- Chochlik w mózgu
Gdy amerykański Kongres w ubiegłym tygodniu specjalną rezolucją upamiętnił 60. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego, agencja fotograficzna obsługująca to wydarzenie pod zdjęciami napisała, że obrady dotyczyły powstania w warszawskim getcie (w 1943 r.). Światowe media zastanawiająco często rozpowszechniają szkodliwe bzdury na temat Polski.
Regularnie w anglosaskich mediach można przeczytać o "polskich obozach koncentracyjnych", "polskich komorach gazowych", "polskich obozach śmierci". Takie sformułowania pojawiły się m.in. w "Time", "Wall Street Journal", "U.S. News & World Report". Błąd niedawno powtórzyła jedna z prywatnych telewizji kanadyjskich. Jej prezes nawet nie przeprosił za tę niezręczność - twierdzi, że można w taki sposób określać lokalizację obozu.
Trzy lata temu belgijski tygodnik "Le Soir Illustre" pod zdjęciem Jana Pawła II umieścił podpis: "Papież wywodzący się z kraju, który wymyślił Auschwitz, poprosił w imieniu Kościoła o przebaczenie za antysemityzm". Później redakcja tłumaczyła się, że ten błąd powstał w wyniku złośliwego działania chochlika drukarskiego.
W ubiegłym roku niemiecka telewizja zaproponowała swym widzom zabawę w wybór najwybitniejszego Niemca w historii. Na liście nominowanych znalazł się Mikołaj Kopernik. W 2000 r. premier Jerzy Buzek wystosował list do wydawców "Encyclopedia Britannica", aby sprostowali fałszywą informację, jakoby kod Enigmy złamali brytyjscy matematycy. Niewiele to pomogło - rok później na ekrany kin trafił film "Enigma" w reżyserii Michaela Apteda, w którym pokazano dzielnych Brytyjczyków zmagających się z niemieckim szyfrem. Co śmieszniejsze, jedyny Polak pokazany w tym dziele jest czarnym charakterem.
Brednie pisze się nie tylko o przeszłości. Niemiecki "Bild", starszy brat niemieckiego "Faktu", obsmarował na przykład Adama Małysza. Gdy nasz król nart rozpoczął serię triumfów w Pucharze Świata, zaskoczeni takim obrotem sprawy dziennikarze brukowca napisali, że po każdym zwycięstwie mistrz do późnej nocy pije wódkę. Jak tak dalej pójdzie, to "Bild" odkryje, że 1 września Polska zaatakowała NRD.
Agaton Koziński - Z wizji do rady
Nina Terentiew, szefowa Dwójki, jest poważną kandydatką do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W Sejmie może ją poprzeć koalicja SLD-Platforma Obywatelska, która podzieliła się władzą w telewizji publicznej. Nowe władze telewizji chciałyby zmienić kierownictwo Dwójki, podobnie jak zrobiły to z Jedynką, którą od niedawna kieruje Maciej Grzywaczewski. Ponieważ jednak Terentiew ma ważny kontrakt, powstał pomysł przygotowania jej miękkiego lądowania w KRRiTV. Nie wiadomo jeszcze, kto miałby zająć jej miejsce na Woronicza.
(IGO, RMA) - TRZY SZYBKIE
Sroki opanowały miasto Rozmowa z wicemarszałkiem Sejmu JÓZEFEM ZYCHEM (PSL)
- Ciągle podpatruje pan ptaki?
- Cały czas! Pan wie, że mamy wyjątkowy rok? Po pierwsze, wzrośnie populacja bocianów. A największe w Europie skupisko bocianów jest w moim okręgu wyborczym, we wsi Kłopot. A po drugie, choć to już koniec lipca, to wciąż śpiewają zięby.
- O czym?
- Tego nie wiem, ale przecież już dawno powinny przestać, bo one się pierzą na początku lipca. Ale widzę, że pana pierzenie nie pasjonuje. To powiem panu, że z kolei w Zielonej Górze jest największe w Europie skupisko srok. Dosłownie ptaki opanowały miasto.
- Rany boskie, to jak z "Ptaków" Hitchcocka! Oglądał pan?
- Tak, ale to banał. Pokazuje, jak ptaki migrują ze wsi do miast. Ale o tym, o remizach nad Odrą i kawce, która mnie dziobała po nosie, opowiem panu za tydzień.
Rozmawiał Robert Mazurek - 2,5 mln czytelników "Wprost"
Wprost" po raz kolejny był najczęściej czytanym tygodnikiem w Polsce. W czerwcu do lektury naszego tygodnika przyznało się 8,56 proc. czytelników, co oznacza, że regularnie czyta nas ponad 2,5 mln osób. Według badań SMG/KRC, w czerwcu pod tym względem nasz tygodnik wyprzedził "Newsweek" (8,4 proc.), "Politykę" (6,1 proc.) oraz "Przekrój" (2,8 proc.). - Kwiaty dla Millera
W warszawskim hotelu Rialto widziano Millera, jak biesiadował przy suto zastawionym stole. Nie był to wszak Leszek Miller. Ten, którego wypatrzyli nasi wywiadowcy, był rudy i piegowaty, a inni biesiadnicy zwracali się do niego "Aleksieju Borysowiczu". Był to bowiem Aleksiej Miller, prezes Gazpromu - rosyjskiego koncernu, który jest głównym dostawcą gazu do Polski. O wizycie szefa Gazpromu w Warszawie oficjalnie nie wiedzą nic w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie, chociaż to właśnie ta spółka jest bezpośrednim odbiorcą rosyjskiego gazu. O przyjeździe Aleksieja Millera nad Wisłę wiedziały jednak właściwe osoby. Prezes Gazpromu ze śmiechem opowiadał przy stole, że polscy urzędnicy codziennie podsyłają mu do hotelowego pokoju kosze świeżych kwiatów. Według ostatnich doniesień moskiewskich mediów, Miller wkrótce ma się pożegnać ze stanowiskiem, ponieważ nie spełnił nadziei swego mocodawcy i okazał się słabym menedżerem. Może przyjechał w Warszawie szukać pracy?
Jarosław Jakimczyk - Portugalio, uważaj!
Warszawę opuszcza Patrick Gautrat, ambasador Francji. Na uroczystym przyjęciu jego wyjazd opłakały już gwiazdy seriali i grono zaprzyjaźnionych intelektualistów. Łzę uronią również redakcje kilku czasopism, które ambasador zalewał listami z połajankami i instrukcjami, co należy, a czego - broń Boże - nie godzi się publikować. Na odchodne dyplomata zjechał "Wprost" za całokształt oraz "Gazetę Wyborczą" za obrażanie - piórem Stefana Niesiołowskiego - prezydenta Chiraca. Ale "Gazeta" szybko się pokajała, drukując w ostatnim wydaniu weekendowym samego Chiraca, dzielnie walczącego z rasizmem. Patrick Gautrat będzie nadal reprezentował Francję, tym razem w Portugalii. Panie ambasadorze, rozumiejąc, że pana misja będzie polegała głównie na pisaniu do gazet, chcielibyśmy podać tytuły najważniejszych portugalskich dzienników: "Publico", "Correio da Manhă" i "Jornal de Notícias" oraz tygodników: "Expresso", "Jornal de Negócios" oraz "The Portugal News". Kolegów z tych tytułów przestrzegamy, że nie będą mieli lekko.
(rma) - Zamienił Balicki siekierkę na kijek
Moich współpracowników nie będę się musiał wstydzić - mówił Marek Balicki, nowy minister zdrowia. Nawiązywał w ten sposób do nieszczęsnej ekipy ministra Łapińskiego. I co? Wiceminister zdrowia Rafał Niżankowski, który razem z Balickim zakładał Kolegium Lekarzy Rodzinnych, tworzył też publiczne Centrum Monitorowania Jakości i kierował nią. CMJ odpłatnie przyznawało szpitalom certyfikaty jakości (za 10 tys. zł). W tym samym czasie Niżankowski był pełnomocnikiem Towarzystwa Promocji Jakości, organizacji non-profit działającej przy CMJ. Na przełomie lat 2001/2002 publiczne pieniądze pochodzące z opłat za certyfikaty przyznawane szpitalom zamiast trafić do centrum, zasilały kasę towarzystwa. Te same osoby były zatrudnione na najwyższych stanowiskach w obu instytucjach. Miały świadomość tego, że coś jest w tym układzie nie w porządku. Dowodzi tego na przykład e-mail Krzysztofa Ładny, byłego pracownika centrum, do Michała Bedlickiego, zastępcy i prawej ręki Niżankowskiego (z 21 września 2001 r.): "Zauważ, że już pojawiają się problemy z przepływami pieniądza, myślę, że niemały problem to przenikające się zatrudnienie. Konieczne jest wreszcie sporządzenie regulaminu pracy zarządu TPJ, podziału kompetencji, odpowiedzialności, żeby mieć świadomość, że nie będzie mamra".
(KK, JK) - Cena oceny
Nie będę dyskutował na temat zarzutów, które uważam za tandetne - oświadczył Cezary Stypułkowski. To był jedyny publiczny komentarz prezesa PZU do zarzutów stawianych przez "Wprost". W artykule "PZUj Stypułkowski" (nr 30) ujawniliśmy, że pod rządami prezesa Cezarego Stypułkowskiego PZU SA wydało około 100 mln zł na niefachowe lub niepotrzebne ekspertyzy zlecane zaprzyjaźnionym firmom, a skarb państwa utracił kontrolę nad spółką. Stypułkowski przemilczał te fakty na konferencji prasowej, a zamiast tego pochwalił się oceną wiarygodności finansowej, jaką spółce wystawiła agencja ratingowa Standard & Poor's. "A minus" - to najwyższa ocena przyznana instytucji finansowej w Europie Środkowej i Wschodniej - oznajmił prezes i dodał, że PZU zapłaciło S&P za sporządzenie oceny około 100 tys. euro. Jakość kosztuje?
(KT) - Śmiertelna lewatywa
Do stowarzyszenia ofiar lekarzy pośmiertnie przystąpił Napoleon Bonaparte. Tak przynajmniej twierdzi dr Steven Karch z San Francisco Medical Examiner's Department, który przestudiował sposoby, jakimi lekarze próbowali utrzymać przy życiu chorego na raka żołądka cesarza. Były wśród nich codzienne lewatywy, środki wymiotne i chlorek rtęci, stosowany jako środek przeczyszczający. Leczenie to doprowadziło u Napoleona do niedoboru potasu i zatrzymania akcji serca. Jak widać, służba zdrowia potrafi wykończyć każdego polityka.
(JAS) - Euroantyfeminizm
Jestem tutaj, aby reprezentować kobiety z Yorkshire, które zawsze podają obiad na stół, gdy mąż wraca do domu" - zaprezentował się Godfrey Bloom, eurodeputowany Brytyjskiej Partii Niepodległościowej (UKIP), na pierwszym posiedzeniu Komisji Praw Kobiet. UKIP, która opowiada się za wycofaniem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, była rewelacją czerwcowych wyborów do Parlamentu Europejskiego, zdobywając 12 mandatów (cztery razy więcej niż w poprzednich wyborach). Wśród eurodeputowanych z tej partii nie znalazła się żadna kobieta. Mimo to UKIP uradziła, że z tak błahego powodu nie zrezygnuje z należnego jej miejsca w Komisji Praw Kobiet. Oczywiście, nie wywołało to zachwytu europarlamentarzystek z innych partii. Blooma to nie zdziwiło. "One po prostu za rzadko sprzątają za lodówką" - skwitował protesty.
(WAK) - Szum medialny: Faszyzm, bzykanie i Jaruzelski
- Telewizja publiczna emituje kolejne programy "Warto rozmawiać" Jana Pospieszalskiego. To poważna sprawa. "Idą brunatne czasy. To się czuje. Jak aurę przed migreną" - ostrzega w związku z tym Przemysław Szubartowicz w "Trybunie".
- Na szczęście światło nadchodzi ze wschodu. Kierownik komisji wyborczej w rosyjskim Orle wydał 670-stronicową książkę na cześć Jegora Strojowa, gubernatora tego okręgu. "Rzeczpospolita" obficie cytuje to dzieło. Gubernator jest, zdaniem autora, "wysoce intelektualną, twórczą osobowością z niezależnym charakterem, ogromnym autorytetem i zamiłowaniem do pracy". Ponadto czyta w mózgu rozmówcy. Czcigodny "Tygodnik Powszechny" poświęca tylko pięć stron (za to w podobnym duchu) 70. urodzinom swego naczelnego ks. Adama Bonieckiego. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku krakowskie pismo dorzuci jakieś 600 stron. Przecież Boniecki nie może być gorszy od Strojowa!
- Boniecki, choć liberalny, to jednak ksiądz. Na szczęście, niektórzy nie boją się demaskować polskiej kołtunerii. Jest wśród nich Doda, wokalistka grupy Virgin, uczestniczka programu "Bar", podczas którego publicznie uprawiała seks. "Przyjechał mój narzeczony i bzyknęliśmy się w kiblu" - opowiada "Super Expressowi". Jak było? - pyta dziennikarka. "Normalnie. Chyba każdy choć raz w życiu bzykał się w klopie na jakiejś imprezie. Nie?" Na trzeźwą uwagę reporterki, że nie każdy robił to z przypiętym mikrofonem, Doda odpowiada: "Odpięłam na chwilę. Ojej, gdybym za granicą mówiła takie rzeczy, to nie zrobiłabym na nikim wrażenia, bo wszyscy tak robią. A u nas powiesz "kurwa" i już jest wielkie halo".
- Co prawda, to prawda. Inną prawdę o bzykaniu w patriarchalnej Polsce odkrywają redaktorzy portalu Gejowo.pl. "Seks w więzieniu bywa tematem gejowskich fantazji. Wizja setek facetów na lata pozbawionych towarzystwa kobiet zdaje się wyjątkowo sprzyjać stosunkom homoseksualnym. I to prawda, niestety, jednak seks w więzieniu związany jest z bardzo silną tam hierarchią, sprawami dominacji i podporządkowania, a także nieodłączną przemocą w stosunkach pomiędzy więźniami" - piszą autorzy z Gejowa. I smutno konkludują: "Zatem fantazje o seksie w więzieniu z napalonymi heterykami niewiele mają wspólnego z rzeczywistością".
- Na koniec jeszcze trochę perwersji. Dziennikarze "Turystyki", dodatku do "Gazety Wyborczej", zwiedzają gmach dawnego KC PZPR. Rozmawiają ze starymi pracownikami. "Jaruzelski urzędował na pierwszym piętrze" - pokazuje jeden z nich. "Tłumaczy, że Jaruzelski obawiał się zamachu. - Kiedyś w oknach były kraty, które od wewnątrz na wypadek ucieczki można było szybko odkręcić. Z pierwszego piętra generał mógłby zejść po linie na taras, który pod oknami jest poszerzony. Miał tam wylądować helikopter - opowiada nasz przewodnik". Coś z historii alternatywnej: tłum otacza gmach KC, Jaruzelski ucieka po linie, helikopter już startuje, Jaruzelski łapie się sznurowej drabinki, śmigłowiec odlatuje na wschód z Jaruzelskim, dyndającym pod brzuchem maszyny... Ech, można tylko pomarzyć!
Piotr Skwieciński
Więcej możesz przeczytać w 31/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.