Powrót łajdaka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przegrał półtora miliarda dolarów, trafił do więzienia, wrócił na salony i znów gra!
Przegrał półtora miliarda dolarów, trafił do więzienia, wrócił na salony i znów gra

Jest mi niezwykle przykro z powodu kłopotu, jaki wam zostawiam. (...) Przepraszam, Nick" - faks o takiej treści dotarł 24 lutego 1995 r. do biura brytyjskiego banku Barings w Singapurze. Z hotelu Regent w malezyjskiej stolicy Kuala Lumpur wysłał go Nicholas William Leeson, 28-letni wówczas trader Baringsa (osoba obracająca papierami wartościowymi za pieniądze banku). Kolegów z singapurskiej filii przepraszał za narażenie banku na straty, które - jak się później okazało - sięgnęły 850 mln funtów, czyli około 1,5 mld USD! Trzy dni później stało się oczywiste, że najbardziej szacowny brytyjski bank inwestycyjny, prowadzący m.in. rachunki rodziny królewskiej, zbankrutował po 233 latach działalności. Poszedł pod młotek za jednego funta. Pracę straciło 1200 osób.
Leesona, który autobiograficzną książkę zatytułował "Łajdak na giełdzie" (w oryginale "Rogue Trader"), skazano na 6,5 roku więzienia. By spłacić adwokatów i pokryć koszty sądowe, musiał zastawić dom i sprzedać niemal wszystko, co posiadał. Brytyjskie sądy na poczet pozostałych długów zamroziły m.in. 800 tys. USD, które zarobił na honorariach autorskich z książki, i 160 tys. USD, jakie "Daily Mirror" zapłacił za prawa do jego historii. Leeson musi się tłumaczyć przed sędzią z każdego większego wydatku i wyjaśniać, skąd wziął pieniądze. Nie próżnuje jednak. Zarabia, opowiadając o tym, że nie ma procedur nadzoru i audytu zdolnych całkowicie wyeliminować możliwość ogromnych nadużyć w instytucjach finansowych. Prowadzi wykłady dla bankowców, występuje z odczytami na uczelniach ekonomicznych (teksty można zamówić na płycie CD za - bagatela - 3,5 tys. USD). Jest dyżurnym "mówcą do wynajęcia". Internetowy serwis firmy Speakers UK zachęca do skorzystania z usług Nicka: wystarczy, że zapłacisz określoną sumę, a podczas firmowego balu czy rodzinnego obiadu opowie on barwnie, "jak zrujnował bankowe imperium, które kredytowało jeszcze wojny napoleońskie", jak siedział w więzieniu w Singapurze albo walczył z rakiem (pytać pod numerem tel. 0044 08454583707). Jak donosi BBC, Leeson współtworzy też ostatnio hazardowy portal Celebpoker.com. Dzięki niemu internauci będą mogli w sieci zagrać ze znanymi osobami, w tym z "człowiekiem, który przegrał 850 mln funtów", w... pokera o pieniądze.

Pechowa ósemka
Leeson, syn tynkarza z angielskiego Watford, już w wieku 18 lat podjął pracę w królewskim banku Cottus & Co., choć szkołę ukończył z wynikami raczej miernymi (oblał egzaminy końcowe z matematyki!). Szybko się jednak uczył i w 1989 r. trafił do Barings Securities. Był urzędnikiem rozliczającym transakcje instrumentami pochodnymi - kontraktami terminowymi (futures) oraz opcjami - stanowiącymi rodzaj giełdowych zakładów o wartość indeksu albo poszczególnych akcji. Chciał być jednak maklerem i zamiast prowadzić rachunki, zaczął inwestować pieniądze banku na giełdach. W nagrodę za sukcesy odniesione w indonezyjskim oddziale Baringsa w Dżakarcie został wkrótce menedżerem biura w szybko rozwijającym się Singapurze. Tu, wykorzystując ryzykowne instrumenty giełdowe, zrobił furorę. W 1993 r. wraz z żoną Lisą zarobił dla Baringsa 10 mln funtów - 10 proc. rocznego zysku banku! Sukcesy Leesona sprawiły, że bank faktycznie dał mu wolną rękę. Prowadził transakcje na singapurskim parkiecie Sinex oraz japońskiej giełdzie w Osace, obstawiając przyszłą wartość najważniejszego w Azji indeksu tokijskiego Nikkei 225.
Początek końca nastąpił 17 lipca 1992 r. Według Leesona, jedna z nowych pracownic przez omyłkową transakcję spowodowała wówczas stratę w wysokości 20 tys. funtów. Takie błędy księgowano na "rachunku błędów", ale Leeson tego nie zrobił. Stratę ukrył na stworzonym wcześniej rachunku, o którym nadzór Baringsa zapomniał. Nadał mu numer 88888 - ósemka to szczęśliwa liczba dla Chińczyków, tym razem okazała się jednak nader pechowa. Zbyt ambitny, by się przyznać do porażek, Leeson stopniowo coraz więcej nieudanych transakcji księgował na rachunku 88888. Było to możliwe, gdyż nie tylko pracował na parkiecie, ale też sam prowadził biuro oddziału, kontrolując księgi (te funkcje powinny być rozdzielone). Do grudnia 1994 r. na rachunku widniało już 512 mln USD strat. Trader wciąż liczył, że dzięki nowym transakcjom odrobi je, więc grał coraz ryzykowniej o coraz większe stawki. Na początku 1995 r. kupił ponad 20 tys. kontraktów terminowych, zakładając, że Nikkei nie spadnie poniżej 19 tys. punktów. Założenie wydawało się racjonalne, bo japońska gospodarka wychodziła z recesji, ale 17 stycznia w Kobe doszło do tragicznego trzęsienia ziemi, po którym indeks giełdy w Tokio spadł o 7 proc. i nie odbił się przez następne tygodnie. W końcu lutego na rachunku 88888 strata przekroczyła 1,1 mld USD. W czwartek 23 lutego 1995 r. Leeson wyszedł z biura Baringsa w Singapurze i już do niego nie wrócił. Zaniepokojeni jego nieobecnością szefowie z centrali w Londynie dwa dni później odkryli tajne konto i poznali rozmiary katastrofy. Wybuchła bomba. Straty Baringsa urosły jeszcze do 1,5 mld USD, po czym bank ogłosił upadłość. Tradera zatrzymano 2 marca na lotnisku we Frankfurcie. Singapur zażądał ekstradycji.

Trzęsienie rynków
Z pewnością Leeson nie jest największym przegranym naszych czasów. Dość wspomnieć, że majątek japońskiego krezusa Masayoshi Sona w ciągu ledwie trzech lat (od 2000 r.) stopniał z 76 mld USD do 1,1 mld USD. Fenomen "gówniarza", który zrujnował kilkusetletnią instytucję finansową de facto w kilka tygodni, zadziwił jednak świat. Gdy po zwolnieniu z singapurskiego więzienia Leeson wylądował na londyńskim Heathrow, tłumy witały go niczym gwiazdę muzyki pop albo Hollywood. Był uosobieniem epoki yuppie, kiedy młodzi, przebojowi ludzie w świecie biznesu dokonywali rzeczy, których nie potrafili zrozumieć ich przełożeni. Mało kto wierzył szefom Baringsa, którzy zaklinali się, że nic nie wiedzieli o rachunku 88888 ani o ryzykownych operacjach Leesona. Niewykluczone, że przyjmowali pokrętne wyjaśnienia tradera, bojąc się przyznać, że nie wiedzą, o czym mówi. Wystarczyło, że zarabiał krocie.
Do czasu nakręcenia się spirali "błędów" Leeson był przecież gwiazdą banku. Miał pensję w wysokości 50 tys. funtów rocznie, dostawał jeszcze 150 tys. funtów premii, miał luksusowe auta, jeździli z żoną, gdziekolwiek zapragnęli, byli królami nocnego życia Singapuru. Gdyby nie trzęsienie ziemi, mógł nie stracić, lecz nawet zarobić miliardy dolarów. Skończyło się jednak trzęsieniem światowych giełd i brytyjskiego systemu bankowego. Dzięki współpracy z singapurską prokuraturą Leesonowi postawiono zarzuty popełnienia tylko dwóch przestępstw z jedenastu, o jakie go oskarżano. Został skazany na 6,5 roku pozbawienia wolności w więzieniu Changi. Celę dzielił z dwoma kryminalistami, spał na słomianym sienniku, udało mu się tylko wywalczyć prawo do zachodnioeuropejskich posiłków. Sam Nick uważa, że spotkała go kara niewspółmierna do winy, gdyż nigdy nie ukradł pieniędzy Baringsa, a "jedynie" ukrywał straty. Klienci teoretycznie nie ponieśli strat, bowiem bank wraz z długami przejęła holenderska grupa ING. Leeson słabo skrywa rozczarowanie tym, iż nigdy nie pociągnięto do odpowiedzialności jego szefów z Londynu. Raport Bank of England obarczył go całą winą za aferę, ale Nick przypomina, że podobny raport władz Singapuru i giełdy Simex zarzucił kierownictwu Baringsa co najmniej ignorancję, jeśli nie świadome tolerowanie ryzyka, jakim było bezkrytyczne autoryzowanie gigantycznych transakcji.

Życie jest nowelą
Film o Leesonie po prostu musiał powstać (w "Maklerze bez skrupułów", który wszedł na ekrany w 1999 r., tytułową postać zagrał Ewan McGregor). Rzadko życie podsuwa reżyserom gotowy, idealny scenariusz. W największej aferze finansowej lat 90. nie zabrakło wątku romantycznego i osobistych dramatów. Lisa, by regularnie widywać męża w singapurskim więzieniu, zatrudniła się jako stewardesa. "Nie było męża bardziej dumnego ze swej żony" - pisał Nick w książce. Opisując szczegóły sprawy, zdradził jednak, że utrzymywał dość zażyłe kontakty z azjatyckimi gejszami, czego żona już nie zniosła. Rozwiedli się, a po pewnym czasie Lisa wyszła za mąż za... tradera z londyńskiego City.
W więzieniu u Leesona wykryto raka jelita. Przeszedł na miejscu operację usunięcia guza i chemioterapię. Jest zdrowy. Dziś w niczym nie przypomina aroganckiego młodego tradera, który zarabiał i tracił miliony, opijając to morzem alkoholu. Ożenił się z Irlandką Leoną Tormay, zaczął biegać, skończył studia psychologiczne w Middlesex University. Wspomaga instytucje charytatywne i wciąż zarabia pieniądze na opowiadaniu swej historii. Żyłki do hazardu jednak się nie wyzbył. David Donovan, szef portalu Celebpoker.com, uspokaja, że Nick będzie mógł licytować w karcianym hazardzie tylko do 500 USD. Ale czy ktoś go sprawdzi?

Poczet hazardzistów
Yasuo Hamanaka,
makler japońskiego koncernu miedziowego Sumitomo, w 1985 r. naraził firmę na stratę 30 mln USD. Próbując ją odrobić, prowadził nielegalne operacje finansowe, które przyniosły kolejne straty. Ich wartość w 1996 r. sięgnęła 2,6 mld USD.
John Rusnak,
trader amerykańskiego banku Allfirst, filii irlandzkiego Allied Irish Banks, w 2002 r. zdefraudował 750 mln USD. Dokonywał nie autoryzowanych transakcji na rynku walutowym, które miały służyć ukryciu strat ponoszonych na innych jego operacjach.
Yang Jui-jen,
prezes jednego z tajwańskich banków, grając bez powodzenia na giełdzie, w 2000 r. stracił 400 mln USD należących do banku. Po aresztowaniu przekupywał więziennych strażników i codziennie zlecał dalsze zakupy akcji.
Daniel Gordon,
szef departamentu papierów firm energetycznych w banku inwestycyjnym Merrill Lynch, w 2000 r. poprzez spółkę z Karaibów wyprowadził z banku na prywatne konta 43 mln USD.
Peter Young,
prezes funduszu MGAM European Growth Trust, stracił niemal 200 mln USD, inwestując w akcje spółek internetowych tuż przed wielką bessą. Wielokrotnie złamał brytyjskie prawo, przekraczając dopuszczalne limity inwestowania pieniędzy klientów w firmy nie notowane na giełdzie.
Pracownik Deutsche Banku (jego personaliów nie ujawniono) w 1995 roku stracił na transakcjach papierami dłużnymi około 25 mln USD. Złamał bankowe regulaminy, przekraczając ustalone limity dopuszczalnej wysokości różnych rodzajów inwestycji.

Mogłem zrobić wszystko
Rozmowa z Nickiem Leesonem

Łukasz Jędrzejak: Jak się dziś czuje ktoś, kto unicestwił Baringsa, jeden z największych banków świata?
Nick Leeson: Opinia publiczna obarczyła mnie całą winą za upadek banku. Niesłusznie. Najłatwiej jest zwalić wszystko na jednego człowieka. To wygląda niesłychanie kolorowo, jak w hollywodzkim filmie sensacyjnym. Dopiero w śledztwie i procesie sądowym można właściwie rozłożyć ciężar winy, także na instytucje finansowe. I tak się stało, ale mało kto to dostrzegł. Winny pozostał Leeson.
- Czy dziś, mimo wprowadzenia ścisłych reguł nadzoru w bankach, broker mógłby otworzyć tajny rachunek na wzór słynnego 88888?
- Procedury kontroli są z reguły proste i skuteczne. Tyle że nie są właściwie stosowane albo wcale się ich nie stosuje. Na skutek ludzkiego błędu lub celowego, sprytnego działania każdy system może zawieść. Afery finansowe są przecież codziennością, by wspomnieć sprawę banku Allfirst w USA czy skandal sprzed kilku tygodni we włoskim koncernie Parmalat, gdzie odkryto m.in. nie istniejący rachunek bankowy.
- Na stworzonym przez siebie rachunku ukrywał pan straty banku poniesione na nietrafionych megatransakcjach. Nie korciło pana, by wykorzystać je także do innych celów?
- Nie, choć taka możliwość istniała. Praktycznie mogłem zrobić wszystko. Wyprowadzanie pieniędzy z banku wymagałoby tylko zastosowania bardziej skomplikowanego mechanizmu i obejścia większej liczby zabezpieczeń. Faktycznie, w Baringsie mogłem wypłacić dosłownie każdą sumę, komukolwiek chciałem. Ale tego nie robiłem. To, co uczyniłem, nie było "szatańską, skomplikowaną defraudacją", jak to często przedstawiano.
- Czy po upadku Baringsa zdarza się jeszcze, by banki pozostawiały odpowiedzialność za setki milionów dolarów w rękach pojedynczych osób, niekoniecznie szefów gigantycznych instytucji finansowych?
- Jestem pewien, że tak. W bankach kreuje się często bogów - najlepszych, najzdolniejszych, wszechmocnych. Dlatego lepszy nadzór nad ich pracą jest niezbędny. W Baringsie nigdy na serio nie sprawdzano moich transakcji ani zysków, o których pisałem w raportach. I nie sprawdza się tego w wielu bankach świata, nawet tych najbardziej znanych.

Rozmawiał
Łukasz Jędrzejak
Londyn
Więcej możesz przeczytać w 2/2004 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Spis treści tygodnika Wprost nr 2/2004 (1102)

  • Wprost od czytelników11 sty 2004Listy od czytelników3
  • Na stronie - Nicea albo Neapol11 sty 2004Gdyby Wyspiański pisał "Wesele" w roku 2003, musiałby umieścić postać polityka.3
  • Peryskop11 sty 2004Ślepe WSI Szóstym wojskowym i piątym agentem Moskwy (na dziewięciu szpiegów Polaków schwytanych od początku lat 90.) jest przyłapany na współpracy z obcym wywiadem oficer Wojska Polskiego. Zatrzymany tuż przed...8
  • Kadry11 sty 200410
  • Jestem, więc piszę - Korpus Byłych Ambasadorów11 sty 2004Obserwacja życia duchowego w Polsce doprowadziła mnie do przekonania, że jedną z najpilniejszych potrzeb społecznych jest powołanie Korpusu Byłych Ambasadorów (w skrócie KBA).11
  • Tragikomiks w odcinkach11 sty 2004Marek majewski12
  • Playback11 sty 200412
  • Cicha noc sylwestrowa11 sty 2004Rok 2004 Polacy witali ciszej i skromniej niż w latach poprzednich. Znacznie mniej zorganizowano ekskluzywnych balów, były też mniej huczne niż zazwyczaj, jak ten w hotelu Sheraton, gdzie zawitali przedstawiciele korpusu dyplomatycznego...12
  • Poczta11 sty 2004List od czytelnika13
  • Z życia koalicji11 sty 2004Pouczającą wielce jest lektura prasy terenowej. W jednej z gazet bydgoskich trafiliśmy na wywody lokalnego grafomana, nazwiska nie pomnimy, specjalizującego się w produkcji szopek noworocznych wystawianych w tamtejszym teatrze. W tym roku na...14
  • Z życia opozycji11 sty 2004W telewizji widzieliśmy Lecha Wałęsę, który wygarnął całą prawdę na temat prezydentury Kwaśniewskiego. W skrócie: są to lata stracone, a obecna głowa państwa niczego nie dokonała. Co za bezczelność. I pomyśleć, że mówi to...15
  • Fotoplastykon11 sty 2004Henryk Sawka - www.przyssawka.pl16
  • EUROKITA11 sty 2004Rok 2003 mógł upłynąć w Polsce pod znakiem Lwa, ale - na szczęście - upłynął pod znakiem Rokity; rok 2003 mógł być Austerlitz dla grupy trzymającej władzę, a był dla niej Waterloo. W roku 2003 nie udało się narzucić Polsce lex Sobotki, wedle...18
  • Twarze Rokity11 sty 2004Jest absolwentem renomowanego V Liceum Ogólnokształcącego im. Augusta Witkowskiego w Krakowie. W 1980 r. jako student trzeciego roku prawa zostaje przewodniczącym Niezależnego Zrzeszenia Studentów na Uniwersytecie Jagiellońskim. 13 grudnia 1981 r....25
  • Wotum zaufania11 sty 2004Dobry, a nawet zły LECH WAŁĘSA, były prezydent Nic złego o Rokicie nie chcę powiedzieć, a nic dobrego nie mogę powiedzieć. Czyściciel JERZY BUZEK, były premier Jan Rokita stał się dla mnie, jak i dla wielu Polaków, symbolem oczyszczania...26
  • Sztab Jana11 sty 2004Model, Kapuśniak, Natalia de Barbaro, Zbigniew Fijak, Krzysztof Krzysztofiak, Krzysztof Kiciński - te przezwiska i nazwiska będą coraz głośniejsze, jeżeli Jan Rokita będzie nadal zyskiwał na politycznym znaczeniu. Razem z Konstantym Miodowiczem,...28
  • Alfabet Rokity11 sty 2004Refleksej o komisji sledczej ds. afery Lwa rywina30
  • Miękkie twarde jądro11 sty 2004Polska powinna się trzymać z daleka od francusko-niemieckiej pogłębiarki unii32
  • Pociąg do dotacji11 sty 2004Mitem jest konkurencja między przewoźnikami kolejowymi na rynkach europejskich34
  • Nałęcz - Feralna trzynastka11 sty 2004Ludzie są bardzo wyczuleni na przywileje władzy, zwłaszcza jeśli od nich samych wymaga się wyrzeczeń35
  • Giełda i wektory11 sty 2004Świat, Polska36
  • Podatek od bezprawia11 sty 2004"Wprost", TVN i Radio Zet wciąż pełnią ostry dyżur dla środowisk biznesu!38
  • Oblężony bastion Balcerowicza11 sty 2004Stabilny pieniądz jest jak zdrowie. Nikt się nie dowie, jak smakuje, zanim się go nie zepsuje. A zepsuć pieniądz bardzo łatwo. Kilku krajom, na przykład Argentynie i Turcji, udało się to po mistrzowsku.42
  • Nagroda Złamanego Grosza11 sty 2004Nagroda Złamanego Grosza44
  • Powrót łajdaka11 sty 2004Przegrał półtora miliarda dolarów, trafił do więzienia, wrócił na salony i znów gra!45
  • Kolumbowie biznesu11 sty 2004Ameryka odkryła największe bogactwo Indii - najtańszych, najlepszych na świecie informatyków!48
  • Załatwione odmownie - ABU?11 sty 2004To że mamy szkodliwego głupka na czele Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wiedzą prawie wszyscy. A zwłaszcza ci, którzy oglądali poważne miny, jakie stroił minister Barcikowski w państwowej telewizorni, mówiąc, że są dowody...50
  • Supersam11 sty 2004Wielki roamer Tarcza zegarka Competence La Grande firmy Roamer ma aż 44 mm średnicy. Przez przezroczysty dekiel można obserwować pracę sprężynowego mechanizmu Unitas 6497, montowanego zazwyczaj jedynie w zegarkach kieszonkowych. Po nakręceniu...52
  • Jabłkiem w Microsoft11 sty 2004Rywalizacja Billa Gatesa i Steve'a Jobsa ma większy wpływ na rynek komputerowy niż nowe technologie.54
  • Księżna arcypolskości11 sty 200440 lat księżna Maria Krystyna Habsburg nie przyjmowała paszportu żadnego kraju, licząc na powrót do wolnej Polski58
  • Holding Owsiak11 sty 2004Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to najbardziej efektywne przedsiębiorstwo w Europie.62
  • Makłowicz do Bikonta, Bikont do Makłowicza - Hej, dziewczyno, daj biowino!11 sty 2004Chciałbym poruszyć dziś sprawę, która być może jest dla Ciebie równie oczywista jak niekompetencja obecnego rządu, lecz ogółowi znana jest jeszcze słabiej niż Lepperowi zasady savoire-vivre'u. Otóż, Polska jest krajem, w którym produkuje się wino65
  • Wiktoria poznańska11 sty 2004Czy powstańcy wielkopolscy mogli pójść dalej na zachód?66
  • Know-how11 sty 2004Nie pal, kobieto Kobiety uzależnione od nikotyny są dwukrotnie bardziej niż mężczyźni palacze narażone na raka płuc - wynika z badań radiologicznych prowadzonych przez ostatnie dziesięć lat w Cornell Medical Center w Nowym Jorku. Naukowcy szukali...69
  • Pokolenie fast death11 sty 2004Dzieci są karmione rakotwórczymi produktami70
  • Przeszczep lęku11 sty 2004Czteroletniej Oli Kuś z Płocka lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie wszczepili fragment wątroby jej ojca.73
  • Zaraza babilońska11 sty 2004Gorączka Zachodniego Nilu zabiła Aleksandra Wielkiego?75
  • Bez granic11 sty 2004Pechowa Mary "Queen Mary 2", największy i najdroższy pasażerski statek świata, przypłynął do portu Southampton na południowym wybrzeżu Anglii. Witały go tłumy publiczności i flotylla małych jednostek. 8 stycznia, cztery dni przed...76
  • Dżihad szaleńców11 sty 2004Polska z pewnością jest na liście celów Al-Kaidy78
  • Wzorzec z Dublina11 sty 2004Irlandzki patent na sukces to połączenie narodowego interesu z globalizacją82
  • Trzęsienie Italii11 sty 2004Największy czynny wulkan w Europie nie nazywa się Etna, lecz Parmalat84
  • Bułgarski aliant11 sty 2004Sofia umiejętnie lawiruje między Waszyngtonem, Moskwą a Brukselą Pięciu zabitych w Karbali bułgarskich żołnierzy to symbol naszej lojalności i wierności wobec sojuszników - deklaruje premier Bułgarii Symeon Sakskoburggotski. Tuż po zamachu w...87
  • Menu11 sty 2004Książka Szpadą i magią Czy może być coś straszniejszego od hiszpańskiej inkwizycji? Popularny pisarz fantasy Feliks W. Kres udowadnia, że może. W jego alternatywnej wersji XVII-wiecznej Hiszpanii, którą opisuje w cyklu "Egaheer",...88
  • Szaman opery11 sty 2004"Sztuka niczego nie uczy i niczego nowego nam nie obwieszcza" - zapewnia Mariusz Treliński90
  • Kroplówka Hollywood11 sty 2004Meksykanie i Brazylijczycy są bardziej cenieni w fabryce snów niż Polacy94
  • Kino Tomasza Raczka11 sty 2004Władca pierścieni: Powrót króla95
  • Po oczach11 sty 2004Czy laureaci Konkursu im. Krzysztofa Mętraka skończą z wazeliniarstwem polskiej krytyki?96
  • Płyty Kuby Wojewódzkiego11 sty 2004STONE TEMPLE PILOTS97
  • Sława i chała11 sty 2004Recenzje98
  • Balanga w kampusie11 sty 2004Zachodnia proza kampusowa jest zabawna i ironiczna, polska - skłania do samobójstwa Prawdziwe życie i prawdziwa sztuka funkcjonują tylko w kampusie. Od wieków - takie hasło można przeczytać na wielu amerykańskich uniwersytetach. Zespół R.E.M....99
  • System idiotele - Przesądny dzień11 sty 2004W wieżowcu para staromodnie heteroseksualna uprawia seks pozamałżeński. Nagle w zamku drzwi wejściowych słychać chrobot klucza. - To mój mąż! Prędko, skacz przez okno - woła niewierna żona. - Ależ to trzynaste piętro! - powątpiewa kochanek. - Nie...100
  • Świeżo malowane - Witajcie w stolicy11 sty 2004Przyjęło się, że Warszawa gości grupy protestujące. Zjawisko to reguluje mieszkańcom rytm dnia, organizuje ruch uliczny.100
  • Organ Ludu11 sty 2004TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI101
  • Skibą w mur - Good bye, izbo11 sty 2004Pojawiają się głosy, że izby wytrzeźwień to instytucje, które masowo łamały prawo człowieka do zachlania się na śmierć102