To była prawdziwa edukacyjna klęska: w tym roku maturę oblał prawie co czwarty uczeń. Większość poległa na matematyce. Winni są nie tylko niedouczeni maturzyści, nauczyciele i reformatorzy polskiej szkoły. Także politycy, którzy zamienili egzamin w równanie z wieloma niewiadomymi.
W inę za maturalny pogrom ponoszą w sporej części sami uczniowie. Rocznik jest słaby – oświadczył tuż po ogłoszeniu wyników Mirosław Sawicki, wicedyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
Więcej możesz przeczytać w 28/2011 wydaniu tygodnika e-Wprost .
Archiwalne wydania Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Komentarze
Coraz częściej mam do czynienia z przypadkami wykorzystania telefonów komórkowych jako ściąg, no ale na maturze telefonu mieć nie można i tu zaczynają się schody... Coraz trudniej też wyegzekwować od ucznia obowiązek chodzenia do szkoły. Z doświadczenia wiem, że ma to ścisły związek z efektem kształcenia, ale dzisiejsza szkoła nie ma instrumentów egzekwowania frekwencji. Młodzież licealna nie przejmuje się godzinami opuszczonymi, oceną z zachowania, często rodzice usprawiedliwiają godziny wagarów...
A może nie wszyscy muszą mieć maturę. Nie, nie, to nie zmieści się naszym politykom w głowach, bo czym się wtedy chwalić. Twórzmy więc dalej tę edukacyjną fikcję. W zeszłym roku wyniki, przyznam, zdziwiły mnie, były zbyt dobre w stosunku do tego co obserwuję na co dzień. Nawet młodzież dziwiła się, że matura z matmy była tak łatwa. Każdy wiedział jednak o co chodzi. Proponuję więc dla poprawy humoru rządzących i społeczeństwa, by w przyszłym roku zrobić testy łatwiejsze. Znów wszyscy będą zadowoleni, a że nie przełoży się to na sukcesy młodych ludzi na rynku pracy i nie pchnie gospodarki do przodu. Nieważne. Wybory są co cztery lata a nie co dziesięć. Jednak jako nauczyciel ostrzegam państwa przed wizytą za kilka lat u lekarza, prawnika, urzędnika, przed mieszkaniem w domach wg projektów przyszłych inżynierów. Nie twórzmy fikcji, nie zaniżajmy wymagań, ale wymagajmy od młodych ludzi pracy i zaangażowania, którego brakuje, co pokazuje tegoroczna matura.
Faktem jest też coraz luźniejszy stosunek do systematycznego uczenia się, do czytania materiałów źródłowych, do czytania książek, tygodników opiniotwórczych. Nowe technologie zamiast pomagać młodym ludziom ogłupiają ich. Większość przyznaje się, że głównie stosuje je dla rozrywki. Po co pisać referat, ślęczeć nad prezentacją, skoro można to złożyć z fragmentów znalezionych w necie, często nawet do końca ich nie czytając. Mnożą się plagiaty. Coraz częściej mam do czynienia z przypadkami wykorzystania telefonów komórkowych jako ściąg, no ale na maturze...