Jak powstało cesarstwo biznesu

Jak powstało cesarstwo biznesu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czerwone superkapitalistyczne diabły wygrały z Czerwoną Książeczką
Przewodniczący Mao wciąż spogląda na wielki plac Tiananmen. Skojarzenia z dramatycznymi wydarzeniami niedawnej historii Chin są tu nieuchronne. W upalną lipcową niedzielę pod portretem wodza rewolucji rozgorączkowany tłum zgotował jednak aplauz nie przewodniczącemu, lecz grupie piłkarzy Manchester United, Czerwonych Diabłów, którzy zwiedzali Pekin przed kolejnym meczem rozgrywek Asian Tour. Mao Zedong nadal patrzy jak żywy z portretów i suwenirów zdobiących stragany i kioski dla turystów. Podwieszony pod lusterkiem auta, jest też amuletem dla kierowcy taksówki, który nagminnie przekraczając prędkość, wiózł mnie wielopasmową szosą z lotniska do centrum stolicy. Tyle że autostrada - podobnie jak wyrosłe po obu stronach smukłe wieżowce - należała już do całkiem innej chińskiej bajki. Tę zapisują na co dzień wskaźniki wzrostu, który zapiera dech światu i rysuje wizję nie powstrzymanej ekspansji gospodarczej. A jeśli pojawiają się w tej bajce czerwone diabły, to są nie z maoistycznej ideologii, lecz z superkapitalistycznej Anglii.

Za ciasne tory
W ostatnich 25 latach wzrost PKB w Państwie Środka - ponad 9 proc. rocznie - bił wszelkie światowe rekordy. Skok uśpionego przez wieki, pogrążonego w zacofaniu i wstrząsanego politycznymi konwulsjami olbrzyma na pozycję szóstej gospodarki świata umożliwiły reformy zapoczątkowane w 1978 r. przez ówczesnego szefa KP Chin Deng Xiaopinga. Stopniowe przechodzenie od gospodarki centralnie sterowanej do rynkowej w połączeniu z otwarciem kraju na inwestycje zagraniczne i handel ze światem wyzwoliły niezrównany potencjał ogromnej, kilkusetmilionowej siły roboczej i pozwoliły efektywniej wykorzystywać zasoby kapitałowe i surowcowe.
- Źródła wzlotu chińskiej gospodarki tkwią także gdzie indziej, m.in. w tradycyjnej skłonności tutejszego społeczeństwa do oszczędzania - mówi "Wprost" prof. Mao Yushi, jeden z najwybitniejszych chińskich ekonomistów, szef niezależnego Unirule Institute of Economics w Pekinie. Chińska stopa oszczędności jest (o czym niewielu wie) niemal najwyższa na świecie i sięga obecnie 40 proc. To dlatego Chiny dysponują dziś ogromnym kapitałem. Kraj jest ubogi, ale ma dużo pieniędzy dzięki temu, że ludzie oszczędzają tu w nieporównanie większym stopniu niż w Ameryce Łacińskiej czy państwach Europy Środkowo-Wschodniej. Drugą przyczyną wzrostu gospodarczego Chin jest ogromna podaż, a zarazem taniość siły roboczej. Jeśli porównać płace i koszty pracy z innymi regionami świata, w Chinach należą one wciąż do najniższych. Chiński robotnik zarabia przeciętnie dziesięć razy mniej od amerykańskiego i europejskiego. W rezultacie kraj ten jest konkurencyjny w handlu międzynarodowym. Oczywistym atutem Chin jest wreszcie ich wielkość: 1,3 mld konsumentów, setki milionów rąk do pracy.
Kto wraca do Pekinu po kilkuletniej przerwie, ryzykuje zabłądzenie w miejscach, które wydawały się mu dobrze znane. Nowe horyzonty wyznaczają mnożące się jak grzyby po deszczu strzelające w niebo hotele, siedziby firm i banków, dawne senne ulice ustępują miejsca szerokim arteriom, przecinanym wiaduktami. Ubogi Pekin, który parę lat temu zaczynał się zaraz za centrum, został wyburzony i przepędzony na peryferie. Na ulicy Huixiu Dongjie, całkiem niedaleko placu Tiananmen, w wielkim pasażu handlowym na kilku poziomach pysznią się najdroższe marki perfum, biżuterii, ubrań, galanterii skórzanej. Ceny są tu na ogół wyższe niż w podobnych salonach w Europie czy USA. Klientela - wyłącznie chińska. Nieliczni cudzoziemcy to raczej przemykający się ciekawscy, oglądających przez szybę zakazany, bo zbyt drogi świat chińskiego luksusu.
Wzrost gospodarczy, nadal zawrotny, w pierwszym półroczu tego roku sięgnął 9,5 proc., teraz jednak wywołując mniej entuzjastyczne komentarze. Ekonomiści ostrzegają, że rozpędzonej chińskiej gospodarce grozi wypadnięcie z torów. Nie wytrzymuje tempa transport kolejowy, bilans energetyczny jest coraz bardziej napięty, wysoką cenę za szybki wzrost produkcji płaci środowisko naturalne. W ostatnich miesiącach dochodziło do licznych protestów na prowincji, gdzie wieśniacy domagali się (czasem skutecznie) zamknięcia fabryk zatruwających ich ziemię i plony. Z tego powodu od dwóch lat rząd realizuje program schładzania gospodarki. Za pożądane tempo wzrostu w najbliższym czasie uznano 7-7,5 proc. rocznie. Spadek poniżej tej granicy byłby zbyt niebezpieczny i grożący szybkim wzrostem bezrobocia.
Jakie są zatem granice chińskiego wzrostu? Profesor Mao Yushi obok zagrożeń ekologicznych wskazuje problemy związane z demografią. Kraj z 1,3 mld mieszkańców przechodzi teraz szybką zmianę demograficzną - przede wszystkim struktury wiekowej ludności. W Pekinie i innych dużych miastach wiele rodzin ma dziś tylko jednego potomka. To rezultat "polityki jednego dziecka", narzuconej przez władze od 1979 r. Można zatem przewidywać, że w ciągu 15 lat Chiny wkroczą w epokę starzejącego się społeczeństwa. Teraz mają nadwyżkę siły roboczej, ale za 10-15 lat będą odczuwać jej niedobór. Sygnały już widać w najszybciej rozwijającej się strefie wybrzeża. Zmniejsza się tam podaż siły roboczej, a rosną płace. Wszystko wskazuje na to, że tendencja ta będzie przybierać na sile. A to obniży konkurencyjność chińskich towarów. Dopiero jednak za kilkanaście lat.

Chiński Gini
Ograniczeniami rozwoju, zdaniem rozmówcy "Wprost", mogą też być niewydolny sektor finansowy i zła, wbrew pozorom, kondycja banków, które obok ogromnego kapitału mają miliardy niespłacalnych długów.
W rezultacie w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat może dojść do kryzysu finansowego. Poważnym problemem jest też rosnąca przepaść w dochodach między biednymi a bogatymi. Ulice w Pekinie są na ogół zadbane i czyste, nie widać brudu i biedy, typowych niegdyś dla miast w tej części Azji. Ale wielokrotnie zaczepiały mnie siedzące na chodniku kobiety z dziećmi na ręku lub dzieci proszące o drobny choćby datek. W 2004 r. liczba milionerów w Chinach wzrosła do 236 tys., a liczba multimilionerów podwoiła się do stu. W tym samym roku niemal 76 mln Chińczyków żyło za 112 USD rocznie, z tego 26 mln w absolutnej nędzy, zarabiając mniej niż 81 USD rocznie. - Z tego powodu dochodzi do zamieszek na prowincji, rośnie przestępczość - zwraca uwagę chiński ekonomista. Przy słabych wciąż rządach prawa rosnące rozwarstwienie społeczne grozi zachwianiem niezbędnej olbrzymiemu krajowi stabilności. Wielu widzi w tym największe zagrożenie dla przyszłości chińskiej gospodarki. - Teraz wszystko jest dobrze - mówi Mao Yushi. - Wzrost jest szybki, ale ukryte niebezpieczeństwo tkwi w niestabilności politycznej.
Ekonomiści i socjologowie na Zachodzie stosują tzw. współczynnik Giniego, wskazujący stopień rozwarstwienia społecznego. Kiedy jest on wyższy niż 0,40, mówią o przekroczeniu linii ostrzegawczej i groźbie konfliktów społecznych. - Jeśli zastosować ten wskaźnik do Chin, okaże się, że poziom 0,40 został dawno przekroczony - mówi "Wprost" profesor Zhang Wanli z Chińskiej Akademii Nauk Społecznych. Dlaczego zatem nie doszło w Chinach do wielkiego konfliktu społecznego? Powodem względnego spokoju, zdaniem pani profesor, może być to, że w pierwszej fazie reform ich owoce zostały względnie równo podzielone między wszystkie grupy społeczne. Inaczej mówiąc, dla ogółu obywateli poziom życia podniósł się w stosunku do okresu sprzed reform. Według oficjalnych danych, od początku reform gospodarczych w 1978 r. odsetek ludności żyjącej poniżej granicy ubóstwa zmniejszył się z 30,7 proc. do 3,1 proc. - ze strefy absolutnej nędzy udało się wyrwać ponad 250 mln Chińczyków. - Ostatnie lata przyniosły jednak szybsze pogłębianie się różnic majątkowych - dodaje prof. Zhang Wanli.

Europa tuż-tuż
Chiny wyraźnie starają się zapracować na opinię, jak określają to sami Chińczycy, "największego laboratorium zmian gospodarczych, społecznych i politycznych we współczesnej historii". W przewidywaniu przyszłych problemów społeczeństwa liczącego 1,3 mld osób w Pekinie uznano, że dalszy rozwój gospodarki będzie wymagał dokonania swego rodzaju nowego "wielkiego skoku"; tym razem jednak nie mającego nic wspólnego z szaleństwami epoki Mao. Od producenta tanich towarów dla reszty świata Chiny chcą przejść do nowej roli: państwa stawiającego na innowacyjność, na produkcję dóbr, których nikt dotychczas nie wytwarzał. Ambicje takie mogą się wydać nieco na wyrost, jeśli pamiętamy o oskarżeniach światowych koncernów pod adresem Chin o technologiczne piractwo i nielegalne kopiowanie produktów obcych firm. Faktem jest, że w Chinach wydatki na badania naukowe i rozwój gwałtownie rosną.
W 2004 r. zwiększyły się o 20 proc., do 22,3 mld USD, co odpowiadało 1,35 proc. chińskiego PKB. Bruksela już alarmuje, że Chiny zaczynają doganiać i prześcigać Unię Europejską, która na badania naukowe wydaje 1,9 proc. swego PKB.
Kilkadziesiąt minut jazdy od centrum Pekinu, nad sztucznymi jeziorami, rozciąga się chińska Dolina Krzemowa - Park Nauki i Technologii Zhongguancun. W przeszklonych instytutach i placówkach badawczych młodzi chińscy naukowcy (kraj ten "produkuje" czterokrotnie więcej inżynierów niż Stany Zjednoczone) pracują nad projektami z dziedziny elektroniki, biotechnologii czy inżynierii genetycznej. I robią pieniądze. Jak Yuan Youzhong, zastępca dyrektora generalnego firmy Nuctech. Jego przedsiębiorstwo specjalizuje się w budowie systemów prześwietlania promieniami X kontenerów i pojazdów transportowych. Sprzęt ten, używany m.in. w urzędach celnych, pozwala na szybką kontrolę wnętrza pojazdu bez jego otwierania, umożliwia skuteczne wykrywanie nielegalnego przemytu, podejrzanych towarów, narkotyków, materiałów wybuchowych, a także demaskowanie nadużyć skarbowych. Jego przydatność z punktu widzenia potrzeb bezpieczeństwa zwłaszcza po 11 września 2001 r. ogromnie wzrosła.
Nuctech powstała niedawno, bo w 1997 r. - Z 60-procentowym udziałem w globalnym rynku staliśmy się obecnie firmą przodującą na świecie - mówi "Wprost" Yuan Youzhong. Firma Nuctech została założona wyłącznie przez Chińczyków i bazuje na chińskiej technologii. Jej głównym udziałowcem jest Uniwersytet Tsing Hua w Pekinie, uważany za główną kuźnię chińskiej myśli technologicznej. Nuctech jest przykładem skutecznego przetwarzania technologii laboratoryjnej w produkt. Firma eksportuje dziś swoje systemy do wielu krajów świata: od Belgii, Norwegii i Finlandii po Tajlandię, Koreę Południową i Australię. Interesuje się też rynkiem polskim. - Polska jest ważnym krajem UE, dlatego chcielibyśmy jak najszybciej być obecni także nad Wisłą - mówi Yuan.

Dwoje do tanga
- Kiedy porównuję Chiny i Indie, myślę że gospodarka indyjska nie jest w takim stopniu rynkowa co chińska - twierdzi Mao Yushi. Mimo że Indie uchodzą za kraj bardziej demokratyczny niż Chiny, gospodarka jest tam bardziej regulowana i ma więcej ograniczeń. Ale na międzynarodowe przyznanie statusu gospodarki rynkowej Chiny będą jeszcze musiały poczekać. Powtórzył to podczas lipcowej wizyty w Pekinie przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, przypominając gospodarzom, że "do tanga trzeba dwojga". - Europejska opinia publiczna potrzebuje konkretnych rezultatów, aby traktować chińską potęgę gospodarczą nie jako zagrożenie, lecz szansę - powiedział Chińczykom Barroso, wyjaśniając, że obok usuwania nierównowagi w wymianie handlowej konieczny jest także postęp w kwestii praw człowieka.
- Rozwój gospodarczy Chin nie jest zagrożeniem, lecz stwarza ogromne szanse dla biznesu innych krajów - tak w lipcu prezydent Hu Jintao uspokajał przywódców grupy G 8 na wspólnym spotkaniu w Szkocji z pięcioma wschodzącymi gospodarkami świata, w tym Indiami i Brazylią. Chińska nadwyżka handlowa (w 2004 r. ponad 162 mld USD w wymianie z USA i ponad 78 mld euro z UE) bywa przytłaczająca, ale trzeba pamiętać, że 62 proc. wzrostu chińskiego eksportu w ostatnich 10 latach pochodziło z chińskich filii wielonarodowych koncernów mających siedziby w Ameryce, Europie i Japonii. Innymi słowy - Zachód, nakładając restrykcje na handel z Chinami, zaszkodziłby przede wszystkim sam sobie. Co ważniejsze, Chiny stały się jednym z głównych nabywców amerykańskich bonów skarbowych, pozwalających finansować idący w setki miliardów dolarów dług wewnętrzny USA. Nagła decyzja Pekinu o zainwestowaniu w inne lokaty miałaby więc katastrofalne skutki dla gospodarki amerykańskiej.
Prawda jest taka, że Chiny włączają się coraz bardziej w światowy proces globalizacji, a ich gospodarka jest w rosnącym stopniu powiązana z innymi gospodarkami, od amerykańskiej poczynając. Dlatego, choć do tanga faktycznie "trzeba dwojga", zamykanie się na wielki azjatycki kraj nazywany dziś fabryką świata byłoby ekonomicznym i handlowym absurdem. Rzecz w tym, by z chińskiego tańca wyciągnąć maksimum korzyści. - Polska nie potrafi jeszcze wykorzystać szans tkwiących w bezprecedensowej ekspansji gospodarczej Chin - mówi radca minister Marek Łyżwa, szef Wydziału Ekonomiczno-Handlowego Ambasady RP w Pekinie. Dwustronne obroty handlowe przekroczyły w 2004 r. 2,3 mld USD, z czego 560 mln USD przypadło na polski eksport, który wzrósł o 121 proc. Ujemny bilans handlowy nie jest jednak problemem: deficyt większy od naszego o niemal miliard dolarów mają na przykład Węgry, kilkanaście miliardów dolarów deficytu notuje bardzo aktywna na chińskim rynku Holandia.

Truskawki kontra ziemniaki
Chiny podbijają obce rynki, ale same także stanowią ogromny, coraz bardziej chłonny rynek, na którym polskie firmy mogą mieć spore pole do popisu. Modelowym przykładem jest prowadzona od 1998 r. współpraca naszego KGHM z Minmetals, największym chińskim holdingiem zajmującym się obrotem produktami z miedzi elektrolitycznej. Polski koncern sprzedał dotychczas do Chin 300 tys. ton miedzi, a na mocy długoterminowego kontraktu wartości miliarda dolarów, podpisanego w ubiegłym roku, sprzeda do 2010 r. jeszcze 300 tys. ton. - Wysoko oceniamy polskie kopalnie miedzi, system produkcji i dobrą organizację. Doskonale się rozumiemy, wszelkie problemy są natychmiast rozwiązywane - mówi "Wprost" prezes holdingu Zhang Shoulian. Obie firmy planują nowe projekty, w tym współpracę także na rynkach trzecich, m.in. w Afryce.
Chińczycy są jednak znacznie aktywniejsi w podbijaniu rynku polskiego niż Polacy na rynku chińskim. I chodzi nie tylko o tekstylia, obuwie czy zabawki. Chińska spółka Hutchison zbuduje w Gdyni nowoczesny terminal komputerowy (jej właściciel jest też współwłaścicielem sieci handlowej Rossmann). Producent sprzętu AGD Haier zakłada, że do 2006 r. zdobędzie 20 proc. polskiego rynku. Thomson Polska jest już własnością chińskiego TCL, który w 2004 r. przejął produkcję i prawa do marki telewizorów francuskiego koncernu. W Koszalinie, w słupskiej specjalnej strefie ekonomicznej, rusza pierwsze w Europie chińskie centrum produkcyjne, m.in. z montownią rowerów, która zapewni kilkaset miejsc pracy.
A nieszczęsne truskawki? Czy wypchną z rynku polskie mrożonki? Rozmówcy w Pekinie nazywają nagły wysyp chińskich truskawek w Europie wybrykiem natury. Uspokajają, że powierzchnia upraw w Chinach jest stosunkowo niewielka, nieproporcjonalnie mała do liczby zatrudnionych (500 mln). Na małych skrawkach ziemi wydajność dzięki dobrej organizacji i intensywnej uprawie jest jednak bardzo wysoka. Chiny szybko przechodzą też od produkcji podstawowych upraw, jak bawełna, ryż czy pszenica, do płodów wartościowych, jak brzoskwinie, warzywa, winogrona winne i stołowe i właśnie truskawki. Ale wobec takiej ekspansji niekoniecznie trzeba zamykać własne plantacje, lecz można na przykład postawić na jakość, jak to uczynił amerykański stan Kalifornia, konkurując z Chinami w handlu owocami na rynkach azjatyckich. A polskie gleby są mniej zanieczyszczone od większości gruntów zachodnioeuropejskich i dzisiaj Chińczycy na przykład chętnie kupują polskie ziemniaki sadzeniaki, tyle że sprzedawane przez... Holendrów.

Japońska droga
W Pekinie widziałem samochody o wdzięcznych nazwach Wielki Mur, Krążownik Wolności, Syn Wschodu czy Heroic, niektóre do złudzenia przypominające amerykańskie jeepy czy japońskie sedany. Mijały je volkswageny, fordy, toyoty, citroeny, hondy i mazdy, wszystkie made in China.
4 lipca do belgijskiego portu Antwerpia dotarła pierwsza partia dwustu samochodów Landwind produkowanych przez firmę Jiangling Motors Company w mieście Nanchang we wschodnich Chinach. To, co było nieuchronne, w końcu się stało. W Chinach działa dziś około 100 fabryk samochodów (wytwarzających auta ponad 60 różnych marek), w tym joint ventures założone przez czołowych producentów z USA, Europy, Japonii i Korei Południowej. Za sprawą 5 mln aut sprzedanych w 2004 r. Chiny stały się trzecim rynkiem samochodowym świata po USA (17 mln) i Japonii (5,9 mln), za dwa, trzy lata mogą być drugim, a do 2010 r. lub 2015 r. - pierwszym na świecie.
- Chiński rynek rozwija się podobnie jak każdy inny duży rynek motoryzacyjny świata, tyle że pięć razy szybciej - podkreśla szef chińskiej filii General Motors Kevin Wale.
Chińscy producenci nie ukrywają, że chcą kroczyć "drogą japońską". - Naszym celem jest sprzedaż na całym świecie - mówi An Conghui, dyrektor generalny prywatnego chińskiego koncernu Geely Group, który eksportował już swoje kompaktowe samochody do niemal 30 krajów Azji i Bliskiego Wschodu, a obecnie planuje eksport na rynki Europy i Ameryki. Inny chiński producent, Cherry Automotive ze wschodniej prowincji Anhui, ogłosił plany sprzedaży do USA 2 mln aut - od kompaktowych sedanów po samochody terenowe.
Mimo że to na razie tylko handlowe jaskółki, a nie prawdziwy biznes, w europejskim lobby samochodowym uderzono na alarm. - Przed chińskimi samochodami nie ma jednak ucieczki - mówi Marek Konieczny, szef firmy PIM Consulting, związanej z Polską Izbą Motoryzacji, który w lipcu badał w Pekinie chiński rynek samochodowy. Dlatego może lepiej wykorzystać nadchodzący trend z maksymalnym pożytkiem dla własnej gospodarki. Wychodząc z tego założenia, PIM postanowiła przygotować raport o chińskim rynku samochodowym dla polskich firm i zachęcić je do kontaktów z chińskimi partnerami, które mogłyby się zakończyć kontraktem na sprowadzenie samochodów z Państwa Środka. Byłoby to jakby zajęcie miejsca w tworzącej się już europejskiej kolejce, póki jeszcze tam ono jest. Skoro nadciąga chińska fala, zamiast dać się jej obalić, może lepiej siąść na jej grzbiecie?

Chiny pomagają Zachodowi
Czy trzeba się bać chińskiej inwazji ekonomicznej? - Istotą handlu międzynarodowego jest korzyść dla obu stron - mówi prof. Yushi. Chińskie towary są bardzo tanie, dlatego przynoszą korzyści ludziom o najróżniejszych dochodach. - One wręcz pomagają rynkowi światowemu - tłumaczy Yushi. Chiny co prawda przyczyniły się do podniesienia cen energii, ale obniżyły ceny obuwia, tekstyliów czy urządzeń elektronicznych, co pomaga w lepszej alokacji zasobów. W najbliższych latach będą eksportować samochody, lecz to nie musi koniecznie oznaczać wzrostu bezrobocia w krajach importerach. Chiny, kraj o ogromnym rynku wewnętrznym, ale dziś nadmiernie polegający na handlu międzynarodowym, nie dążą do przywrócenia w nim równowagi i zwiększenia zakupów z zagranicy. Dzisiaj tej równowagi więc nie ma, dlatego pożyteczna dla obu stron będzie m.in. rewaluacja chińskiej waluty, juana, którego wartość przez lata była sztucznie zaniżana. Ale rewaluacja o 2,1 proc., przeprowadzona w końcu lipca, jest zdecydowanie za mała. Wiele oznak rzeczywiście wskazuje na to, że rosnący chiński rynek będzie nie tylko zalewał swoimi produktami świat, ale też wchłaniał coraz więcej towarów z zewnątrz. W chińskich miastach - nie tylko w Pekinie, Szanghaju i Kantonie czy specjalnych strefach ekonomicznych na wschodnim wybrzeżu, ale także na przykład w Chongqing na zachodzie kraju, przybywa luksusowych sklepów z szyldami znanych zagranicznych marek. Francuska sieć Carrefour ma już w Chinach 60 hipermarketów, amerykańska Wal-Mart - 48. Niemal 30 proc. restauracji, jakie otworzy w tym roku McDonald's, znajdzie się w Chinach. Według prognoz banku inwestycyjnego Credit Suisse First Boston (CSFB), w ciągu następnych dziesięciu lat wydatki chińskich konsumentów będą rosły w tempie 18 proc. rocznie (wobec 2 proc. w USA) i do końca dekady zwiększą się pięciokrotnie, do 3,7 bln USD.
Chińczycy zostawiają też coraz więcej pieniędzy za granicą. W 2004 r. wyjechało do różnych krajów świata 29 mln chińskich turystów (o 48 proc. więcej niż rok wcześniej), którzy wydali tam ponad60 mld USD. Wyjazdy turystyczne z Chin rosną w tempie 12,8 proc. rocznie, trzykrotnie szybciej, niż wynosi średnia światowa, i w 2020 r. będzie już podróżować 100 mln Chińczyków. Do tego czasu, według prognoz Światowej Organizacji Turystyki, Chiny staną się największym rynkiem turystycznym świata. Dlatego cytowany CSFB przewiduje, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat chińscy konsumenci prawdopodobnie zajmą miejsce konsumentów amerykańskich jako główna siła napędowa globalnego wzrostu.
Chiny mają wiele problemów wewnętrznych, które mogą się odbić na dalszym wzroście. Ich istnienie potwierdziło w październiku plenum KC partii, zatwierdzając plan pięcioletni, który przesuwa nacisk z szybkiego wzrostu na rozwój bardziej zrównoważony. Większą wagę przywiązuje się teraz do budowy "harmonijnego społeczeństwa", wyrównania różnic grożących destabilizacją i wybuchem między regionami i grupami społecznymi. Innymi słowy, wciąż trudno wykluczyć w Chinach także mniej optymistyczne scenariusze. W globalnej gospodarce ich spełnienie się miałoby wszakże fatalne skutki nie tylko dla Państwa Środka. Może więc lepiej słuchać tych ekonomistów, którzy pokładają wiarę w skalę, potencjał, elastyczność i - co może się okazać najważniejsze - innowacyjność chińskiej gospodarki. Ostatecznie stawką jest wybór między stagnacją a wzrostem - dla wszystkich.

Inwestycyjna stolica świata
Chiny są największym odbiorcą inwestycji zagranicznych wśród rozwijających się krajów. Ich łączna wartość od rozpoczęcia reform w 1978 r. wyniosła 584,4 mld USD. W 2004 r. napłynęło ich o 13 proc. więcej niż w roku poprzednim, a tylko w pierwszych pięciu miesiącach tego roku - 22,4 mld USD. W sumie ponad 525 tys. firm ze 190 krajów otrzymało dotychczas pozwolenie na inwestowanie w Chinach. Spośród 500 największych przedsiębiorstw świata 450 zainwestowało już w Państwie Środka, a ponad 30 z nich założyło tu swoje biura regionalne. Według Ministerstwa Gospodarki w Pekinie, inwestycje zagraniczne ułatwiły "skok naprzód" chińskiej gospodarki, a obce firmy odegrały tu "bardzo ważną rolę", dając zatrudnienie 24 mln osób (10 proc. siły roboczej bez rolników). Chińskie inwestycje bezpośrednie za granicą wyniosły w 2004 r. 36,6 mld USD. 3,19 mln Chińczyków zostało wysłanych za granicę w ramach kontraktów dotyczących współpracy, wartych 36,1 mld USD.

Chiński wzlot
W 2004 r. chińskie lotnictwo cywilne przewiozło 121 mln pasażerów, rozwijając się w tempie 16 proc. rocznie (dwukrotnie szybciej, niż wynosi średnia światowa). Według prognoz Airbusa, do 2025 r. Chiny staną się drugim po USA rynkiem lotniczym świata. Według ocen Boeinga, Chiny będą potrzebowały co najmniej 2300 nowych samolotów. W lipcu Chiny kupiły 20 airbusów A330 wartości 3,1 mld USD, przygotowywany jest też kontrakt dotyczący zakupu 50 boeingów 787 Dreamliners. Od 2000 r. kraj potrzebuje co roku 1200-1600 nowych pilotów (można ich wyszkolić 600 rocznie). Dlatego władze lotnictwa zapowiedziały już rekrutację pilotów z zagranicy.

Chińskie gadanie
Według obliczeń fińskiego koncernu Nokia, na chińskim rynku jest dziś w sprzedaży 800 modeli telefonów komórkowych (w USA - około 80). Mieszkańcy wielkich metropolii, jak Szanghaj, często zmieniają komórkę co trzy miesiące (na świecie robi się to przeciętnie co 18 miesięcy), co zmusza największe firmy do coraz szybszego wprowadzania na rynek nowych modeli. Koreański Samsung oferuje w Chinach średnio jeden nowy model tygodniowo. Nokia przewiduje, że w ciągu najbliższych pięciu lat jedną czwartą nowych nabywców telefonów komórkowych będą stanowili Chińczycy.

70 USD miesięcznie
Na początku lipca oficjalna agencja Xinhua poinformowała o podniesieniu minimalnych płac w Pekinie i Szanghaju o 45 juanów (około 5 USD). Nowa płaca minimalna wzrosła tym samym z 635 juanów (77 USD) do 690 juanów (83 USD) w Szanghaju, i z 545 juanów (66 USD) do 580 juanów (70 USD) w Pekinie. Podniesiono także wysokość miesięcznej emerytury dla byłych pracowników przedsiębiorstw państwowych o 10 proc., przeciętnie do 120 juanów (15 USD). Podwyżki dotyczą wszystkich zatrudnionych w miastach, w tym robotników napływowych ze wsi, a także pracujących doraźnie w prywatnych firmach przemysłowych i handlowych.
Formalnie w Chinach nie ma ustawowej płacy minimalnej i faktyczne zarobki napływowej siły roboczej są często znacznie niższe od minimum zapewniającego przeżycie. Oficjalna stopa bezrobocia wynosi 4,2 proc. (nie obejmuje jednak rzeszy około 150 mln dorosłych z okręgów wiejskich, zatrudnionych dorywczo lub pozostających bez pracy).
W ostatnich dwóch latach mimo ogromnej podaży siły roboczej do fabryk w najszybciej rozwijających się południowych i wschodnich Chinach coraz trudniej było pozyskiwać nowych robotników zniechęconych niskimi zarobkami i złymi warunkami pracy.

Prywatne Chiny
Wiosną 2004 r. chiński parlament przyjął poprawkę do konstytucji ChRL, ustanawiającą "nienaruszalność legalnej własności prywatnej obywateli" po raz pierwszy od zwycięstwa komunistycznej rewolucji w 1949 r. Odnosi się to do wszelkich dóbr trwałych - od samochodów po budynki i mieszkania. Nadal nie ma prywatnej własności ziemi, która formalnie należy do państwa, możliwe są natomiast różne formy przekazywania gruntów w wieloletnie użytkowanie lub dzierżawę.
Szybko rośnie liczba prywatnych przedsiębiorstw. W połowie 2004 r. w Chinach było zarejestrowanych 3,44 mln prywatnych firm zatrudniających 47,14 mln osób.
Do końca roku ich liczba przekroczyła 3,8 mln. Na 400 Chińczyków przypada dziś jeden boss, właściciel prywatnej firmy, który zarabia przeciętnie 24 tys. USD rocznie. Wartość produkcji wytworzonej przez gospodarkę prywatną wzrosła w 2003 r. do 
241 mld USD (w 1989 r. - 5,1 mld USD). 33,9 proc. prywatnych właścicieli jest członkami partii komunistycznej, wielu przed przejściem do prywatnego biznesu było dyrektorami firm państwowych lub spółdzielczych.
W ostatnich dwóch latach władze zezwoliły na zakładanie prywatnych firm w nowych dziedzinach, dotychczas zastrzeżonych dla sektora państwowego. Eksperci przewidują, że w nadchodzących pięciu, dziesięciu latach gospodarka prywatna będzie rosła w tempie ponad 10 proc. rocznie i dostarczy 60 proc. wzrostu PKB.

Megamiasto Chiny
Pekin i Szanghaj, dziś liczące odpowiednio 15 mln i 20 mln mieszkańców, do 2020 r. staną się supermiastami zamieszkanymi przez 35 mln osób każde - przewidują amerykańscy urbaniści zatrudnieni jako doradcy rządu chińskiego. Będzie to efekt największej w historii migracji ludności wiejskiej do miast. Według tychże prognoz, w najbliższych 20 latach ludność 51 największych chińskich miast i aglomeracji miejskich zwiększy się do 300 mln (w 1995 r. - 132 mln). Według ocen chińskiego urzędu statystyki, w roku 2010 we wszystkich chińskich miastach będzie mieszkać połowa ludności kraju (w 1995 r. - 28 proc.). Statystyki ONZ przewidują, że do 2050 r. całkowita liczba ludności miejskiej Chin wzrośnie do miliarda. Według innych prognoz, liczba ta może zostać osiągnięta już w 2030 r. Gwałtowną urbanizację Chin napędzają ogromna nadwyżka rąk do pracy w rolnictwie i rosnące zapotrzebowanie na tanią siłę roboczą w szybko industrializujących się miastach. Wiele firm budowlanych wynajmuje niewykwalifikowanych robotników na wsi. Rozwijające się metropolie i miasta oferują liczne możliwości drobnego biznesu prywatnego � od handlu wyrobami rzemieślniczymi po prowadzenie kiosków spożywczych czy ulicznych restauracji, dają też lepszy dostęp do edukacji czy opieki zdrowotnej. Jednocześnie Chiny mają obecnie nadwyżkę ludności wiejskiej wynoszącą 150 - 200 mln, dla której nie ma zatrudnienia w modernizującym się sektorze rolnym.
Więcej możesz przeczytać w 44/2005 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Spis treści tygodnika Wprost nr 44/2005 (1196)

  • Dodatek specjalny - Test Orwella6 lis 2005Jeśli nie dbasz o zdrowie, mniej zarabiasz!1
  • Dodatek specjalny - Pigulariusz jesienny6 lis 2005Pięć sposobów na infekcję1
  • Dodatek specjalny - 200 powodów kichnięcia6 lis 2005Zarazki przeziębienia mogą się ukrywać w płucach nawet przez wiele miesięcy1
  • Dodatek specjalny - Grypa biurowa6 lis 2005Na klawiaturze komputera znajduje się pięćset razy więcej zarazków niż na desce sedesowej!1
  • Dodatek specjalny - Kłucie na zimę6 lis 2005Szczepionki na grypę i zapalenie płuc chronią przed zawałami i udarem mózgu1
  • Dodatek specjalny - Alergia na aurę6 lis 2005Przy złej pogodzie dwa razy częściej wzywamy pogotowie!1
  • Dodatek specjalny - Herbata na gorączkę6 lis 2005Gorąca kąpiel zamiast tabletek1
  • Dodatek specjalny - Inwazja superbakterii6 lis 2005W wielu krajach rozwiniętych - także w Polsce - antybiotyki są zażywane niemal tak często jak witaminy, głównie w okresie jesienno-zimowym. Od grudnia do lutego ich sprzedaż zwiększa się trzy, cztery razy. Lekarze niepotrzebnie przepisują je co...1
  • Dodatek specjalny - Mróz na receptę6 lis 2005Bóle reumatyczne nie mają żadnego związku z pogodą1
  • Dodatek specjalny - Rozcieńczanie złudzeń6 lis 2005Czysta woda ma właściwości lecznicze!1
  • Dodatek specjalny - Ewolucja talerza6 lis 2005Nawet srogą zimę można przetrwać, nie jedząc mięsa1
  • Dodatek specjalny - Zegar życia6 lis 2005W ostatnich 100 latach czas przeznacz ony na sen skróciliśmy o pięć godzin1
  • Dodatek specjalny - Eliksir urody6 lis 2005Zimno nie zawsze szkodzi urodzie1
  • Wprost od czytelników6 lis 2005Czas na trening Najlepszy piłkarz wśród polityków właśnie zademonstrował wszystkim, jak pięknie przegrywać. Udowodnił, że na politycznego piłkarza jest jeszcze zbyt szlachetny. Może jest jeszcze zbyt naiwny i jako prezydent, w...3
  • Na stronie6 lis 2005Leczenie paradoksu Kaczyńskich za pomocą janosikowego eksperymentu Kaczyńskich to drakońska kuracja3
  • Skaner6 lis 2005ŚWIAT - POLSKA Gabinet Marcinkiewicza Mniejszościowy rząd PiS jest wyraźnie stworzony pod Platformę Obywatelską. Chodzi o to, żeby partia Donalda Tuska poparła gabinet w sejmowym głosowaniu nad wotum zaufania, a po kilku miesiącach ewentualnie...8
  • Sawka czatuje6 lis 200510
  • Poczta6 lis 2005Gaz się ulatnia Polskie Górnictwo Naftowe i Gazowe w roku 2003 ogłosiło dwa przetargi na zakup gazu - 4 i 23 czerwca, a nie - jak napisano w artykule "Gaz się ulatnia" (nr 21) - dopiero w lipcu i sierpniu. Z kolei Marek Kossowski...14
  • Playback6 lis 200514
  • Okiem barbarzyńcy - Prawa ubeka - prawa obywatela6 lis 2005Chcesz wiedzieć, kto był kim w PRL? Trzeba było zostać funkcjonariuszem SB albo chociaż agentem15
  • Z życia koalicji6 lis 2005POPiSali się. Jeśli cokolwiek można porównać do wyczynów kwartetu Kaczyński, Dorn, Tusk, Rokita, to tylko masowe samobójstwa wielorybów. Ale, szanowni panowie, was, w przeciwieństwie do waleni, nikt nie będzie żałował....16
  • Z życia opozycji6 lis 2005Józefa Oleksego znowu uznano za kłamcę lustracyjnego. Chłopina jako agent wojskowy miał być zrzucony na Danię. Pewnie wziąłby pod lupę przemysł pornograficzny. Tenże Oleksy wyznał, że w wyborach prezydenckich głosował na Lecha Kaczyńskiego,...17
  • Nałęcz6 lis 2005Przerywanie obrad Sejmu w dowolnej chwili to prosta droga do sparaliżowania prac parlamentu18
  • Fotoplastykon6 lis 2005© Henryk Sawka (www.przyssawka.pl)19
  • Tylko siąść i płakać!6 lis 2005Rozmowa z Lechem Wałęsą20
  • Czuję wielki żal6 lis 2005Rozmowa z Bogdanem Borusewiczem, marszałkiem Senatu22
  • Droga do zatracenia6 lis 2005Warunkiem kompromisu PiS z PO może być ofiarowanie platformie stanowiska premiera24
  • Ekonomia zawiści6 lis 2005PiS chce zbudować koalicję zwolenników "życia z ręką w kieszeni sąsiada"28
  • Moralność niemiecka6 lis 2005Gdy obcy kapitał kupuje jedną niemiecką gazetę - to źle, gdy Niemcy opanowują całe rynki za granicą - to dobrze34
  • Hieny pogrzebowe6 lis 2005Najbardziej skorumpowany w Europie jest polski rynek usług pogrzebowych36
  • Giełda6 lis 2005Hossa Świat Mittal ukraiński Za 24,2 mld hrywien, czyli ponad 4,8 mld USD, koncern Mittal Steel kupił Kryworiżstal. Ponowny przetarg na zakup ukraińskiego kombinatu górniczo-hutniczego był transmitowany na żywo przez dwa kanały telewizyjne,...42
  • Jak powstało cesarstwo biznesu6 lis 2005Czerwone superkapitalistyczne diabły wygrały z Czerwoną Książeczką44
  • 75 lat do kapitalizmu6 lis 2005Rozmowa z Miltonem Friedmanem, laureatem Nagrody Nobla z ekonomii60
  • Alan drugi?6 lis 2005Bernanke chce być Greenspanem Busha64
  • Supersam6 lis 200566
  • Egeus niepospolitus6 lis 2005Nazwa wydaje się nieco ekscentryczna, choć wdzięczna. Zresztą samo auto też zaskakuje. Renault przenosi się nim do najwyższej klasy. Prototyp przedstawiono podczas targów we Frankfurcie, ale według zapowiedzi, seryjna wersja nie powinna się...66
  • Pieczenie parą6 lis 2005Już co trzeci Polak uznaje gotowanie na parze za najzdrowszy sposób przyrządzania posiłków - wynika z tegorocznych badań TNS OBOP. Ta forma gotowania ma też szansę być najbardziej popularną, bo zaledwie 1 proc. badanych stwierdził, że nie zamierza...66
  • Wenus z morza6 lis 2005Morskie woreczki firmy Phytomer - podgrzewane "sakiewki" z kwiatami lawendy i kryształami soli morskiej, którymi wykonuje się masaż nóg, ramion, pleców i brzucha - to kolejne po preparatach z alg czy kremach ze sproszkowanymi perłami...66
  • Rozrywkowy komputer6 lis 2005Dwaj najpotężniejsi wizjonerzy branży IT i odwieczni konkurencji Steve Jobs i Bill Gates niemal równocześnie wypuścili na rynek bliźniacze produkty. Obaj postanowili przenieść komputery z biurek w miejsce, gdzie w salonie stoi zazwyczaj telewizor....66
  • Uzależnieni od tabloidów6 lis 2005Jedynym osiągnięciem większości polskich bohaterów bulwarówek jest to, że się w nich obnażają68
  • Konserwatywny sznyt6 lis 2005Klasyczny strój niepodzielnie rządzi rynkiem męskiej mody72
  • Przeboje szos6 lis 2005Rynkowymi hitami są samochody, które najlepiej wożą nasze... marzenia76
  • Pierwsza armia III wojny światowej6 lis 2005Patrzymy na tę formację wyłącznie z perspektywy zbrodni popełnionych na polskiej ludności78
  • Know-how6 lis 2005Monopol na altruizm Pomaganie innym to cecha wyłącznie ludzi - twierdzą antropolodzy z University of California w Los Angeles. Szympansy nie są skłonne do działania na rzecz swoich towarzyszy, nawet jeśli pomagając im, nie ponoszą żadnych strat....81
  • Zawał osobowości6 lis 2005To, jak reagujemy na stresy, może zdecydować o tym, jak długo będziemy żyć82
  • Czarna wietnamka6 lis 2005Ptasia grypa zaatakuje z Afryki!86
  • Archeologia detektywistyczna6 lis 2005Ponad 200 lat po śmierci gen. Kazimierza Pułaskiego wiemy wreszcie, gdzie spoczywają jego szczątki88
  • Bez granic6 lis 2005Atak na Izrael "Każdy, kto uznaje Izrael, spłonie w ogniu gniewu muzułmańskiego narodu, a każdy islamski przywódca, który uznaje syjonistyczny reżim, uznaje tym samym podległość i porażkę islamskiego świata. Izrael musi zostać...94
  • Młot na Busha6 lis 2005Partia Republikańska przeżywa kryzys drugiej kadencji96
  • Wzywam do reformacji islamskiej6 lis 2005Rozmowa z pisarzem Salmanem Rushdiem99
  • Prasowa egzekucja6 lis 2005Europejczykom przekazano mrożące krew w żyłach wieści o Lechu Kaczyńskim, skrajnie prawicowym antysemicie102
  • Długi cień Yasukuni6 lis 2005W Azji II wojna światowa jeszcze się nie skończyła104
  • Bardzo dziki wschód6 lis 2005Demokracja, której nie ma, w kraju, którego nie ma106
  • Menu6 lis 2005WYDARZENIE TYGODNIA Nie tylko zagłada Pod lufami czołgów drużyna izraelskich chłopców walczy z palestyńskimi rówieśnikami o prawo do zabawy na prowizorycznym boisku. Ta alegoryczna historia, w której dzieci nieświadomie...108
  • Recenzje6 lis 2005110
  • Artyzm bez nudy6 lis 2005**** To film bardzo kameralny, powolny, wyciszony. Przeciwieństwo produkcji pełnych spektakularnych scen i dużej dawki rozrywki. Ale to jednocześnie film, który wcale nie musi zostać na marginesie filmów niszowych, niedochodowych i słabo...110
  • Fruwające noże, ukryte uczucia6 lis 2005 ****Każdy, kto widział wcześniejszy film Yimou Zhanga, wie, czego się można spodziewać. O ile jednak w "Hero" liczyły się przede wszystkim linki, na których fruwali aktorzy, to w "Domu Latających Sztyletów" dominuje...110
  • Warunek z Moskwy6 lis 2005***** Zwał, gnój, paw - te trzy słowa przez ostatnie lata stały się symbolami współczesnej polskiej prozy. Nic dziwnego, że sięgając po książkę Eustachego Rylskiego "Warunek", można było mieć pewne obawy. Że pisarz pójdzie śladami...110
  • Powrót Gibraltaru6 lis 2005**** "Zamach - tropem zabójców generała Sikorskiego" Tadeusza A. Kisielewskiego to kolejna książka o gibraltarskiej katastrofie. Kisielewski, będąc zwolennikiem tezy wyrażonej w tytule, nie wskazuje jednoznacznie, kto stał za zamachem....110
  • Kosmos teatralny6 lis 2005Giorgio Armani zaprojektował kostiumy do warszawskiego spektaklu Roberta Wilsona, ale cały sezon teatralny nie będzie miał takiego sznytu112
  • Piękna zgnilizna6 lis 2005Świetne obrazy Moneta, van Gogha, Picassa, Warhola czy Pollocka wydobyto z podziemia... w Iranie114
  • Apokalipsa według Pink Floyd6 lis 2005Pink Floyd jest najbardziej inspirującym kolejne rockowe pokolenia brytyjskim zespołem po The Beatles116
  • Samotność w Tokio6 lis 2005Bohaterowie Murakamiego to mieszanka delikatności i okrucieństwa, co odpowiada wymieszaniu konformizmu i dyscypliny w japońskim społeczeństwie118
  • Ueorgan Ludu6 lis 2005Jesteśmy niezawodnym ogniwem UE, ale bigosu nie oddamy TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI Nr 44 (159) Rok wyd. 4 WARSZAWA, poniedziałek 31 października 2005 r. Cena + VAT + ZUS + akcyza Wymierny wzrost zaufania do rządów PiS...120
  • Skibą w mur6 lis 2005Polski kaczy wirus jest silniejszy i szybszy od azjatyckiego syfu122