Lewicowy analfabeta po lewicowej szkole to ideał współczesności Żyjemy w dziwnym świecie rozpadającym się na część lewicową i prawicową. Wszystko, co tylko istnieje, jest albo lewicowe, albo prawicowe. Nawet skłonności seksualne. Prowadzi to czasem do ideologicznego zamieszania, kiedy ludzie wykonujący zawód z definicji prawicowy, na przykład duchownego, mają lewicowy pociąg do chłopców. Ideowe rozdarcie to tragizm naszych czasów. Chyba że ktoś nie czyta gazet.
Jeśli jednak czyta, to wie, że wywiad powinien być lewicowy. Prostakom mogłoby się wydawać, że wywiad zagraniczny powinien być skuteczny. Ale skuteczność to w ogóle nie jest kategoria, w której dziś rozpatruje się działalność wywiadowczą. Podobnie jest z edukacją. Nie jest ważne, czy w szkołach dzieci się czegoś nauczą, czy też nie. Ważne jest, aby otrzymały właściwy kierunek, to znaczy lewicowy. Lewicowy analfabeta po lewicowej szkole to ideał współczesności. Lewicowość zastępuje dziś takie przestarzałe kategorie, jak rozum i przyzwoitość. Kandydat na każde stanowisko publiczne obwąchiwany jest ze wszystkich stron i jak się wywęszy, że ma serce z lewej strony, to w porządku, ale jak wyniuchają, że ma rozum z prawej, zostaje natychmiast przez specjalistów od politycznej anatomii zdyskwalifikowany. Wiwisekcja kierunkowa nikogo nie omija. Handlować ropą naftową albo układać program telewizyjny powinni tylko polityczni mańkuci. Dłubać w nosie też można tylko lewicą.
Co mnie najbardziej niepokoi, to dalsza komplikacja tego jasnego i prostego podziału. Ostatnio do tradycyjnego rozeznania, jaki jest człowiek - lewicowy czy prawicowy - dochodzi jeszcze precyzyjne - czyj to człowiek. Lewicowy to za mało. Czyj? Janika, Millera, Borowskiego, Belki, Kwaśniewskiego, a może nawet - uchowaj Boże - Jarugi-Nowackiej? Podobno są jeszcze nawet ludzie Jaruzelskiego i Rakowskiego, w Karkonoszach widziano ukrywających się w chaszczach ludzi Mijala. Telewizja publiczna za Walendziaka i pampersów była prawicowa. Za Kwiatkowskiego - lewicowa. Teraz jest łaciata, ale nie w łaty lewicowo-prawicowe, tylko kwiatkowsko-dworackie. Dworak ma swoje obszary i Kwiatkowski podobno też i najpierw jest się człowiekiem Dworaka lub Kwiatkowskiego, a dopiero potem, przez domniemanie, lewym lub prawym człowiekiem.
W "Orlenie" ludzie Belki wyparli ludzi Kulczyka. Jeszcze niedawno lewica przepierała się tam z prawicą, a po każdej takiej przepierce akcje spółki spadały. Zwłaszcza kiedy górą była lewica, bo dochody są raczej prawicowe, a wydatki przeciwnie. "Orlen odbity" - napisało z okazji triumfu lewicowego skarbu państwa nad prawicowym kapitałem prywatnym prawicowe "Życie". Zabrzmiało to jak Sienkiewiczowski "Bar wzięty". Już Orlen odbity nie boli - cisną się na usta słowa poety, a to dlatego, że "Życie" - choć prawicowe - jest Wołka, a kapitał, też z natury rzeczy prawicowy, jest Kulczyka.
Andrzej Ananicz jest prawicowy. Anna Radziwiłł jest prawicowa. Prezes Dworak jest prawicowy. Kulczyk natomiast jest bogaty. Są to wszystko odchylenia od normy, których lewica zaakceptować nie może. A na świecie dzieją się jeszcze gorsze rzeczy. Już się wydawało, że John Kerry to czystej wody lewica, że postępowiec, że dostanie Pokojową Nagrodę Nobla i Złotą Palmę w Cannes nawet bez filmu, a tu nagle zdemaskował się jako podżegacz wojenny, militarysta z krwi i kości, który chce zwiększać armię, wydatki na zbrojenia i jeszcze wciągnąć w konflikt w Iraku Francję i Niemcy. Ohyda! Cała kampania wyborcza prowadzona przez polskie media poszła na marne. Na polskie warunki John Kerry okazał się przecież człowiekiem Busha.
Trzeba to jakoś czym prędzej uporządkować, bo ten ideowy chaos pożre nas z kretesem. Prawicowy prezes IPN Leon Kieres odważa się jechać do Moskwy i tam, mimo ostrzeżeń polskich sił lewicy (nie wiem tylko czyich), domagać się śledztwa w sprawie zamordowania 25 tys. polskich prawicowych oficerów przez lewicowe NKWD. Do czego może doprowadzić takie łamanie praw natury, skoro białka są lewoskrętne, cały kosmos jest lewicowy, ziemia kręci się dookoła słońca w lewą stronę, zielone ludziki mają czerwone legitymacje, a Krzysztof Janik jest koroną stworzenia.
Co mnie najbardziej niepokoi, to dalsza komplikacja tego jasnego i prostego podziału. Ostatnio do tradycyjnego rozeznania, jaki jest człowiek - lewicowy czy prawicowy - dochodzi jeszcze precyzyjne - czyj to człowiek. Lewicowy to za mało. Czyj? Janika, Millera, Borowskiego, Belki, Kwaśniewskiego, a może nawet - uchowaj Boże - Jarugi-Nowackiej? Podobno są jeszcze nawet ludzie Jaruzelskiego i Rakowskiego, w Karkonoszach widziano ukrywających się w chaszczach ludzi Mijala. Telewizja publiczna za Walendziaka i pampersów była prawicowa. Za Kwiatkowskiego - lewicowa. Teraz jest łaciata, ale nie w łaty lewicowo-prawicowe, tylko kwiatkowsko-dworackie. Dworak ma swoje obszary i Kwiatkowski podobno też i najpierw jest się człowiekiem Dworaka lub Kwiatkowskiego, a dopiero potem, przez domniemanie, lewym lub prawym człowiekiem.
W "Orlenie" ludzie Belki wyparli ludzi Kulczyka. Jeszcze niedawno lewica przepierała się tam z prawicą, a po każdej takiej przepierce akcje spółki spadały. Zwłaszcza kiedy górą była lewica, bo dochody są raczej prawicowe, a wydatki przeciwnie. "Orlen odbity" - napisało z okazji triumfu lewicowego skarbu państwa nad prawicowym kapitałem prywatnym prawicowe "Życie". Zabrzmiało to jak Sienkiewiczowski "Bar wzięty". Już Orlen odbity nie boli - cisną się na usta słowa poety, a to dlatego, że "Życie" - choć prawicowe - jest Wołka, a kapitał, też z natury rzeczy prawicowy, jest Kulczyka.
Andrzej Ananicz jest prawicowy. Anna Radziwiłł jest prawicowa. Prezes Dworak jest prawicowy. Kulczyk natomiast jest bogaty. Są to wszystko odchylenia od normy, których lewica zaakceptować nie może. A na świecie dzieją się jeszcze gorsze rzeczy. Już się wydawało, że John Kerry to czystej wody lewica, że postępowiec, że dostanie Pokojową Nagrodę Nobla i Złotą Palmę w Cannes nawet bez filmu, a tu nagle zdemaskował się jako podżegacz wojenny, militarysta z krwi i kości, który chce zwiększać armię, wydatki na zbrojenia i jeszcze wciągnąć w konflikt w Iraku Francję i Niemcy. Ohyda! Cała kampania wyborcza prowadzona przez polskie media poszła na marne. Na polskie warunki John Kerry okazał się przecież człowiekiem Busha.
Trzeba to jakoś czym prędzej uporządkować, bo ten ideowy chaos pożre nas z kretesem. Prawicowy prezes IPN Leon Kieres odważa się jechać do Moskwy i tam, mimo ostrzeżeń polskich sił lewicy (nie wiem tylko czyich), domagać się śledztwa w sprawie zamordowania 25 tys. polskich prawicowych oficerów przez lewicowe NKWD. Do czego może doprowadzić takie łamanie praw natury, skoro białka są lewoskrętne, cały kosmos jest lewicowy, ziemia kręci się dookoła słońca w lewą stronę, zielone ludziki mają czerwone legitymacje, a Krzysztof Janik jest koroną stworzenia.
Więcej możesz przeczytać w 33/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.