Wyobraź sobie, że w poszukiwaniu niedostępnych gdzie indziej dóbr począłem odwiedzać tzw. sklepy ze zdrową żywnością. Początkowo nieufnie, bowiem wyobrażałem sobie, że sprzedają tam jedynie anemiczne gruszki i jabłka, którym od momentu zapylenia puszcza się Mozarta i z premedytacją nie chroni opryskami przed żarłocznością gąsienic. Wyobrażałem sobie, że to miejsca kontaktowe wielbicieli naparów z siemienia lnianego, trociczek oraz kotletów sojowych.
Piotrusiu!
Myliłem się bardzo! Te sklepy poczęły bowiem wypełniać bolesną lukę rynkową i oferować to, czego nie chce się sprzedawać handlowym potentatom. Dostaniesz tam hinduskie i tajskie pasty curry, niesłodzone mleczko kokosowe do gotowania, specyficzne ingrediencje - na przykład kminek arabski czy anyż, przeróżne octy i oliwy w wielkim wyborze, makarony z grubo mielonej mąki, szlachetne odmiany ryżu - choćby arborio i carnaroli, sago, dobre sosy sojowe i wiele innych, godnych oblizania się rzeczy.
Mają tam nawet trawkę cytrynową w stanie świeżym. Oczywiście, nie sprowadzają bezpośrednio tych wszystkich dóbr z najodleglejszych zakątków kuli ziemskiej, lecz korzystają z ofert hurtowni państw ościennych, którym podobne fanaberie chce się pozyskiwać bezpośrednio u producentów. Powoduje to pewną opresję cenową, ale przecież człowiek pod naszym niebem nie co dzień pichci sobie coś po tajsku.
I tak dzięki zdrowej żywności moją kuchnię wypełnia dziś aromat ryżu jaśminowego, przemieszany z apetyczną wonią tajskiego curry, czego i Tobie życzę!
Twój Robert M.
Drogi Przyjacielu!
Witaj w świecie choć trochę normalniejszym! Od dawna wydawało mi się logiczne, że to raczej niektóre z tych bardziej kameralnych sklepów, zwłaszcza specjalistycznych, powinny się nastawiać na smakoszy. I rzeczywiście, stopniowo, ale widać wyraźnie, że sytuacja się zmienia. Już od pół roku sery kupuję nieopodal, w dobrze zaopatrzonym sklepiku z serami, a ingrediencje dalekowschodnie w stosownej maleńkiej półhurtowni. Marzę, by także ziemniaki kupować w ziemniaczanym sklepie z 20 ich odmianami, a makarony w makaroniarni.
Ale, ale! A propos makaronów - wspaniały asortyment wyrafinowanych włoskich past znalazłem w krakowskim "Naturalnym sklepiku" przy Krupniczej. Kupiłem sycylijskie spaghetti gryczane, które następnie zjadłem ze smażonymi w oliwie z czosnkiem rydzami, wyjętymi wprost z domowej zamrażarki. Zaopatrzyłem się tam także w znakomitą niefiltrowaną włoską oliwę, pyszny ukraiński olej z orzechów włoskich i trzylitrowy słój soku brzozowego. Lubisz? Myślę, że on już niedługo dostanie się w zręczne ręce barmanów, którzy będą mieli okazję skomponować mnóstwo nowych drinków o wschodnioeuropejskich nazwach, jak np. bieriozka, ruda Marusia czy pijany Szarik.
Wspomniany sklepik stanowi doskonałe potwierdzenie Twych światłych spostrzeżeń o handlu zdrową żywnością. Najwyraźniej okazało się, że w tej branży nie da się wyżyć z zaopatrzenia dla bio-wegano-fanatyków, którzy najchętniej żywiliby się tym, co na nich samych wyrośnie. I trzeba się zwrócić w stronę smakoszy, którzy potrafią docenić gatunkowe zioła, korzenie i inne specjały i są skłonni wydawać pieniądze na takie brewerie.
Pozostaję z nieodmienną nadzieją, że jednak będzie dobrze.
Bikont Naturalny, Zdrowy i Smakowity
Myliłem się bardzo! Te sklepy poczęły bowiem wypełniać bolesną lukę rynkową i oferować to, czego nie chce się sprzedawać handlowym potentatom. Dostaniesz tam hinduskie i tajskie pasty curry, niesłodzone mleczko kokosowe do gotowania, specyficzne ingrediencje - na przykład kminek arabski czy anyż, przeróżne octy i oliwy w wielkim wyborze, makarony z grubo mielonej mąki, szlachetne odmiany ryżu - choćby arborio i carnaroli, sago, dobre sosy sojowe i wiele innych, godnych oblizania się rzeczy.
Mają tam nawet trawkę cytrynową w stanie świeżym. Oczywiście, nie sprowadzają bezpośrednio tych wszystkich dóbr z najodleglejszych zakątków kuli ziemskiej, lecz korzystają z ofert hurtowni państw ościennych, którym podobne fanaberie chce się pozyskiwać bezpośrednio u producentów. Powoduje to pewną opresję cenową, ale przecież człowiek pod naszym niebem nie co dzień pichci sobie coś po tajsku.
I tak dzięki zdrowej żywności moją kuchnię wypełnia dziś aromat ryżu jaśminowego, przemieszany z apetyczną wonią tajskiego curry, czego i Tobie życzę!
Twój Robert M.
Drogi Przyjacielu!
Witaj w świecie choć trochę normalniejszym! Od dawna wydawało mi się logiczne, że to raczej niektóre z tych bardziej kameralnych sklepów, zwłaszcza specjalistycznych, powinny się nastawiać na smakoszy. I rzeczywiście, stopniowo, ale widać wyraźnie, że sytuacja się zmienia. Już od pół roku sery kupuję nieopodal, w dobrze zaopatrzonym sklepiku z serami, a ingrediencje dalekowschodnie w stosownej maleńkiej półhurtowni. Marzę, by także ziemniaki kupować w ziemniaczanym sklepie z 20 ich odmianami, a makarony w makaroniarni.
Ale, ale! A propos makaronów - wspaniały asortyment wyrafinowanych włoskich past znalazłem w krakowskim "Naturalnym sklepiku" przy Krupniczej. Kupiłem sycylijskie spaghetti gryczane, które następnie zjadłem ze smażonymi w oliwie z czosnkiem rydzami, wyjętymi wprost z domowej zamrażarki. Zaopatrzyłem się tam także w znakomitą niefiltrowaną włoską oliwę, pyszny ukraiński olej z orzechów włoskich i trzylitrowy słój soku brzozowego. Lubisz? Myślę, że on już niedługo dostanie się w zręczne ręce barmanów, którzy będą mieli okazję skomponować mnóstwo nowych drinków o wschodnioeuropejskich nazwach, jak np. bieriozka, ruda Marusia czy pijany Szarik.
Wspomniany sklepik stanowi doskonałe potwierdzenie Twych światłych spostrzeżeń o handlu zdrową żywnością. Najwyraźniej okazało się, że w tej branży nie da się wyżyć z zaopatrzenia dla bio-wegano-fanatyków, którzy najchętniej żywiliby się tym, co na nich samych wyrośnie. I trzeba się zwrócić w stronę smakoszy, którzy potrafią docenić gatunkowe zioła, korzenie i inne specjały i są skłonni wydawać pieniądze na takie brewerie.
Pozostaję z nieodmienną nadzieją, że jednak będzie dobrze.
Bikont Naturalny, Zdrowy i Smakowity
Kurczak w zielonym curry podaje Robert Makłowicz |
---|
Na patelni rozgrzać olej, dodać posiekaną w kosteczkę cebulę, zeszklić. Dołożyć pokrojone w kostkę mięso, lekko zrumienić ze wszystkich stron. Dodać czosnek i pastę curry, smażyć razem kilka minut. Wlać mleczko kokosowe, dodać obrane ze skórki, wypestkowane i pokrojone w kosteczkę pomidory oraz trawkę cytrynową, dusić razem 20 min. na małym ogniu, aż część płynu odparuje i całość zgęstnieje. Podawać z ryżem jaśminowym lub basmati. |
Więcej możesz przeczytać w 16/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.