Opowieści o złych mocach zawładnęły amerykańskimi kinomanami
Męka Pańska przegrała z zombie. "Świt żywych trupów" - nowa wersja klasycznego filmu (z 1978 r.) - zdetronizował "Pasję" Gibsona i został szlagieriem amerykańskich kin. Tydzień później triumfował komediowy horror dla dzieci "Scooby-Doo 2: Potwory na gigancie", ekranizacja popularnej kreskówki. Ostatni weekend przed Wielkanocą zakończył się zwycięstwem kolejnego strasznego filmu - "Hellboya". To adaptacja komiksu o diable, który wychowywany wśród ludzi, staje po ich stronie w walce ze złem. Opowieści o złych mocach zawładnęły wyobraźnią amerykańskiej widowni - tak jak w czasach wielkiego kryzysu, zimnej wojny czy początkach epidemii AIDS.
Dracula na kryzys
Każdy dramatyczny okres w historii XX-wiecznej Ameryki owocował falą popularności horrorów. Przedwojenny wielki kryzys zrodził serie filmów o Frankensteinie, Draculi czy mumii. Zimna wojna wywołała dziesiątki straszliwych obrazów o zmutowanych dziwolągach i monstrach z kosmosu. Kac po wojnie w Wietnamie i hipisowskiej rewolucji obyczajowej stał się pożywką dla slasher movies, czyli filmów, w których maniakalny morderca o nadprzyrodzonej żywotności szlachtuje nastolatków, zwłaszcza tych uprawiających seks.
Pojedynek potworów
Purytańska wręcz wymowa tych horrorów nie przeszkadzała, by stały się one ulubioną weekendową atrakcją amerykańskich nastolatków. Po latach środowisko to sportretował Wes Craven w filmie "Krzyk" (1996). Co ciekawe, ten sam reżyser dwanaście lat wcześniej w "Koszmarze z ulicy Wiązów" powołał do życia jedną z ikon współczesnej popkultury - diabolicznego Freddy'ego Kruegera. Morduje on śpiących nastolatków za pomocą specjalnej rękawicy z ostrzem na każdym palcu. Pełne czarnego humoru wyczyny Kruegera tak spodobały się widzom, że powrócił on w siedmiu kolejnych filmach. I nie jest to wcale rekord: mordujący od szóstego roku życia Michael Myers, bohater cyklu "Halloween", pojawił się także w ośmiu filmach, zaś ukryty pod maską hokejową Jason Voorhees z serii "Piątek trzynastego" - w jedenastu.
Dzięki serializacji horrorów mamy do czynienia ze swoistym oswajaniem (anty)bohaterów. Widzowie znają ich od lat, wiedzą, czego się po nich spodziewać. Strach przy oglądaniu takich filmów jest w pełni kontrolowany - jak na przejażdżce rollecosterem. Nic więc dziwnego, że zeszłorocznym przebojem kinowym był "Freddy vs Jason": morderczy pojedynek między dwoma psychopatami. Utwierdziło to hollywoodzkich producentów w przekonaniu, że straszenie widzów przy pomocy sprawdzonych postaci i opowieści to właściwa droga.
Trzy w jednym
Wśród premier najbliższych miesięcy najbardziej obiecująco zapowiada się "Egzorcysta: Początek" - prequel "Egzorcysty", słynnego horroru o opętaniu dziewczynki (z 1973 r.). Główny bohater ojciec Lankester Merrin wyrusza do Afryki, by po raz pierwszy się zmierzyć z demonem Pazuzu. Pojawił się też pomysł nakręcenia kolejnej (czwartej) wersji pamiętnego horroru science fiction "Inwazja porywaczy ciał", który swój debiut w amerykańskich kinach miał jeszcze w okresie zimnej wojny (1956 r).
7 maja na ekrany kin (zarówno amerykańskich, jak i polskich) wchodzi najnowszy film Stephena Sommersa - tego samego, który przed pięciu laty odkurzył jednego z najsłynniejszych potworów z przedwojennych horrorów - "Mumię". Tym razem w filmie "Van Helsing" za jednym zamachem Sommers zajmuje się całą resztą klasycznego bestiarium: Draculą, Frankensteinem i wilkołakiem. Z tej okazji najsłynniejsze klasyczne filmy z nimi pojawią się na DVD. W kinie naprzeciw nich stanie tytułowy Van Helsing (Hugh Jackman), wzorowany na postaci stworzonej przez Brama Stockera w powieści "Dracula". W słynnej ekranizacji Coppoli z 1992 r. wcielił się w niego Anthony Hopkins. To pełne efektów specjalnych, gadżetów i humoru widowisko jest zupełnie innym horrorem niż ten, który powstał dziesięć lat temu. Ale dzisiejsi widzowie wychowani na "Krzyku" i serialu "Buffy - postrach wampirów" nawet bać się chcą szybciej i dowcipniej.
Dracula na kryzys
Każdy dramatyczny okres w historii XX-wiecznej Ameryki owocował falą popularności horrorów. Przedwojenny wielki kryzys zrodził serie filmów o Frankensteinie, Draculi czy mumii. Zimna wojna wywołała dziesiątki straszliwych obrazów o zmutowanych dziwolągach i monstrach z kosmosu. Kac po wojnie w Wietnamie i hipisowskiej rewolucji obyczajowej stał się pożywką dla slasher movies, czyli filmów, w których maniakalny morderca o nadprzyrodzonej żywotności szlachtuje nastolatków, zwłaszcza tych uprawiających seks.
Pojedynek potworów
Purytańska wręcz wymowa tych horrorów nie przeszkadzała, by stały się one ulubioną weekendową atrakcją amerykańskich nastolatków. Po latach środowisko to sportretował Wes Craven w filmie "Krzyk" (1996). Co ciekawe, ten sam reżyser dwanaście lat wcześniej w "Koszmarze z ulicy Wiązów" powołał do życia jedną z ikon współczesnej popkultury - diabolicznego Freddy'ego Kruegera. Morduje on śpiących nastolatków za pomocą specjalnej rękawicy z ostrzem na każdym palcu. Pełne czarnego humoru wyczyny Kruegera tak spodobały się widzom, że powrócił on w siedmiu kolejnych filmach. I nie jest to wcale rekord: mordujący od szóstego roku życia Michael Myers, bohater cyklu "Halloween", pojawił się także w ośmiu filmach, zaś ukryty pod maską hokejową Jason Voorhees z serii "Piątek trzynastego" - w jedenastu.
Dzięki serializacji horrorów mamy do czynienia ze swoistym oswajaniem (anty)bohaterów. Widzowie znają ich od lat, wiedzą, czego się po nich spodziewać. Strach przy oglądaniu takich filmów jest w pełni kontrolowany - jak na przejażdżce rollecosterem. Nic więc dziwnego, że zeszłorocznym przebojem kinowym był "Freddy vs Jason": morderczy pojedynek między dwoma psychopatami. Utwierdziło to hollywoodzkich producentów w przekonaniu, że straszenie widzów przy pomocy sprawdzonych postaci i opowieści to właściwa droga.
Trzy w jednym
Wśród premier najbliższych miesięcy najbardziej obiecująco zapowiada się "Egzorcysta: Początek" - prequel "Egzorcysty", słynnego horroru o opętaniu dziewczynki (z 1973 r.). Główny bohater ojciec Lankester Merrin wyrusza do Afryki, by po raz pierwszy się zmierzyć z demonem Pazuzu. Pojawił się też pomysł nakręcenia kolejnej (czwartej) wersji pamiętnego horroru science fiction "Inwazja porywaczy ciał", który swój debiut w amerykańskich kinach miał jeszcze w okresie zimnej wojny (1956 r).
7 maja na ekrany kin (zarówno amerykańskich, jak i polskich) wchodzi najnowszy film Stephena Sommersa - tego samego, który przed pięciu laty odkurzył jednego z najsłynniejszych potworów z przedwojennych horrorów - "Mumię". Tym razem w filmie "Van Helsing" za jednym zamachem Sommers zajmuje się całą resztą klasycznego bestiarium: Draculą, Frankensteinem i wilkołakiem. Z tej okazji najsłynniejsze klasyczne filmy z nimi pojawią się na DVD. W kinie naprzeciw nich stanie tytułowy Van Helsing (Hugh Jackman), wzorowany na postaci stworzonej przez Brama Stockera w powieści "Dracula". W słynnej ekranizacji Coppoli z 1992 r. wcielił się w niego Anthony Hopkins. To pełne efektów specjalnych, gadżetów i humoru widowisko jest zupełnie innym horrorem niż ten, który powstał dziesięć lat temu. Ale dzisiejsi widzowie wychowani na "Krzyku" i serialu "Buffy - postrach wampirów" nawet bać się chcą szybciej i dowcipniej.
Strach w domu Słynne horrory w wersji DVD |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 16/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.