Umrzeć za Bagdad
Od 1 maja, kiedy prezydent USA George W. Bush ogłosił zakończenie działań bojowych w Iraku, zginęło tam ponad czterystu żołnierzy koalicji, a ponad dwa tysiące zostało rannych. Największe straty ponieśli Amerykanie (386 ofiar śmiertelnych) oraz Brytyjczycy (51 zabitych). Po jednym żołnierzu stracili Duńczycy, Ukraińcy, Hiszpanie i Polacy. Według amerykańskich ekspertów, ataki na wojska koalicyjne stają się coraz bardziej precyzyjne. Zdaniem wywiadu USA, dzieje się tak, gdyż zamachami zaczęli kierować iraccy wojskowi oraz międzynarodowi terroryści. Już 51 proc. obywateli USA twierdzi, że "liczba amerykańskich ofiar w Iraku jest nie do zaakceptowania".
(GREG)
Rycerz satrapa
Robert Mugabe, przywódca Zimbabwe, jest dziś w oczach świata krwawym kacykiem kurczowo trzymającym się władzy. Okazuje się, że Mugabe, jak przystało na przywódcę kraju należącego do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, cały czas może używać - przyznany przez królową - tytuł honorowego rycerza. Chris Mullin, brytyjski minister ds. Afryki, uważa, że Mugabe powinien stracić rycerski pas, i złożył w tej sprawie odpowiednie dokumenty w brytyjskim parlamencie. Zimbabwe, dawniej perła i spichlerz Afryki, zostało w ciągu kilku lat doprowadzone do zapaści gospodarczej przez nie przemyślaną "reformę rolną" przeprowadzaną przez Mugabe. Trzy czwarte mieszkańców Zimbabwe nie ma pracy, a inflacja we wrześniu przekroczyła 380 proc. i rośnie w tempie procentu dziennie. Opozycja jest bita i zastraszana, a jej przywódcy siedzą w więzieniu, oczekując na procesy. Rycerz Mugabe jeździ sobie po kraju i o wszystko obwinia białych.
(KP)
Krótszy długi marsz
Słynny długi marsz chińskich komunistów z przewodniczącym Mao Tse-tungiem na czele wcale nie był tak długi, jak do tej pory sądzono. W 1934 r. stutysięczna armia Mao atakowana przez nacjonalistów Czang Kaj-szeka wyruszyła z bazy w południowej prowincji Jiangxi. Przez 368 dni przeszła przez cały kraj, pokonując, jak dotychczas twierdzili historycy, 9,6 tys. km. Do dziś ten marsz uważa się za punkt zwrotny wojny komunistów z Kuomintangiem. W jej wyniku w Chinach objął władzę Mao. Historyczne dane o długości trasy, jaką przeszła jego armia, zweryfikowali Ed Jocelyn i Andy McEwen, dwaj Brytyjczycy mieszkający w Pekinie. Rok temu wpadli na pomysł, aby jeszcze raz przejść trasą armii Mao. Gdy ukończyli swój marsz, okazało się, że pokonali tylko 6,5 tys. km.
(WAK)
Ambasador Rosji Berlusconi
Silvio Berlusconi nie tylko uwierzył ostatnio w słowa Putina, że to naród czeczeński jest zły, a Rosjanie dobrzy, nie tylko uznał, że finansujący opozycyjną partię Jabłoko Michaił Chodorkowski jest pospolitym gangsterem, ale zdecydował się na gorliwą obronę Putinowskiej Rosji. Berlusconi zaatakował światową prasę. "Czytam w zagranicznych mediach - powiedział - o rzekomym braku wolności prasy we Włoszech. Ale wystarczy pójść do pierwszego kiosku, by się przekonać, że 85 proc. włoskich gazet jest wręcz wroga mojemu rządowi. Tak samo zagraniczna prasa fałszywie przedstawia sytuację w Czeczenii. To czeczeńscy terroryści atakują bezbronnych Rosjan i Federacja Rosyjska nigdy nie odpowiedziała na te zamachy na porównywalną skalę".
"Mój przyjaciel Putin - stwierdził Berlusconi - zapewnił mnie, że w Rosji wymiar sprawiedliwości nigdy nie będzie wykorzystywany do celów politycznych. Ten człowiek [Chodorkowski - przyp. red.] popełnił przestępstwa, nie płacił podatków i za to odpowie przed niezawisłym sądem. Ja sam gotów jestem uczynić się gwarantem tego, że Putin jest demokratą i szczerze pragnie, by Rosja stała się państwem prawa".
Skandalicznie zachowali się Romano Prodi, przewodniczący Komisji Europejskiej, i Javier Solana, odpowiedzialny za politykę zagraniczną i bezpieczeństwa UE. Mimo że widać było wyraźnie, jak ciemnieli na twarzy podczas wystąpienia Berlusconiego, kiedy oddano im głos, zdołali wydukać tylko okrągłe frazesy.
Berlusconi zrobił wszystko, by sprawy Czeczenii i Jukosu nie stanęły na porządku obrad podczas szczytu UE - Rosja. Efekt? Rosja przyznała włoskiemu (półpaństwowemu jeszcze) koncernowi ENI prawo do reeksportu rosyjskich nośników energii na rynkach trzecich! Oznacza to dla Włoch miliardy w żywej gotówce. Żaden inny koncern nie ma podobnego przywileju. Berlusconi postawił też sobie zadanie uczynienia z Włoch pierwszego partnera handlowego Rosji. Na razie są nim Niemcy, ale Putin obiecał stworzyć dla włoskich firm specjalne strefy gospodarcze, gwarantując im wszelkie ułatwienia i zwolnienia z podatków. Kilka miesięcy po śmierci Gianniego Agnellego, jego brat i następca Umberto oświadczył po spotkaniu z Putinem, że Fiat wraca na rynek rosyjski. Nie wyjawił, na jakich warunkach, a byłoby to ciekawe. Gianni uważał, że to operacja nieopłacalna.
Putin uzyskał w Rzymie to, czego chciał: obietnicę zniesienia dla Rosjan wiz do UE, a więc i do Polski, obietnicę nieograniczonego i bezcłowego transportu towarów do obwodu kaliningradzkiego (i stamtąd), obietnicę poparcia Rosji przy jej przyjmowaniu do WTO "do końca roku 2004" - jak oświadczył Prodi; utworzenie czterech "wspólnych przestrzeni" - gospodarczej, bezpieczeństwa, zagranicznej i kulturalno-naukowej - i - co było ważne dla Polski - obietnicę rychłego uregulowania sprawy "silnych rosyjskich interesów gospodarczych" w 10 krajach przystępujących do UE. Wymianę handlową z tymi krajami regulują porozumienia dwustronne, które zostaną zastąpione ramowym porozumieniem z UE, o wiele mniej korzystnym dla Rosji.
Jacek Pałasiński
Rzym
Od 1 maja, kiedy prezydent USA George W. Bush ogłosił zakończenie działań bojowych w Iraku, zginęło tam ponad czterystu żołnierzy koalicji, a ponad dwa tysiące zostało rannych. Największe straty ponieśli Amerykanie (386 ofiar śmiertelnych) oraz Brytyjczycy (51 zabitych). Po jednym żołnierzu stracili Duńczycy, Ukraińcy, Hiszpanie i Polacy. Według amerykańskich ekspertów, ataki na wojska koalicyjne stają się coraz bardziej precyzyjne. Zdaniem wywiadu USA, dzieje się tak, gdyż zamachami zaczęli kierować iraccy wojskowi oraz międzynarodowi terroryści. Już 51 proc. obywateli USA twierdzi, że "liczba amerykańskich ofiar w Iraku jest nie do zaakceptowania".
(GREG)
Rycerz satrapa
Robert Mugabe, przywódca Zimbabwe, jest dziś w oczach świata krwawym kacykiem kurczowo trzymającym się władzy. Okazuje się, że Mugabe, jak przystało na przywódcę kraju należącego do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, cały czas może używać - przyznany przez królową - tytuł honorowego rycerza. Chris Mullin, brytyjski minister ds. Afryki, uważa, że Mugabe powinien stracić rycerski pas, i złożył w tej sprawie odpowiednie dokumenty w brytyjskim parlamencie. Zimbabwe, dawniej perła i spichlerz Afryki, zostało w ciągu kilku lat doprowadzone do zapaści gospodarczej przez nie przemyślaną "reformę rolną" przeprowadzaną przez Mugabe. Trzy czwarte mieszkańców Zimbabwe nie ma pracy, a inflacja we wrześniu przekroczyła 380 proc. i rośnie w tempie procentu dziennie. Opozycja jest bita i zastraszana, a jej przywódcy siedzą w więzieniu, oczekując na procesy. Rycerz Mugabe jeździ sobie po kraju i o wszystko obwinia białych.
(KP)
Krótszy długi marsz
Słynny długi marsz chińskich komunistów z przewodniczącym Mao Tse-tungiem na czele wcale nie był tak długi, jak do tej pory sądzono. W 1934 r. stutysięczna armia Mao atakowana przez nacjonalistów Czang Kaj-szeka wyruszyła z bazy w południowej prowincji Jiangxi. Przez 368 dni przeszła przez cały kraj, pokonując, jak dotychczas twierdzili historycy, 9,6 tys. km. Do dziś ten marsz uważa się za punkt zwrotny wojny komunistów z Kuomintangiem. W jej wyniku w Chinach objął władzę Mao. Historyczne dane o długości trasy, jaką przeszła jego armia, zweryfikowali Ed Jocelyn i Andy McEwen, dwaj Brytyjczycy mieszkający w Pekinie. Rok temu wpadli na pomysł, aby jeszcze raz przejść trasą armii Mao. Gdy ukończyli swój marsz, okazało się, że pokonali tylko 6,5 tys. km.
(WAK)
Ambasador Rosji Berlusconi
Silvio Berlusconi nie tylko uwierzył ostatnio w słowa Putina, że to naród czeczeński jest zły, a Rosjanie dobrzy, nie tylko uznał, że finansujący opozycyjną partię Jabłoko Michaił Chodorkowski jest pospolitym gangsterem, ale zdecydował się na gorliwą obronę Putinowskiej Rosji. Berlusconi zaatakował światową prasę. "Czytam w zagranicznych mediach - powiedział - o rzekomym braku wolności prasy we Włoszech. Ale wystarczy pójść do pierwszego kiosku, by się przekonać, że 85 proc. włoskich gazet jest wręcz wroga mojemu rządowi. Tak samo zagraniczna prasa fałszywie przedstawia sytuację w Czeczenii. To czeczeńscy terroryści atakują bezbronnych Rosjan i Federacja Rosyjska nigdy nie odpowiedziała na te zamachy na porównywalną skalę".
"Mój przyjaciel Putin - stwierdził Berlusconi - zapewnił mnie, że w Rosji wymiar sprawiedliwości nigdy nie będzie wykorzystywany do celów politycznych. Ten człowiek [Chodorkowski - przyp. red.] popełnił przestępstwa, nie płacił podatków i za to odpowie przed niezawisłym sądem. Ja sam gotów jestem uczynić się gwarantem tego, że Putin jest demokratą i szczerze pragnie, by Rosja stała się państwem prawa".
Skandalicznie zachowali się Romano Prodi, przewodniczący Komisji Europejskiej, i Javier Solana, odpowiedzialny za politykę zagraniczną i bezpieczeństwa UE. Mimo że widać było wyraźnie, jak ciemnieli na twarzy podczas wystąpienia Berlusconiego, kiedy oddano im głos, zdołali wydukać tylko okrągłe frazesy.
Berlusconi zrobił wszystko, by sprawy Czeczenii i Jukosu nie stanęły na porządku obrad podczas szczytu UE - Rosja. Efekt? Rosja przyznała włoskiemu (półpaństwowemu jeszcze) koncernowi ENI prawo do reeksportu rosyjskich nośników energii na rynkach trzecich! Oznacza to dla Włoch miliardy w żywej gotówce. Żaden inny koncern nie ma podobnego przywileju. Berlusconi postawił też sobie zadanie uczynienia z Włoch pierwszego partnera handlowego Rosji. Na razie są nim Niemcy, ale Putin obiecał stworzyć dla włoskich firm specjalne strefy gospodarcze, gwarantując im wszelkie ułatwienia i zwolnienia z podatków. Kilka miesięcy po śmierci Gianniego Agnellego, jego brat i następca Umberto oświadczył po spotkaniu z Putinem, że Fiat wraca na rynek rosyjski. Nie wyjawił, na jakich warunkach, a byłoby to ciekawe. Gianni uważał, że to operacja nieopłacalna.
Putin uzyskał w Rzymie to, czego chciał: obietnicę zniesienia dla Rosjan wiz do UE, a więc i do Polski, obietnicę nieograniczonego i bezcłowego transportu towarów do obwodu kaliningradzkiego (i stamtąd), obietnicę poparcia Rosji przy jej przyjmowaniu do WTO "do końca roku 2004" - jak oświadczył Prodi; utworzenie czterech "wspólnych przestrzeni" - gospodarczej, bezpieczeństwa, zagranicznej i kulturalno-naukowej - i - co było ważne dla Polski - obietnicę rychłego uregulowania sprawy "silnych rosyjskich interesów gospodarczych" w 10 krajach przystępujących do UE. Wymianę handlową z tymi krajami regulują porozumienia dwustronne, które zostaną zastąpione ramowym porozumieniem z UE, o wiele mniej korzystnym dla Rosji.
Jacek Pałasiński
Rzym
Więcej możesz przeczytać w 46/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.