odkładaniem wspólnego stanowiska w sprawie Wołynia. Mam nadzieję, że zrodzone spontanicznie poczucie solidarności z narodem ukraińskim okaże się trwałe.
JAN ROKITA
przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, Człowiek Roku 2003
Juszczenko jest dla mnie nietypowym politykiem na Wschodzie, takim rarogiem. Nie ma w nim nic z cynicznego gracza żądnego władzy i pieniędzy. Ma silną osobowość, ale jest delikatny, wrażliwy, przyzwoity, wręcz introwertyczny. Rozmowy z nim nieraz otwierały mi nowe horyzonty pozwalające lepiej rozumieć politykę wschodnią. Jeśli zrodził nam się taki polityk w tej części Europy, to powinniśmy go otoczyć czułą troską. Tytuł Człowiek Roku tygodnika "Wprost" przyczyni się do budowania międzynarodowego autorytetu Juszczenki. Pomoże mu uwierzyć, że to, co robi, jest słuszne. A tytuły przyznawane Juszczence za granicą będą wzmacniać u Ukraińców poczucie dumy, że mają takiego prezydenta. To ważne, bo Juszczenko będzie miał kłopoty: z oligarchami, z Rosją, z Zachodem, z częścią ludzi z własnego otoczenia, którzy pojmują politykę na sposób wschodni, czyli jako drogę do bogacenia się.
LESZEK BALCEROWICZ
prezes Narodowego Banku Polskiego, były wicepremier i minister finansów, Człowiek Roku 1991
Wiktora Juszczenkę znam przede wszystkim jako reformatorsko nastawionego ekonomistę i polityka gospodarczego. Jako premier Ukrainy w latach 1999-2001, wspierany przez Julię Tymoszenko, przyspieszył reformy i w ten sposób walnie przyczynił się do poprawy sytuacji gospodarczej kraju. Potem stał się przywódcą politycznym, z którym miliony ludzi na Ukrainie związały swoje nadzieje na lepsze życie oraz na prawdę i godność w polityce. Wykazał niesłychany hart ducha w skrajnie trudnych okolicznościach i już to uzasadnia przyznanie mu tytułu Człowiek Roku tygodnika "Wprost". Prowadził kampanię wyborczą, doznając fizycznych cierpień z powodu - jak się powszechnie sądzi - otrucia dioksynami. Już to, co zrobił, lokuje go - obok Lecha Wałęsy i Vaclava Havla - na kartach wielkiej historii.
WŁADYSŁAW BARTOSZEWSKI
były minister spraw zagranicznych
Wiktor Juszczenko w 2004 r. to odpowiednik Lecha Wałęsy z 1980 r. Nieoczekiwany przełom na Ukrainie uczynił z niego postać historyczną, w pełni godną tytułu Człowiek Roku "Wprost". Dla milionów Ukraińców stał się symbolem, uosobieniem demokratycznych przemian. I tego już nic nie zmieni, niezależnie od dalszych losów Ukrainy. Rozmawiałem z Juszczenką kilka lat temu w Warszawie, kiedy byłem przewodniczącym senackiej Komisji Spraw Zagranicznych. Zapamiętałem go jako człowieka rozsądnego, twardego i niezwykle zdeterminowanego w działaniu na rzecz ukraińskiego społeczeństwa. Zmiany, które łączą się symbolicznie z jego nazwiskiem, dają nadzieję na wyeliminowanie niedopowiedzeń w polsko-ukraińskich stosunkach.
HANNA GRONKIEWICZ-WALTZ
była prezes Narodowego Banku Polskiego
Juszczenkę poznałam w 1992 r. na zjeździe Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Potem współpracowaliśmy jako szefowie banków centralnych. W Polsce panuje przekonanie, że na Wschodzie nie można niczego dobrze zorganizować, tymczasem Juszczenko przeskoczył w tej mierze całą epokę. Był otwarty na techniczne nowinki, wyposażył bank w wysokiej jakości komputery, wprowadził nowoczesny system rozliczeń. Jest spokojnym, szlachetnym człowiekiem i dojrzałym politykiem. Nie ma mowy, by mścił się na swoich przeciwnikach. Byłam, o czym mało kto pamięta, promotorem jego doktoratu honoris causa na UMCS w Lublinie, a teraz w pełni popieram przyznanie mu przez "Wprost" tytułu Człowiek Roku. Pamiętam również, jak oprowadzał mnie w Ławrze po grobowcach zakonników.
BRONISŁAW GEREMEK
były minister spraw zagranicznych, Człowiek Roku 1999
Poznałem Wiktora Juszczenkę, gdy pełnił jeszcze funkcje prezesa banku centralnego i premiera. Prowadzone z nim wówczas rozmowy wskazywały, że ma wolę uczestniczenia w procesie transformacji Ukrainy, jakiej u innych tamtejszych polityków nie można było zauważyć. Zawsze podkreślał, jak bliskie są mu polskie reformy gospodarcze przeprowadzone przez Leszka Balcerowicza. To był punkt wyjściowy naszej znajomości. Wspominam też z wdzięcznością, że postanowił uczestniczyć w pogrzebie Jacka Kuronia. Jego dokonania podczas ukraińskiej "pomarańczowej rewolucji" spowodowały, że stał się jednym z czołowych polityków europejskich, w pełni zasługującym, na tytuł Człowiek Roku "Wprost". W dramatycznej sytuacji umiejętnie walczył o to, by Ukraina była wolnym i niezależnym państwem, i potrafił to robić bez stosowania przemocy. Połączenie tych dwóch elementów dowodzi, jak bardzo europejskim politykiem jest Juszczenko.
LECH KACZYŃSKI
prezydent Warszawy
Juszczenko wiele przeszedł, by stać się przywódcą swojego kraju, a przecież działo się to już po upadku komunizmu, kiedy wydawało się, że demokracja zaczyna działać. Imponuje mi to, że nie poddał się nawet po zbrodniczym zamachu na swoje życie. I zwyciężył w pokojowej walce, co w tej części Europy nie jest standardem i co zasługuje na uznanie oraz tytuł Człowiek Roku tygodnika "Wprost". Wierzę, że stanie się ojcem demokratycznej Ukrainy. "Pomarańczowa rewolucja" wywołała jednak olbrzymie nadzieje i oczekiwania, które w krótkim czasie trudno będzie spełnić. Mam nadzieję, że Juszczenko nie popełni błędów części "Solidarności", która po 1990 r. sprzymierzyła się z obozem komunistycznym.
STANISŁAW SZUSZKIEWICZ
twórca niepodległej Białorusi, lider białoruskiej opozycji
Wielki naród ukraiński ma wreszcie wielkiego polityka. Juszczenkę poznałem w 1996 r., z podziwem wysłuchiwałem jego opowieści o tym, jak udaje mu się utrzymać kurs hrywny. Od tamtej pory spotykaliśmy się kilkanaście razy, najczęściej w Polsce. To z jednej strony ekonomista, wybitny specjalista w swojej dziedzinie i pragmatyk, z drugiej - ideolog i idealista. Ma rzadko spotykaną charyzmę, umie też jasno i klarownie przedstawiać swoje poglądy. Podczas "pomarańczowej rewolucji" dwa razy udowodnił swój zmysł polityczny: umiał porwać za sobą naród, nie odwołując się do populistycznych haseł, a w momencie krytycznym zachował trzeźwość umysłu i spokój (choć prywatnie jest bardzo wybuchowy), dzięki czemu Ukraina uniknęła rozlewu krwi. To, co się za sprawą Juszczenki stało na Ukrainie, może wywrzeć wpływ na Białoruś. Ukraińcy zdali egzamin z demokracji. Usilne popieranie przez Rosję Janukowycza pokazało, że Moskwa nie chciała łatwo wypuścić Ukrainy ze swojej strefy wpływów. Obawiam się, że z tego względu Rosja tym bardziej będzie pilnować Białorusi. Ale za to dzięki Ukrainie Białorusini uwierzyli, że i u nich demokracja stanie się kiedyś rzeczywistością i że od nich samych wiele zależy.
MARIAN KRZAKLEWSKI
były przewodniczący "Solidarności", Człowiek Roku 1997
Spotykałem się z Wiktorem Juszczenką w 2001 r., kiedy został już odwołany z funkcji premiera. Namawiałem go wówczas, by przed wyborami parlamentarnymi założył centroprawicowy blok i nawiązał współpracę ze związkami zawodowymi. Wydawał się człowiekiem o mocnych korzeniach ideowych, spokojnym i wyważonym, dlatego cieszę się, że to on otrzymał tytuł Człowiek Roku tygodnika "Wprost". Zapamiętałem też jego osobliwe hobby, na przykład to, że bardzo lubi zbierać grzyby i zioła. Mówił wtedy również, że do walki o wzmocnienie ukraińskiej waluty zainspirował go widok... hrywien porozrzucanych w szalecie pod Kijowem.
VALDAS ADAMKUS
prezydent Litwy
Juszczenko to bardzo silny lider z jasną wizją przyszłości Ukrainy. Nie boi się podejmować trudnych wyzwań i ma na tyle mocny charakter, żeby umieć im sprostać. Tak jak ja nowy ukraiński prezydent jest zwolennikiem państwa zbudowanego na zasadach demokratycznych. To dlatego tak aktywnie włączyłem się w negocjacje między rządem i opozycją na Ukrainie - chciałem, aby także w tym kraju zapanowała demokracja. Ukraińcy muszą jednak pamiętać, że demokratycznego ustroju nie zaprowadza się w jedną noc. To długi proces, który może trwać nawet kilkanaście lat.
Kierowana przez Juszczenkę rewolucja sprawiła, że Ukraińcy zjednoczyli się jako naród. Gdy Polska, Litwa i inne kraje naszego regionu zrzucały sowieckie jarzmo na przełomie lat 80. i 90., Ukraińcy, mimo że bezspornie są częścią Europy, mentalnie tkwili wewnątrz radzieckiego imperium. Dopiero teraz wiedzą, że to imperium nie ma przyszłości. To pomogło im uświadomić sobie narodową więź, która dała im siłę do zerwania ze starym układem.
IVAN GASPAROVIC
prezydent Słowacji
Nie miałem jeszcze okazji rozmawiać z Wiktorem Juszczenką, ale mam wiele szacunku dla konsekwentnej walki nowego prezydenta o wolność na Ukrainie. Słowacja, podobnie jak Polska, graniczy z Ukrainą, więc lepiej, gdy nasz sąsiad to państwo demokratyczne. Teraz Juszczenko stoi przed zadaniem konsekwentnej realizacji obietnic, które złożył w czasie kampanii wyborczej. Przede wszystkim nie może dopuścić do rozpadu Ukrainy na dwie części. Musi się też starać utrzymywać dobre stosunki z Rosją, dążąc jednocześnie do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO. Cieszę się, że Ukraina znów stała się częścią europejskiej rodziny.
DOMINIQUE MOISI
politolog, wicedyrektor Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IFRI)
Zwycięstwo Wiktora Juszczenki w wyborach prezydenckich na Ukrainie to najważniejsze wydarzenie polityczne w Europie w 2004 r. Zwłaszcza dla Polski, która sąsiaduje z Ukrainą. Obawiam się tylko, że Europa Zachodnia nie do końca rozumie, co tak naprawdę wydarzyło się w Kijowie. Wybór Juszczenki podważył autorytet Putina, pokazał, że nie jest on wszechmocny. Widzę, że we Francji ludzie cały czas boją się Rosji, robią wszystko, by jej nie urazić. Sposób myślenia o Europie Wschodniej na Zachodzie zmienia się bardzo powoli. Ale Juszczenko zapoczątkował proces zmian na lepsze.
FRANCO FRATTINI
komisarz UE ds. sprawiedliwości, wolności i równouprawnienia
Wiktora Juszczenkę czeka być może zadanie jeszcze trudniejsze niż wygrana w wyborach: musi sprawić, by zmiana władzy stała się naturalnym, demokratycznym procesem, a nie traumą. Czeka go wielka praca, aby przywrócić narodową jedność wszystkich Ukraińców. Mogę tylko wyrazić wielkie zadowolenie, że w swoim pierwszym oświadczeniu po zwycięstwie w wyborach Juszczenko stwierdził, że priorytetem jego mandatu będzie rozpoczęcie procesu integracji Ukrainy z Unią Europejską.
były prezydent RP, Człowiek Roku 1995
Wiktor Juszczenko zasługuje na tytuł Człowiek Roku "Wprost", bo ożywił ukraińskie społeczeństwo i doprowadził do tego, że zaprotestowało ono przeciwko łamaniu demokratycznych standardów. Pytanie tylko, czy ożywił Ukraińców na trwałe, czy też był to jednorazowy zryw, który rozmieni się na drobne w bieżącej polityce. Idee i wzniosłe wartości są ważne, lecz jeszcze ważniejsze są programy i struktury. I tego życzę Juszczence - stworzenia trwałych, strukturalnych podstaw demokracji i wolnego rynku.
JERZY BUZEK
były premier, Człowiek Roku 1998
Wspólnie z Wiktorem Juszczenką przełamywaliśmy polsko-ukraińskie bariery. Jako prezes Narodowego Banku Ukrainy Juszczenko ustabilizował hrywnę i stworzył podstawy rozwoju ukraińskiej gospodarki. Jako premier porządkował wewnętrzne sprawy Ukrainy, budował jej międzynarodową pozycję. Jako przywódca ukraińskiej opozycji walczył natomiast o suwerenność swojego kraju, o prawdziwą demokrację i zwykłą uczciwość w polityce. Dlatego w pełni zasługuje na tytuł Człowiek Roku tygodnika "Wprost".
LESZEK MILLER
były premier, Człowiek Roku 2001 i 2002
Juszczenkę trzeba podziwiać za determinację i hart ducha w dążeniu do celu. I to wystarczy, żeby uznać go za godnego tytułu Człowiek Roku tygodnika "Wprost". Wszystko jednak jeszcze przed Juszczenką. Podczas kampanii wyborczej złożone zostały obietnice stworzenia 5 mln miejsc pracy i dziesięciokrotnego wzrostu inwestycji. To ambitne, ale trudne do zrealizowania zadania i ewentualne niepowodzenie może przynieść znane efekty. Należy życzyć Juszczence, aby mu się udało. Mnie interesuje to w dwójnasób, bo mam ukraińską rodzinę, która będzie recenzować poczynania nowych władz. Juszczenko odniósł wielki triumf i przyniósł swoim rodakom nadzieję, ale prawdziwy egzamin będzie zdawał dopiero jako prezydent.
HANNA SUCHOCKA
była premier, ambasador RP w Watykanie, Człowiek Roku 1992
Wiktor Juszczenko zasłużył na wielkie pochwały i tytuł Człowiek Roku "Wprost" za wytrwałość. Za to, że udało mu się przekonać dużą część społeczeństwa do podjęcia walki o swoją przyszłość. Dzięki temu wyszło na jaw, że wybory zostały sfałszowane, a po powtórzonym głosowaniu jest szansa, że Ukraina obierze drogę ku demokracji. Życzę Juszczence, żeby nie zabrakło mu determinacji i nie dopuścił do tego, by rozsypało się to, co z takim mozołem budował. Czeka go trudne zadanie zjednoczenia narodu i przekonania go, że warto utrzymać się na demokratycznej drodze.
ZBIGNIEW BRZEZIŃSKI
były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA
Zwycięstwo Wiktora Juszczenki to historyczny triumf, którego skutki będą dobre nie tylko dla Ukrainy, ale dla całej Europy, a zwłaszcza dla Polski. Na dłuższą metę także dla Rosji. To zwycięstwo wyraźnie pokazuje, że kultura polityczna na Ukrainie znajduje się na wyższym poziomie niż w Rosji. Miałem okazję dobrze poznać Juszczenkę - pod koniec lat 90. gościł u mnie w domu w USA, a w maju 2003 r. zjedliśmy wspólnie obiad pod Kijowem. Prywatnie jest taki sam jak publicznie: bezpośredni, żywiołowy, emanujący siłą naturalnego przywódcy. Jako człowieka ukształtowały go trzy sytuacje. Pierwsza to zamordowanie w 1998 r. Wadima Hetmana, ówczesnego szefa banku centralnego Ukrainy, przeciwnika Leonida Kuczmy. Hetman był mentorem Juszczenki, więc ta śmierć mocno nim wstrząsnęła. Druga to małżeństwo z Ukrainką wychowaną w USA - to ona zaszczepiła w obecnym prezydencie bakcyla wolności i demokracji. Trzecia to niedawna próba otrucia: po niej Juszczenko zrozumiał, że nadrzędny cel życia jest najważniejszy, ważniejszy nawet od samego życia. Takiemu celowi należy podporządkować wszystko. To dlatego Juszczenko był tak zdeterminowany i tak konsekwentnie walczył z próbami fałszerstw wyborczych.
DONALD TUSK
przewodniczący Platformy Obywatelskiej, wicemarszałek Sejmu
Mam potrójną satysfakcję z wyboru Juszczenki na prezydenta Ukrainy i Człowieka Roku tygodnika "Wprost". Po pierwsze, kilka lat temu Juszczenko był gościem Platformy Obywatelskiej i już wówczas był zdeterminowany, by pokonać układ prezydenta Kuczmy. Jednocześnie przewidywał, że będzie mu bardzo trudno tego dokonać. Po drugie, Juszczenko udowodnił, że nawet najmniej realne marzenia mogą się spełnić. Przeżywaliśmy jego walkę, trzymaliśmy kciuki, ale chyba mało kto wierzył, że uda się pokonać arogancję władzy, która dysponowała przecież realną siłą. Przypominało to wszystko polski Sierpień. Okazuje się, że ludzie pozornie bezsilni, mający za sobą tylko poczucie racji mogą wygrywać. I trzecia rzecz, dowodząca trafności wyboru "Wprost": dzięki Juszczence i kilkunastu dniom "pomarańczowej rewolucji" nastąpił przełom w polsko-ukraińskich relacjach. Dotychczas mieliśmy same problemy: a to z cmentarzem we Lwowie, a to z odkładaniem wspólnego stanowiska w sprawie Wołynia. Mam nadzieję, że zrodzone spontanicznie poczucie solidarności z narodem ukraińskim okaże się trwałe.
JAN ROKITA
przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, Człowiek Roku 2003
Juszczenko jest dla mnie nietypowym politykiem na Wschodzie, takim rarogiem. Nie ma w nim nic z cynicznego gracza żądnego władzy i pieniędzy. Ma silną osobowość, ale jest delikatny, wrażliwy, przyzwoity, wręcz introwertyczny. Rozmowy z nim nieraz otwierały mi nowe horyzonty pozwalające lepiej rozumieć politykę wschodnią. Jeśli zrodził nam się taki polityk w tej części Europy, to powinniśmy go otoczyć czułą troską. Tytuł Człowiek Roku tygodnika "Wprost" przyczyni się do budowania międzynarodowego autorytetu Juszczenki. Pomoże mu uwierzyć, że to, co robi, jest słuszne. A tytuły przyznawane Juszczence za granicą będą wzmacniać u Ukraińców poczucie dumy, że mają takiego prezydenta. To ważne, bo Juszczenko będzie miał kłopoty: z oligarchami, z Rosją, z Zachodem, z częścią ludzi z własnego otoczenia, którzy pojmują politykę na sposób wschodni, czyli jako drogę do bogacenia się.
LESZEK BALCEROWICZ
prezes Narodowego Banku Polskiego, były wicepremier i minister finansów, Człowiek Roku 1991
Wiktora Juszczenkę znam przede wszystkim jako reformatorsko nastawionego ekonomistę i polityka gospodarczego. Jako premier Ukrainy w latach 1999-2001, wspierany przez Julię Tymoszenko, przyspieszył reformy i w ten sposób walnie przyczynił się do poprawy sytuacji gospodarczej kraju. Potem stał się przywódcą politycznym, z którym miliony ludzi na Ukrainie związały swoje nadzieje na lepsze życie oraz na prawdę i godność w polityce. Wykazał niesłychany hart ducha w skrajnie trudnych okolicznościach i już to uzasadnia przyznanie mu tytułu Człowiek Roku tygodnika "Wprost". Prowadził kampanię wyborczą, doznając fizycznych cierpień z powodu - jak się powszechnie sądzi - otrucia dioksynami. Już to, co zrobił, lokuje go - obok Lecha Wałęsy i Vaclava Havla - na kartach wielkiej historii.
WŁADYSŁAW BARTOSZEWSKI
były minister spraw zagranicznych
Wiktor Juszczenko w 2004 r. to odpowiednik Lecha Wałęsy z 1980 r. Nieoczekiwany przełom na Ukrainie uczynił z niego postać historyczną, w pełni godną tytułu Człowiek Roku "Wprost". Dla milionów Ukraińców stał się symbolem, uosobieniem demokratycznych przemian. I tego już nic nie zmieni, niezależnie od dalszych losów Ukrainy. Rozmawiałem z Juszczenką kilka lat temu w Warszawie, kiedy byłem przewodniczącym senackiej Komisji Spraw Zagranicznych. Zapamiętałem go jako człowieka rozsądnego, twardego i niezwykle zdeterminowanego w działaniu na rzecz ukraińskiego społeczeństwa. Zmiany, które łączą się symbolicznie z jego nazwiskiem, dają nadzieję na wyeliminowanie niedopowiedzeń w polsko-ukraińskich stosunkach.
HANNA GRONKIEWICZ-WALTZ
była prezes Narodowego Banku Polskiego
Juszczenkę poznałam w 1992 r. na zjeździe Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Potem współpracowaliśmy jako szefowie banków centralnych. W Polsce panuje przekonanie, że na Wschodzie nie można niczego dobrze zorganizować, tymczasem Juszczenko przeskoczył w tej mierze całą epokę. Był otwarty na techniczne nowinki, wyposażył bank w wysokiej jakości komputery, wprowadził nowoczesny system rozliczeń. Jest spokojnym, szlachetnym człowiekiem i dojrzałym politykiem. Nie ma mowy, by mścił się na swoich przeciwnikach. Byłam, o czym mało kto pamięta, promotorem jego doktoratu honoris causa na UMCS w Lublinie, a teraz w pełni popieram przyznanie mu przez "Wprost" tytułu Człowiek Roku. Pamiętam również, jak oprowadzał mnie w Ławrze po grobowcach zakonników.
BRONISŁAW GEREMEK
były minister spraw zagranicznych, Człowiek Roku 1999
Poznałem Wiktora Juszczenkę, gdy pełnił jeszcze funkcje prezesa banku centralnego i premiera. Prowadzone z nim wówczas rozmowy wskazywały, że ma wolę uczestniczenia w procesie transformacji Ukrainy, jakiej u innych tamtejszych polityków nie można było zauważyć. Zawsze podkreślał, jak bliskie są mu polskie reformy gospodarcze przeprowadzone przez Leszka Balcerowicza. To był punkt wyjściowy naszej znajomości. Wspominam też z wdzięcznością, że postanowił uczestniczyć w pogrzebie Jacka Kuronia. Jego dokonania podczas ukraińskiej "pomarańczowej rewolucji" spowodowały, że stał się jednym z czołowych polityków europejskich, w pełni zasługującym, na tytuł Człowiek Roku "Wprost". W dramatycznej sytuacji umiejętnie walczył o to, by Ukraina była wolnym i niezależnym państwem, i potrafił to robić bez stosowania przemocy. Połączenie tych dwóch elementów dowodzi, jak bardzo europejskim politykiem jest Juszczenko.
LECH KACZYŃSKI
prezydent Warszawy
Juszczenko wiele przeszedł, by stać się przywódcą swojego kraju, a przecież działo się to już po upadku komunizmu, kiedy wydawało się, że demokracja zaczyna działać. Imponuje mi to, że nie poddał się nawet po zbrodniczym zamachu na swoje życie. I zwyciężył w pokojowej walce, co w tej części Europy nie jest standardem i co zasługuje na uznanie oraz tytuł Człowiek Roku tygodnika "Wprost". Wierzę, że stanie się ojcem demokratycznej Ukrainy. "Pomarańczowa rewolucja" wywołała jednak olbrzymie nadzieje i oczekiwania, które w krótkim czasie trudno będzie spełnić. Mam nadzieję, że Juszczenko nie popełni błędów części "Solidarności", która po 1990 r. sprzymierzyła się z obozem komunistycznym.
STANISŁAW SZUSZKIEWICZ
twórca niepodległej Białorusi, lider białoruskiej opozycji
Wielki naród ukraiński ma wreszcie wielkiego polityka. Juszczenkę poznałem w 1996 r., z podziwem wysłuchiwałem jego opowieści o tym, jak udaje mu się utrzymać kurs hrywny. Od tamtej pory spotykaliśmy się kilkanaście razy, najczęściej w Polsce. To z jednej strony ekonomista, wybitny specjalista w swojej dziedzinie i pragmatyk, z drugiej - ideolog i idealista. Ma rzadko spotykaną charyzmę, umie też jasno i klarownie przedstawiać swoje poglądy. Podczas "pomarańczowej rewolucji" dwa razy udowodnił swój zmysł polityczny: umiał porwać za sobą naród, nie odwołując się do populistycznych haseł, a w momencie krytycznym zachował trzeźwość umysłu i spokój (choć prywatnie jest bardzo wybuchowy), dzięki czemu Ukraina uniknęła rozlewu krwi. To, co się za sprawą Juszczenki stało na Ukrainie, może wywrzeć wpływ na Białoruś. Ukraińcy zdali egzamin z demokracji. Usilne popieranie przez Rosję Janukowycza pokazało, że Moskwa nie chciała łatwo wypuścić Ukrainy ze swojej strefy wpływów. Obawiam się, że z tego względu Rosja tym bardziej będzie pilnować Białorusi. Ale za to dzięki Ukrainie Białorusini uwierzyli, że i u nich demokracja stanie się kiedyś rzeczywistością i że od nich samych wiele zależy.
MARIAN KRZAKLEWSKI
były przewodniczący "Solidarności", Człowiek Roku 1997
Spotykałem się z Wiktorem Juszczenką w 2001 r., kiedy został już odwołany z funkcji premiera. Namawiałem go wówczas, by przed wyborami parlamentarnymi założył centroprawicowy blok i nawiązał współpracę ze związkami zawodowymi. Wydawał się człowiekiem o mocnych korzeniach ideowych, spokojnym i wyważonym, dlatego cieszę się, że to on otrzymał tytuł Człowiek Roku tygodnika "Wprost". Zapamiętałem też jego osobliwe hobby, na przykład to, że bardzo lubi zbierać grzyby i zioła. Mówił wtedy również, że do walki o wzmocnienie ukraińskiej waluty zainspirował go widok... hrywien porozrzucanych w szalecie pod Kijowem.
VALDAS ADAMKUS
prezydent Litwy
Juszczenko to bardzo silny lider z jasną wizją przyszłości Ukrainy. Nie boi się podejmować trudnych wyzwań i ma na tyle mocny charakter, żeby umieć im sprostać. Tak jak ja nowy ukraiński prezydent jest zwolennikiem państwa zbudowanego na zasadach demokratycznych. To dlatego tak aktywnie włączyłem się w negocjacje między rządem i opozycją na Ukrainie - chciałem, aby także w tym kraju zapanowała demokracja. Ukraińcy muszą jednak pamiętać, że demokratycznego ustroju nie zaprowadza się w jedną noc. To długi proces, który może trwać nawet kilkanaście lat.
Kierowana przez Juszczenkę rewolucja sprawiła, że Ukraińcy zjednoczyli się jako naród. Gdy Polska, Litwa i inne kraje naszego regionu zrzucały sowieckie jarzmo na przełomie lat 80. i 90., Ukraińcy, mimo że bezspornie są częścią Europy, mentalnie tkwili wewnątrz radzieckiego imperium. Dopiero teraz wiedzą, że to imperium nie ma przyszłości. To pomogło im uświadomić sobie narodową więź, która dała im siłę do zerwania ze starym układem.
IVAN GASPAROVIC
prezydent Słowacji
Nie miałem jeszcze okazji rozmawiać z Wiktorem Juszczenką, ale mam wiele szacunku dla konsekwentnej walki nowego prezydenta o wolność na Ukrainie. Słowacja, podobnie jak Polska, graniczy z Ukrainą, więc lepiej, gdy nasz sąsiad to państwo demokratyczne. Teraz Juszczenko stoi przed zadaniem konsekwentnej realizacji obietnic, które złożył w czasie kampanii wyborczej. Przede wszystkim nie może dopuścić do rozpadu Ukrainy na dwie części. Musi się też starać utrzymywać dobre stosunki z Rosją, dążąc jednocześnie do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO. Cieszę się, że Ukraina znów stała się częścią europejskiej rodziny.
DOMINIQUE MOISI
politolog, wicedyrektor Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IFRI)
Zwycięstwo Wiktora Juszczenki w wyborach prezydenckich na Ukrainie to najważniejsze wydarzenie polityczne w Europie w 2004 r. Zwłaszcza dla Polski, która sąsiaduje z Ukrainą. Obawiam się tylko, że Europa Zachodnia nie do końca rozumie, co tak naprawdę wydarzyło się w Kijowie. Wybór Juszczenki podważył autorytet Putina, pokazał, że nie jest on wszechmocny. Widzę, że we Francji ludzie cały czas boją się Rosji, robią wszystko, by jej nie urazić. Sposób myślenia o Europie Wschodniej na Zachodzie zmienia się bardzo powoli. Ale Juszczenko zapoczątkował proces zmian na lepsze.
FRANCO FRATTINI
komisarz UE ds. sprawiedliwości, wolności i równouprawnienia
Wiktora Juszczenkę czeka być może zadanie jeszcze trudniejsze niż wygrana w wyborach: musi sprawić, by zmiana władzy stała się naturalnym, demokratycznym procesem, a nie traumą. Czeka go wielka praca, aby przywrócić narodową jedność wszystkich Ukraińców. Mogę tylko wyrazić wielkie zadowolenie, że w swoim pierwszym oświadczeniu po zwycięstwie w wyborach Juszczenko stwierdził, że priorytetem jego mandatu będzie rozpoczęcie procesu integracji Ukrainy z Unią Europejską.
Więcej możesz przeczytać w 1/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.