Kto się boi generała Adama Rapackiego?
Adam Rapacki musiał odejść, bo za dużo wiedział o kulisach śledztwa dotyczącego zabójstwa generała Marka Papały i o roli polityków w tej zbrodni. To Rapacki naciskał, by w związku z tym zabójstwem zatrzymano polonijnego biznesmena Edwarda Mazura. To on zna kulisy zwolnienia Mazura z aresztu i rolę, jaką odegrała w tym Barbara Piwnik, była minister sprawiedliwości. Wie, kto w tej sprawie dzwonił do Barbary Piwnik. Wiedza Rapackiego to prawdziwa polityczna bomba.
Adam Rapacki nadzorował służby dysponujące wiedzą o ciemnych interesach polityków, urzędników państwowych i funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości. Pod tym względem jest on najlepiej poinformowaną osobą w Polsce. Rapacki nie dawał gwarancji, że tej wiedzy nie użyje. I także dlatego został odwołany ("Wprost" zapowiadał to w artykule "Zabiję cię, glino!", nr 43). - Zwolnienie Rapackiego to dowód, że ktoś w Polsce bardzo boi się wiedzy z kilku ważnych śledztw dotyczących związków gangsterów i polityków - mówi "Wprost" Marek Biernacki, szef MSWiA w rządzie Jerzego Buzka. Szalę przechyliła afera starachowicka. Ujawniła ona degrengoladę na najwyższych szczeblach policji i MSWiA ("Wprost" pisał o tym w artykule "Trąd", nr 44).
Komu przeszkadzał gen. Rapacki?
Nasi rozmówcy z Komendy Głównej Policji twierdzą, że dymisja Rapackiego to początek czystek. Chodzi o to, żeby odsunąć od dostępu do niewygodnej wiedzy operacyjnej policjantów rozpracowujących mafijne powiązania polityków. - Rapacki szedł do przodu, uderzając w kolejne mafijne struktury. Ktoś widać uznał, że trzeba tę zabawę zakończyć, bo wymknęła się spod kontroli - mówi "Wprost" Lech Kaczyński, minister sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka.
Policjanci pracujący w służbach podległych Adamowi Rapackiemu są pewni, że czystki wśród funkcjonariuszy zajmujących się tajnymi operacjami uczynią z policji atrapę. Te czystki już się zaczęły: odwołano ppłk. Tomasza W., naczelnika IV wydziału CBŚ, szefa tzw. przykrywkowców, czyli policjantów przenikających do gangów.
Usunięcie ludzi Rapackiego ułatwi ręczne sterowanie policją przez polityków. O skutkach takiego sterowania można się było przekonać podczas akcji w Magdalence. W starciu z dwoma bandytami życie straciło tam dwóch antyterrorystów, a kilkunastu zostało inwalidami niezdolnymi do służby. Akcję przeprowadzono wbrew wszelkim regułom, bo kierownictwo MSWiA potrzebowało spektakularnego sukcesu.
"Pruszków" bis
Odwołanie gen. Adama Rapackiego oraz ppłk. Tomasza W. zbiegło się ze wzmocnieniem "Pruszkowa". Ustaliliśmy, że właśnie ukonstytuował się nowy zarząd gangu. Tworzą go Adam Danielak (syn Leszka Danielaka), Artur Danielak (syn Mirosława Danielaka), Kazimierz Klimas, Andrzej Horek, Sławomir Fabiański oraz Jacek Genejak. Szefem doradców nowego zarządu został Wojciech Paradowski, przed kilku laty kandydat na wiceministra budownictwa.
Nowy zarząd "Pruszkowa" stał się nieprzenikliwy dla policyjnych agentów. Gang musiał otrzymać od kogoś instrukcje, jak się bronić przed wtyczkami. Zaczęto też likwidować policyjnych informatorów (od kul zginęło co najmniej 11 osób).
Co po Rapackim?
Rapackiemu nie udało się zapobiec aresztowaniu przed trzema miesiącami jednego z najlepszych agentów - Ireneusza Kujawskiego. Przez ostatnie dwa lata, w zamian za pozostawienie go na wolności, Kujawski pomagał policji w inwigilowaniu przestępczego podziemia: dostarczał zdjęcia, nagrywał rozmowy. Układ Ireneusza Kujawskiego z policją był pochodną ustaleń z Jarosławem Sokołowskim (Masą). Prywatnie Kujawski jest szwagrem Masy. Prokuratura zerwała ten układ, przez co policja straciła jedno z najcenniejszych źródeł informacji. Straciła też kontakt z kilkoma innymi agentami, którzy pracowali dla niej za pośrednictwem Kujawskiego. - Wszystko to wygląda na sukcesywne rozbijanie systemu walki z najgroźniejszą przestępczością - mówi Marek Biernacki.
- Nie zdejmuję munduru. Będę obserwował to, co się dzieje w podległych mi do niedawna służbach. Gdyby ktokolwiek próbował zrobić zamach na Centralne Biuro Śledcze, wytoczę najcięższe armaty. Ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo mój następca to dobry gliniarz - mówi "Wprost" gen. Adam Rapacki.
Adam Rapacki nadzorował służby dysponujące wiedzą o ciemnych interesach polityków, urzędników państwowych i funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości. Pod tym względem jest on najlepiej poinformowaną osobą w Polsce. Rapacki nie dawał gwarancji, że tej wiedzy nie użyje. I także dlatego został odwołany ("Wprost" zapowiadał to w artykule "Zabiję cię, glino!", nr 43). - Zwolnienie Rapackiego to dowód, że ktoś w Polsce bardzo boi się wiedzy z kilku ważnych śledztw dotyczących związków gangsterów i polityków - mówi "Wprost" Marek Biernacki, szef MSWiA w rządzie Jerzego Buzka. Szalę przechyliła afera starachowicka. Ujawniła ona degrengoladę na najwyższych szczeblach policji i MSWiA ("Wprost" pisał o tym w artykule "Trąd", nr 44).
Komu przeszkadzał gen. Rapacki?
Nasi rozmówcy z Komendy Głównej Policji twierdzą, że dymisja Rapackiego to początek czystek. Chodzi o to, żeby odsunąć od dostępu do niewygodnej wiedzy operacyjnej policjantów rozpracowujących mafijne powiązania polityków. - Rapacki szedł do przodu, uderzając w kolejne mafijne struktury. Ktoś widać uznał, że trzeba tę zabawę zakończyć, bo wymknęła się spod kontroli - mówi "Wprost" Lech Kaczyński, minister sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka.
Policjanci pracujący w służbach podległych Adamowi Rapackiemu są pewni, że czystki wśród funkcjonariuszy zajmujących się tajnymi operacjami uczynią z policji atrapę. Te czystki już się zaczęły: odwołano ppłk. Tomasza W., naczelnika IV wydziału CBŚ, szefa tzw. przykrywkowców, czyli policjantów przenikających do gangów.
Usunięcie ludzi Rapackiego ułatwi ręczne sterowanie policją przez polityków. O skutkach takiego sterowania można się było przekonać podczas akcji w Magdalence. W starciu z dwoma bandytami życie straciło tam dwóch antyterrorystów, a kilkunastu zostało inwalidami niezdolnymi do służby. Akcję przeprowadzono wbrew wszelkim regułom, bo kierownictwo MSWiA potrzebowało spektakularnego sukcesu.
"Pruszków" bis
Odwołanie gen. Adama Rapackiego oraz ppłk. Tomasza W. zbiegło się ze wzmocnieniem "Pruszkowa". Ustaliliśmy, że właśnie ukonstytuował się nowy zarząd gangu. Tworzą go Adam Danielak (syn Leszka Danielaka), Artur Danielak (syn Mirosława Danielaka), Kazimierz Klimas, Andrzej Horek, Sławomir Fabiański oraz Jacek Genejak. Szefem doradców nowego zarządu został Wojciech Paradowski, przed kilku laty kandydat na wiceministra budownictwa.
Nowy zarząd "Pruszkowa" stał się nieprzenikliwy dla policyjnych agentów. Gang musiał otrzymać od kogoś instrukcje, jak się bronić przed wtyczkami. Zaczęto też likwidować policyjnych informatorów (od kul zginęło co najmniej 11 osób).
Co po Rapackim?
Rapackiemu nie udało się zapobiec aresztowaniu przed trzema miesiącami jednego z najlepszych agentów - Ireneusza Kujawskiego. Przez ostatnie dwa lata, w zamian za pozostawienie go na wolności, Kujawski pomagał policji w inwigilowaniu przestępczego podziemia: dostarczał zdjęcia, nagrywał rozmowy. Układ Ireneusza Kujawskiego z policją był pochodną ustaleń z Jarosławem Sokołowskim (Masą). Prywatnie Kujawski jest szwagrem Masy. Prokuratura zerwała ten układ, przez co policja straciła jedno z najcenniejszych źródeł informacji. Straciła też kontakt z kilkoma innymi agentami, którzy pracowali dla niej za pośrednictwem Kujawskiego. - Wszystko to wygląda na sukcesywne rozbijanie systemu walki z najgroźniejszą przestępczością - mówi Marek Biernacki.
- Nie zdejmuję munduru. Będę obserwował to, co się dzieje w podległych mi do niedawna służbach. Gdyby ktokolwiek próbował zrobić zamach na Centralne Biuro Śledcze, wytoczę najcięższe armaty. Ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo mój następca to dobry gliniarz - mówi "Wprost" gen. Adam Rapacki.
Więcej możesz przeczytać w 45/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.