Ceny zboża zależą od liczby plam na słońcu! Gdy w 1801 r. brytyjski astronom William Herschel ogłosił, że istnieje zależność między liczbą plam na Słońcu a rynkową ceną zboża, jego teoria została wyśmiana jako absurdalna. Podobny los spotkał późniejsze próby powiązania aktywności słonecznej ze zmianami poziomu wody w jeziorach czy notowaniami akcji na giełdzie. Po 200 latach nauka przyznała jednak rację Herschelowi. Z najnowszych badań wynika, że gdy Słońce staje się mniej "plamiste", czyli mniej aktywne, w ziemskiej atmosferze powstaje więcej chmur, a to oznacza deszczowe lata i mroźne zimy.
Wzrost aktywności Słońca, która jest teraz największa od 8 tys. lat, to główna przyczyna tegorocznej ciepłej zimy - uważa dr Jerzy Boryczka z Zakładu Klimatologii Uniwersytetu Warszawskiego. Liczba plam widocznych na Słońcu ma związek z klimatem naszej planety. Gdy jest ich dużo, tak jak w ostatnich dziesięcioleciach, rośnie temperatura powierzchni Ziemi. W ten sposób można wyjaśnić, skąd się bierze globalne ocieplenie, a nawet wyjątkowy urodzaj w rolnictwie. "Znaleźliśmy mocne dowody na to, że w XVII wieku mała aktywność słoneczna była związana z wysokimi cenami zbóż w Anglii. Co więcej, podobną zależność wykryliśmy także na współczesnym rynku amerykańskim!" - mówi dr Lev Pustilnik z Uniwersytetu w Tel Awiwie, jeden z autorów odkrycia.
Gdy słońce się uspokaja
Słońce to gigantyczny reaktor termojądrowy, w którym nieustannie krąży rozżarzony gaz zwany plazmą. Panujące we wnętrzu gwiazdy duże pole magnetyczne ogranicza ruch plazmy, ale średnio co 11 lat pojawiają się w nim duże zakłócenia. Przez teleskopy widać to pod postacią plam (aktywnych magnetycznie obszarów o niższej temperaturze) i rozbłysków, będących gigantycznymi erupcjami plazmy. Zjawiska te powodują, że do Ziemi dociera więcej wiatru słonecznego - strumieni naładowanych cząstek, które zderzają się z atmosferą, wywołując zorze polarne i zakłócenia radiowe. Silny wiatr słoneczny osłania naszą planetę przed promieniowaniem kosmicznym, które - jak dowiodły pomiary wykonane przez satelity - sprzyja powstawaniu chmur. Dlatego w okresie dużej aktywności słonecznej klimat się ociepla, a gdy Słońce się uspokaja, dochodzi do oziębienia.
Herschel zaobserwował wpływ tego zjawiska na rolnictwo, ale nie wiedział, że cykl słoneczny jest nieregularny - może trwać od 8 do 15 lat. Dlatego jego prognozy nie sprawdziły się i zostały uznane za oszustwo. Dziś uczeni dzięki nowoczesnej technice potrafią precyzyjniej określić wpływ Słońca na Ziemię. Prof. Sami Solanki z Instytutu Maksa Plancka w Katlenburgu-Lindau odkrył, że w ostatnich dziesięcioleciach nasza gwiazda była rekordowo aktywna
- pojawiało się na niej średnio dwukrotnie więcej plam niż przez poprzednie 8 tys. lat! Uczeni twierdzą, że musiało to wpłynąć na podniesienie się temperatury Ziemi.
Komety epoki lodowcowej
Globalne anomalie klimatyczne zdarzały się już w historii ludzkości i nie zawsze były dla niej niekorzystne. Przed trzema tysiącami lat taka zmiana umożliwiła ekspansję Scytów z Azji do Europy. Zdaniem archeologa Basa van Geela z Universiteit van Amsterdam, wskazują na to badania drewnianych przedmiotów pochodzących z 850 r. p.n.e. Klimat stał się wtedy wilgotny - obfite deszcze zamieniły suche stepy Azji Środkowej w urodzajne tereny, ciągnące się aż do kontynentu europejskiego. Mając tak korzystne warunki, Scytowie zbudowali imperium w Europie Wschodniej na północ od Morza Czarnego.
Kosmiczne zjawiska są też w stanie spowodować globalne oziębienia, zwane małymi epokami lodowcowymi. W latach 1645-1715 i 1788-1805 ich przyczyną była mała aktywność Słońca, co potwierdzają ówcześni astronomowie, którzy nie zaobserwowali niemal żadnych plam na tarczy słonecznej. Ochłodzenie klimatu może też być wywołane przez komety, uważane od starożytności za zwiastuny nieszczęścia. Zdaniem astronomów z Cardiff University, już półkilometrowa bryła kosmicznego lodu eksplodująca w atmosferze może doprowadzić do trwającej kilka lat zimy. W ten sposób doszło do oziębienia w latach 536-540, które spowodowało klęskę głodu w Europie.
Astrofizycy sądzą, że do Ziemi nieustannie dociera deszcz niedużych kul śniegowych, które w czasie lotu parują i zwiększają ilość wody na naszej planecie. Pojawiają się koncepcje, wedle których te minikomety zawierają nieznane mikroby, podróżujące w przestrzeni kosmicznej i odpowiedzialne za epidemie nękające ludzkość.
Błysk apokalipsy
Na ziemską pogodę wpływają nawet bardzo odległe ciała niebieskie. Uczeni uważają, że 2,8 mln lat temu 100-200 lat świetlnych od Układu Słonecznego eksplodowała gwiazda supernowa. Natężenie promieniowania kosmicznego wzrosło o 15 proc., co wywołało gwałtowne zmiany klimatu, utrzymujące się przez 100 tys. lat. Jedną z konsekwencji była wielka susza w Afryce. "Być może właśnie dlatego nasi przodkowie wyemigrowali do Europy, co przyczyniło się do szybkiej ewolucji Homo sapiens" - uważa dr Guenther Korschinek z Technische Universitt w Monachium, który odkrył ślady eksplozji w osadach z Oceanu Spokojnego. Zdaniem astrofizyków, na nasz klimat wpływają nawet wybuchy tzw. gwiazd magnetycznych odległych od Ziemi o dziesiątki tysięcy lat świetlnych!
Kataklizmem byłoby jednak inne zjawisko - tzw. rozbłysk gamma, który powstaje w czasie narodzin czarnej dziury. Aparatura pomiarowa rejestruje rocznie kilkaset takich eksplozji, których echa docierają do nas z odległych galaktyk. Gdyby jednak rozbłysk powstał w obrębie Drogi Mlecznej, w atmosferze ziemskiej doszłoby do gwałtownych zmian. Z obecnego w powietrzu tlenu i azotu powstałby dwutlenek azotu - toksyczny brązowy gaz, który wchodzi w skład smogu i niszczy ozon. Byłoby go tyle, że na długie lata pozbawiłby nas warstwy ozonowej i zasłoniłby Słońce. Tak prawdopodobnie doszło do masowego wymierania organizmów pod koniec ordowiku - 443 mln lat temu. Wyginęła wtedy większość gatunków lądowych i żyjących w płytkich wodach - katastrofę przeżyły tylko zwierzęta z morskich głębin.
Coraz więcej teleskopów, satelitów i laboratoriów bada "kosmiczną pogodę", która doczekała się nawet oficjalnego serwisu z prognozami (www.space-weather.com). Intensywny wiatr słoneczny zmienia bowiem nie tylko klimat - potrafi także uszkadzać satelity, sieci energetyczne, a nawet rurociągi naftowe. Kosmos zawsze wpływał na naszą planetę, lecz dopiero teraz zaczynamy rozumieć złożoność tego oddziaływania.
Gdy słońce się uspokaja
Słońce to gigantyczny reaktor termojądrowy, w którym nieustannie krąży rozżarzony gaz zwany plazmą. Panujące we wnętrzu gwiazdy duże pole magnetyczne ogranicza ruch plazmy, ale średnio co 11 lat pojawiają się w nim duże zakłócenia. Przez teleskopy widać to pod postacią plam (aktywnych magnetycznie obszarów o niższej temperaturze) i rozbłysków, będących gigantycznymi erupcjami plazmy. Zjawiska te powodują, że do Ziemi dociera więcej wiatru słonecznego - strumieni naładowanych cząstek, które zderzają się z atmosferą, wywołując zorze polarne i zakłócenia radiowe. Silny wiatr słoneczny osłania naszą planetę przed promieniowaniem kosmicznym, które - jak dowiodły pomiary wykonane przez satelity - sprzyja powstawaniu chmur. Dlatego w okresie dużej aktywności słonecznej klimat się ociepla, a gdy Słońce się uspokaja, dochodzi do oziębienia.
Herschel zaobserwował wpływ tego zjawiska na rolnictwo, ale nie wiedział, że cykl słoneczny jest nieregularny - może trwać od 8 do 15 lat. Dlatego jego prognozy nie sprawdziły się i zostały uznane za oszustwo. Dziś uczeni dzięki nowoczesnej technice potrafią precyzyjniej określić wpływ Słońca na Ziemię. Prof. Sami Solanki z Instytutu Maksa Plancka w Katlenburgu-Lindau odkrył, że w ostatnich dziesięcioleciach nasza gwiazda była rekordowo aktywna
- pojawiało się na niej średnio dwukrotnie więcej plam niż przez poprzednie 8 tys. lat! Uczeni twierdzą, że musiało to wpłynąć na podniesienie się temperatury Ziemi.
Komety epoki lodowcowej
Globalne anomalie klimatyczne zdarzały się już w historii ludzkości i nie zawsze były dla niej niekorzystne. Przed trzema tysiącami lat taka zmiana umożliwiła ekspansję Scytów z Azji do Europy. Zdaniem archeologa Basa van Geela z Universiteit van Amsterdam, wskazują na to badania drewnianych przedmiotów pochodzących z 850 r. p.n.e. Klimat stał się wtedy wilgotny - obfite deszcze zamieniły suche stepy Azji Środkowej w urodzajne tereny, ciągnące się aż do kontynentu europejskiego. Mając tak korzystne warunki, Scytowie zbudowali imperium w Europie Wschodniej na północ od Morza Czarnego.
Kosmiczne zjawiska są też w stanie spowodować globalne oziębienia, zwane małymi epokami lodowcowymi. W latach 1645-1715 i 1788-1805 ich przyczyną była mała aktywność Słońca, co potwierdzają ówcześni astronomowie, którzy nie zaobserwowali niemal żadnych plam na tarczy słonecznej. Ochłodzenie klimatu może też być wywołane przez komety, uważane od starożytności za zwiastuny nieszczęścia. Zdaniem astronomów z Cardiff University, już półkilometrowa bryła kosmicznego lodu eksplodująca w atmosferze może doprowadzić do trwającej kilka lat zimy. W ten sposób doszło do oziębienia w latach 536-540, które spowodowało klęskę głodu w Europie.
Astrofizycy sądzą, że do Ziemi nieustannie dociera deszcz niedużych kul śniegowych, które w czasie lotu parują i zwiększają ilość wody na naszej planecie. Pojawiają się koncepcje, wedle których te minikomety zawierają nieznane mikroby, podróżujące w przestrzeni kosmicznej i odpowiedzialne za epidemie nękające ludzkość.
Błysk apokalipsy
Na ziemską pogodę wpływają nawet bardzo odległe ciała niebieskie. Uczeni uważają, że 2,8 mln lat temu 100-200 lat świetlnych od Układu Słonecznego eksplodowała gwiazda supernowa. Natężenie promieniowania kosmicznego wzrosło o 15 proc., co wywołało gwałtowne zmiany klimatu, utrzymujące się przez 100 tys. lat. Jedną z konsekwencji była wielka susza w Afryce. "Być może właśnie dlatego nasi przodkowie wyemigrowali do Europy, co przyczyniło się do szybkiej ewolucji Homo sapiens" - uważa dr Guenther Korschinek z Technische Universitt w Monachium, który odkrył ślady eksplozji w osadach z Oceanu Spokojnego. Zdaniem astrofizyków, na nasz klimat wpływają nawet wybuchy tzw. gwiazd magnetycznych odległych od Ziemi o dziesiątki tysięcy lat świetlnych!
Kataklizmem byłoby jednak inne zjawisko - tzw. rozbłysk gamma, który powstaje w czasie narodzin czarnej dziury. Aparatura pomiarowa rejestruje rocznie kilkaset takich eksplozji, których echa docierają do nas z odległych galaktyk. Gdyby jednak rozbłysk powstał w obrębie Drogi Mlecznej, w atmosferze ziemskiej doszłoby do gwałtownych zmian. Z obecnego w powietrzu tlenu i azotu powstałby dwutlenek azotu - toksyczny brązowy gaz, który wchodzi w skład smogu i niszczy ozon. Byłoby go tyle, że na długie lata pozbawiłby nas warstwy ozonowej i zasłoniłby Słońce. Tak prawdopodobnie doszło do masowego wymierania organizmów pod koniec ordowiku - 443 mln lat temu. Wyginęła wtedy większość gatunków lądowych i żyjących w płytkich wodach - katastrofę przeżyły tylko zwierzęta z morskich głębin.
Coraz więcej teleskopów, satelitów i laboratoriów bada "kosmiczną pogodę", która doczekała się nawet oficjalnego serwisu z prognozami (www.space-weather.com). Intensywny wiatr słoneczny zmienia bowiem nie tylko klimat - potrafi także uszkadzać satelity, sieci energetyczne, a nawet rurociągi naftowe. Kosmos zawsze wpływał na naszą planetę, lecz dopiero teraz zaczynamy rozumieć złożoność tego oddziaływania.
Więcej możesz przeczytać w 6/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.