Jak podaje TOK FM, Instytut Badań Edukacyjnych wysłał do szkół ankiety ewaluacyjne dotyczące efektów braku obowiązkowych prac domowych w szkołach podstawowych. – Chcemy zobaczyć, na ile zmieniły się wyniki tych szkół, które objęło rozporządzenie względem tych, które już wcześniej nie miały prac domowych. To jest metoda tzw. różnicy w różnicach – pozwala zidentyfikować, co się wydarzyło, czyli odchylenie od trendów – wskazuje Tadeusz Gajderowicz, zastępca dyrektora IBE. Analizie zostaną poddane zarówno ankiety, które wypełnią nauczyciele, ale także wyniki egzaminu ósmoklasisty.
Ruch MEN ws. prac domowych. MEN „wylało dziecko z kąpielą”
Joanna Dobkowska, pedagog z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że MEN „wylało dziecko z kąpielą”. – Mam poczucie, że nie wzięto pod uwagę wcześniejszych wyników badań IBE, które pokazywały, że nauczyciele w Polsce – bez odgórnych decyzji – sami coraz częściej odchodzili od prac domowych. Czyli widoczny był jakiś pozytywny trend – skomentowała w rozmowie z TOK FM. Jednocześnie dr Dobkowska dodała, że część pedagogów decyzję MEN odebrało w kategorii ograniczania im autonomii. – To był dla nich negatywny sygnał, jakoby władza uznała, że wie lepiej, co jest lepsze dla uczniów – dodała.
W ocenie dr Joanny Dobkowskiej prace domowe powinny wrócić, ale w zmienionej formule. – To mogą być łamigłówki, które dzieci chętnie rozwiązują. To mogą być prace twórcze jak opowieści o rodzinie, o bliskich, albo jakieś prace plastyczne, angażujące, kreatywne. Ważne, by nie było to schematyczne rozwiązywanie zadań w domu, tylko coś, co sprawi dziecku radość, zaciekawi je – wskazuje pedagog. Jak dodała ekspertka, ważne, aby uczniowie nie byli rozliczani z prac domowych ocenami, a otrzymywali informacje zwrotną, co zrobili dobrze, a nad czym muszą popracować.
Czytaj też:
Obowiązkowa matura z matematyki? Wpis z nagraniem posłanki otworzył puszkę PandoryCzytaj też:
Biskupi przygotowują zmiany w lekcjach religii. MEN komentuje
