Tylko 130 zł podatku miesięcznie? Partia Konserwatywna będzie musiała włączyć do swego programu podatek pogłówny, bo inaczej elektorat nie odróżni jej od Partii Pracy - stwierdził niedawno Paul Johnson, wpływowy komentator brytyjskiej sceny politycznej. Pogłówne jest bowiem najbardziej naturalnym i najtańszym podatkiem. Dzisiejszy podatek dochodowy (PIT) w USA wprowadzono dopiero w początkach XX wieku; w Wielkiej Brytanii miał być pierwotnie tylko jednorazowym podatkiem na wojnę z Napoleonem.
Dopiero pod wpływem socjalistów państwa przyjęły na trwałe "sprawiedliwy społecznie" i rzekomo nowoczesny podatek od dochodów, by chronić przed zbyt wysokimi ciężarami finansowymi niezamożnych obywateli. Tyle że po zastąpieniu go pogłównym Polak zarabiający średnią krajową pensję (2200 zł brutto) oddawałaby państwu mniej pieniędzy niż obecnie!
Droga zabawka urzędników
Brytyjskim twórcom podatku dochodowego z końca XVIII wieku przez myśl nie przeszło, że mogliby zabierać 40 proc. dochodu obywatelowi, i to każdemu pracującemu. PIT po raz pierwszy wprowadzono dopiero w 1798 r. w Wielkiej Brytanii. Jego najwyższa stawka wynosiła 10 proc. i obejmowała dochody wyższe niż 200 funtów rocznie (średni dochód wynosił wówczas 20 funtów). Później podatek był wielokrotnie znoszony i wprowadzany przy okazji kolejnych wojen, ale zawsze wynosił nie więcej niż kilka procent i obejmował tylko kilka promili najbogatszych ludzi w kraju. To pogłówne, czyli prosty i powszechny podatek "od głowy", było normą jeszcze do niedawna.
Na utrzymywaniu podatku dochodowego Polska traci co roku 2 mld zł. Do sprawdzenia PIT-ów zatrudnianych jest 7,2 tys. urzędników, których płace kosztują nas prawie miliard złotych rocznie (fundusz płac urzędników skarbowych w 2004 r. miał wzrosnąć jeszcze o 50 proc.). Opłata za nieruchomości rozdętego aparatu skarbowego, wydatki na sprzęt komputerowy i systemy informatyczne - to kolejne 300 mln zł. Bezpośrednio płacimy za wydrukowanie i wysyłanie ponad 23 mln deklaracji PIT.
Gąszcz przepisów, rubryk i tabelek naraża nas na dodatkowe straty, bo bojąc się pomyłki, często wykładamy pieniądze na usługi doradców podatkowych, biur rachunkowych. W przeciwnym razie bierzemy na swoje barki spore ryzyko. Za błąd w formularzu podatkowym sąd może nałożyć na nas 50 tys. zł grzywny. Pułapka tym groźniejsza, że - według badań OECD - połowa Polaków to funkcjonalni analfabeci (nie rozumieją tego, co czytają). Państwo, dając im do rozwiązania skomplikowany rebus podatkowy, sprawia, że około 10 mln osób w każdej chwili może stracić dwuletnią pensję. Jak na ironię, najbardziej narażone na to są właśnie osoby najbiedniejsze i najgorzej wykształcone (czyli te, które państwo chce chronić, utrzymując podatek dochodowy). Samodzielnie zeznania podatkowego nie potrafi wypełnić 91 proc. Polaków z wykształceniem podstawowym i 86 proc. po zawodówce.
PIT-anie retoryczne
Gdybyśmy dziś znieśli podatek dochodowy i wprowadzili pogłówne, każdy podatnik płaciłby miesięcznie tylko 130 zł. I to wszystko! Taki podatek wystarczyłby, by zapewnić funkcjonowanie państwa i nie spowodować krachu budżetu.
Państwo i tak regularnie odbiera nam ulgi, które umożliwiały zmniejszenie podatku dochodowego. Rząd SLD-UP (przez pewien czas także i PSL) od 2002 r. co roku zamrażał progi zarobków, od których płacimy PIT według stawek z drugiego i trzeciego przedziału (30 proc. i 40 proc.). W ten sposób ukrywa się faktyczne podwyżki podatków, co przy wyrażonej w złotych, a nie w procentach, stawce podatku pogłównego byłoby niemożliwe. Wprowadzając podatek pogłówny, obniżylibyśmy od ręki podatki (te rzeczywiście płacone) jednej trzeciej Polaków. Pozostali zyskaliby pośrednio. Nawet o jedną trzecią spadłyby bowiem ceny usług wszystkich przedsiębiorców rozliczających się za pomocą PIT, m.in. fryzjerów, prawników, notariuszy, drobnych handlowców, właścicieli małych sklepów, rzemieślników, czyli około 90 proc. działających w Polsce firm! Większości podatników, którzy zapłaciliby wyższy pogłówny podatek niż obecny dochodowy, ta różnica zwróciłaby się już przy pierwszej wizycie na przykład u dentysty! Czy stać nas jeszcze na podatek dochodowy?
Więcej możesz przeczytać w 16/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.