Przytulanie time!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nawet największa gnida chce być lubiana choćby przez chwilę


Psychika człowieka jest bardziej zawiła niż konstrukcja rakiety kosmicznej, afera FOZZ czy nawet budowa silnika trabanta. Ludzki mózg - obok licznych zalet, takich jak krótka pamięć czy pamięć wybiórcza - ma niezwykle pożyteczną funkcję pralki automatycznej, polegającą na czyszczeniu twardego dysku do twardego rzygu. Człowiek jest tak skonstruowany, że uwielbia się usprawiedliwiać, czyli samooczyszczać. Najgorszy bandyta i największa szmata nie dopuszcza do siebie myśli, że jest bandytą i szmatą. Ta samoświadomość mogłaby być zabójcza. Zwykle ktoś, kto jest bandytą lub szmatą, szuka dla siebie usprawiedliwienia. Gwałcę i zabijam, bo inni tak robią, warunki mnie do tego zmusiły, miałem ciężkie dzieciństwo, obejrzałem o jeden serial za dużo itd. Nikt na świecie nie chce być zły (no, może z wyjątkiem grupki artystów, którzy wiedzą, że na udawaniu groźnych i złych przed małoletnią publiką można nieźle zarobić). Największa nawet gnida chce być kochana i lubiana choćby przez chwilę.
Dziś uwielbienie, bliskość drugiej osoby, szacunek można kupić jak ziemniaki na targu. W wielu krajach działają kluby dla znerwicowanych szefów dużych firm. Po godzinach pomiatania ludźmi, znęcania się nad nimi, krzyczenia na podwładnych facet udaje się do klubu, gdzie czekają na niego piękne gejsze. Nie są to prostytutki, tylko dziewczyny o zdolnościach aktorskich. Głaszczą po głowie, szepczą miłe słowa do ucha i za pieniądze udają, że gościa lubią i podziwiają. To teatrzyk dla kretynów, ale skuteczny. Wiele takich klubów jest we Włoszech.
W Niemczech działają firmy, w których można sobie zamówić wizytę domową miłej osoby. Osoba taka ma walczyć z brakiem samoakceptacji klientów. Chwyci za rękę i pogłaszcze. Wmówi nam i sobie, że jesteśmy fajni. Idealna propozycja dla tych, którzy czują się samotni, lub dla tych, którzy za bardzo przejmują się tym, że są świniami. Jest też specjalna oferta dla osób starszych. Przychodzi wówczas przeszkolona pielęgniarka, która da zamawiającemu do zrozumienia, że bardzo jej żal, iż zamawiający kopnie niebawem w kalendarz. Głęboki żal i ciche pochlipywanie płatne z góry.
Strach przed samotnością i wyobcowaniem prowokuje człowieka do dziwnych zachowań. W USA szerzy się nowy rodzaj klubów, które proponują zbiorowe przytulanie. Zero seksu i ordynarnego macania, tylko miłe głaskanie i drapanie za uszkiem. Uczestnicy tego typu imprez przebierają się w pidżamy i przytulają się do obcych osób w klubie. Kilku spryciarzy już ogłosiło, że takie niewinne przytulanki to genialny sposób na pozbycie się stresu. Pewnie, że zamiast dusić w łóżku pluszowego misia, lepiej się przytulić do czegoś żywego. Podobno przytulanie zwalcza nie tylko stres, ale także wrzody na żołądku, żylaki i raka. Raskolnikow nie miałby teraz wyrzutów sumienia. Zaraz po zabiciu siekierą starej lichwiarki udałby się do klubu i poprzytulał trochę do innych przedstawicieli gatunku ludzkiego. Przeszłoby mu i mógłby kandydować na prezydenta. Znawcy clubbingu przewidują, że moda na przytulane kluby dotrze niebawem do Europy.
W Polsce przytulanie jest modne od dawna. Co więcej, przytulanie ma u nas długie i wspaniałe tradycje. Przez lata publicznie przytulali się podczas oficjalnych powitań na lotnisku Edward Gierek z Lonią Breżniewem. W III RP Grzegorz Żemek i wielu jemu podobnych przytuliło namiętnie sporo publicznego grosza. Przytulali nie tylko agenci. Każdy, kto dorwał się do władzy, od razu przytulał państwową forsę. Od tego przytulania kasy aż się gorąco robiło na numerycznych kontach w bankach szwajcarskich i na wyspie Jersey.
Pół roku temu akcję przytulania się na ulicy zainicjowało pismo "Metro". Chodziło o ludzkie bratanie się ludzi z ludźmi. Jako zespół Big Cyc zostaliśmy zaproszeni do akcji bratania. Część osób zdecydowała się przytulić, ale większość pozostała nieufna. Spore powodzenie miał nasz gitarzysta Piękny Roman. Przytulały go babcie w moherowych beretach, bo myślały, że to Giertych. Też wysoki i twarz u niego długa jak limuzyna. Obecnie kontynuuje tę tradycję i mocno przytula Władysław Frasyniuk. Już przytulił Hausnera i Belkę, a kilku jeszcze czeka w kolejce. Borowski chciałby, aby przytuliła go cała lewica, ale to chyba niewykonalne. Za bardzo nie ma się do kogo przytulić ani Oleksy, ani Religa, a zupełnie niedopieszczony w tym względzie wydaje się Krzysztof Janik. A kabaret Elita już dawno temu śpiewał "Do serca przytul psa". I co?
I najwyraźniej nikt nie wziął sobie tego do serca!
Więcej możesz przeczytać w 16/2005 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Spis treści tygodnika Wprost nr 16/2005 (1168)