Zamiast powoływać specjalną komisję sejmową do zbadania afery Rywina, powinniśmy zaprosić do Polski agentów Muldera i Scully z "Archiwum X".
Stanisław Janecki
Zamiast powoływać specjalną komisję sejmową do zbadania afery Rywina, powinniśmy zaprosić do Polski agentów Muldera i Scully z "Archiwum X".
Bo to kosmici są odpowiedzialni za ostatnie niesamowite wydarzenia w polskiej polityce. Weźmy wspomnianą sprawę Lwa Rywina. Nie wiadomo, dlaczego prokurator w ogóle nie interesuje się głównym podejrzanym w tej sprawie, czyli samym Rywinem. Pamiętamy, jak w ubiegłym roku z wielkim hukiem ubrani w kominiarki i czarne kombinezony funkcjonariusze UOP doprowadzali na przesłuchanie Andrzeja Modrzejewskiego, ówczesnego prezesa Orlenu, chociaż zarzuty wobec niego były w stosunku do sprawy Rywina drobnostką. Pamiętamy, jak Jacek Turczyński, były prezes Poczty Polskiej, spędził wiele miesięcy w więzieniu, bo jedna osoba zarzuciła mu przyjęcie łapówki w wysokości 20 tys. zł. Przypomnijmy - w wypadku Rywina chodzi o propozycję łapówki 3500 razy wyższej. I nic. Widząc, co się dzieje wokół jego sprawy, sam Rywin dostosował się do postępowania prokuratorów. Napisał list do premiera Millera, w którym twierdzi, że nie mówił tego, co mówił. A nawet jeśli mówił, zupełnie co innego miał na myśli. Rację ma redaktor "Organu Ludu", który podejrzewa, że Rywin zamieszany w aferę to prostu klon Rywina właściwego. A sklonowali go kosmici. Ci sami, którzy kiedyś wylądowali w Klewkach i sklonowali Bogdana Gasińskiego.
Nie tylko prokuratura zachowuje się dziwacznie. Oto w Nowym Dworze bandyci zagonili prześladowanego przedsiębiorcę na komisariat policji (vide: "Terror City"). Kiedy się zorientowali, gdzie są, spokojnie wyszli. Policjanci nic im nie zrobili, bo co będą narażać się na pobicie przez zdecydowanych na wszystko bandziorów terroryzujących całe miasto. A to jeszcze nic, bo w Giżycku przestępcy wysadzili w powietrze policyjny radiowóz zaparkowany przed komisariatem i też nic im się nie stało. Tak mogą się zachowywać tylko klony. I to nie klony policjantów, lecz milicjantów, których po 1990 r. zapomniano wyjąć z naftaliny.
W głośnym ostatnio filmie "Znaki" kosmici tworzyli dziwne figury na polach kukurydzy. W Polsce nie mniejsze dziwy będą się teraz wydarzać na polach rzepaku. Rzepak po prostu nas uszczęśliwi. Podobnie jak żyto i ziemniaki. Z nich to bowiem robione są dodatki do paliwa. Długa jest lista biopaliwowych dobrodziejstw (vide: "Biobubel"). Tylko pozornie wygląda ona jak inwentarz szkód. Bo cóż z tego, że nie zarobią na biopaliwach polscy rolnicy, skoro zarobią niemieccy - w Polsce po prostu nie ma dość rzepaku na dodatki do paliw. Cóż z tego, że zarobią czeskie fabryki - ktoś zarobić musi, skoro w Polsce nie produkuje się dość spirytusu. No i co, że benzyna z dodatkami będzie droższa. Ale za to będzie inna. Cóż z tego, że środowisko będzie zatruwane bardziej niż przy spalaniu benzyny, skoro będą to spaliny z plonów naszej ziemi, a nie tylko z ropy wydobytej gdzieś na Syberii. No i co z tego, że budżet państwa straci 600 mln zł rocznie z tytułu ulgi w akcyzie dla rafinerii produkujących biopaliwa, skoro zarobią inni, w tym typowy polski chłop Aleksander Gudzowaty. Tak świetny pomysł mogły wysmażyć tylko klony na biopaliwowym haju. Dlaczego tylko one mają mieć dobrze?
Żeby społeczeństwo nie poczuło, że może być normalnie, w Sejmie zdecydowano, by nie można było eksmitować dłużnika nie płacącego czynszu, chyba że zapewni mu się lokal zastępczy (vide: "Bolszewicy sejmowi"). Tym samym zdecydowano, że prawo ma chronić złodzieja, a warunkiem odzyskania własności ma być obdarowanie innym fantem tego, kto nas okradł. Znowu na pewno to rozwiązanie przyjęły klony - posłów. Może być nawet gorzej - znowelizowaną ustawę forsuje klon jednego posła, rozmnożonego w 460 egzemplarzach. Ciekawe, kto był dawcą komórki. Jedna wystarczyła, bo taki pomysł mógł powstać tylko w jednokomórkowym organizmie.
Ozdrowieńczym przerywnikiem między kolejnymi atakami klonów była uroczystość wręczenia tytułu Człowiek Roku 2002 tygodnika "Wprost". Leszek Miller i Günter Verheugen są ludźmi, dla których wprowadzenie Polski do Unii Europejskiej stało się życiową misją i robili to z żelazną konsekwencją. Gdyby zachowywali się jak opisane wyżej klony, Polska wstąpiłaby nie do unii, lecz do Związku Białorusi, Kuby i Korei Północnej. Tam rządzą wyłącznie klony.
Zamiast powoływać specjalną komisję sejmową do zbadania afery Rywina, powinniśmy zaprosić do Polski agentów Muldera i Scully z "Archiwum X".
Bo to kosmici są odpowiedzialni za ostatnie niesamowite wydarzenia w polskiej polityce. Weźmy wspomnianą sprawę Lwa Rywina. Nie wiadomo, dlaczego prokurator w ogóle nie interesuje się głównym podejrzanym w tej sprawie, czyli samym Rywinem. Pamiętamy, jak w ubiegłym roku z wielkim hukiem ubrani w kominiarki i czarne kombinezony funkcjonariusze UOP doprowadzali na przesłuchanie Andrzeja Modrzejewskiego, ówczesnego prezesa Orlenu, chociaż zarzuty wobec niego były w stosunku do sprawy Rywina drobnostką. Pamiętamy, jak Jacek Turczyński, były prezes Poczty Polskiej, spędził wiele miesięcy w więzieniu, bo jedna osoba zarzuciła mu przyjęcie łapówki w wysokości 20 tys. zł. Przypomnijmy - w wypadku Rywina chodzi o propozycję łapówki 3500 razy wyższej. I nic. Widząc, co się dzieje wokół jego sprawy, sam Rywin dostosował się do postępowania prokuratorów. Napisał list do premiera Millera, w którym twierdzi, że nie mówił tego, co mówił. A nawet jeśli mówił, zupełnie co innego miał na myśli. Rację ma redaktor "Organu Ludu", który podejrzewa, że Rywin zamieszany w aferę to prostu klon Rywina właściwego. A sklonowali go kosmici. Ci sami, którzy kiedyś wylądowali w Klewkach i sklonowali Bogdana Gasińskiego.
Nie tylko prokuratura zachowuje się dziwacznie. Oto w Nowym Dworze bandyci zagonili prześladowanego przedsiębiorcę na komisariat policji (vide: "Terror City"). Kiedy się zorientowali, gdzie są, spokojnie wyszli. Policjanci nic im nie zrobili, bo co będą narażać się na pobicie przez zdecydowanych na wszystko bandziorów terroryzujących całe miasto. A to jeszcze nic, bo w Giżycku przestępcy wysadzili w powietrze policyjny radiowóz zaparkowany przed komisariatem i też nic im się nie stało. Tak mogą się zachowywać tylko klony. I to nie klony policjantów, lecz milicjantów, których po 1990 r. zapomniano wyjąć z naftaliny.
W głośnym ostatnio filmie "Znaki" kosmici tworzyli dziwne figury na polach kukurydzy. W Polsce nie mniejsze dziwy będą się teraz wydarzać na polach rzepaku. Rzepak po prostu nas uszczęśliwi. Podobnie jak żyto i ziemniaki. Z nich to bowiem robione są dodatki do paliwa. Długa jest lista biopaliwowych dobrodziejstw (vide: "Biobubel"). Tylko pozornie wygląda ona jak inwentarz szkód. Bo cóż z tego, że nie zarobią na biopaliwach polscy rolnicy, skoro zarobią niemieccy - w Polsce po prostu nie ma dość rzepaku na dodatki do paliw. Cóż z tego, że zarobią czeskie fabryki - ktoś zarobić musi, skoro w Polsce nie produkuje się dość spirytusu. No i co, że benzyna z dodatkami będzie droższa. Ale za to będzie inna. Cóż z tego, że środowisko będzie zatruwane bardziej niż przy spalaniu benzyny, skoro będą to spaliny z plonów naszej ziemi, a nie tylko z ropy wydobytej gdzieś na Syberii. No i co z tego, że budżet państwa straci 600 mln zł rocznie z tytułu ulgi w akcyzie dla rafinerii produkujących biopaliwa, skoro zarobią inni, w tym typowy polski chłop Aleksander Gudzowaty. Tak świetny pomysł mogły wysmażyć tylko klony na biopaliwowym haju. Dlaczego tylko one mają mieć dobrze?
Żeby społeczeństwo nie poczuło, że może być normalnie, w Sejmie zdecydowano, by nie można było eksmitować dłużnika nie płacącego czynszu, chyba że zapewni mu się lokal zastępczy (vide: "Bolszewicy sejmowi"). Tym samym zdecydowano, że prawo ma chronić złodzieja, a warunkiem odzyskania własności ma być obdarowanie innym fantem tego, kto nas okradł. Znowu na pewno to rozwiązanie przyjęły klony - posłów. Może być nawet gorzej - znowelizowaną ustawę forsuje klon jednego posła, rozmnożonego w 460 egzemplarzach. Ciekawe, kto był dawcą komórki. Jedna wystarczyła, bo taki pomysł mógł powstać tylko w jednokomórkowym organizmie.
Ozdrowieńczym przerywnikiem między kolejnymi atakami klonów była uroczystość wręczenia tytułu Człowiek Roku 2002 tygodnika "Wprost". Leszek Miller i Günter Verheugen są ludźmi, dla których wprowadzenie Polski do Unii Europejskiej stało się życiową misją i robili to z żelazną konsekwencją. Gdyby zachowywali się jak opisane wyżej klony, Polska wstąpiłaby nie do unii, lecz do Związku Białorusi, Kuby i Korei Północnej. Tam rządzą wyłącznie klony.
Więcej możesz przeczytać w 3/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.