Oscar Pistorius biegający na protezach z włókien węglowych zakwalifikował się na igrzyska w Londynie! Wywołał zachwyt nad sukcesem człowieka w walce z przeciwnościami. Ale i strach, że to furtka do technologicznego wyścigu zbrojeń.
Lipcowy mityng lekkoatletyczny we włoskim Lignano. Bieg na 400 m. Reprezentant RPA, 25-letni Oscar Pistorius pędzi na wygiętych w pałąk, hipernowoczesnych protezach, wydających dziwny, świszczący odgłos. Wygląda pokracznie, ale zostawia rywali kilka metrów z tyłu. Wynik – rewelacyjny! 45,07 s to jego rekord życiowy. Ale nie tylko – to wynik, który daje kwalifikację na jesienne mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie w Londynie w 2012 r. Uradowany Pistorius niknie w ramionach kolegów. Jednego podnosi do góry, ale wywraca się na bieżnię. Po chwili robi rundę honorową wokół trybun. Kibice oklaskują go na stojąco.
Niepełnosprawni startowali już na igrzyskach olimpijskich. W 1904 r. w St. Louis złoty medal w gimnastyce zdobył George Eyser, który miał jedną nogę drewnianą, w 1984 r. w Los Angeles sparaliżowana od pasa w dół Neroli Fairhall z Nowej Zelandii strzelała z łuku, a w 2000 r. na igrzyskach w Sydney na 1500 m pobiegła niewidoma Amerykanka Marla Runyan. Pistorius będzie pierwszym w historii sportowcem bez nóg, który wystartuje w zawodach lekkoatletycznych. Gdyby wynik z Lignano osiągnął w finale igrzysk w Pekinie, zająłby piąte miejsce.
– To historyczna chwila i spełnienie moich marzeń. Nie lubię, jak nazywają mnie „Blade Runner", bo nie jestem żadnym cyborgiem, ale teraz czuję się, jakbym rzeczywiście spadł z księżyca – mówił Pistorius po biegu. – Dziękuję wszystkim za wsparcie! Nie mogę zasnąć, a z mojej twarzy nie schodzi głupi uśmiech – dodał na Twitterze.
Gepard
„Blade Runner", słynny film Ridleya Scotta, opowiadał o buncie genetycznie wytworzonych istot wykorzystywanych do niebezpiecznych zadań w pozaziemskich koloniach. Całe życie Pistoriusa to bunt przeciwko niepełnosprawności i walka o to, by być traktowanym jak zdrowy człowiek.
Urodził się bez kości strzałkowych obu nóg. Lekarze musieli amputować mu nogi poniżej kolan, gdy miał 11 miesięcy. Na szczęście rodzina mieszkająca w Johannesburgu miała pieniądze na rehabilitację i Oscar używał protez, zanim nauczył się dobrze chodzić. – Jedyna różnica między mną a moim bratem polegała na tym, że rano on sznurował buty, a ja zakładałem protezy – opowiada.
Od dziecka rywalizował z pełnosprawnymi – grał w tenisa, w rugby, jeździł na nartach wodnych, walczył w zapasach. Nauczył się prowadzić samochód, ale na parkingu nie korzystał z miejsc dla niepełnosprawnych. – Nie ma takiej rzeczy, którą mógłby zrobić sprawny człowiek, a ja nie – mówi. W 2003 r. islandzka firma Oessur wykonała dla niego protezy z włókna węglowego o nazwie Cheetah (gepard). Wciąż wolał grę w rugby, ale po groźnej kontuzji trenerzy przekonali go, żeby postawił na bieganie. Okazało się, że jest bardzo szybki. Pobił rekordy świata niepełnosprawnych na 100, 200 i 400 m. Na paraolimpiadach nie miał sobie równych. Ale rywalizacja z niepełnosprawnymi nie satysfakcjonowała go.
W 2007 r. wystartował z pełnosprawnymi w mistrzostwach RPA na 400 m i zajął drugie miejsce. Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyczna (IAAF) zaprosiła go do honorowego startu w biegu na 400 m na mityngu Złotej Ligi w Rzymie. Był drugi w serii B. – Ma wielki zapał i silną wolę. Stanowi dla wszystkich inspirację – gratulował mu Jeremy Wariner, złoty medalista na igrzyskach w Atenach.
Zyskuje, ale traci
Ale czołowi czterystumetrowcy zmienili zdanie, gdy Pistorius zaczął regularnie starać się o występy w najważniejszych imprezach i ogłosił, że chce jechać na igrzyska w Pekinie. Pojawił się zarzut „technodopingu". Krytycy twierdzili, że krok na protezach jest mocniejszy, dłuższy i kosztuje Pistoriusa mniej energii.
Nacisk na IAAF stał się tak wielki, że federacja zleciła badania biomechaniczne, które miały sprawdzić, czy protezy wyrównują szanse, czy wspomagają Pistoriusa w walce ze zdrowymi. Naukowcy z Deutsche Sporthochschule w Kolonii wykazali, że jego organizm zużywa o 25 proc. mniej energii niż biegnący w tym samym tempie zdrowy człowiek. Proteza opiera się na ziemi krócej niż stopa, stawia mniejszy opór powietrzu. Członkowie Komitetu Wykonawczego IAAF zdecydowali, że sprinterowi nie wolno ścigać się z pełnosprawnymi. Wyrok wywołał kontrowersje na całym świecie. Działaczom zarzucono bezduszność i dyskryminację. Podkreślano, że Pistorius musiał pokonać tyle barier, że już za to powinien mieć prawo startu na igrzyskach. Wsparł go mistrz świata na 100 i 200 m, Amerykanin Tyson Gay. – Jeśli Pistorius czy w ogóle paraolimpijczycy chcą startować w tych samych zawodach co my, to wspaniale. To będzie motywujące dla wielu ludzi na świecie – oświadczył.
Sam Pistorius nie zrezygnował i odwołał się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Przedstawił własne badania, wykazując, że owszem, zyskuje dzięki protezom, ale i dużo traci – jest znacznie wolniejszy na starcie, długo się rozpędza, a w jego organizmie krąży mniej krwi. Trybunał uznał, że nie ma wystarczających przesłanek, aby uznać, że protezy dają mu istotną przewagę nad pełnosprawnymi. Jego zwycięstwo uhonorowano w ojczyźnie orderem za osiągnięcia sportowe, a stacja BBC przyznała mu tytuł Sportowej Osobowości 2007 Roku za „odwagę i osiągnięcia w walce z przeciwnościami losu".
Pistorius znów zaczął startować, ale nie osiągnął minimum na igrzyska w Pekinie. Jako posiadacz trzeciego czasu w RPA mógłby wziąć udział w sztafecie, ale na to nie zgodziła się IAAF, tłumacząc to... względami bezpieczeństwa. – To dyscyplina, w której często dochodzi do kontaktu między zawodnikami. Pistorius może doprowadzić do katastrofy – oświadczył rzecznik IAAF Nick Davies. Pistorius argumentował, że może pobiec na pierwszej zmianie, ale nie posłuchano go.
Wyścig zbrojeń? Wiadomość, że Pistorius wystartuje w mistrzostwach świata i na igrzyskach w Londynie, znów wywołała dyskusje nad przyszłością technologii w sporcie. Czy za kilka lat nie okaże się, że do zdobycia złota potrzebne będą supernowoczesne protezy? Czy ulepszające człowieka gadżety nie wkroczą do sportu na stałe? Czy w skrajnym przypadku nie dojdzie do tego, że trzeba będzie się okaleczyć, by znalazło się miejsce na protezę albo kości z lekkiego stopu? – zastanawia się George Dvorsky z Institute for Ethics and Emerging Technologies w Connecticut.
Nick Bostrom z Instytutu Przyszłości Ludzkości w Oksfordzie przypomina, że już dziś bejsboliści przeszczepiają sobie do ramion mocniejsze ścięgna z innych części ciała, a golfiści robią sobie laserowe operacje oczu, żeby poprawić wzrok. A skoro tak, to z łatwością można sobie wyobrazić, że za parę lat szanse na sukcesy będą mieli tylko sportowcy o syntetycznych kończynach.
– Mam wielki szacunek dla Oscara, ale jestem przeciwny jego startom. Lekkoatletyka nie może się zamienić w wyścig zbrojeń. Za kilka lat technologia jeszcze się rozwinie, a zdrowi swoich mięśni nie udoskonalą. Na tym polega bieg na 400 m, że przed metą mięśnie odpadają ci ze zmęczenia – mówi Marek Plawgo, brązowy medalista MŚ w biegu na 400 m przez płotki.
Zdaniem Pawła Januszewskiego, byłego mistrza Europy w biegu na 400 m ppł, dopuszczenie Pistoriusa do startów to błąd wynikający ze źle rozumianej tolerancji i poprawności. – Znam wielu niepełnosprawnych sportowców, wiem, że nie znoszą być traktowani inaczej. Ale każdy z nich ma też świadomość własnej odmienności. Władze lekkoatletyczne powinny dbać o jasne zasady sprawiedliwej rywalizacji. Dlaczego dorośli nie ścigają się z przedszkolakami? Albo dlaczego zwalczamy doping farmakologiczny? – mówił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą".
– W przypadku Pistoriusa ścierają się dwie zasadnicze kwestie – uczciwa konkurencja i prawo człowieka do rywalizacji. Nie wolno działać pochopnie, bo można przekreślić triumf tego faceta w starciu z przeciwnościami losu, a to przecież fundamentalna zasada ruchu olimpijskiego – mówi Angela Schneider, profesor etyki sportu na University of Western Ontario, srebrna medalistka olimpijska z 1984 r. w wioślarstwie. – To prawda, w moich łydkach nie zbiera się kwas mlekowy, nie czuję w nich zmęczenia, choćbym chciał. Ale nie czuję się uprzywilejowany, startując na protezach. Żeby osiągnąć formę, muszę spędzić na treningach tyle samo czasu co moi rywale i wylać tyle samo potu. Jestem tylko człowiekiem – mówi Pistorius, który w lipcu został twarzą nowej linii perfum Thierry Muglera – A*Men. Michał Pol jest dziennikarzem portalu Sport.pl, Dariusz Wołowski – komentatorem Interia.pl
Niepełnosprawni startowali już na igrzyskach olimpijskich. W 1904 r. w St. Louis złoty medal w gimnastyce zdobył George Eyser, który miał jedną nogę drewnianą, w 1984 r. w Los Angeles sparaliżowana od pasa w dół Neroli Fairhall z Nowej Zelandii strzelała z łuku, a w 2000 r. na igrzyskach w Sydney na 1500 m pobiegła niewidoma Amerykanka Marla Runyan. Pistorius będzie pierwszym w historii sportowcem bez nóg, który wystartuje w zawodach lekkoatletycznych. Gdyby wynik z Lignano osiągnął w finale igrzysk w Pekinie, zająłby piąte miejsce.
– To historyczna chwila i spełnienie moich marzeń. Nie lubię, jak nazywają mnie „Blade Runner", bo nie jestem żadnym cyborgiem, ale teraz czuję się, jakbym rzeczywiście spadł z księżyca – mówił Pistorius po biegu. – Dziękuję wszystkim za wsparcie! Nie mogę zasnąć, a z mojej twarzy nie schodzi głupi uśmiech – dodał na Twitterze.
Gepard
„Blade Runner", słynny film Ridleya Scotta, opowiadał o buncie genetycznie wytworzonych istot wykorzystywanych do niebezpiecznych zadań w pozaziemskich koloniach. Całe życie Pistoriusa to bunt przeciwko niepełnosprawności i walka o to, by być traktowanym jak zdrowy człowiek.
Urodził się bez kości strzałkowych obu nóg. Lekarze musieli amputować mu nogi poniżej kolan, gdy miał 11 miesięcy. Na szczęście rodzina mieszkająca w Johannesburgu miała pieniądze na rehabilitację i Oscar używał protez, zanim nauczył się dobrze chodzić. – Jedyna różnica między mną a moim bratem polegała na tym, że rano on sznurował buty, a ja zakładałem protezy – opowiada.
Od dziecka rywalizował z pełnosprawnymi – grał w tenisa, w rugby, jeździł na nartach wodnych, walczył w zapasach. Nauczył się prowadzić samochód, ale na parkingu nie korzystał z miejsc dla niepełnosprawnych. – Nie ma takiej rzeczy, którą mógłby zrobić sprawny człowiek, a ja nie – mówi. W 2003 r. islandzka firma Oessur wykonała dla niego protezy z włókna węglowego o nazwie Cheetah (gepard). Wciąż wolał grę w rugby, ale po groźnej kontuzji trenerzy przekonali go, żeby postawił na bieganie. Okazało się, że jest bardzo szybki. Pobił rekordy świata niepełnosprawnych na 100, 200 i 400 m. Na paraolimpiadach nie miał sobie równych. Ale rywalizacja z niepełnosprawnymi nie satysfakcjonowała go.
W 2007 r. wystartował z pełnosprawnymi w mistrzostwach RPA na 400 m i zajął drugie miejsce. Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyczna (IAAF) zaprosiła go do honorowego startu w biegu na 400 m na mityngu Złotej Ligi w Rzymie. Był drugi w serii B. – Ma wielki zapał i silną wolę. Stanowi dla wszystkich inspirację – gratulował mu Jeremy Wariner, złoty medalista na igrzyskach w Atenach.
Zyskuje, ale traci
Ale czołowi czterystumetrowcy zmienili zdanie, gdy Pistorius zaczął regularnie starać się o występy w najważniejszych imprezach i ogłosił, że chce jechać na igrzyska w Pekinie. Pojawił się zarzut „technodopingu". Krytycy twierdzili, że krok na protezach jest mocniejszy, dłuższy i kosztuje Pistoriusa mniej energii.
Nacisk na IAAF stał się tak wielki, że federacja zleciła badania biomechaniczne, które miały sprawdzić, czy protezy wyrównują szanse, czy wspomagają Pistoriusa w walce ze zdrowymi. Naukowcy z Deutsche Sporthochschule w Kolonii wykazali, że jego organizm zużywa o 25 proc. mniej energii niż biegnący w tym samym tempie zdrowy człowiek. Proteza opiera się na ziemi krócej niż stopa, stawia mniejszy opór powietrzu. Członkowie Komitetu Wykonawczego IAAF zdecydowali, że sprinterowi nie wolno ścigać się z pełnosprawnymi. Wyrok wywołał kontrowersje na całym świecie. Działaczom zarzucono bezduszność i dyskryminację. Podkreślano, że Pistorius musiał pokonać tyle barier, że już za to powinien mieć prawo startu na igrzyskach. Wsparł go mistrz świata na 100 i 200 m, Amerykanin Tyson Gay. – Jeśli Pistorius czy w ogóle paraolimpijczycy chcą startować w tych samych zawodach co my, to wspaniale. To będzie motywujące dla wielu ludzi na świecie – oświadczył.
Sam Pistorius nie zrezygnował i odwołał się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Przedstawił własne badania, wykazując, że owszem, zyskuje dzięki protezom, ale i dużo traci – jest znacznie wolniejszy na starcie, długo się rozpędza, a w jego organizmie krąży mniej krwi. Trybunał uznał, że nie ma wystarczających przesłanek, aby uznać, że protezy dają mu istotną przewagę nad pełnosprawnymi. Jego zwycięstwo uhonorowano w ojczyźnie orderem za osiągnięcia sportowe, a stacja BBC przyznała mu tytuł Sportowej Osobowości 2007 Roku za „odwagę i osiągnięcia w walce z przeciwnościami losu".
Pistorius znów zaczął startować, ale nie osiągnął minimum na igrzyska w Pekinie. Jako posiadacz trzeciego czasu w RPA mógłby wziąć udział w sztafecie, ale na to nie zgodziła się IAAF, tłumacząc to... względami bezpieczeństwa. – To dyscyplina, w której często dochodzi do kontaktu między zawodnikami. Pistorius może doprowadzić do katastrofy – oświadczył rzecznik IAAF Nick Davies. Pistorius argumentował, że może pobiec na pierwszej zmianie, ale nie posłuchano go.
Wyścig zbrojeń? Wiadomość, że Pistorius wystartuje w mistrzostwach świata i na igrzyskach w Londynie, znów wywołała dyskusje nad przyszłością technologii w sporcie. Czy za kilka lat nie okaże się, że do zdobycia złota potrzebne będą supernowoczesne protezy? Czy ulepszające człowieka gadżety nie wkroczą do sportu na stałe? Czy w skrajnym przypadku nie dojdzie do tego, że trzeba będzie się okaleczyć, by znalazło się miejsce na protezę albo kości z lekkiego stopu? – zastanawia się George Dvorsky z Institute for Ethics and Emerging Technologies w Connecticut.
Nick Bostrom z Instytutu Przyszłości Ludzkości w Oksfordzie przypomina, że już dziś bejsboliści przeszczepiają sobie do ramion mocniejsze ścięgna z innych części ciała, a golfiści robią sobie laserowe operacje oczu, żeby poprawić wzrok. A skoro tak, to z łatwością można sobie wyobrazić, że za parę lat szanse na sukcesy będą mieli tylko sportowcy o syntetycznych kończynach.
– Mam wielki szacunek dla Oscara, ale jestem przeciwny jego startom. Lekkoatletyka nie może się zamienić w wyścig zbrojeń. Za kilka lat technologia jeszcze się rozwinie, a zdrowi swoich mięśni nie udoskonalą. Na tym polega bieg na 400 m, że przed metą mięśnie odpadają ci ze zmęczenia – mówi Marek Plawgo, brązowy medalista MŚ w biegu na 400 m przez płotki.
Zdaniem Pawła Januszewskiego, byłego mistrza Europy w biegu na 400 m ppł, dopuszczenie Pistoriusa do startów to błąd wynikający ze źle rozumianej tolerancji i poprawności. – Znam wielu niepełnosprawnych sportowców, wiem, że nie znoszą być traktowani inaczej. Ale każdy z nich ma też świadomość własnej odmienności. Władze lekkoatletyczne powinny dbać o jasne zasady sprawiedliwej rywalizacji. Dlaczego dorośli nie ścigają się z przedszkolakami? Albo dlaczego zwalczamy doping farmakologiczny? – mówił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą".
– W przypadku Pistoriusa ścierają się dwie zasadnicze kwestie – uczciwa konkurencja i prawo człowieka do rywalizacji. Nie wolno działać pochopnie, bo można przekreślić triumf tego faceta w starciu z przeciwnościami losu, a to przecież fundamentalna zasada ruchu olimpijskiego – mówi Angela Schneider, profesor etyki sportu na University of Western Ontario, srebrna medalistka olimpijska z 1984 r. w wioślarstwie. – To prawda, w moich łydkach nie zbiera się kwas mlekowy, nie czuję w nich zmęczenia, choćbym chciał. Ale nie czuję się uprzywilejowany, startując na protezach. Żeby osiągnąć formę, muszę spędzić na treningach tyle samo czasu co moi rywale i wylać tyle samo potu. Jestem tylko człowiekiem – mówi Pistorius, który w lipcu został twarzą nowej linii perfum Thierry Muglera – A*Men. Michał Pol jest dziennikarzem portalu Sport.pl, Dariusz Wołowski – komentatorem Interia.pl

Więcej możesz przeczytać w 31/2011 wydaniu tygodnika „Wprost”
Zamów w prenumeracie
lub w wersji elektronicznej:
Komentarze